Witam
Jakkolwiek to zabrzmi, wojna była przygodą dla jednej i drugiej strony konfliktu
Wie o tym każdy szanujący się sztab generalny, jak ogromnie ważne staje się zaopatrzenie walczących jednostek.
Już Cesarz Leon VI wyróżnił obok strategii i taktyki, trzecią naukę wojenną - logistykę. Według niego zadaniem logistyki było dbanie o regularne wypłaty żołdy, odpowiednie uzbrojenie i wyposażenie żołnierzy oraz przygotowanie do bitwy.
Wieki później Henryk wezwał do namiotu grupę młodzików (najstarszy z nich, dwudziestojednoletni Bolko) aby zaplanować "bitwę". Oczywiście wcześniej wysłał na zwiady Suriana z uwolnionym Przemysłem.
- potoczył wzrokiem po obecnych, a widząc, że bracia tę szopkę biorą na poważnie, spytał w ich stronę — Radźcie, jak dobywać gród mamy? - po prostu utarczka zbrojna z nieprzyjacielem i spalenie kilku wsi na zaczepkę (albo najazd odwetowy)
Poza tym że oficjalnie byli rodziną, i ciągle byli w stanie permanentnej wojny ze sobą, tyle że nie dochodziło do eskalacji konfliktów w formie totalnej. Pewnie dlatego, że brakowało im sił, organizacji i fachowości wojsk naszych książątek. Po co? Brzmi to trochę nielogicznie, ale patrząc przez większość dziejów także i w tej dziedzinie Polska była trochę w tyle względem większości krajów Europy. W niejednych starciach nawet jeśli udało nam się zetrzeć na miazgę jeden oddziałek, to nie miało znaczenia, bo nie mogliśmy wygrać z powodu słabszego systemu dowodzenia.
Moim zdaniem to Henrykowie bawili się w harcerzy a nie prowadzili wojny zbrojnej, tylko wojnę osobistą, która czasem objawiała niedużymi potyczkami i próbami stoczenia bitew i wciągnięcia w zasadzkę.
Dziękuję bardzo, taki komentarz z pewnością uskrzydla i zachęca do pisania kolejnych części. Chwilowo nie mam czasu siąść do siódemki, ale po takich zachętach... Bardzo chętnie do siódemki usiądę, tylko muszę zapałki kupić, by nimi powieki podeprzeć.
pasja nie płakusiaj, Twoje komentarze pod moimi miernymi wypocinami są zawsze pasjonujące Pasjo, gdybyś Ty mnie nie zagrzewała do boju, to pewnie bym już dawno porzucił ten cykl :))
I nie tylko :) Raz Ci jeszcze dziękuję za odwiedziny i zapraszam do ponownych...
P.S:.
W sumie może skoro wygrałaś tę bitwę na prozę, to mi wytłumaczysz na czym to polega, bo czasem mnie to zastanawia, ale jako miś o bardzo małym rozumku nie rozkminiam tego zbytnio... coś się obawiam, że te wszystkie Wasze Bitwy i Treningi Wyobraźni czy jak to się tam zwie, wiążą się z o wiele wyższym poziomem aktywności niż mój starczy organizm może znieść, a kto wie, może trzeba jeszcze wchodzić na forum (brrrr...) albo jeszcze inaczej się udzielać...
Napisałbym do Ciebie osobiście, ale tu nie ma (chyba) mechanizmu osobistych wiadomości.
Pierwiej usilnie dumać poczęłam o Rogatkowym rodzie, aleć rychło tak mą niewieścią głowę zajęły do cna wpisane pogwarki i zamiary, iż to, co tatulo o nim z zawziętością przy łuczywie naopowiadał, poszło w cień. Rozwarłam gębulę i czytałam z łanią chyżością.
Delicje, Księżycu, nie ma cna w tym przesady.
Błogosław Panie Hypokryty pióro. I inkaust. I świcę.
Zauroczon jestem elokwencyją i erudycyją panny, tudzież poezyją, którą czasem tu, niegodzien, poczytuję. Znać, że boskie natchnienie w głowie Twej niewieściej mieszka, a kolejne wersy znoszą Ci już nie szeregowi anielskiej armii, a archanioły. Tem baziej zdanie nadobnej adeptki liryki, co przewyższa lekkością pióra, głębią poznania i wiedzą inne znane mi tu płcie pięknej szlachetne emanacyje (które niech tego za ujmę sobie i przyczynę złości na mnie nie poczytają, że jedną nad inne wynoszę, jako Parys jabłkiem wybierając wśród bogiń Afrodytę), z pokorą przyjmuję i w pokłonach aż po samą świętą ziemię się zginam, doceniając zaszczyt, jaki mi uczyniłaś Twą wizytą.
5/5 za komentarz!
Toć ja ledwo siodłaczka sirotna, kmiotowna... Grododzierżcu, zaśby tam, na niskim miescu pośrzodkiem gór a nie między czelnymi siedzieć mi. Obłoczyć się mi w dżdżewne wody rychło przyjdzie. Oszlachciłeś mię, niebogę, aleć konfuzyja!
Nie sztychuj mię z nadobnymi Jejmościankami, bo wyplaskają chudzinę po gębuli :(
Niech wstydliwość i milczącość i niewydworność ochędóstwem mym będzie po skon.
Wrotycz Przebóg widzę, że ślachetna niewiasta jakoweś śluby uczyniła, umartwieniom się oddaje, pewnie święte ubóstwo poprzysięgła, że mieszkankę sioła udaje. Nie będę ja zatem świętości takiej napastował i udam, że w pozór tego niskiego pochodzenia wierzę, mimo pióra doskonałości, co temu zaprzecza. Cóż jednak mnie grzesznemu wnikać w zamysły szlachetnych niebianek, co już za życia jakoby pomiędzy świętemi. Pomódl się proszę jeno za mą duszę czarną, święta panno, teraz i w godzinę śmierci. Amen.
Hypokryta nic tylko dalej "pisz, grajku, pismo znasz", świetnie Ci to wychodzi, widać pasje, trud, wiedzę, i gdzie niegdzie też Ciebie, całe te Henrykowie jest fajne barwne, inne, niestandardowe, akurat w stricte w tym przedziale historycznym nie siedzę, ale tak jak już kiedyś śledziłam tak i teraz z dużym zaciekawieniem, teksty są bardzo wartościowe. Gratuluję pomysłu i wiedzy!
A w którym przedziale historycznym "siedzisz"? Może w ramach zadośćuczynienia za prima aprilisowe żarty, kiedyś postaram się coś w klimacie zadanej epoki popełnić?
Hypokryta e tam już cię rozgrzeszyłam wszak cel słuszny ci przyświecał, pomysły podkradzione w dobrej woli, więc idź w pokoju. Starożytność :) i future historia ;) i wszelakie mity:)
Komentarze (12)
Jakkolwiek to zabrzmi, wojna była przygodą dla jednej i drugiej strony konfliktu
Wie o tym każdy szanujący się sztab generalny, jak ogromnie ważne staje się zaopatrzenie walczących jednostek.
Już Cesarz Leon VI wyróżnił obok strategii i taktyki, trzecią naukę wojenną - logistykę. Według niego zadaniem logistyki było dbanie o regularne wypłaty żołdy, odpowiednie uzbrojenie i wyposażenie żołnierzy oraz przygotowanie do bitwy.
Wieki później Henryk wezwał do namiotu grupę młodzików (najstarszy z nich, dwudziestojednoletni Bolko) aby zaplanować "bitwę". Oczywiście wcześniej wysłał na zwiady Suriana z uwolnionym Przemysłem.
- potoczył wzrokiem po obecnych, a widząc, że bracia tę szopkę biorą na poważnie, spytał w ich stronę — Radźcie, jak dobywać gród mamy? - po prostu utarczka zbrojna z nieprzyjacielem i spalenie kilku wsi na zaczepkę (albo najazd odwetowy)
Poza tym że oficjalnie byli rodziną, i ciągle byli w stanie permanentnej wojny ze sobą, tyle że nie dochodziło do eskalacji konfliktów w formie totalnej. Pewnie dlatego, że brakowało im sił, organizacji i fachowości wojsk naszych książątek. Po co? Brzmi to trochę nielogicznie, ale patrząc przez większość dziejów także i w tej dziedzinie Polska była trochę w tyle względem większości krajów Europy. W niejednych starciach nawet jeśli udało nam się zetrzeć na miazgę jeden oddziałek, to nie miało znaczenia, bo nie mogliśmy wygrać z powodu słabszego systemu dowodzenia.
Moim zdaniem to Henrykowie bawili się w harcerzy a nie prowadzili wojny zbrojnej, tylko wojnę osobistą, która czasem objawiała niedużymi potyczkami i próbami stoczenia bitew i wciągnięcia w zasadzkę.
Naprzód w imię Boże! Hypokryto
Pozdrawiam
I nie tylko :) Raz Ci jeszcze dziękuję za odwiedziny i zapraszam do ponownych...
P.S:.
W sumie może skoro wygrałaś tę bitwę na prozę, to mi wytłumaczysz na czym to polega, bo czasem mnie to zastanawia, ale jako miś o bardzo małym rozumku nie rozkminiam tego zbytnio... coś się obawiam, że te wszystkie Wasze Bitwy i Treningi Wyobraźni czy jak to się tam zwie, wiążą się z o wiele wyższym poziomem aktywności niż mój starczy organizm może znieść, a kto wie, może trzeba jeszcze wchodzić na forum (brrrr...) albo jeszcze inaczej się udzielać...
Napisałbym do Ciebie osobiście, ale tu nie ma (chyba) mechanizmu osobistych wiadomości.
Delicje, Księżycu, nie ma cna w tym przesady.
Błogosław Panie Hypokryty pióro. I inkaust. I świcę.
5!!!
5/5 za komentarz!
Nie sztychuj mię z nadobnymi Jejmościankami, bo wyplaskają chudzinę po gębuli :(
Niech wstydliwość i milczącość i niewydworność ochędóstwem mym będzie po skon.
Dzięki:)))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania