Poprzednie częściHIPNOZA #1 NOC PIERWSZA

HIPNOZA #2 NOC DRUGA

Stary, drewniany zegar wybił północ. Obraz poprzedniej nocy wrócił. Bardziej mroczny, przerażający, a zarazem nierealny i absurdalny.

W pomieszczeniu panował nieznośny upał. Pomimo tego z ust chłopaka wydobywała się para. Ogarnął go obezwładniający chłód. Przez szparę w drzwiach do pokoju zaczęła wdzierać się mgła. Z piętra niedużego domu dochodziło skrzypienie. Potem stukanie i kroki na schodach. Mgła spowiła całe pomieszczenie. Czuł, że w pokoju nie jest sam. Zaczął spadać. Coś ciągnęło go za sobą. Pomieszczenie zanikło. Słychać było dzwony kościelne. Znalazł się na starym opuszczonym cmentarzu. Potwornej nekropolii zapomnianej przez wszystkich. Mgła skrywała zniszczone nagrobki. Cmentarz wydawał się nie mieć końca. Kilka starych drzew kołyszących się pomimo braku wiatru, dźwięki ocierających się o siebie pni, przyprawiały o dreszcze. Tutaj też nie jest sam. Słyszy kroki, odwraca się, ale nikogo nie ma. Robi się zimno. Bardzo zimno. Dzwony słychać coraz głośniej, coraz wyraźniej. W końcu dostrzega starą dzwonnicę i opuszczony kościół. Podbiegł w jego kierunku. Szarpnął drzwi, ale pozostały nieugięte. Już chciał zrezygnować, gdy drzwi same się otworzyły zapraszając do środka. Wszedł, a w ułamku sekundy zapaliły się wszystkie świece. Rozbrzmiały organy. Witraże zdobiły przerażające sceny, a cały kościół pokryty był pajęczynami. Mgła wdarła się i tutaj. Chłopak dopiero teraz zauważa stojący przed ołtarzem katafalk, a na nim starą trumnę. Rozsądek nakazywałby wyjść, uciekać, ale jego ciągnie do trumny. Coś nakazuje mu podejść. Z każdym krokiem organy grają głośniej. Wyciąga rękę, aby jej dotknąć, ale zatrzymuje go niewidzialny uścisk. Wieko trumny odsuwa się, chłopak zagląda do jej wnętrza, jest pusta. W kościele pojawiają się niewyraźne postaci. Lamentujące zjawy. Chłopak kładzie się do trumny, chce się schować. Wieko zatrzaskuje się z hukiem, lament zjaw przechodzi w chichot. Chłopak wali pięścią w wieko, ale te, ani drgnie. Robi się gorąco. Płomienie otaczają trumnę. Chłopak zaczyna krzyczeć. Pali się. Pali się trumna. Zaczyna palić się jego ciało. Krzyczy. Obraz znika. Wróciło pomieszczenie. Chłopak ciężko dyszy, jest spocony. Czuje swąd spalonych włosów. Ma dość. Jest bliski obłędu. Nie wytrzyma dłużej. Nie wie, że to jeszcze nie koniec.

Wskazówki zegara zaczynają się w zawrotnym tempie cofać. Telewizor włącza się, kanały same się zmieniają. Chłopak wyciąga wtyczkę z kontaktu. Telewizor nadal w szaleńczym tempie zmienia programy. Okna otwierają się. Postać z zakrwawioną ręką, która ubiegłej nocy pojawiła się za oknem, teraz wdziera się do środka. Nie tylko ręka jest pokryta krwią. Pokryta jest cała postać. Skrzepy i strupy pokrywają całe jej ciało. Śmierdzi rozkładem. Gdy jest już blisko chłopaka, można dostrzec rany pozostawione przez nóż. W pokoju pojawia się stara trumna, ta sama, która była w kościele. Słychać organy, a w tle niewyraźne dzwony. Wieko uchyla się, trumna nie jest pusta. Chłopak widzi w niej swoje własne, nadwęglone ciało. Oczy otwierają się i słychać śmiech. Ogłuszający śmiech.

Zegar wybija godzinę trzecią. Mgła rozrzedza się. Postać i trumna znika. Chłopak traci przytomność.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • NataliaO 09.05.2016
    Doczekałam się, bardzo dobrze się czytało. Ma to swój urok 5:)
  • TeodorMaj 09.05.2016
    Dziękuję ;)
  • candy 09.05.2016
    Urok niewątpliwie ma, ale moim zdaniem jest nawet lepsze od niektórych niby "bestsellerów". Bardzo fajnie opisujesz to wszystko, można sobie to aż za mocno wyobrazić :) 5 :)
  • TeodorMaj 09.05.2016
    Bardzo dziękuję :)
  • Angela 12.05.2016
    Jeszcze kilka takich rozdziałów i raczej w nocy nie zasnę : ) 5
  • alfonsyna 17.05.2016
    Tutaj się pięknie popisałeś umiejętnością budowania mrocznego, ciężkiego, na wpół sennego klimatu. Tak naprawdę nie można uchwycić granicy między jawą a snem - sam bohater również jej nie widzi, więc trafiamy w ten mrok i przerażenie wraz z nim. Zastanawiam się tylko, czy celowo mieszasz czasy - część narracji bowiem prowadzona jest w przeszłym, a część w teraźniejszym i momentami ta rozbieżność jest bardzo widoczna, a ja jakoś wolę większą jednolitość. :)
    "wali pięścią w wieko, ale te, ani drgnie" - "ale to ani drgnie" lub "ale ono ani drgnie" - "te" sugeruje niesłusznie liczbę mnogą
    "Postać i trumna znika" - dałabym tu "znikają"
    Ale i tak 5 za klimat. ;)
  • TeodorMaj 17.05.2016
    Bardzo dziękuję za komentarz i ocenę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania