Hobbit- czyli co było po środku- Prolog
Przybyli pewnej bezksiężycowej nocy. Uliczki Hobbitonu wypełnił wrzask i tętent kopyt koni. Jeden z odważniejszych hobbitów podszedł do nieznajomych. Coś powiedział. W srebrnej klindze odbiło się przez ułamek sekundy światło wypływające z okienka pobliskiej chatki. Hobbit upadł, ściskając dłońmi rozciętą tętnicę.
*
- Karczmarzu! Więcej wódki!
- Opowiadaj dalej, Dorber!- Wrzasnął ktoś z tłumu słuchaczy, ściśniętych w karczmie.
- Ano, szkoda gadać- począł mówić lekko już podpity Hobbit- ja żem to widział na własne oczy- tu czknął cicho- akuratnie żem był w odwiedzinach u brata z Hobbitonu, powiadam wam, mielim kupę szczęścia…- wzdrygnął się- przyjechali, wyobraźta se, pola zadeptali, kilku ludzi zarżnęli… na śmierć…
- Kto?- zapytał wyraźnie rozochocony historią bywalec karczmy
- Jak to kto?- zdziwił się świadek wydarzeń
- No, kto najechał wieś?
- Ano, rycerze. Pięciu… albo sześciu ich było…
- I co zrobili?- sposobem ludzi rozweselonych trunkiem słuchacze nie koncentrowali się dostatecznie na opowieści
- Już żem mówił… pola zadeptali, ludzi zarżnęli i porwali tego…- Hobbit wymemłał coś cicho, tak że nikt go nie usłyszał.
- Kogo porwali?- zapytało kilku słuchaczy
- Bilba porwali, jak już tak chceta wiedzieć…
- Bilba? Bilba? Bilba?- rozległ się szept na całej Sali
- Ano tak… Bilbo Baggins… ledwo zdążył wrócić… nie ma chłopak szczęścia- odezwał się karczmarz
Komentarze (4)
"- I co zrobili?- sposobem ludzi rozweselonych trunkiem słuchacze nie koncentrowali się dostatecznie na opowieści" - a tu odwrotnie. Z wielkiej.
Krótkie, ale z potencjałem. Nie jestem fanem odgrzewania światów, ale za to lubię sprawny, nieprzebudowany dialog.
Jest w miarę zachęcająco
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania