Himitonomiks - Prolog.
- Sara. - Głosy otaczających mnie osób słyszałam jakby przez szybę. - Sara Loply. - Odbijały się od niej, ale nie trafiały w pełni do moich uszu. - SARA LOPLY.
Moje ciało zerwało się do pionu. Unosząc powieki, zorientowałam się, że stoję. Najwyraźniej chłodny głos nauczycielki podziałał na mnie jak prysznic. Kontakt wzrokowy, pamiętaj o kontakcie wzrokowym... - Powtarzałam w myślach.
- Ktoś tutaj śpi na m o j e j lekcji. - Prychnęła pogardliwie.
To dla niej typowe. Tęskniłam za tym.
- Gdyby p a n i lekcje były choć t r o c h ę ciekawe, z pewnością bym na nich nie zasypiała.
- Hm. Więc może jedynka cię rozbudzi.
- Nie sądzę.
- Ani trochę się nie zmieniłaś. Po t y m dniu, gdy przestałaś płakać, zostałaś nieruszona. Nie mam bladego pojęcia po co wróciłaś, skoro nawet nie zamierzasz mnie słuchać.
- Uu... Lepiej by dla ciebie było, gdybyś nie poruszała tego tematu... - Warknęłam pod nosem.
- Sara! Już wiem, czemu rodzice cię zostawili! Byłaś tak wścibskim bachorem, że tylko to im pozostało!
Przegięła.
- Czy oglądała pani którąś część "Drogi Bez Powrotu"? Powinni zrobić z panią to samo. Życzę pani, aby jeszcze rozmyślili swoje przybycie tutaj i rozszarpanie pani na strzępy.
Ojć. Chyba zabrzmiałam jak psychopatka. Moja wina... Czułam na sobie wzrok innych uczniów. Dobrze, niech się uczą. Zawiesiłam swoją torbę na ramię i z godnością opuściłam klasę. Jeśli mnie słuch nie milił, Hana kazała mi wrócić. Myśli, że skoro jest przewodniczącą to może wszystko. Zabawne. Chociaż ten babsztyl przypomniał mi o pewnej sprawie, niniejszym o celu mego przybycia do miasta. Sklerozo, powinnaś dać mi spokój.
*
Idąc ulicą zwracałam uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Płytę chodnikową przyozdabiało pęknięcie, którego nie było jeszcze siedem lat temu, po prawej stronie ścieżki wyrosły urodziwe drzewka, do tego jezdnia została naprawiona. Ile lat musiało minąć, żebym zorientowała się jak za tym tęskniłam.
Nagle poczułam lekki ciężar na ramieniu. Nerwowo odwróciłam głowę spodziewając się ręki mordercy, albo szczura (choć to tylko mnie podkręcało), lecz zamiast tego ujrzałam małą wiewiórkę, idealnie dopasowującą się do koloru moich włosów. Była śliczna. Miała czarne ślepka i dużą kitę.
- Hej, czekaj! - Usłyszałam za sobą męski głos. - Ty... Ty... TY! - Byłam pewna, że coś mu zrobiłam. - Ty ruda szmato!
- Ej, ej! Możliwe, że coś ci zrobiłam, ale nie mam pojęcia co to musiało być, skoro nazywasz mnie w ten sposób!
- Nie chodzi mi o ciebie! Tylko o tego sierściucha! - Wskazał palcem na zwierzaka.
- Co mogło zrobić ci te maleństwo?!
- Dopiero co miałem rozwód z żoną. Byłem pewny, że po ucieczce od niej nie znajdę nikogo identycznego. Myliłem się! To coś jest zupełnie jak ona! Rzucała we mnie obgryzionymi szyszkami całą drogę do pracy!
- Tylko nie próbuj mi jej tknąć! To jej instynkt obronny. Nic na to nie poradzi.
- Matylda!
- Że kto? - Ja i nieznajomy równocześnie obróciliśmy głowy.
Obok mnie przystanął zadyszany chłopak, znajomy mi z twarzy.
- Matylda. Znów uciekłaś. - Oparł się o kolana.
Podczas gdy on beształ swojego pupila, mogłam dokładnie przyjrzeć się jego rysom. Lśniąca blond grzywka delikatnie opadająca na czoło, bursztynowe oczy, krzywy uśmiech. No jasne!
- Beth!
Słysząc swoje imię gwałtownie się wyprostował. Spoglądnął na mnie badawczo i po chwili rzucił mi się na szyję.
- Sara! To na prawdę ty! Tytytytyty.
- Tak, tak. Kompletnie się nie zmieniłeś! Znów zbierasz jakieś śmieci. Znalazłeś nawet wiewiórkę!
- Matylda to nie zwykła wiewiórka. Została zarażona groźnym wirusem, przez co powoli przeradza się w... w coś.
- Serio?
- Spójrz na jej zęby. Są nienaturalnie długie i ostre. Poza tym rośnie zdumiewająco szybko.
- Skoro jest zarażona, to czemu ją trzymasz?! - Gula utknęła mi w gardle.
- Znasz mnie. Zresztą to nie pierwszy i nie ostatni chory zwierzak. Niemal każdy ma himitonomię. Wszyscy padają jak muchy.
Że co? ŻE CO?! W moich ustach zamarł wydech, powieki zaczęły nerwowo drgać, a dłonie stały się zimne.
Komentarze (9)
PS. Rozpierdziolił mnie ten kawałek z rudą szmatą XD
jestem pod wrażeniem, to chyba będzie zakręcona mocno historia
I tyle zauważyłem. #Ocena bitew przeze mnie to zło!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania