Historia z cylindra: Sukces Plemion-Hord: Scytowie, Hunowie i Mongołowie

Historia z Cylindra: Sukces Plemion-Hord – Scytowie, Hunowie i Mongołowie

 

Pomysł na ten artykuł wyszedł od Wrotycza – jednego z naszych bratnich opowijczyków.

Zadał on ciekawe pytanie: „A dlaczego biedniejsze plemiona, mniej zaawansowane technologicznie, w tym militarnie - nawet nie narody, żadne imperia, ot np. Hunowie, czy Tatarzy odnosili takie sukcesy?”

Najpewniej odnosząc się do części mojego tekstu: „Dlaczego naziści nie mogli wygrać II wojny światowej” – gdzie niebezpośrednio zwróciłem uwagę na istotność rozwoju technologicznego.

Pytanie jest dość ciekawe, więc postaram się na nie odpowiedzieć.

Z góry zaznaczam że nie jestem ekspertem w dziedzinie tych plemion – ale się o nich uczyłem, trochę o nich wiem i mam pewne przemyślenia.

Osobiście odniosę się do trzech głównych plemion: Scytów, Hunów i Mongołów.

Nie odnoszę się do Tatarów, bo Tatarzy, to po prostu Mongołowie – a przynajmniej jedno z ich plemion.

 

Tak więc zaczynając:

Wszystkie wskazane plemiona mają przedstawiają podobny obraz i schematy.

Są to plemiona koczownicze, silnie związane ze stepami Azji i jeździectwem konnym. Nie są znani z rozwiniętej kultury, a waleczności i brutalności. Jednym z ich największych symboli jest używanie konnych łuczników. Niemalże w każdej ze swoich wypraw szerzyli panikę, strach i terror – wskazana powyżej nazwa plemienia „Tatarzy”, ma pochodzić od – „Tartaru” – czyli swoistego hellenistycznego piekła.

Rozpocznijmy od obalenia głównego problemu związanego z pytaniem:

Plemiona te wcale nie były „biedne” czy „zacofane” – a przynajmniej nie tak bardzo jak by się nam chciało wierzyć. Nie atakuję tu Wrotycza, to dość popularny błąd w zrozumieniu tych plemion, dlatego że były nadal koczownicze.

Trzeba tutaj zrozumieć że zarówno „bieda” jak i „zacofanie” są dość subiektywnymi aspektami związanymi z danym regionem – czyjaś miedź może być kogoś innego złotem.

Dobrym przykładem jest starożytny Egipt, który w Nubii posiadał jedyne kopalnie złota na bliskim wschodzie, a mimo to kupował cynę i miedź – bo były to podstawowe surowce do wytopu brązu – najistotniejszego metalu w okresie starożytnych cywilizacji bliskiego wschodu, w odniesieniu do armii. Dla tych plemion sytuacja była podobna, ich bogactwem były ich stada, to one definiowały ich bogactwo, kiedy inne przedmioty nie miały aż tak dużej wartości, ponieważ nie posiadały przydatności na stepie, w plemieniu koczowniczym.

Podobnie, stwierdzenie że te plemiona były „zacofane” jest dalekie od prawdy. Dla zainteresowanych – wpiszcie w wujaszka googla „sztuka scytyjska” – ujrzycie wiele pięknych ozdób ze złota – większość z nich stworzyli oni kiedy nadal byli plemieniem koczowniczym.

Tak jak można się zgodzić że ich „technologia” budowlana, była podstawowa – co najmniej. Nie oznacza to że ich rzemiosło, czy umiejętności wojenne były na niższym poziomie!

Dla przykładu – Scytowie najeżdżali Imperium Asyryjskie ok. VII wieku, oba państwa miały „łuczników konnych”. Asyria była wtedy wielkim imperium (to tacy starożytni naziści, ale o „polityce terroru” już planuję napisać kolejny artykulik) – mieli wielkie miasta warowne, silną i siejącą strach armię, kawalerię, gospodarkę itd. A mimo to zostali pokonani, albo zmuszeni do zapłacenia by ocalić skórę (jak zrobił to władca Egiptu) – Czemu?

Pierwszy – dość zabawny powód:

Konny łucznik Scytyjski – to jeden koń, jeden jeździec, łuk i kołczan strzał. Szybka, mobilna jednostka, mogąca strzelać do celu w galopie.

Konny łucznik Asyryjski – to dwa konie, dwóch jeźdźców, z czego to strzelec, a drugi to pomocnik… jeden przytrzymywał wodze drugiemu, kiedy tamten strzelał… i nagle jednostka która w popkulturze jest jedną z najbardziej mobilnych – zamienia się w nieruchomy cel.

Kolejny powód ich sukcesu militarnego, była całkowita odmienność prowadzenia wojny. Wszystkie znane „rozwiniętym” nacjom schematy prowadzenia wojny nie odnosiły się do tych plemion. Cała ich armia była zbudowana właściwie z kawalerii, co w innych krajów ograniczało się do elit. Lubili wojnę podjazdową, ataki na wioski, często nie prowadzili oblężeń, szerzyli terror swoją innością – a co najważniejsze – BYLI BARDZIEJ MOBILNI!

Choć to zabrzmi dość idiotycznie – Blitzkrieg w VII czy XII wieku, ma podobną skuteczność jak ten z XX. Mobilność tych armii sprawiała, że mało który dowódca mógł dostosować się do nowych warunków prowadzenia działań wojennych.

Następnie – polityka tychże plemion.

W przeciwieństwie do osiadłych nacji – którym zależało nie tylko na ziemi, ale i tych którzy będą wpłacali podatki do kasy państwa – nacja koczownicza ma inne zapotrzebowania – i domaga się trybutu. Innymi słowy, prawa, wyznanie i kultura, wielokrotnie pozostaje bez zmian – najlepszym przykładem są Chiny, które radośnie wchłonęły w siebie swoich Mongolskich panów. Zapewnienie wyżywienia i płacenie określonej kwoty do wielkiego Chana – wystarcza. Dzięki temu Imperia-Hordy, nie muszą martwić się zbytnio o kontrolę administracyjną, bo regionalne elity zajmują się nią za nich. Wraz z tym, Imperia-Hordy, przypominają bardziej wielkie federacje, nacji zmuszonych do zawarcia „sojuszu” z nacją koczowniczą – a nie imperium – takie jak np. Rzymskie.

 

Omówię teraz w skrócie powody sukcesów tych plemion.

Scytowie – prekursorzy Słowian – nie mieli ich zbyt wiele. Większość czasu najeżdżali sąsiadujące imperia, ale sami imperium nie stworzyli – pomimo że kilka źródeł historycznych błędnie ich jako jedno określa. Ich sukces polega że nie dali się nikomu podporządkować – Asyria, Persja i wiele innych imperiów bliskowschodnich próbowało zmusić ich do podporządkowania się ich woli – i za każdym razem odnosili porażkę.

W przypadku Hunów – sukces zdobyli głownie przez „pchanie”. O co mi chodzi? Już tłumaczę. Hunowie pojawiają się w Europie na początku istnienia Cesarstwa Rzymskiego, powoli zmuszając plemiona stojące na ich drodze do wędrówki na zachód. „Wędrówka Ludów”, którą wskazuję się za jedną z przyczyn upadku Zachodniego Imperium, była częściowo wywołana przez Hunów. Wprowadzanie terroru i pchanie innych plemion przed sobą, osłabiło Rzym. Trzeba też pamiętać że Hunowie nigdy nie zdobyli Rzymu. Pokonali go w kilku bitwach, ale samo imperium upadło pod naporem ze strony plemion germańskich i problemów wewnętrznych. Część Hunów w późniejszym okresie osiedliło się na terenach Węgier – co tłumaczy znaczące oderwanie języka Węgierskiego, od innych języków europejskich.

Na samym końcu, pojawia się sprawa niezaprzeczalnego sukcesu Mongołów. Tutaj trzeba posłać pokłony do Czyngis chana – i jego działaniom do zjednoczenia plemion mongolskich i wykorzystanie umiejętności innych nacji, do prowadzenia podbojów. Powiedziałbym że to wprowadzone przez niego tradycje przyczyniły się znacząco do osiągnięcia tak wielkiego sukcesu. Przykładowo – to nie Mongołowie, a Chińczycy tworzyli machiny oblężnicze. Armia Mongolska była możliwie, jedną z największych i najbardziej multi-kulturalnych armii w historii świata. Rywalizować mogą z nią jedynie, armie Persji, Rzymu, Turcji Osmańskiej i może kilku innych. Sukces Mongołów jest niezaprzeczalny – dla zaciekawionych – jeśli dobrze pamiętam – ostatni z władców, z linii królewskiej Czyngis chana, został obalony dopiero w latach 20, XX wieku, przez rewolucję bolszewicką.

 

Wydaję mi się że to już wszystko o czym mogę napisać… albo to przez zabójczą temperaturę na zewnątrz…

30 stopni o 18, kto to widział?

 

Eh…

Cóż…

Zachęcam wszystkich do zadawania pytań!

Najpewniej w kolejnym artykule omówię „politykę terroru” prowadzoną przez wiele państw na przestrzeni dziejów – i jej skuteczność, albo jej brak.

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Kapelusznik

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • krajew34 11.06.2019
    Mój mózg wreszcie schłodził się na tyle, by zabrać się za tekst. Moim zdaniem największym atutem owych plemion był strach, weźmy tylko takich tatarów, wystarczyła tylko wzmianka, a już ludność cywilna drżała ze strachu. Budzenie przerażenia to niezwykła broń, człowiek ze strachu robi głupie rzeczy, a głupi wróg to martwy wróg. Najbardziej intrygują mnie Hunowie i Mongołowie, Atylla i Czyngis Han okazali się godnymi ciekawości wodzami. Z tego co pamiętam albo Hunowie albo Mongołowie nie bali się oblężeń, wykorzystywali nawet trebusze, wyrżniecie w pień całego miasta też działa na drugie. Lepiej zapłacić niż podzielić ich los. Nie powiedziałbym, by koczownicy byli zacofani, jak niektórzy ich mają. Rozbudowana cywilizacja, wierzenia, bogactwo w różnych postaciach, z drugiej strony sami Grecy mówili o wszystkich wokół barbarzyńcy, łatwo kogoś ocenić z własnej odmiennej perspektywy. Bywa to szczególnie zgubne, gdy "dzikusy" staną się wrogami. Taki na przykład Vietkong porachował kości Amerykanom, a przecież starcie biedni partyzanci kontra regularna armia w teorii powinno się zakończyć zwycięstwem tych drugich. Niedocenianie oponenta może się zgubnie skończyć. Jeśli napisałem głupoty to przepraszam, spalony mózg nie pracuje zbyt dobrze.
  • Kapelusznik 11.06.2019
    Temat strachu wkrótce omówię
    Nie wiem jeszcze kiedy - ale wkrótce!
  • Bogumił 11.06.2019
    Atakowali chmarą, jak szarańcza, więc przez pewien czas zwyciężali. Gdy powoli obrastali w piórka, bogacili się, dorabiali na łupach i niewolnikach, wtedy tracili na agresywności. Poza tym społeczeństwa te były silnie zmilitaryzowane, każdy mężczyzna był szkolony do walki, no może prawie każdy. Nie tracili czasu na budowę zamków, akweduktów, stadionów, ale na podboje. No i niewyobrażalne okrucieństwo towarzyszące ich akcjom, powodowało, że paraliżowali swoje ofiary strachem. Trzy przyczyny.
  • Kapelusznik 11.06.2019
    Wydaję mi się że zbyt ogólnie opisujesz ich sukces - szczególnie że to o czym piszesz głównie odnosi się do Mongołów. Scytowie nie byli aż tak liczni.
    I to nie tak że byli "szkoleni" do walki - to błędne określenie - walka była częścią życia na stepie - więc można powiedzieć że dorastali w walce - nie byli "szkoleni" - jest pewna różnica - w szkoleniu w grupach uczysz się schematów - na stepach uczysz się sam, albo od rodziny z której bierzesz przykład - w tym przypadku uczysz się walki w sposób bardziej naturalny, nie jako osobnej umiejętności, a części kultury - co daje dodatkową siłę potencjalnemu wojownikowi
  • Wrotycz 12.06.2019
    Dzięki za bardzo rozbudowaną odpowiedź. Czyli, wracając do poprzedniego wątku, gdyby Niemcy i ich sojusznicy mieli bardziej mobilne armie, alianci mogliby przegrać w II wojnie?
    A wniosek ogólniejszy - ewolucja społeczeństw wypromowała tylko osiadłe, nomadzi to bezpowrotna przeszłość. Poza urodzeniem się w siodle i naturalną zaprawą do walki - przede wszystkim liczy się wiedza, kultura, no i zainwestowana kasa.

    Może dlatego nie ma inwazji Zielonych Ludzików w Kosmosie? :)
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
  • Kapelusznik 12.06.2019
    Cała przyjemność po mojej stronie - polecam się na przyszłość.
    :D
  • Nefer 18.06.2019
    Plemiona koczownicze miały oczywistą przewagę militarną nad ludami osiadłymi do pewnego momentu rozwoju gospodarczego i technologicznego. Wymieniłeś trafnie najważniejsze tej przewagi przyczyny:
    Styl życia, który wymuszał szkolenie wojenne od każdego członka plemienia (bo sztuka jazdy konnej, strzelania z łuku, organizowania zakrojonych na szeroką skalę polowań – prawdziwej wojny w miniaturze – była tegoż życia stałym elementem), stąd każdy członek plemienia stawał się wojownikiem.
    Armia nie wymagała finansowania, każdy wojownik utrzymywał się sam i walczył za udział w łupach, które stanowiły istotną część środków potrzebnych do życia.
    Mobilność i dobra taktyka, dostosowana do walorów konnicy.
    Silna zazwyczaj pozycja koczowniczego władcy (dowódcy), determinowana przez surowe warunki życia. Przekładało się to na ścisłą dyscyplinę.
    Te same, trudne warunki życiowe, podnosiły osobiste walory fizyczne wojowników.
    W sytuacji, gdy przewaga technologiczna ludów osiadłych nie powodowała jeszcze wyraźnej przewagi na polu bitwy (a dodajmy, że jeśli chodzi o podstawowe wynalazki w dziedzinie sztuki jeździeckiej, czyli strzemię i siodło z wysokim łękiem – co bezpośrednio przekładało się na walory bojowe jeźdźca – pochodzą właśnie od koczowników z Wielkiego Stepu) koczownicy zwykle wygrywali militarnie. Potem bywało często, że przejmowali obyczaje podbitych ludów osiadłych i asymilowali się (Mongołowie w Chinach, Węgrzy w Europie, Protobułgarzy na Bałkanach itp.). Z czasem jednak przewaga gospodarcza i technologiczna ludów osiadłych zaczęła dawać o sobie znać. Gdy były on w stanie wystawić oddziały dobrze wyszkolonej i uzbrojonej w broń palną piechoty, wspierane przez również używającą broni palnej kawalerię, koczownicy nie mieli szans. Na dłuższą metę decydował też potencjał ekonomiczny. Zniszczenie obozowisk, zapasów na zimę, uprowadzenie stad, podcinało koczownikom korzenie. Stąd np. armia USA atakowała skutecznie Indian na Wielkiej Prerii najczęściej zimą właśnie.
    Ogólnie pozdrawiam i gratuluję pobudzenia dyskusji.
  • Kapelusznik 18.06.2019
    dzięki Nefer
    Miło że wpadłeś
  • Agnieszka Gu 18.06.2019
    Hej, podlecę tu w wolnej chwili. Teraz zaznaczam koment...
  • Kapelusznik 18.06.2019
    Luzik... ja dopiero co zakończyłem egzaminy i powracam do opowijkowego życia. Hee...
    Poczekam
  • Agnieszka Gu 19.06.2019
    Kapelusznik Bardzo ciekawy artykuł, podobnie komentarze. Sporo można się dowiedzieć.
    Muszę częściej do ciebie zaglądać.
    Pozdrowionka
  • Kapelusznik 19.06.2019
    Agnieszka Gu
    Zapraszam pod nowy artykulik

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania