Idea Wielokulturowości w Europie
Wielokulturowość to wzniosła idea która niestety nie sprawdziła się, a próby stworzenia społeczeństwa w którym ludzie wychowani w różnych kulturach i religiach żyliby obok siebie w zgodzie, poniosła całkowitą klęskę. Polityka łączenia grup ludzi wywodzących się z różnych kultur rozczarowała, zawiodła, a na pewno nie spełniła oczekiwań. Jednak trzeba uczciwie stwierdzić, że niektóre państwa a szczególnie Francja i Niemcy nie prowadziły w zasadzie polityki, która pozwoliła by na połączenie różnych czasem bardzo od siebie odległych kultur i tradycji w ramach jednego państwa. A jeśli nawet próbowały, to raczej w kierunku tolerowania odseparowanych społeczności (np. Muzułmanów), żyjących w swoich zamkniętych światach.
Wiara, czy wręcz przekonanie, że polityka równouprawnienia czy wręcz promowania grup napływowych wraz z ich często skrajnie odmiennymi tradycjami przyniesie pozytywne efekty integracyjne i przyczyni się do powstania wspólnoty opartej na prawie, poszanowaniu inności i tolerancji okazała się mrzonką i została poddana w ostatnich latach bardzo ostrej krytyce.
Politycy przyjęli za swego rodzaju dogmat kilka twierdzeń które okazały się piękne w teorii, ale niewykonalne w praktyce.
przyjęto, że imigracja to będzie zjawisko tymczasowe, a emigranci z czasem wrócą do swoich krajów.
założono, że integracja z tzw. tubylcami jest tylko kwestią czasu
założono całkowicie błędnie, że jedna polityka integracyjna adresowana do wszystkich
imigrantów bez względu na pochodzenie jest wystarczająca,
nadmiernie przeceniono tzw. integrację prawna (przez naturalizację)
założono, że integracja i wszelkie z nią związane problemy dotyczą tylko i wyłącznie emigrantów, nie przewidziano ogólnego niezadowolenia ze strony społeczeństwa . Nie przewidziano, że wielu emigrantów zamknie się we własnych religijnych wspólnotach i wyodrębnionych dzielnicach, co jest bardzo często łączone bezpośrednio z zagrożeniem terroryzmem.
Jednym z fundamentalnych problemów jest także całkowite nieprzystosowanie imigrantów, szczególnie muzułmańskich do funkcjonowania w europejskim społeczeństwie, co wynika z wielu rzeczy takich jak:
odmienność kulturowa, nieznajomości języka, często brak fachowego wykształcenia, a także fakt że muzułmanie napływowi różnią się od siebie w zależności z jakiego kraju przybywają. Czasami ich wewnętrzne konflikty nieraz trwające wiele lat są przenoszone na nowe miejsce zamieszkania. A obok tzw. "zwykłych" prostych ludzi którzy przyjechali do Europy "za chlebem" docierają tu również radykaliści którzy chcą zaprowadzić w Europie prawa Szariatu, a to powoduje powstanie ruchów fundamentalistycznych. A stąd już bliska droga do szeroko rozumianego terroryzmu.
Politycy zarówno we Włoszech, Niemczech,Wielkiej Brytanii, Belgii czy Francji (te kraje mają w tej chwili chyba największy problem z emigrantami) wyrazili swój pogląd przyznając się do fiaska polityki wielokulturowej.
"Oszukiwaliśmy się przez jakiś czas, mówiliśmy „Oni nie zostaną, któregoś dnia odjadą”… Ale rzeczywistość okazała się inna. Próba stworzenia wielokulturowego społeczeństwa, w którym ludzie żyliby obok siebie i byłoby im ze sobą dobrze… odniosła porażkę, absolutną porażkę".
Kanclerz Niemiec, Angela Merkel (październik 2010 r.)
"W ramach doktryny wielokulturowości zachęcaliśmy ludzi pochodzących z odmiennych kultur, aby wiedli odrębne życie, odseparowani od siebie i odseparowani od większości. Nie udało nas się stworzyć wizji społeczeństwa, którego czuliby się częścią. Tolerowaliśmy wręcz te odseparowane społeczności zachowujące się w sposób całkowicie sprzeczny z naszymi wartościami".
Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron (luty 2011 r.)
"Wielokulturowość to porażka. Prawdą jest, że w naszych demokracjach za bardzo dbaliśmy o tożsamość migranta, a niewystarczająco - o tożsamość kraju, który go gości".
Prezydent Francji, Nicholas Sarkozy (luty 2011 r.)
Przekonanie o możliwości współżycia ze sobą różnych kultur zostało zastąpione przez poczucie zagrożenia, wyobcowania, strach przed imigrantami i ogólne niezadowolenie, wynikające z braku porozumienia między ludźmi mieszkającymi na tym samym terenie ale wyznającymi różne poglądy, religie a także tradycje. Do tego wynikające z tego problemy i spory są podsycane przez media oraz silnie powiązane z ogólnym kryzysem ekonomicznym, bezrobociem a także wszelkimi innymi problemami danego kraju.
W związku z tym bardzo często pojawiają się hasła ograniczenia imigracji do krajów UE, a także postulaty wstępnej selekcji potencjalnych przybyszy pod kątem ich pochodzenia i kultury. Rozważa się także dużo ostrzejszą politykę w stosunku do możliwości przedłużenia pobytu emigrantów.
Reasumując, prawda jest taka, ze państwa UE same są winne obecnej sytuacji. To one przez swoją politykę doprowadziły do tego że teraz miliony emigrantów czy to we Francji, w Belgii, w WB, czy w Niemczech stanowią ogromny problem. Trzeba było pomyśleć o tym kiedy zachęcano ich do przyjazdu traktując jako tanią siłę roboczą. Teraz kiedy np, we Francji jest już około 5-7 mln samych tylko muzułmanów jest juz za późno. Oni już tam są i stanowią ogromną siłę. A jeśli dodać do tego ich odmienność i brak jakiejkolwiek asymilacji to przyszłość tego kraju jako państwa które znamy od setek lat jest bardzo zagrożona.
Wydaje się, że sama idea wielokulturowości umarła jako zupełnie futurystyczna. Teraz pozostaje uratować Europę przed tym co ją czeka. To oczywiście ma swoją drugą stronę, gdyż z pewnością spowoduje olbrzymie nasilenie ruchów przeciwstawiających się islamizacji Europy. Prym mogą tu uzyskać wszelkie ruchy faszystowskie, które zawsze wykorzystują takie sytuacje. Niestety i tym razem mają że tak powiem gotowe podłoże polityczno-społeczne. Rdzenni mieszkańcy mogą ich poprzeć widząc jak nieudolne są władze państw i jak nie potrafią sobie z tym problemem poradzić.
Prawda jest taka, że Europa sama sobie nawarzyła tego piwa i teraz będzie musiała go wypić, co z pewnością odbije się ogromną czkawką. Niektórzy, przewidują że ten problem może przewrócić całą Europe do góry nogami i być czymś podobnym do dawnych wojen religijnych protestantów z katolikami czy nawet epidemii dżumy. Na pewno za kilka lat Stary Kontynent nie będzie już taki sam, jakim był przez ostatnie przynajmniej 50 lat.
Komentarze (13)
Dobry test. Masz tam trochę błędów interpunkcyjnych i ''pozwoliłby''- kiedy się nie jest pewnym można zapisać by pozwolił i będzie git.
Pozdrawiam.
Skusił mnie trafiony (stwierdzam po przeczytaniu tekstu) tytuł.
Niemniej kilka drobiazgów rzuciło mi się w oczy:
- bolesny niekiedy brak przecinków,
- "założono , że integracja" - za dużo o spację przed przecinkiem
- "społeczeństwa . Nie" - tu podobnie
- W trzecim akapicie jest dziwne (niekoniecznie a może koniecznie? zamierzone) przesuniecie tekstu. Zwracam tylko uwagę, bo może tak ma być, a może źle się wkleiło?
- "takich jak;" - tu na końcu chyba dwukropek
- "prawa Szariatu , a" - niepotrzebna pauza przed przecinkiem
- "Niemczech ,Wielkiej Brytanii" - błąd jak wyżej
- "Belgii czy Francji (te kraje mają w tej ..." otwarcie nawiasu jest. A gdzie zamknięcie?
Bardzo ciekawy tekst, z przykładami, cytatami. Wnioski z niego wypływające, w odniesieniu do podanych faktów, bardzo celnie ujęte.
Pozdrawiam :)
Wielokulturowość to nie idea a fakt. Od tego trzeba zacząć. Tak jak "lewactwo" tak i "multi-kulti" to terminy wymyślone przez manipulatorów, którzy chcą koniecznie osiągnąć swój skutek wprowadzając "nowe" pojęcia tylko po to by uzasadnić to czego uzasadnić się nie da. Ale od początku. Wielokulturowość dziwnym trafem towarzyszy nam od zarania dziejów. Jesteś żonaty? Masz wielokulturowa rodzinę bowiem żona wniosła Ci swoje obyczaje, swoją kuchnię itd. Polska jako jeden z niewielu krajów w dawnej Europie rozdzieranej nietolerancją była tolerancyjna i tym się zasadnie szczyciła, była też wielokulturowa i taka pozostała - to nasze narodowe dziedzictwo; Mazurzy, Kaszubi, Górale...Prawosławni, Mahometanie, Katolicy, Ateiści. Gdyby sięgnąć w głąb czasu okazałoby się, że jesteśmy imigrantami; ze Skandynawii, wikingowie i wędrowni pasterze z Wołoszczyzny. To my Polacy!! Od wieków ludy wędrowały mieszały się ze sobą. Czasem walczyły, czasem napływały powoli jak Niemcy na słowiańszczyznę połabską. Tyle tytułem błędnego wg mnie założenia. Co takiego się stało, że próbujesz uzasadniać coś co nie wymaga uzasadnienia - nie wiem. Tym więcej, że słusznie wyciągasz wniosek o indolencji impotencji, marazmie Europy. Ale to nie wielokulturowość, a labilność. Czy, gdy sąsiad przyjdzie do Ciebie i zacznie tłuc szklanki będziesz patrzył czy wyrzucisz łobuza? Od wieków uchodźców przyjmowano i ma to uwarunkowanie w czasach przedrzymskich, ale zawsze uchodźca musiał stosować się do miejscowych obyczajów. Inaczej stawał się wrogiem. Tego Europa nie zauważyła. I nie w tym rzecz, że Mahmud ma trzy żony, ale w tym, że będąc gościem w moim kraju ma obowiązek przestrzegać praw mojego kraju. Europa od dawna już nie jest taka jak była. Świat także. W Afryce - Chińczycy, w Australii - Chińczycy... kiedyś była tak przepowiednia o zalewie żółtej rasy... Tego nie widzimy? A naszych "bohaterskich" narodowców też nie widzimy? No to może ktoś celowo nam tu podrzuca te różne sprawy, abyśmy nie patrzyli, że dostaniemy z innej strony? Koncentrowanie się wokół poglądów opartych na wierze prowadzi zawsze do konfliktu religijnego. Wiara jest własnością intymną i nie powinna być przedmiotem polityki, ani narzędziem indoktrynacji. A jest!! Jestem głęboko przekonany, że owi głosiciele idei, często fanatycy, czerpią ogromne materialne korzyści z zarządzania wierzeniami ludzi, a najlepszym i bliskim przykładem jest znany wszystkim przedsiębiorca z Torunia zwany ojcem. Smutne to! Tak właśnie wygląda nasz świat; zarządzanie strachem, żądzami, obietnicami..."O tempora , o mores"
Karawan. Dziękuje za bardzo duży komentarz. Odpowiadając na twoje słowa powiem tak. Z jednej strony masz racje, Polska była praktycznie zawsze krajem tolerancyjnym.
Przykładem dość powszechnie opisywanym jest Rzeczpospolita Obojga Narodów.
Kiedy w połowie 1569 roku na mocy umowy zawartej pomiędzy między Królestwem Polskim, a Wielkim Księstwem Litewskim zawartej na sejmie w Lublinie powstało państwo, zamieszkane było przez wiele różnych narodowości takich jak Polacy, Litwini, Rusini, Żydzi, Ormianie, Niemcy, Tatarzy i inne mniejsze. Tak wielka liczba mniejszości narodowych wyznających różne religie, musiała i powodowała wiele problemów. Oprócz katolików, mieliśmy wyznawców prawosławia, protestantów, muzułmanów, luteran, kalwinów, a także arian czy innych. Mimo tego RON była w ówczesnej Europie wzorem tolerancji i nazywano nas „azylem heretyków” lub „państwem bez stosów”. Były co prawda i tam różne problemy, ale nie było pogromów, czy jakiś większych rozruchów na tle religijnym. To temat rzeka, dlatego tak skrótowo opisałem.
Tu masz rację.
Napisałeś „Wielokulturowość to nie idea a fakt”
Tu zgoda, ale raczej nie fakt, a próba jakby zrobienia z tego co się dzieje faktu.
Jednak, to co widzimy obecnie jest czymś całkiem innym. Mamy tu do czynienia z działaniem nie oddolnym (jak choćby w czasach RON), a celowym i sterowanym odgórnie procesem, który ma doprowadzić do totalnego bałaganu w Europie (nie tylko w EU, bo podobnie jest np. w Norwegii, która do UE nie należy). To już nie ludzie uciekają od prześladowań (religijnych, wojennych itd.), tylko są tu kierowani przez specjalnych naganiaczy chodzących po obozach dla uchodźców. Ci ludzie obiecują tym, których namawiają do marszu na Europę wszystko (mieszkania, kasę, a nawet kobiety i to za darmo) Wiele razy widziałem wywiady z tzw. uchodźcami, którzy byli oburzeni, że nie dostają tu tego, co im obiecano przed wymarszem.
A jak słusznie zauważyłeś są tacy, którzy na tym zarabiają ogromne pieniądze. Jednak są i tacy, którzy ten cały exodus opłacają (bo skąd taki pozbawiony przez wojnę uchodźca ma nagle 3-5 tysięcy dolarów na podróż do Europy).
To także temat rzeka, więc na koniec tylko jedna uwaga. To nie jest tak, że wielokulturowość stała się faktem. Po prostu ktoś stoi za tym, żebyśmy tak myśleli. A Europa jak się nie obudzi, to za chwilę będziemy mieli nowe kalifaty w centrum UE (w Belgii to już chyba stanie się za kilka lat).
Pytanie, czy Europa śpi, czy raczej jest pilnowana, żeby spać i nie reagować (pytanie moim zdaniem retoryczne).
Po drugie, sorka ale piszesz o rzeczach dla mnie oczywistych. To jasne, że nie religia leży u podstaw tego co się obecnie dzieje. To tylko narzędzie, zresztą jedno z lepszych w polityce.
Od zarania dziejów nie ci rządzili których znamy. Zawsze gdzieś był ktoś, kto poruszał „za sznurki”. Zazwyczaj byli to najbogatsi bankierzy.
Tak, żeby nie cofać się zbyt daleko weźmy rewolucje bolszewicką. Czytałem kiedyś artykuł w którym autor dokładnie opisywał kto, dlaczego i jaką kasą sfinansował obalenie Caratu.
Jak zapewne wiesz właśnie Rosja carska była największym „producentem” ropy i gazu.
Amerykańscy bankierzy żydowskiego pochodzenia wpakowali olbrzymie pieniądze w wydobycie tych surowców i jedyne co musieli zrobić, to złamać rosyjski prymat w tej dziedzinie.
Zdecydowano, że trzeba obalić Carat najlepiej poprzez rewolucję, która wywróci wszystko do góry nogami. Oczywiście udało się to idealnie, bo po przejęciu władzy przez bolszewików wydobycie gazu i ropy spadło do około 10% w stosunku do czasów Ojczulka Cara. A na opuszczone przez ruskich rynki weszli Amerykanie.
Podobnie było z I i II wojną. Przecież Adolf dorwał się do władzy dzięki kasie, jaką dostał od magnatów i bankierów, a także żeby było śmieszniej żydowskich.
Dokładnie tak samo było u nas. Wymyślono genialne hasło propagandowe „Wolność i demokracja”, na które nabrało się kilkaset milionów ludzi z bloku komunistycznego. Sam się dałem nabrać.
Pamiętam jak cieszyliśmy się, że teraz będziemy we własnym kraju i będziemy się sami rządzić.
Jak się okazało proza życia szybko zabiła piękne hasło. Bat pozostał ten sam, tylko ręka go trzymająca się zmieniła. Cała szopka była zrobiona tylko po to, żeby wejść na rynki i opanować je przy okazji niszcząc rodzime produkty (a fakt, że pozbawiło to pracy klika milionów ludzi, nikogo nie obchodził),
Teraz jest dokładnie tak samo. Załatwiono Husajna, Kadafiego i Assada (no, może nie do końca).
A co by nie powiedzieć, ci ludzie byli do pewnego stopnia gwarantem jako takiego spokoju w tamtym rejonie. Teraz mamy tam gnój na całego i oto pewnie chodziło.
Jedno mnie zastanawia. Otóż patrząc pod kątem politycznym na to, co się dzieje w Polsce, na Węgrzech, w Niemczech (rosnąca siła AFP), w Austrii czy innych krajach w mniejszym stopniu wygląda to tak, jak by ścierały się dwie w miarę równe siły. Bo przecież rosnące w siłę partie skrajnie prawicowe przeciwstawiają się temu, co się dzieje w Europie. No chyba, że to kolejna szopka propagandowa, bo nie wykluczam i takiej opcji.
Czy jest to totalna ustawka? Myślę, że od lat trwa kolejna "hybrydowa" wojna propagandowa którą śledzę całkowicie bez satysfakcji stawiając co chwile pytanie; kto na tym skorzystał? A gdy poznaję odpowiedź - widzę, że to po prostu był kolejny krok do utrzymania lub zdobycia kawałka władzy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania