Grzeszne życie Lisy Smith Męczennica XXI wieku

-Doszły mnie słuchy, że chce zostać pani prawnikiem…- Opasły glina już którąś godzinę z rzędu przesłuchiwał Lisę. Najpierw kazał jej jechać dusznym radiowozem, a teraz świecił ledową lampą prosto we wrażliwe oczy.-Po co tak młodej osobie zatargi z prawem?

-Już panu mówiłam…

-Ja pani też… proszę powiedzieć prawdę, tatuś tu nic nie pomoże.

Po incydencie w centrum handlowym Lisa i Camille zostały zgarnięte przez dwóch policjantów, zakute w kajdanki i jak prawdziwe przestępczynie przetransportowane na komisariat stanowy w Seatle.

-Jest pani oskarżona o zakłócanie porządku w miejscu publicznym!- Warknął gliniarz dobitnie, a resztki jego drugiego śniadania oblepiły twarz przesłuchiwanej.

- Z tego co wiem zarzuty nie mogą być mi przedstawione bez…- znowu nie pozwolono jej dokończyć. W tym momencie drzwi do sali się otworzyły i Lisa zobaczyła swojego ojca. Usta miał zaciśnięte, a jego czoło szpeciły głębokie zmarszczki. Widać było, że szczęśliwy to on nie jest. Obok niego stała Camille jak zawsze z bananem na ustach.

-Zabieraj się stąd…- szorstkim głosem zakomunikował ojciec. Jego charyzma zatkała usta grubemu policjantowi, który patrzył się tylko, raz za czas mrugając bezmyślnie.

Przez policyjne korytarz przemknęli niczym duchy, niezauważeni i bezszelestni. Pan Smith odezwał się dopiero w samochodzie.

-Czemu ty zawsze przynosisz mi wstyd?

Lisa nie śmiała odpowiedzieć. On i tak wydał już wyrok. No cóż przynajmniej Camille była szczęśliwa. Lisa spojrzała kątem oka na przyjaciółkę.

Jej włosy były w totalnym nieładzie. Z lewej powieki sterczał na wpół odlepiony pasek sztucznych rzęs, a z nowego manicuru ostał się tylko jeden, smutny, czerwony tips. Postrzępione ubrania ledwo trzymały się na jej krągłościach. Kto by pomyślał, że walka z opasłym transwestytą spowoduje tyle zniszczeń.

Jednak mimo swego tragicznego stanu, Camlle była zadowolona. W posiniaczonych dłoniach ściskała kurczowo, niczym bitewne trofeum, cudem wywalczoną sukienkę od Versace.

~

Pan Smith wysadził dziewczęta pod domem Camille odjechał z piskiem opon.

-To co teraz robimy?- zagadnęła Cam po chwili ciszy.

-Może… hmmm… odwiedzimy Joann? W końcu kupiłyśmy jej t-shirt.

-To dobry pomysł, ale najpierw musimy się z deczka ogarnąć- Dziewczyny spojrzały na siebie. Tak źle wyglądały ostatnio w czasie świąt, podczas pamiętnej imprezy w Casablance.

- Co prawda to prawda! Mały retusz nikomu nie zaszkodzi- Zakomenderowała Camille po czym ruszyła pędem w kierunku drzwi.

Nie minęła chwilka, no może raczej dwie chwilki, a obie były gotowe do wyjścia. O felernym popołudniu przypominały tylko dwie szramy na policzku Cam i jej połamane pazurki.

-Słonko?- Lisa zagadnęła przyjaciółkę, gdy stały na podjeździe.- Gdzie jest twoje autko?

- W warsztacie… Mówiłam Ci przecież, że rano wjechałam w cud miód chłopaka. Tak mnie słuchasz! A gdzie jest twój wóz?

- Obawiam się, że nadal na policyjnym parkingu. Nawet jeśli papa je stamtąd zabrał to i tak prędko go nie odzyskam.

-W takim razie zamówię taksówkę- Camille sięgnęła do tylniej kieszeni jeansów po swojego Iphona, a zaraz potem histerycznie zaczęła przetrząsać torebkę.- Fuck, fuck, FUCK! Nie ma go! Zgubiłam moje maleństwo- Cam osunęła się, jej pulchne pośladki plasnęły o mokry beton, a twarz przybrała niezdrowy buraczkowy odcień.

- Nie wpadaj w panikę. Pamiętasz co mówił Pan Doktor?

-Pieprzyć Pana Doktora! Na karcie sim miałam zapisane numery do n a j l e p s z y c h dup od Nowego Jorku aż po jebane San Domingo! Uffff…

- Spokojnie złotko, zadzwonię po taksówkę z mojego, pojedziemy do Joann, później zastanowimy się co począć z twoim Maleństwem. Ok.?

-Ok.- wybełkotała Cam, wycierając brzegiem rękawa tłustą łzę spływającą po policzku.

Jak na złość wszystkie taksówki były zajęte. Niejaki prezydent Stanów Zjednoczonych zapragnął akurat dziś urządzać w Seatle niezwykle ważny szczyt i taksówki miały wozić jego przydupasów i innych biznesmenów po mieście. Dziewczyny musiały czekać dobrą godzinę aż zdezelowany samochód z porysowaną karoserią i łysymi oponami wtoczy się na podjazd.

-Dokąd szefowe zawieść?- wysapał nie do końca trzeźwy, nieogolony taksówkarz, a odór jego oddechu wypełnił wnętrze pojazdu.

-Może poczekamy na inne auto- Lisa uśmiechnęła się krzywo, na co kierowca odpowiedział również uśmiechem ( jego stan uzębienia pozostawał d u ż o do życzenia).

- Ino ja żem został , inni wolo szychy po mieście wozić.

- W takim razie… Washington Street 8…

- Żadem problem kochaniutkie, dwie minutki i bedziemy. Tylko mi się zdaję, że na ta pulchną to pasa braknie- wskazał brudnym palcem na Cam. Lisa zmów uśmiechnęła się lekko zatykając koleżance usta dłonią.

-Ha ha ha niech się pan o nią nie martwi, jedźmy już.

Kierowca zapalił papierosa i dodał gaz do dechy. Pęd taksówki wgniótł Dziewczyny w fotel, a buzia Camlle z czerwonej zmieniła się w zieloną. W mgnieniu oka, omijając korki i światła znaleźli się na miejscu. Podróż była warta swojej zawrotnej ceny 69$.

Zakon Karmelitanek Bosych znajdował się na przedmieściach Seattle. Do bajkowej fasady neogotyckiego kościoła doklejony został sraczkowaty budynek rodem z lat 60-tych.

Lisa i Cam stanęły przed wielkimi drzwiami.

-Ty pukasz…

-Nie ma mowy ty to zrobisz.

-Do reszty cię jebło?... mogę pukać, ale ty mówisz.

-Yyy… stoi.

Camille zapukała lekko, z głębi budynku dało się słyszeć kroki. Otworzyła im maleńka postać od stóp do głów ubrana na czarno.

-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, jestem siostra Izydora. W czym mogę pomóc?

-Pochwalony, jesteśmy przyjaciółkami Joann Both. Chciałybyśmy ją odwiedzić.

Zakonnica zmierzyła dziewczyny lodowatym spojrzeniem, po czym syknęła:

- Tylko kilka minut…

~

Joann siedziała sama w dużej, słabo oświetlonej Sali z zakratowanymi oknami. Mała na sobie fioletową piżamę w pandy i słodziutkie papcie króliczki, niesforne włosy spięła w kok.

-Jo? To ty?- Lisa nieśmiało podeszła do przyjaciółki.-Kupiłyśmy ci prezent.

-Nie wiem czy ci się spodoba- Camille wyciągnęła t torebki czerwoną bluzkę z dekoltem w serek położyła ją na kolanach Joann. Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech.

-Dziękuję , ale nie mogę tego przyjąć. Ostre kolory powodują agresję, a duży dekolt może wyzwolić pożądanie w patrzących na mnie mężczyznach.

-O KURWA! Lis! Zrobili jej pranie mózgu!

- Ciszej Cam… bo usłyszą- Lisa wskazała dłoni, a na siedzące koło drzwi zakonnice. Siostra Izydora podniosła się i krzyknęła:

-Czas odwiedzin minął.

-Dziękuję, że przyszłyście, że mnie wspieracie, czy mogę was uściskać?

Dziewczęta przysunęły się do Jo, ona objęła je mocno za szyję i wyszeptała:

-Ratunku, one mnie wykończą. Mam tu całodobowy celibat. Żadnego neta, facetów, o piwie nie wspomnę. Pierdolę ten odwyk, pierdolę odnowę duchową i medytację. Jestem męczennicą XXI w.

-Wyciągniemy cię stąd skarbie- Lisa pocałowała przyjaciółkę w czoło i razem z Cam powlekła się do wyjścia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Felicjanna 30.12.2017
    nie wiem, jak mam się odnieść. Z całą pewnością potrafisz składać zdania i robisz niewiele błędów, ale historyjka nijaka i niespójna. Trochę niedorzeczności, jak taksy dla prezydenta (uwierz, ta hołota zwana dygnitarzami, nie zniżyłaby się do takiego transportu.
    Plus za budowanie napięcia, ale ta męczennica...? Raczej zblazowana lala, bez krzty sieczki w główce. Tak, jak i jej przyjaciółki zresztą.
    Nie oceniam, bo nie mój klimat.
    Pozdrowienia i masz potencjał
  • misia25085 30.12.2017
    Nie zgadzam się z twoją opinią, myślę że komizm budowany jest przez wyolbrzymienia niektórych cech bohaterek, a stwierdzenie, że dziewczyny "nie mają krzty sieczki w głowie" jest nieodpowiednie.
  • Felicjanna 30.12.2017
    misia25085 - nieodpowiednie? To nie kółko poprawności politycznej. Odmalowałaś lale bijące ludzi za kawałek szmaty i oczekujesz, że ktoś o takiej bohaterce pomyśli jako o kimś z rozumem?
  • misia25085 30.12.2017
    Felicjanna W tym właśnie jest komizm... w przesadności niektórych rzeczy. Powinnaś przeczytać resztę opowiadań z tej serii aby lepiej zobrazować sobie bohaterki
  • Felicjanna 30.12.2017
    misia25085 możliwe - ale to nie mój klimat. Zajrzałam nocką z nudów
  • Aisak 30.12.2017
    z opasłym transwestytom?! transwestytą!
    om om om jak mantra om om om.
  • Aisak 30.12.2017
    ha!
    myślałam, że mnie cofło w czasie, niestety nie...
    ale ten tekst czytałam 3 tygodnie temu, który został wykasowany i teraz wstawiony ponownie.

    więc tak to się robi...
    jak nie ma odzewu, to kasacja i reaktywacja!
    no, jest to jakiś pomysł. czemu nie.

    w każdym razie mi się podoba, taki Czesiu w spódnicy xD
  • misia25085 30.12.2017
    hahaha dzięki
  • Aisak 30.12.2017
    zostawiam oprócz komentarza nieziemskie gwiazdeczki sztuk pięć.
  • fanthomas 30.12.2017
    Tak połowicznie mi się podobało. Tak na 4.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania