Gra

Przy

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Mia123a 11.03.2019
    No, no nie wiem czy nie zawczesna pora na taką historię. Wsumie to porządnie mnie rozbudziła(więc chyba nie).
    Dość ciężka z przesłaniem, ale chwilami i do pośmiania. Dużo tutaj namiętności i pożądania.
    Lubię Twoję wiersze, ale chyba muszę ogarnąć też więcej Twoich opowiadań. Brawo leci 5, o poranku ;)
  • Wrotycz 11.03.2019
    Ślicznie dziękuję, Mia:)
    Rozbudziła o poranku? Znaczy nie jest tak źle:)
    Pozdrawiam popołudniowo:)
  • Light 11.03.2019
    Przeczytałam. Historia jak zwykle niebanalna, ale jeśli mam być szczera tym razem zabiły mnie te infantylne dialogi. Ja wiem, że to wszystko tak miało być, że sztucznie, że taka narracja, że relacja bardzo dziwna i wzajemnie napędzane się bohaterów na przesadną uwagę /lekkie wymuszsnie zazdrości, ale no...to było tak słodkie aż do... :( O wiele bardziej cenię tekst z tym facetem, który wyleciał przez okno i drugi, o restauracji. Choć tutaj może są poruszane jakiś bardziej istotne kwestie psychologiczne i złożoność postaci. Dałam
  • Light 11.03.2019
    Dałam pięć za temat.
  • Wrotycz 11.03.2019
    Light, mnie interesuje tylko szczera opinia, dlatego cenię sobie nawet anonimowe jedynki pod tekstem. Trochę się dziwię kompletem * od Ciebie, bo temat... hm, nawet najlepszy można można położyć nieudolnym zapisem. Liczy się efekt finalny.
    Dzięki za czytanie, jak widzę nie tylko Grawitacji:)
    I za to, że mogłam spojrzeć na nią Twoimi oczami.
    Wdzięcznam.
    Pozdrawiam:)
  • Canulas 11.03.2019
    "Objął ją. Tulił. Pozwala, mimo pierwszego oporu, by wziął ją szybko, nerwowo, zachłannie." - nie wiem czy w myśl jednoistości narracyjnej, nie: "Pozwoliła".

    No dobra. Jak się za to zabrać?
    To, że tutaj jest więcej, to 200% Dwieście procent.
    Przede wszystkim początkowa amputacja wszelkich odwracaczy uwagi. Tekst dialogowo-relacyjny. Czasem dla podtrzymania klimatu pokazujesz, że świat obok istnieje, ale szybko wracasz do swoich menekinów.
    Zapis dialogowy taki trochę aka Cormac Mc Cartney – Droga. – Pół oniryzm – Dużo amputacji i w ogóle. Nie świecisz latareczką tu i tam, tylko kondensujesz strugi światła, uwypuklając relacyjny dramiat dwojga zagubionych ludzi.
    Sprawozdawczość trąci takim realizmem, że zaryzykowałbym stwierdzenie, iż tekst może być po częsci autopsyjny (wspomnieniowy) lub przynajmniej zasłyszany "z pierwszego tłoczenia". Tak mi się rysuje poprzez skondensowanie na emocjonalnej stronie, kosztem innych cięć. Jeśli się mylę, trudno. Od pewnej liczby grzechy i przewinienia mają już tylko wymiar statystyczny.

    Dla mnie opko rozkwita od relacji z Konradem. Świetne zbliżenia w intymność przyjaźni: żarty, żarciki i wiadomo jak to się kończy. Nie mniej, tam już kadry bliższe i ostrzejsze. Luz i polot w gadce każą zadać sobie pytanie, na czym opierała się ta pierwsza – główna – relacja, gdyż Ty przedstawiłaś tylko jej obumieranie w finalnym efekcie (Swoja drogą, ten kadr kamery mogliśmy już obserwować w Sidłach. Tak było. Nie oszukuj ;) )
    No więc potem dość tradycyjna droga szukania zapomnień i nagły come-back, zwieńczony rozterkami. I tak mi się tera układa, że jednostka o umysłowej mocy obliczneiowej (że Ty) nie poszłaby w zapisie taką sztampą, gdyby jakaś ważna arteria tego wszystkiego nie miała zakorzenienia w... no właśnie.
    Wiem, że tu jest więcej niż podano, a początkowa infantylność typu:
    dialog
    dialog
    dialog
    obrazek
    dialog
    dialog
    jest pozorna.

    Bo w zasadzie w relacjach to jest tak: Nie pamięta się zdarzeń jako takich: kolory się zacierają, blakną rysy twarzy i pierdoły typu pora roku. Zostają emocje i odczucia. To akurat oddane jest dobrze.
    Teoretycznie mógłbym wyć za tym dwuosobowym tłumem powyżej, że mała granda i mini skandal, opko zapisane słabiej niż poprzednie, ale tego nie zrobię, nie mając pewności, że ta "słabość" nie jest po prostu pozorna.
    Tyle pierdzielenia.
    Ciao.

    Ano i tytuł: Grawitacja. Nikt nic o tytule, ale no... mam swój pogląd na to.
    Ni ma przypadka
  • Wrotycz 11.03.2019
    Gdzie tu macie sztampę? ! ? :) Naprawdę jej nie czuję. Ale wiadomo, czytelnik to nie autor.
    Ale to moje ulubione opko. Canu, jestem infantylna w paru życiowych stałych, nawet to sobie cenię. Pewnie dlatego naiwności zapisu nie widzę, co oczywiście nie uprawnia mnie do podważania Waszego osądu, skądże, absolutnie nie. I bardzo się cieszę, że o niej, o tej słabości informujecie.

    A tytuł? Nie czaję. Wyjaśnisz?
    Dzięki pierwsze, daj mi szansę na kolejne.
  • Canulas 11.03.2019
    Inaczej - uważam, że zarzucenie Ci zubożenia w tym tekście jest nieco nietrafne, gdyż mi to wygląda na celowe odzieranie z poetyki, celem klarowniejszego podania fabularii.
    Chodzi mi również o to, że w swym drugim tu publikowanym tekście "Sidła" jest bardzo duża zbieżność fabularna. One się oczywiście rozgałęziają, ale korzeń jakby wspólny.
    To raczej nie jest słabość sama w sobie, co bardziej przekierowanie sił z jednego frontu na drugi.
    Do tej pory mieliśmy Twoją prozę ubarwianą poetyką lub (tutaj mnie się tylko tak zdaje, gdyż z owym autorem na razie mam zbyt małą styczność, by ferować wyroki) w hołdzie dla Lema.
    Tuaj historia jest dłuższa i bardziej (początkowe akty) relacyjna. Muzyka zaczyna rozbrzmiewać od poznania Konrada, co z kolei jest lekkim paradoksem, bo pod lupę brana jest postać teoretycznie drugoplanowa i relacja teoretycznie zastępcza. Co z kolei prowadzi do consensusu, ze życie jest po prostu pojebane i drwi ze wszelkich ustaleń i wytycznych. I to wszystko jakoś mi się zgrywa z rzeczywistością. Słowem, wierzę w to. Mogło coś takiego meić miejsce.
  • Canulas 11.03.2019
    Canulas, aaa pytasz o tytuł opka. A nie. To nie wyjaśnię na razie. Będę se obserwował z boku. A co.
  • Wrotycz 11.03.2019
    A gdzie zgubiłeś manekiny?:)
    Nie oszczędzaj, a bij. Tylko nauka z tego - jestem na tyle mądra, że krytyczne zdanie Mądrego łykam bez popitki.
    Co prawda tutaj nic nie zmienię. Ale nie zamierzam kończyć z pisaniem.
    Hm... dobra, w zasadzie wiem o co biega ze sztucznością w dialogach. Nie ruszę jednak jednej literki:)

    Słuchaj, nie miałam pojęcia na czym skupiam się w tzw. technice pisania. Pamiętam, jak po Twoim pierwszym rozbudowanym komentarzu zastygłam ze zdziwienia. Bo wiesz, siadasz, klepiesz w klawiaturę, nie zastanawiając się nad spojrzeniem operatora. Jedno zdanie ciągnie drugie, scena scenę, no takie intuicyjne malowanie świata, a jednak schemat powtarza się.
    To jest chyba drugie opko, które opublikowałam.
    Masz rację, z Sidłami jest związek.

    Tak, bardziej rozwinięty, bogatszy w szczegóły jest wątek Konrada. Ale pewnie się potrafisz domyśleć czemu.

    Nieustająco zadziwiasz, jeśli można by dawać oceny za komentarz... brak skali, oczywiście w najwyższym rejestrze.
    Dziękuję. Najmocniej jak umiem.

    Hm.
    Też zatem muszę poczekać na sugerowane... zbieżności(?) tytułowe.
  • Canulas 11.03.2019
    Wrotycz, nie oszczędzam. Nie wycofuję słów. WIem co mówię i jak. Jak się pomylę - wpierdol przyjmę.
    Dwa lata: jedno konto, jeden avatar.
    Czasem jednak kofeina powoduje, że ulegam myślowym skrótom i później moje "dotłumaczanie stanowiska" może być mylnie interpretowane.
    Tak więc, ten... ostrożnie z tym samobiczowaniem, bo porwiesz garsonkę ;)
  • Wrotycz 11.03.2019
    Jużem w dżinsach:)
    Dzięki, dzięki...
  • Justyska 11.03.2019
    Grawitacja... generalnie człowiek od zawsze chce walczyć z przyciąganiem, w związkach bywa podobnie. Ciekawy tekst, z tymi przeplatanymi scenami. Wybacz ubogi komentarz, ale zmęczenie bierze górę.
    Pozdrawiam serdecznie:)
  • Wrotycz 12.03.2019
    Tak, tytuł odzwierciedla niemożność wygrania z tego typu grawitacją. Stany nieważkości też niczego nie zmieniają. Pozostaje wyjście z życia. Świetny odczyt.
    Dzięki, Justyska.
    Pozdrawiam:)
  • kalaallisut 12.03.2019
    Wpadnę jak tylko się wygrzebie:)
  • kalaallisut 13.03.2019
    Jestem. Magiczny trójkąt w nowej odsłonie:) Z przyjemnością przeczytałam tym bardziej że tekst bardziej rozbudowany więcej pokazuje i odsłania. Przy niektórych zdaniach warto się zatrzymać zmuszają do myślenia. Jak dla mnie to relacja blisko i daleko, bardziej niż grawitację widzę tutaj pola magnetyczne które raz się przyciągają a raz odpychają. Grawitacja też w tym znaczeniu że jak już wpadniesz w jej działanie, podlegasz jej prawom. Nie uciekniesz. Tak jakby lepiej było ominąć pewną planetę być poza zasięgiem działania jej pola. Bardzo ciekawy tekst i skomplikowane relacje. Pozdrawiam
  • Wrotycz 13.03.2019
    Kalaa - tak prawa fizyki są nieubłagane.
    Ślicznie dziękuję za przejście po relacjach. Trójkąt przestaje być Bermudzkim:)
    Pozdrawiam serdecznie:)
  • Hypokryta 13.03.2019
    Może dlatego, że sam na starość się zrobiłem dziecinny, nie dostrzegam jakoś tego wzmiankowanego infantylizmu dialogów.

    Albo może inaczej: większość dialogów jakie w świecie realnym prowadzimy nie jest zbyt wysokich lotów, nie dotykamy sedna problemów, rzadko się zdarza nawet celny bon mot (zwykle przychodzi on po fakcie co Francuzi określili jako "umysł schodkowy"), mówimy na około, sypiemy frazesami, powtarzamy się, jąkamy, zapętlamy, mylimy... trudno to oddać w prozie nie popadając w bełkot. Dlatego ja tu ani bełkotu ani infantylizmu nie widzę, całość mi się bardzo podobała bo jest taka w pewien sposób bardzo moja, a nawet mojsza czy też najmojsza (kiedyś, w innym życiu, w którym będę miał więcej czasu może to wyjaśnię pełniej, na razie niech to odniesienie do "Dnia Świra" wystarczy).

    Nie będę rozwodził się nad znaczeniem tego przyciągania, tej grawitacji - bo już inni o tym dużo i słusznie napisali. Ponieważ jak zwykle czas mi się skrapla, a utwór zasługuje na głęboką analizę, powiem tylko, że w 200% mogę się podpisać pod komentarzem Canulasa (może jeszcze mocniej uwypukliłbym to, że "postać teoretycznie drugoplanowa i relacja teoretycznie zastępcza(...)" gra tu poniekąd pierwsze skrzypce - to jest tak bardzo prawdziwe, że wręcz ociera się o banał, ale banał ciężko pomijany i ignorowany, wręcz niezauważany - bo często substytut na przekór staje się tym numerem jeden, lub wręcz przeciwnie - nie dostrzegamy tego, że to co traktujemy jako coś "zamiast" jest dużo bardziej wartościowe niż to co ma być zastępowane, czasem odmawiamy prawa zaistnienia czegoś co by mogło się narodzić tam, gdzie zostawiliśmy miejsce dla czego co tak naprawdę jest tylko złudzeniem - można by długo i głęboko eksplorować tę odnogę tematu) i dodam jeszcze coś, na co chyba nikt tu nie zwrócił uwagi (kolejny niby banał, ale czyż życie nie jest z nich utkane?) - że najbardziej doceniamy wartość czegoś w chwili, gdy to coś tracimy.

    Tak czy siak, mimo, że przeczytałem to tylko trzykrotnie i nie mam czasu na dłuższą analizę - zdecydowane 5/5.
  • Wrotycz 13.03.2019
    A wiesz, że też trzy razy czytałam Twoją opinię? Coby nie zwątpić, upewnić się, że no... cieszę się bardzo:)
    I dziękuję za bardzo obszerne odniesienie się. Konrad zdominował scenę i sama zastanawiałam się czemu.
    Twój komentarz mi to tłumaczy, bardzo szczegółowo. Dziękuję.
    Cieszy mnie, że opko do przejścia i nie zniesmaczyło.
    Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.

    A banał... jaka ja byłam kiedyś wkurzona odkryciem tego, jak wielką siłę ma. Człowiek od niego ucieka, ale to baaardzo trudne. Bo banalne to utkane z doświadczeń milionów istnień - trudno przeskoczyć banalne prawdy.
    Jeszcze raz dzięki wielkie.
  • Hypokryta 14.03.2019
    Wrotycz kolejny banał: trzy razy trzy jest dziewięć... Ja Twój komentarz pod moim Gniotem też przeczytałem trzy razy.
  • Wrotycz 14.03.2019
    A teraz już jest tuzin. Dojdziemy do kopy, a ona da kopa w mega banał:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania