Hetman w roli gońca

Opowiadanie pierwotnie wypisane w ramach Niepowtarzalnego Stylu

http://www.opowi.pl/nienawisc-list-hatman-w-roli-gonca-a17221/

 

Inspirowane na opowiadaniach pióra Arysto - "Łowca Dusz"

Wielkie ukłony dla autora i punkt dla każdego, kto znajdzie elementy zbieżne :)

_________________________________________________________________________________

 

Aby grać w szachy, wystarczy znać zasady. Do wygranej trzeba już jednak znacznie więcej. Najlepsi gracze wiedzą zaś, kiedy wygrać się nie da i potrafią tak przegrać, by nie ponieść przy tym porażki…

"Metafory i aforyzmy Arcymistrzów”, autor Teles z Miletu

 

– Ścigałeś mnie od tygodni – margrabia zwrócił się do schowanego za połą namiotu mężczyzny. – Kilka razy byłeś blisko, ale zawsze czegoś ci brakowało.

Reiman uśmiechnął się, przymykając jednocześnie kocie oczy. Musiał przyznać, że mężczyzna mu zaimponował. Nie łatwo wyczuć łowcę, gdy ten nie chce być zauważony. Zdał sobie jednocześnie sprawę, że wszystko, co podsłuchał przez ostatnią godzinę o planach oblężenia, mogło być blefem. Mogło, ale wcale nie musiało nim być. Gdyby de Velt wcześniej zdał sobie sprawę z jego obecności, miał kilka okazji, by wezwać gwardzistów. Zakończyłoby się to naturalnie jatką, w której zginęłoby wiele osób. Pozostawała jednak szansa, że sam uszedłby z życiem po raz kolejny. Po raz kolejny też poświęcając swoich ludzi, by opóźnić łowcę.

– Gdybym chciał, już dawno gniłbyś w piachu. – Odsunął materiał oddzielającą go od de Velta. Ofiara i zabójca stanęli o kilka kroków od siebie. Obaj wiedzieli, że to spotkanie może mieć tylko jedno zakończenie. Nie spieszyli się. – Brakowało tylko dogodnej sytuacji, bym przy okazji nie musiał zabić wielu innych.

– I tak ich zabiłeś.

Łowca zmarszczył się niczym kot niezadowolony z tego, jak go głaszczą. Mężczyzna trafił w punkt. Plan zakładał szybkie wykonanie zadania, bez niepotrzebnych ofiar. Plan planem, a rzeczywistość wymagała jednak działania wedle okoliczności.

– Zginęli tylko dlatego, że się nimi zastawiałeś. – Brzmiał, jakby usprawiedliwiał się sam przed sobą. - Nie byli moim celem. - Nie byli, ale taż ich życie znaczyło dla łowcy tyle, co nic. Stali na drodze do margrabiego, przeszkadzali, a przeszkody się usuwa.

– Teraz nie zastawiam się nikim. – Rozłożył ręce w geście bezbronności. – Czy w takim razie możemy chwilę porozmawiać, nim dokończysz zlecenia?

Wyczulone zmysły łowcy stale wychwytywały dziesiątki bodźców spoza namiotu. Nic jednak nie wskazywało na jakieś specjalne poruszenie, na to, by zbrojni de Velta szykowali jakąś niespodziankę. - Mów, jeśli ma być twoje ostatnie życzenie. – Nie chciał ryzykować pozostawania w obozie dłużej, niż to było konieczne, ale też nie chciał przepuścić okazji, by wyciągnąć od mężczyzny informacji. Za informacje płacono złotem tak samo, jak za niektóre głowy.

– Jeśli mogę mieć życzenia – margrabia uśmiechnął się, spoglądając na Reimana. – To owszem, mam jedno. Grywasz w szachy łowco?

Spodziewał się jakieś przemądrzałej tyrady. Złotych myśli charakterystycznych dla pysznej szlachty. Może nawet wyzwisk i bluźnierstw, ale nie pytania o szachy. – Grywam – odpowiedział, nie wyczuwając w pytaniu żadnego podstępu. – Tylko mam raczej mało cierpliwości do tej gry, zdarza mi się frustrować, jeśli gra nie idzie. A jak się frustruje, to czasem tracę nad sobą kontrolę. Sam rozumiesz margrabio, zawodowe skrzywienie.

– Żaden problem – de Velt wydawał się ignorować ostrzeżenie – i tak zamierzałeś przejść do rękoczynu. Nie krępuj się więc i jeśli tylko uznasz, że już czas – zamyślił się, jakby szukając udanej przenośni. – No sam rozumiesz, zakończ po swojemu to, po co przyszedłeś.

Głosy na zewnątrz oznajmiały, że na dziś koniec walk. Obóz szykował się do nocy, obsługa machikuł schodziła do swoich namiotów, wartownicy obejmowali stanowiska. Miasto utrzymało się kolejny dzień. Jutro zaś wszystko miało się zmienić. Pozbawieni dowódcy najeźdźcy będą musieli stawić czoło kontratakowi. Do rana nic się już jednak nie zmieni. Jedna partia również nie będzie już miała znaczenia.

– Gram białymi? – Czuł się dziwnie. Zamiast ściskać w dłoni twardą stal wbitą w podbrzusze Petera de Velt, siedział na miękki zydlu naprzeciw uśmiechniętej ofiary. Odtrącił wątpliwości i nie czekając na odpowiedź, przesunął misternie rzeźbioną bierkę.

– Pion na e3? – Margrabia uniósł brew – ciekawe otwarcie. Przypomina mi to nasz początek – spojrzał na reakcję Reimana. Łowca wydawał się całkowicie skoncentrowany na planszy. – Również wykonałeś pierwszy ruch. Wysłałeś chłopaka, by wybadał reakcję straży. Pion na a5.

– Miał tylko odwrócić ich uwagę. Nic mu nie groziło. – Przeciągał zdania, zastanawiając się na zmianę nad tym, co stało się kilka tygodni temu i nad strategią kolejnego ruchu. – Chyba że twoi ludzie okazaliby się idiotami i uznali tego kalekę za zagrożenie. Hetman na h5.

De Velt odchylił się, sięgając po dzban z winem. Polał sobie, po czym pytająco spojrzał na Łowcę. – Mistrzu?

– Skup się na grze, nie mamy całej nocy.

Margrabia wzruszył ramionami. Choć jego przeciwnik nie miał ochoty na wino, on sam nie zamierzał odmówić sobie tej przyjemności. – Wybacz, myślałem, że możemy tę ostatnią partię celebrować. Jak sobie jednak życzysz. – Pociągnął kilka łyków, ponownie skupiając się na planszy. – Ruszyłeś swoją najmocniejszą figurą. Postanowiłeś działać sam, zamiast zasłaniać się innymi? Wieża na a6.

– Chowanie się za murami nic nie dało ci wcześniej i nie da teraz. Hetman bije pionka na a5.

Margrabia uśmiechnął się po raz kolejny. – Jesteś przewidywalny Łowco. Atakujesz tam gdzie najłatwiej zadać cios. Tylko czy potrafisz iść za nim dalej, mordować do skutku, tylko po to, by dopaść mojego króla? Pion na h5.

– Obstawiasz się nimi jak swoimi żołdakami w widłach Ormonty.

– A ty, jak wtedy, pojawisz się nie wiadomo skąd?

Przez chwilę Reimanowi przeszło przez myśl, czy de Velt nie próbuje wpuścić go w jakąś pułapkę. Partia szła zbyt łatwo. Margrabia niemal sam odsłaniał swoje figury. Może i dobrze, szybciej się skończy. A gdyby wynik był nie po myśli łowcy, zawsze pozostawała jeszcze stal wisząca na plecach. – Sam się o to prosiłeś. Hetman bije pionka na c7.

De Velt zaklaskał z uznaniem. – Brawo mój przyjacielu. Zaiste brawo! W czwartym ruchu udało Ci się zbliżyć na dwa pola do mojego króla.

– Pozwoliłeś mi. – W głosie Reimana dało się wyczuć wątpliwość.

– Ależ czemu tak uważasz? Jesteś zabójcą, mieczem do wynajęcia! Zabiłeś, by dostać się, tu gdzie jesteś. Czemu miałbym się odsłaniać na któryś z twoich kłów. – Wzrok Petera powędrował do noży zamocowanych na ramieniu łowcy. – Wieża na h6.

– Mówiłem ci już, że chowanie się, na nic się nie zda. Znalazłem cię w końcu tutaj, w środku oblężenia Czerpes.

Udawał pewnego siebie, lecz w środku łowca, coraz silniej przeczuwał, że partia ma drugie dno. Rozkojarzony nie mógł znaleźć dobrego pomysłu na kolejny ruch.

– Ruszasz się pionem? – Margrabia niemal zaśmiał się w reakcji na ruch Reimana. – Wystraszyłeś się o hetmana? Zastanawiasz się, jaką szykuję niespodziankę?

Na zewnątrz coś trzasnęło.

Łowca poderwał się w pół uderzenia serca. Dłoń odruchowo spoczęła na rękojeści puginału.

Oś wozu. To tylko złamana oś. Uspokajał się, nasłuchując jeszcze chwilę, jak żołdacy klną na kobyłę, która wciągnęła zaprzęg na kamień. Będą musieli rozładować całość, nim to naprawią. Przesrany los piechoty.

Spojrzał na de Velta. Margrabia nie podniósł nawet wzroku znad szachownicy. Patrzył, analizował. A może miał już przygotowany cały plan i teraz tylko konsekwentnie go realizował.

– Pion za pion Łowco – uśmiechnął się przesuwając bierkę na f6. – Nie rozstrzygniemy tego szeregowcami. Pokaż, kim jesteś. Zabijaj!

– Tam, w dolinie Ormonty, popełniłeś ten sam błąd. Zlekceważyłeś mnie i pozwoliłeś się zbliżyć. Hetman bije pionka. Szach.

Margrabia pokręcił z zakłopotaniem głową – Przyznaj się, nie grasz za wiele prawda? Nie masz do tego okazji na szlaku? Nie ma z kim, co? Kości? Gwint? Nie ma czasu ni miejsca na bardziej szlachetne gry. – Czuł, że Reiman zaczyna mieć wątpliwości co do przebiegu rozgrywki. O to chodziło! – Wiesz, jaka jest między nami różnica Łowco. Ty ruszasz swoimi pionkami, gdy nie wiesz, co zrobić, ja by mieć wolne pole dwa ruchy później. Król na f7.

Ta gra coraz mniej mu się podobała. Wygrywał, miał lepsze ustawienie. Przed chwilą szachował de Velta, a ten cały czas wydawał się zadowolony z przebiegu ich rywalizacji. O co tu chodziło.

– Możesz uciekać, ale nie uratuje to twoich ludzi. Hetman bije pionka. Następny będzie skoczek!

– Skąd myśl, że zależy mi na ich życiu? – Podniósł wzrok, zderzając się z kocim spojrzeniem Łowcy – Przypomnij, ilu zabiłeś, gdy zorientowałeś się, że nie dopadniesz mnie nad Ormontą? Myślisz, że czekałem z założonymi rękami? Że zostawiłem ich na śmieć, tylko po to by odsłonili odwrót? Hetman na d3.

Oczy Reimana rozszerzyły się, jak gdyby margrabia pokazał mu stronę z tajemnej księgi. Patrzył jednak na nią, nie rozumiejąc ani słowa. Po co on wykonał ten ruch. Podszedł pod białą linię. Nic nie zbił, nikomu nie zagroził.

– Gówno mnie obchodzi, po co ich zostawiłeś. Może chciałeś, by zginęli. Hetman bije konia. Ostrzegałem cię.

De Velt pokiwał głową. – Ostrzegałeś, a ja głupi nie chciałem słuchać? Oj głupi ja. Myślisz, że pora się poddać? Jeszcze dwa ruchy dobrze? Poczekam na kolejny szach. – Wycofał hetmana pomiędzy wieże.

– Kończmy to. Hetman zbija gońca. Kończą ci się figury margrabio.

– Mów mi Peter, proszę. – Wsunął króla pomiędzy pion i wierzę w szóstym rzędzie. – Zobacz, jaka to życiowa gra, zaraz spotykamy się pod murami, w otoczeniu moich żołnierzy. Czarny król i biały hetman. Czyż to nie ironia.

– Nie myśl, że mnie sprowokujesz de Velt. Chciałeś, bym popełnił błąd. Bym zachłysnął się zwycięstwem i przesunął hetmana o pole za daleko. Mam czas, mogę poczekać jeszcze kolejkę. – Podniósł hetmana i chwilę wodząc nim w powietrzu, postawił po drugiej stornie pionka odgradzającego go od króla. – Gdzie się teraz ruszysz Peter? Gdzie uciekniesz, kogo poświęcisz, by zyskać jeszcze jedną kolejkę?

Peter de Velt odchylił się, sięgając po kielich z winem. – Pozwolisz? – zapytał dla bezpieczeństwa Łowcy. – To, że nie znasz się za specjalnie na szachach, to już ustaliliśmy. Że nie znasz się na polityce, wiedziałem już wcześniej. Wiedziałem od momentu, gdy dowiedziałem się, że przyjąłeś zlecenia na mnie od pani zamku, który przed świtem będzie mój.

Usłyszał ich, usłyszał zbyt późno by zareagować. Jak mógł być tak nieuważny. Trójka osób weszła do namiotu, wpuszczając jednocześnie powiew nocnego powietrza. Amanda Czerpes, która dobiła z nim targu za głowę margrabiego, była jedną z nich, pozostałej dwójki nie znał.

– Nie zamierzam się nigdzie ruszać mój przyjacielu – de Velt nie podniósł nawet wzroku znad szachownicy, ignorował zarówno nowoprzybyłych, jak i reakcję Reimana. – Wiesz, co oznacza w szachach pat? To sytuacja, gdy jedna ze stron, która powinna wykonać ruch nie może go wykonać w sposób zgodny z regułami. Zablokowałeś mnie, nie pozostawiając miejsca na ruszenie którąkolwiek bierką. To właśnie jest pat. – Wstał, podszedł do Amandy i spojrzał w jej oczy. – A pat, oznacza remis... Widzę, że dostałaś mój list. – Ostatnie zdanie kierował już do kobiety.

– Cofam zlecenie łowco – kobieta nie patrzyła na Reimana, jej wściekły wzrok skupiony był na de Velcie. – Możesz zachować zaliczkę. Jeśli zaś zobaczę cię w okolicy, gdy wzejdzie słońce, każę cię zabić.

De Velt zaklasną w dłonie po raz kolejny. Jego plan wyszedł zgodnie z najdrobniejszymi szczegółami. Jednym ruchem hetmana pozbył się zagrożenia ze strony zabójcy i zdobył zamek Czerpes. Śliczna żona była do tego dodatkowym profitem, niezamierzonym, ale nader miłym.

To właśnie jest mądrość, której człowiek uczy się, grając w szachy…

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Akwus 12.05.2016
    Pod tym linkiem macie całą rozgrywkę jaką opisałem powyżej. Możecie prześledzić ruch po ruchu pogoń hetmana za królem.
    http://hetman.czest.pl/praktyka-szachowa/19-adam-ciesla/79-pat-w-10-ruchow

    Przypadkowe natrafienie kiedyś na tą stronę było inspiracją do sceny, wplecenie w to Łowcy było pomysłem chwili.

    Dodanie zaś zdania "Widzę, że dostałaś mój list." było zaś jedynym co zrobiłem, gdy tuż przed wysłaniem, zorientowałem się, że zupełnie zapomniałem o temacie konkursu ;p Tytuł też wymyśliłem dopiero wtedy.
  • Shiroi Ōkami 12.05.2016
    Jak już wspominałam - bardzo podoba mi się nawiązanie do szachów *.* A dodanie linka "Pat w 10 ruchów" sprawił, że mogłam sobie teraz z łatwością wyobrazić zagrywkę bohaterów, świetna inspiracja! Jedynym minusem są drobne wpadki w przecinkach, np. "Grywasz w szachy łowco?" ~ przecinek przed "łowco"; nie przeszkadzały one jednak w odbiorze tekstu. A teraz lepiej znikam, bo zachwycę się aż nadto, ale serio bardzo mi się podoba :D
  • Akwus 12.05.2016
    Shiroi, nie ma czegoś takiego, jak zbyt duża dawka zachwytu ze strony kobiet :)
  • alfonsyna 12.05.2016
    Wiedziałam, że to musiał popełnić ktoś, kto się zna na szachach - sama nie gram, ale bardzo lubię wszelkie "szachowe metafory", bo w końcu całe życie jest trochę jak partia szachów... :)
    Rzeczywiście, brakuje przecinków przed wszystkimi zwrotami bezpośrednimi, typu "cofam zlecenie(,) łowco", "Nie zamierzam się nigdzie ruszać(,) mój przyjacielu" - ale to chyba tylko tyle, jeśli chodzi o jakieś potknięcia. A, no i w tym przedostatnim akapicie widzę "zaklasną" zamiast "zaklasnął" :D
  • Akwus 12.05.2016
    Żebyście obie wiedziały, ile czasu poświęcam na sprawdzanie takich błędów :( Jak już będę absurdalnie bogatym pisarzem, to mój korektor będzie równie bogaty :)

    Chciałbym się jednak pochwalić, że poczyniłem ogromne postępy - tu ukłon w stronę Sekala - i każdorazowo przepuszczam tekst przez taką sprytną stronkę, która znajduję przeogromną ilość tego, co inaczej kuło by Was w oczy niemiłosiernie :D
  • Lucinda 12.05.2016
    Pomysł bardzo mi się podoba, widać wyraźnie tę inspirację opowiadaniem Ślepca, zarówno w formie, bo też rozpoczynasz króciutką notką, choć nie taką encyklopedyczną, ale notką, jak i w postaci łowcy. Nie gram w szachy, ale kiedyś bardzo chciałam nauczyć się grać. Zawsze interesowała mnie ta gra przez to, że wymaga myślenia. Ciekawie zastosowałeś ten motyw w tekście i bardzo przyjemnie i przejrzyście opisałeś całą rozgrywkę. To dopiero drugie Twoje opowiadanie, które czytam, ale to wystarczyło, żebym polubiła styl, jakim piszesz, dopracowanie historii tak, by wszystko było spójne i na swoim miejscu. Jestem też pod wrażeniem postępów pod względem poprawności, bo wiele błędów, jakie wielokrotnie powtarzały się w tekście bitewnym, nie występowało tutaj, a te, które były, wynikały albo z nieuwagi (typu literówki), albo w przypadku interpunkcji były to głównie pojedyncze pomyłki, których było więcej im bliżej końca, bo na początku nie było się do czego przyczepić. No ale nie byłabym sobą, gdybym nie wypisała tego, co tu jeszcze zauważyłam, a więc:
    ,,Odsunął materiał oddzielającą go od de Velta" - ,,oddzielający";
    ,,nie chciał przepuścić okazji, by wyciągnąć od mężczyzny informacji" - wyciągnąć to chyba bardziej pasuje ,,informacje"; albo inaczej przepuścić okazji na wyciągnięcie informacji;
    ,,Spodziewał się jakieś przemądrzałej tyrady" - ,,jakiejś";
    ,,A jak się frustruje, to czasem tracę nad sobą kontrolę" - ,,,frustruję", brak ogonka wydaje się czymś nieistotnym, ale zmienia to osobę z pierwszej na trzecią, choć to raczej niedopatrzenie;
    ,,Jesteś przewidywalny (przecinek) Łowco" - Shiroi podawała już błąd związany z interpunkcją przy zwrotach bezpośrednich, ale tu jest coś jeszcze, co zwróciło moją uwagę, otóż ,,łowca" jest tu zapisane z wielkiej litery, a w przykładzie podanym przez poprzedniczki było z małej, ta pisownia była niekonsekwentna do końca, a podejrzewam, że to nie było celowe;
    ,,Atakujesz tam (przecinek) gdzie najłatwiej zadać cios" - przed takimi słowami jak właśnie ,,gdzie" bardzo często występuje przecinek oddzielający zdania składniowe. Tu jest tak samo, co łatwo zauważyć, stawiając sobie pytanie do pierwszej części zdania;
    ,,Zabiłeś, by dostać się, tu gdzie jesteś" - to zdanie wygląda podobnie jak w poprzednim przykładzie, zasada również jest ta sama, a więc przecinek powinien być przed ,,gdzie", a nie przed ,,tu", bo treść mówi: ,,by dostać się tu (gdzie?), gdzie jesteś". W obecnej formie nie ma do czego zadać pytania;
    ,,Mówiłem ci już, że chowanie się, na nic się nie zda" - drugi przecinek jest tu zbędny; ,,chowanie się" nie jest orzeczeniem, tylko rzeczownikiem pochodzącym od czasownika;
    ,,Udawał pewnego siebie, lecz w środku łowca, coraz silniej przeczuwał" - tu drugi przecinek również jest zbędny i właściwie nie mogę sobie wyjaśnić, jaki mógł być powód postawienia go w tym miejscu;
    ,,uśmiechnął się (przecinek) przesuwając bierkę na f6";
    ,,Przyznaj się, nie grasz za wiele (przecinek) prawda?" - ten przecinek jest przez to, że pytaniem jest tu tylko owe ,,prawda?", to, co jest wcześniej, to twierdzenie;
    ,,Ty ruszasz swoimi pionkami, gdy nie wiesz, co zrobić, ja (przecinek/myślnik) by mieć wolne pole dwa ruchy później";
    ,,Że zostawiłem ich na śmieć, tylko po to by odsłonili odwrót?" - tu przecinek powinien być przed ,,by" (to kolejne słowo takie... alarmujące, że prawdopodobnie przed nim powinien być przecinek; powód taki sam jak z ,,gdzie"), natomiast bez tego przed ,,tylko"; tu znowu łatwo można sobie zadać pytanie do zdania złożonego podrzędnie, aby to sprawdzić; Oprócz tego ,,na śmierć";
    ,,Oj (przecinek) głupi ja" - wykrzyknienia takiego typu, gdzie są one po prostu dopowiedzeniem, ubarwieniem i dodaniem emocji wypowiedzi, oddziela się przecinkami;
    ,,Jeszcze dwa ruchy (przecinek) dobrze?" - sytuacja podobna jak w pytaniu z ,,prawda" - jest stwierdzenie i pytanie o potwierdzenie go;
    ,,Wsunął króla pomiędzy pion i wierzę w szóstym rzędzie" - ,,wieżę";
    ,,zaraz spotykamy się pod murami, w otoczeniu moich żołnierzy" - bez przecinka;
    ,,gdy jedna ze stron, która powinna wykonać ruch (przecinek) nie może go wykonać w sposób zgodny z regułami" - tu zdanie główne jest rozdzielone przez zdanie podrzędne.
    Ach, no i znowu taki długi komentarz przez tę moją drobiazgowość... wybacz. Zostawiam jak najbardziej 5:)
  • Akwus 12.05.2016
    A ja się już głupi cieszyłem, że naprawdę tak dobrze mi poszło z błędami :(

    Spoko :) wiem, że to moja słaba strona, pracuję nad tym. Fajnie, że widać postęp :D
  • Lucinda 12.05.2016
    Akwus, postęp jest naprawdę duży i w porównaniu do tamtego tekstu, który oceniałam, tu naprawdę dobrze Ci poszło. No ale wiesz, moje oko, choćbym w ogóle nie zwracała uwagi na poprawność, niestety mimowolnie zawsze coś wypatrzy...
  • KarolaKorman 12.05.2016
    Po tylu innych komentarzach dodam tylko, że nie spodziewałam się, że to Twój tekst, ale jestem pod wrażeniem, 5 :)
  • Akwus 12.05.2016
    Przyznam, że na Ciebie liczyłem, że się domyślisz :) Ale wiem, utrudniłem trochę, normalnie byś rozbiła z marszu i też nie byłoby zabawy :)
  • KarolaKorman 12.05.2016
    Akwus, wpadnij do mojego, nie czytałeś go wcześniej i fakt - o zabawę chodzi przede wszystkim :)
  • TeodorMaj 12.05.2016
    Podpiszę się pod Karolą. Byłem pewny Arysto... potem miałem wątpliwości. Wybacz. Pozostawiam Ci wielkie 5! Pozdrawiam :)
    PS. Przyznam (aż mi wstyd) nie czytałem Twoich teksów. Zamierzam to nadrobić!
  • Akwus 12.05.2016
    Stary, luzik. Olej stare opki, nie ma tam nic powalającego. Poczytaj jak wrzucę nowe! Każde, które napisałem jakoś mnie wzbogaca, po drodze kilka książek na koncie przeczytanych dopisałem, więc zakładam, że to co będzie jednak będzie lepsze :) Szkoda czasu na to lepsze mniej :D
  • TeodorMaj 12.05.2016
    Akwus Dzięki! Ale mimo to, zamierzam poczytać Twoje poprzednie teksty :)
  • TeodorMaj 12.05.2016
    Następne/nowe tym bardziej! :) Będę śledzić :)
  • NataliaO 13.05.2016
    Jak czytałam tekst to cieszyłam się, że można znów Cię czytnąć. Miło zobaczyć dobry tekst, taki zgrabnie napisany, dobrze pokierowany, dokładny, z bohaterami którzy są z krwi i kości mają coś do powiedzenia, a nie tylko sztucznie zostali wymyśleni. Te opisy i dialogi, które sa naturalne, przyjemnie i lekko się czytało. Zakończenie świetnie zamknęło całą historię. Pomysł interesujący; 5:)
  • Akwus 13.05.2016
    I dzięki pochwałą od takiej autorki, pójdę spać z bananem na twarzy :D
    Dzięki Nat!
  • NataliaO 13.05.2016
    Akwus a ja też mam banana, uśmiechnęłam się za tą "autorkę" Hihi Dzięki. Dobrej Nocy!
  • Jared 13.05.2016
    Rzeczywiście świetnie rozpoznałeś i podszyłeś się pod styl Arysto, ale jest parę pęknięć. :P Primo: cytat na początku. Tales, a nie Teles. :P I Ślepiec zawsze stara się naostrzyć narrację przez wstawienie jakiegoś twardego opisu, jest przy tym bardzo konkretny i punktowy. To akapit z Łowcy Dusz:

    "W pokoju płonęły jedynie świece. Rzucały słabe światło na postać w wysokim fotelu, siedzącą przy przygasającym kominku. Stół obok zawalony był literaturą różnego rodzaju – zapisanymi pergaminami z uniwersytetów melaficaris, manuskryptami traktującymi o magii nowoczesnej, powyrywanymi stronami z "Teorii Cursus", grymuarami, nawet spisami demonologii folklorystycznej. Mężczyzna w fotelu trzymał na kolanach tę najważniejszą książkę – tomik naukowy "Dimianimae", oświetlony przez, a jakże, świecę na stole. Strony przewracał przy pomocy noża przywiązanego do kikuta nadgarstka."

    U Ciebie narracja była bardzo ogólna. Narrator, szczególnie na początku, bardzo dużo wyjaśniał i skupiał swoją uwagę na fabule jako-takiej, wszystkie drogi prowadzą do finału. Nie ma żadnego spowalniacza, tudzież marginesu, na którym postacie robią coś innego niż "biegnięcie do zakończenia".

    Margrabia, to akurat bardzo ślepcze słowo :P Prawie jak zmorniczy :P Dobrze zauważyłeś, że w Łowcy Dusz propaguje się kreatywne słowa, a nie tylko wojownik, wojownik, wojownik, rycerz... Jeżeli chodzi o dialogi, to zabrakło mi celności i riposty. Rozmowy były raczej przezroczyste i typowe. Fabuła, natomiast, nieco wynudziła mnie w środku, chociaż zakończyłeś świetnym rozwiązaniem. Wydaję mi się, że przez małą objętość, nie zdążyłem polubić postaci. Wrzuciłeś nas w środek akcji, a i bohaterowie nie zrobili nic takiego, by ich pokochać/znienawidzić, co najwyżej o tym rozmawiali. No i błędy, a ich cała masa :P Ja bym obstawiał Khartusa raczej zamiast Arysto. Oceniam na 4.
  • Akwus 13.05.2016
    Przyjacielu, ja się nie mylę, aż tak bardzo :) -Telest to drugi człon od Arysto- :D

    Dzięki za uwagi. Te cholerne błędy kładą mi opowiadania, walczę z tym jednak, walczę!
  • ausek 13.05.2016
    Ten tekst pasował mi do Ciebie albo Jareda. Do końca nie wiedziałam kto okaże się autorem. W każdym razie byłam blisko. Dobra robota. ;)
  • Akwus 13.05.2016
    Do Jareda?! Do tej pisarskiej miernoty! Do tego koczkodana! .... A nie poczekaj, do tego gościa z Trybunału, który będzie oceniał moją najbliższa bitwę? Aga, to zaszczyt być do niego porównanym! Jakże ja chciałbym kiedyś pisać jak on :(
  • Jared 13.05.2016
    Nie martw się Akwus. Może kiedyś będziesz tak samo dobry ;D btw. Ktoś kiedyś nazwał mnie ptakiem Dodo, ale Koczkodanem? xD
  • Zapraszamy do wzięcia udziału w głosowaniu :) Głosy na wiersze można oddawać tutaj: http://www.opowi.pl/forum/glosowanie-literkowa-bitwa-na-rymy-bez-w478/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania