Gotham - miasto grzechu. #1
Gotham - ponure, można powiedzieć, że pozbawione kolorów miasto. Moje miasto. Tutaj się urodziłam. Tutaj dorastałam. Tutaj byłam i będę zawsze, bo nie mam zamiaru wyjeżdżać.
Ale czasami mam ochotę odejść gdzieś daleko. Dzieję się tak, gdy widzę na niebie tego przeklętego nietoperza. Tak, dobrze zgadłeś. Chodzi o Batmana. Nienawidzę go.
Spotkałam go tylko raz i bardzo się z tego powodu cieszę. Było to wtedy, gdy ludzie Jokera napadli na mojego ojca. Batman przyleciał do nas, powiewając tą swoją czarną szmatą i wypytywał o wszystko tatę. On sam nie był zbytnio zadowolony, bo tak samo jak ja nie darzy Nietoperka uczuciem.
Natomiast Jokera nigdy nie spotkałam. Wydaję się on jednak obdarowany poczuciem humoru, bardziej niż Batman. Oryginalniejszy niż Batman. Lepszy niż Batman.
Ale gdy szłam wieczorem ulicą, którą oświetlały jedynie latarnie, miałam w dupie to, kogo lubię, a kogo nie. Cieszyłam się tym, że w końcu mogłam wyjść z domu, po spędzeniu tam dwunastu godzin, ślęcząc przed komputerem i "pracując". Oddychałam zanieczyszczonym powietrzem - do którego już dawno się przyzwyczaiłam - jakby był to narkotyk, którego miałam wziąć ostatnią dawkę.
Tak strasznie zatopiłam się w mojej radości, że nie zorientowałam się, gdzie popadłam. A znajdowałam się w ciemnej uliczce, przynajmniej siedem ulic od mojego miejsca zamieszkania. Przewróciłam oczami, karcąc się za swoją nieuwagę i cofnęłam się trochę w krąg światła, rzucany przez latarnie, gdy nagle usłyszałam śmiech. Psychiczny, dziwny śmiech, który dobiegał z głębi uliczki i powoli zbliżał się do mnie.
Cofnęłam się jeszcze trochę. Nagle owa postać, która okazywała swoje rozbawienie, weszła w krąg światła. Gdy ujrzałam, kto to, prawie udusiłam się powietrzem.
Przede mną stał Joker.
Miał intensywnie zielone włosy, szeroki uśmiech, wraz z dwoma rzędami pożółkłych zębów i czerwonymi wargami. Krok miał pewny siebie i płynny. Ubrany był w filetowy płaszcz, tego samego koloru spodnie i żółtą koszulę, której kołnierz wystawał spod płaszcza. Jego blada skóra wydawała się być niczym świeży śnieg, a czarne oczy z cieniami na powiekach przyglądały mi się uważnie. Nie potrafiłam się ruszyć, czując na sobie ciężar tego spojrzenia. A Joker podchodził bliżej i bliżej, i gdy dzieliły nas zaledwie centymetry, odezwał się:
- Diana Duster. - miał dziwny akcent, i litera "r" brzmiała w jego ustach o wiele wyraźniej. - Urodzona 9 marca 1992, córka Johna Duster'a, znanego i bogatego biznesmena, którego napadli moi ludzie.
- Może jeszcze podasz datę mojego pierwszego okresu? - nie mogła się powstrzymać, aby nie rzucić sarkastycznym komentarzem.
Joker zaśmiał się.
- Aż tak poufnych informacji nie dostałem i chyba nie chciałbym dostać.
- Chyba?
Tym razem oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Aż trudno było uwierzyć, że tak lekko rozmawia mi się z tym psychopatą. Gdy już się uspokoiliśmy nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał Joker:
- Zainteresowałaś mnie.
Zamrugałam z zaskoczenia oczami.
- Ja? Dlaczego?
Joker zaczął powoli krążyć wokół mnie.
- Jesteś inna. Lepsza. Posiadasz coś, czego nie posiada nikt inny w Gotham. Posiadasz coś, co posiadam ja. Szaleństwo. - zachichotał cicho i przeszedł do szeptu. - Jednak mam jedno pytanie...
- Tak? - także szepnęłam.
- Co sądzisz o Batmanie?
Na wspomnienie o tym kretynie aż się we mnie zagotowało.
- Nie byłoby mi szkoda, gdyby wpadł do akwarium pełnego rekinów.
Joker stanął przede mną. Dłonią w fioletowej rękawiczce delikatnie niósł mój podbródek, abym spojrzała mu w oczy (był wyższy o głowę) i powiedział jeszcze ciszej, co na opustoszałej ulicy brzmiało jak krzyk. Krzyk, który mógłby zniszczyć całe miasto, całe bezbronne Gotham. Chociaż to tylko szept.
- Tyle nienawiści w tych ślicznych oczach - przejechał palcem po mojej dolnej wardze. - Spowodowane tylko jedną osobą. Lecz te oczy potrafią się śmiać.
Joker pochylił się nade mną i jego czarne oczy były jeszcze bliżej.
- Dołącz do mnie, a będą się śmiały zawsze.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Chcesz, abym do ciebie dołączyła?
Psychopata wyszczerzył się, odsłaniając dwa, równe rzędy żółtych zębów. Dla ludzi normalnych byłby to uśmiech przerażający, Jednak ja nigdy nie byłam normalna. I ten uśmiech nie był dla mnie straszny. Był szczery. Jak sam Joker. Nie potrzebowałam słów, aby zrozumieć, że to potwierdzenie.
Wyszczerzyłam się, tak samo jak Joker.
On także nie potrzebował słów, aby zrozumieć, że właśnie do niego dołączyłam.
=== OD AUTORKI ===
Witam drogich czytelników! Mam nadzieję, że mój tekst Wam się spodobał i nie spotkam się z hejtem, a nawet jeżeli, to przyjmę go ze śmiechem. Chciałam przeprosić wszystkich fanów Batmana za te niemiłe określenia, co do niego. Ja po prostu go nie lubię i chciałam, aby moja bohaterka także za nim nie przepadała.
Sam Joker jest z filmu "Batman: The Mask of the Phantasm" jednak nie o tym będzie opowiadanie.
Pozdrawia
sadystyczna psychopatka
i, oczywiście,
przyszły Joker,
czyli ja
Wera :3
Komentarze (15)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania