Hierarchia czyli o kindersztubie #
Oto fragment niedawno opublikowanego opka w szafce fantasy.
„- Czas wziąć przykład z Królestwa Stellovalle i spalić te kurwy na stosach - uderzył gwałtownie pięścią w stół Izbor.
Azalea aż zaczerwieniła się ze złości już miała równie gwałtownie zripostować, lecz poczuła spokojny dotyk Ariel. Spojrzała na jej twarz , wzięła głęboki oddech.... W sali wciąż panowała niezręczna cisza.
- Skończył pan? - wreszcie odezwała się Lysette-Wester, groźnym wzrokiem nakazując mu usiąść.
- Zamierzamy zlikwidować Ligę. - kontynuowała a na jej miejsce powołać Syndykat Czarodziejek.
- Co?! Zdradziły nasz kraj i co teraz zmienimy nazwę ich organizacji i wszystko będzie cacy?!... - po raz kolejny uderzył w stół kipiący ze złości Izbor.
- Za czasów króla... - mówił przez zaciśnięte zęby
- No nie trzymajcie mnie- niewytrzymała Azalea - Słuchaj wąsaty troglodyto, nikogo nie obchodzą twoje opowieści z cyklu "Kiedyś to było".
- Dość!- wrzasnęła Elżbieta - Syndykat powstanie, osobiście dobiorę jego członkinie które złożą mi przysięgę krwi! „
Dla wyjaśnienia dodać należy, ze scena rozgrywa się w :
„...Przejrzała się po sali, Królowa Elżbieta i Lucy Lysette-Wester zasiadały na wielkich zdobionych pseudo-tronach po środku długiego prostokątnego stołu. Po prawej siedzieli kolejno: pochodząca z Królestwa Corturii, najmłodsza członkini Ligii i zaufana czarodziejka królowej Ariel La Torre, Azalea Vass kolejna członkini Ligii, najbardziej wpływowy szlachcic państwa Markiz Radakund Ozen , Marszałek Izbor Kuzma. Po lewej kolejno generał Ortega i szerzej znany jako Anioł Śmierci dowódca wywiadu Dranor.... „
czyli jest to zamek, dwór co najmniej książecy, goście zacni i w strukturze społecznej wysoko usytuowani.
Pomijam błędy kłujące w oczy bo chcę nawiązać do treści, która tak mnie ożywiła, żem siadł do klawiatury.
Historia uczy, że podział klasowy społeczeństwa ukształtował się w starożytności i trwa do dziś. Nazwano to hierarchią społeczną. Każdy, niezależnie od społeczeństwa i miejsca, które w nim zajmuje jest fragmentem tej mozaiki. Jest także uczony od dziecka, że istnieją osoby ważniejsze i mniej ważne. Czesi na tą okoliczność mają mądre porzekadło: „Najważniejsze wiedzieć komu się ukłonić i na kogo się wypiąć”. Stąd i przy każdym możnym (dziś również!) służba dbająca o nietykalność pryncypała ale i właściwe, nie obrażające zachowanie otoczenia. Przepaść pomiędzy „maluczkimi” a możnymi istniała i istnieje. Nikt w obecności Papieża, Króla (a tym bardziej Królowej) nie śmiałby trzaskać w stół pięścią, lub bluzgać kurwami. Po prostu wiemy, że „to nie wypada”.
Widzę na co dzień arogancję i chamstwo oraz brak kindersztuby, owego rozeznania komu się ukłonić, a na kogo (jeśli już koniecznie muszę!) ewentualnie wypiąć. Wypinanie się na wszystko i wszystkich jest modą, okazaniem, że ja młody zmieniam świat i dlatego wolno mi napluć na głowę staruszka. Nic bardziej mylnego! Nie szanujesz innych – nie będziesz szanowany! To dotyczy również pisania. Onegdajszego czasu Nazareth „zjechał” moje śliczne opko, które w karygodny sposób obeszło się z mitologią skandynawską. I miał rację! Tak zwana licencja poetica nie upoważnia do całkowitego wywracania porządku świata, chyba, że na samym wstępie poinformujemy, że jest to jedynie notacja naszego pomysłu na całkowicie nasze uniwersum. Niestety coraz częściej czytuję opowiadanka napisane jedynie po to, by zaistniały jako notacja wątpliwej jakości emocji, bez głębszej treści oraz refleksji. Notacji wynikłej z lenistwa, niewiedzy, a przede wszystkim braku szacunku dla mnie i innych czytających, którzy przecież mają wiedzę o okresie i świecie przedstawianym Im przez Autora.
I tym niezbyt optymistycznym, zapewne wynikającym zza długiej zimy, akcentem kończę. Z karawaniarskim pozdrowieniem „aby do dołu”.
Komentarze (18)
"No nie trzymajcie mnie- niewytrzymała Azalea - Słuchaj wąsaty troglodyto" odstęp po "mnie" kropka po "Azalea".
"- Dość!- wrzasnęła Elżbieta - Syndykat powstanie" - odstęp po wykrzykniku, kropka po Elżbieta.
Bardzo dobry tekst. Problem ciekawie opisany i istniejący. Warto się nad tym pochylić.
Jakie rady ma Wóz, by to zmienić, bo odezwą i zauważeniem jednym, ale czy jest coś?
Ale na to trzeba scenę zobaczyć! Jak w filmie SF; krok po kroku, klatka po klatce, ze wszystkich stron. Dialog jest tylko przekazem dla czytelnika, ale opis sceny buduje do tego dialogu to co trzeba. Pomyśl Wodzu jak byś odebrał taki przekaz; Jagiełło w sali obrad na Wawelu.Przy stole, obok królowa, arcybiskup, żupan, wojewoda, dalej książe Witold, poseł z Czech i radzą co zrobić z Krzyżakami, a tu nagle odzywa się setnik królewskiej gwardii; "panie, wpierdol kurwim synom spuścić" i wali pięścią w stół. "Wytłuc gnoi i dość tego pierdolenia, że to czy tamto" i znowu pięścią w stół. Gwarantuję, że po odezwaniu się bez zezwolenia władcy łba by nie miał setnik, a co dopiero gdyby ośmielił się gest obraźliwy uczynić! To się nazywało "Crimen lege maiestatis" obraza królewskiego majestatu i podlegało zawsze karze śmierci.
Robić, co się uważa za słuszne, starając się nikogo tym nie krzywdzić i myślę, że zastosowane w dużej skali, da jakiś efekt.
Lubię, jak ludzie objaśniają takie historyczne rzeczy, bo to zawsze wiedza przydatna. Jeśli masz potrzebę uświadamiania społeczeństwa opowijskiego, może pójdź w ślady Ozarro i zacznij publikować artykuły z 'ciekawostkami historycznymi' ? Chętnie bym takowe poczytała. Widać, że wiesz, o czym piszesz.
Pozdro :)
No, albo napiszemy "Fantasy". W fantasy nawet kilogram może ważyć pól kilo, jesli dobrze mnie rozumiesz.
Osobiście uważam, ze zaznaczać trzebs we wstepie lub pierwszym przypisie, ze się rucha i plwa na wszystkie zasady swiata i jak rzucisz kamieniem, to odbije się, jakby był z gumy. Ale niekoniecznie. I tak, i tak, na dwoje babka wie pan
Sprzeciwianie się szefostwu publicznie - zgoda, ale w zamkniętych gremiach, jak sądzę, mogło dochodzić do burzliwych dysput, także z użyciem niecenzuralnych słów. Zauważ, jakiej mowy używają ludzie z wierchuszki przyłapani na różnych taśmach. Zgnilizna, rodem z rynsztoka. Ta cała kindersztuba jest cacy, ale zazwyczaj jedynie na pokaz i chociaż omawiana scena jest zwyczajnie głupia i niesmaczna, tak w szerszym zakresie nie do końca się z Tobą zgodzę.
Pozdrówka
Czy to, że się z Tobą nie zgadzam w jakiejś kwestii jest oznaką braku elementarnego wychowania?
A co do treści wątku. Jak sam zauważyłeś, niewiele wiemy, jednakże... No właśnie
Starożytny Rzym - elity władzy, zapewne potrafiące zachować się przy stole. Pochwała nauki i sztuki, a w tle podboje. Tak sobie myślę, że w ferworze narady, niejeden doradca cesarzy mógł sobie z mięskiem pojechać. I jeżeli nie dotyczyło to bezpośrednio władcy, czy jemu bliskich, to i przechodziło bez echa. Dzisiejsi królowie nie mogą być wyznacznikiem dawnych, gorącokrwistych czasów. To tylko kukiełki w porównaniu do faktycznie rządzących i użerających się ze światem.
A poza tym, powiedzenie: "ą-ę, bułkę przez bibułkę" nie wzięło się znikąd Karawanie.
Ano właśnie przeciw temu protestuję. Szanuję piszącego i oczekuję tego samego od Niego. To właśnie jest kindersztuba - mieć szacunek, choć blade pojęcie o szacunku. Wrócę do Twojej wypowiedzi; ". Bzdurę użytą w tekście nazwij bzdurą, ale nie szafuj przy tym górnolotnymi pojęciami." - kindersztuba jest górnolotna? Jesteś pewna? To, że świat ma wahania od obłędu do obłędu nie oznacza, że trwa w nim nieprzerwanie (oczywiście pytanie co uznamy za "normalność"!). Uznaję więc, ze kindersztuba nakłania do tego by mając aspiracje pisarskie czy publicystyczne ważyć słowa i myśli i nie bluzgać bez sensu. Sam "na co dzień" bluzgam gdym sam, bom nerwus, ale przy pisaniu i rozmowach wystrzegam się jak ognia i ważę, czy jest to niezbędne dla nastroju.
Wracając do nurtu drugiego naszej rozmowy; historycznych postaw możnych (bo o maluczkich wiemy mniej niż malutko!) to nie ulega dla mnie wątpliwości iż były one zawsze (zawsze!! od zejścia z drzewa!) nastawione na utrzymanie otoczenia w bogobojnym lęku, podziwie i czci. To atrybuty władania a narzędziami do tego wszystko co można zrealizować osobiście lub lepiej przy pomocy najemników. Bluzganie być może miało miejsce w rozmowach, choć o wiele wymowniejszym był sztylet pod żebro i nikt nie wahał się użyć trucizny ani broni uznając, że nie czcze gadanie ale czyn problem rozwiązują dokładnie i radykalnie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania