Poprzednie częściHogwart - nowa historia cz. I
Pokaż listęUkryj listę

Hogwart - nowa historia cz. XV - Mów do mnie milcząc

Z samego rana dziewczynę obudziło zimno. Zorientowała się, że niewidzialna siła ściąga jej kołdrę.

"Przyszła poczta. Nadawca prosił mnie, bym ci to napisała, bo to niezwykle ciekawe. Tylko ty zauważysz tą wiadomość

Marta"

Cassandra przeczytała informację utworzoną ze srebrnego pyłku. Pobiegła się ubrać, a za pięć minut była w drodze do toalety jęczącej Marty.

- Co jest?! Pali się czy co?

- Ron tu był, zostawił pergamin pomiędzy kafelkami i powiedział mi, że chce z tobą popisać jak wstaniesz to wezwałam cię natychmiast.

- Jak wstanę! Jest sobota szósta rano!

- Czułam się taka samotna - wyjęczał duch.

- Też ostatnio tak mam. Dobrze, że się poznałyśmy i zostałyśmy przyjaciółkami.

- Przyjaciółkami?! Czy ja dobrze słyszę?! - podfrunęła do niej natychmiast.

- A jak to inaczej nazwać?

- To bez wątpienia najpiękniejszy dzień mojego życia! - wzruszyła się Marta i chciała przytulić ślizgonkę, ale przypomniała sobie, że nie żyje i tylko obejmuje powietrze. - Na co czekasz? Sprawdź co napisał ci twój Ronaldo-Romeo!

- Nie podpisuje się nigdy. To on, prawda?

- Tak! Kręci się tu często i to on zostawia te listy. Chyba, że treść się nie zgadza, ale w to wątpię, bo sama go tu widziałam, hmmm?

- Do nikogo nie pasują bardziej niż do niego. O, popatrz! Pierwszy raz się podpisał.

- A nie mówiłam?! Życzę szczęścia moje gołąbeczki! Będę później - pstryknęła palcami i zniknęła.

- Idziesz dzisiaj na trening? - spytała Kasa.

- Tak, a ty?

- W takim razie widzimy się o dziesiątej.

- Tak się cieszę, że cię zobaczę.

- Z wzajemnością.

- Chciałbym ci coś wyznać, Cassandra.

- Mów śmiało.

- Lubię Cię.

- To już wiem, głuptasie.

- Bardziej niż myślisz.

- To znaczy?

- Zakochałem się w tobie od naszego pierwszego spotkania, ale nie umiem na razie rozmawiać o tym z tobą w realu.

- To miłe. Pójdę już zakuwać, żeby mieć wolne po treningu.

- Do zobaczenia, Kasa. Kocham.

- Ja też.

Wyszła z toalety i udała się do pokoju. Schody jednak nie chciały początkowo współpracować.

- Bez kitu! Dziś nie piątek, nie nabierzecie mnie!

Po tych słowach wróciły grzecznie na miejsce.

- Panno Skyler. W sobotę o siódmej nad ranem? Wszędzie rozpozna ten głos wydobywający się z ust otoczonych tłustymi włosami.

- Kto rano wstaje temu...

- Ktoś mogłyby pomyśleć, że Pani coś kombinuje. Proszę uważać - ostrzegł i ruszył do gabinetu. Czym prędzej chciała się znaleźć u siebie.

***

- Szybciej, Weasley! Inaczej obrońca na pewno bez problemu sobie z tobą poradzi! - krzyczał Wood - kapitan gryfonów. Cassandra czuła się coraz pewniej na miotle i ogarniała co ma robić na boisku. Pojawienie się znicza wywołało duże poruszenie i szukający rzucili się w pogoń. Tłuczek właśnie zmierzał w stronę Harry'ego, ale w ostatniej chwili odbił go któryś z bliźniaków. Kula uwzięła się teraz na ścigających.

- Tłuczek, Kasa! Tłuczek za tobą! - krzyknął Ron. Dzięki niemu dziewczyna zdołała uchronić się przed guzem wielkości pomarańczy i długim pobycie w skrzydle szpitalnym.

- Po co jej mówiłeś?! O to chodzi w tej grze! - Gryfoni z drużyny mieli do niego pretensję.

- Miałem jej dać się poważnie zranić i...

- Tak! - odpowiedzieli chórem.

- Nasza nowa gwiazda quidditcha, ślepa Cassandra Skyler - skomentował Draco.

- Darowałbyś sobie?! - bronił ją Harry.

- Mów do mnie milcząc, Potter.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania