Poprzednie częściGwiazdozbiór cz.1
Pokaż listęUkryj listę

Gwiazdozbiór cz.2 Wspomnienia Igo

Na początku była ciemność. Ciemność i chłód. Poza tym nie czułam nic. Po prostu byłam. Kim? Czym?- pyłem. Pyłem który miał stać się dzieckiem- dziewczynką. Skąd to wiem? Powiedziała mi to sama królowa Krylion czyli moja mama. Nie łatwo być jej dzieckiem. Urodziłam się ze swiadomością kim jestem i jaki ciężar spoczywa na moich barkach. Zostałam stworzona nie z miłości , ale dla wypełnienia przepowiedni. To bolało , choć wtedy nie nie czułam tego tak jak teraz. Wiedziałam , że coś mnie rani, ale nie miałam pojęcia co to i dlaczego tak bardzo mnie rani. Doznałam czegoś nowego. Dopiero 10 lat po moim Przebudzeniu dowiedziałam się od ojca, że nie jestem stworzeniem miłości, tylko obowiązku. Mimo, że mnie te słowa zabolały nie przejęłam się tym. Przecież ból nie był mi obcy. Jednak usłyszenie tych słów od własnego ojca, wywołało wielką zmianę w moim sercu. Odkryłam to jak zamieszkałam na Ziemii. Ponieważ miałam 11lat przygarneło mnie miłe małżeństwo, które nie mogło w sposób naturalny począć dzieci. Tom i Ann Cook traktowali mnie jak księżniczkę. Na każdym kroku wspierali mnie i dawali do zrozumienia, że jestem dla nich całym światem. Pomogli mi poznać lepiej ten świat i nauczyli jak w nim przetrwać. Wiedziałam, że mnie kochają, jednak sama nie potrafiłam odwzajemnić tego uczucia. Wmówiłam sobie, że nie zostałam stworzona, żeby kochać. Widziałam jak bardzo chcieli mnie przytulić, albo chociaż objąć, ale przez słowa ojca zawsze uciekałam. To nas bolało. Pewnego wieczora zobaczyłam coś co raz na zawsze pokonało tę blokadę. Mianowicie Ann siadającą przy kominku i tak zapatrzoną w ogień, że przez chwilę zastanowiłam się, czy nie jest królową jakieś Galaktyki i właśnie się z nią kontaktuje. Po minucie przyszedł Tom, usiadł obok niej i ują delikatnie jej dłoń. I tak siedzieli wiele godzin. To był piękny, ale jednocześnie smutny widok, którego nigdy nie zapomnę. Pamiętam, że to właśnie wtedy po raz pierwszy z moich oczu popłynęły tzw. "Łzy". Sama do końca nie wiedziałam czemu. Bo w końcu zrozumiałam co to miłość? Bo zatęskniłam za nią, chociaż nie miałam prawa? Zrozumiałam, że przez ten cały czas marzyłam o czymś co miałam na wyciągnięcie ręki. W tym momencie postanowiłam dać im i sobie szansę. Na początku były małe gesty typu uśmiech tak bez okazji. Po dłuższym czasie dałam się pogłaskać po głowie i po policzku, aż wkońcu pewnego, grudniowego ranka, podczas śniadania wstałam od stołu, podeszłam do Ann i mocno ją przytuliłam. Wtedy także nazwałam ją mamą. Nie wiedziałam jednak, jakie opłakane skutki miało przynieść wypowiedzenie tego słowa. Miałam się niebawem przekonać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania