III. Martwa gerbera

Dziecko powie :" To tylko głupi kwiatek" depcząc stokrotkę.

 

Zapomniało już co było na początku stworzenia. Zapomniało, że nie było nic prócz drzew i kwiatów.

 

I wody.

 

Na moim parapecie w łazience stoją dwa kwiaty – gerbera oraz bliżej nieokreślony egzotyczny okaz, który rośnie w nawet najbardziej ekstremalnych warunkach.

 

Choć, o oba kwiaty dbałam tak samo – podlewałam je o tych samych porach oraz nawoziłam je porzuconymi liśćmi, gerbera nie zdołała przetrwać próby czasu, zamieniając się w liściastą skamielinę.

 

Powinnam oddać ją ziemi, bo stamtąd pochodziła, by użyźniła glebę na działce, jednak do tej pory żywiłam nadzieję, że cudownym sposobem odżyję.

 

Nie odżyła. To co martwe, nie wróci do życia.

 

Można teraz ją przesadzić do nowej ziemi, podlać i dać nawozy o jakich tylko marzyła, jednak gerbera pozostanie martwa.

 

Los tak chciał, powie ktoś. Tyle, że los nie miał tu nic do czynienia.

 

Skończył się jej czas, więc gerbera odeszła nie wydając z siebie dźwięku. Rośliny właśnie tak umierały – bez żadnego odgłosu.

 

Patrzę na nią, wiedząc, że jeszcze dziś zostanie wyrzucona na działkę.

 

Gdy umierała, wpierw jej liście opadły. Zupełnie jakby straciła nadzieję. Następnie zmieniły kolor na jasno zielony, zaczynając się kurczyć. Teraz wysuszało je powietrze, a ich barwa z zielonej przybierała kolor żółty.

 

Gerbera umarła, choć dbałam o nią tak samo jak o egzotyczny kwiat. Wola przetrwania? Może to niewola ją zabiła? Może, gdy wrzucę ją do ziemi, ona odżyję na wiosnę? Może wola życia nadal się w niej tli, choć jego owoc jest martwy?

 

To tylko gdybanie. To ostatnie co mogę zrobić dla martwego kwiatu – oddać mu dom.

 

Spoglądam w niebo zaciągając się Iqosem. Poranne Słońce świeci dzisiaj jasno, co jest nie tyle co dziwne, a niesamowite jak na trzeciego stycznia.

 

Powietrze jest mroźne i zimne. Przenika ciało na wskroś i wyciska łzy z oczu. Słońce nie daje ciepła, a przynosi niepokojący chłód. Jest dziwnie cicho. Zupełnie jak wtedy, gdy ściągnęłam słuchawki w galerii. Nawet ciszej.

 

Patrzę na działkę, na której wyląduję niedługo martwy kwiat. Nikt nie zrobi mu trumny, ani nie odprawi ceremonii. Umarł w ciszy, w domu, o którym nikt nie pamięta. Nie będzie pogrzebowych pieśni, psalmów, ani pochodu na cmentarz. Nie był człowiekiem, więc nie zasługuję na to.

 

Nie był człowiekiem. Nie miał pieniędzy, by godnie umrzeć. Musi więc zadowolić się skrawkiem ziemi, na której wiosną zakwitną słoneczniki, chabry oraz owoce i warzywa. Znowu przylatywać będą ptaki w poszukiwaniu jedzenia. Pszczoły będą zapylać młode kwiaty, by te wydały z siebie najobfitsze plony.

 

Wiosna jeszcze daleko. Ilu wytrwa ciepłego poranka?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 02.03.2020
    „Zapomniało już co było na początku stworzenia. Zapomniało, że nie było nic prócz drzew i kwiatów.”
    Ale mówimy o dziecku, więc pierwsze co mi przyszło do głowy, to nie że zapomniało, tylko że nie wiedziało. Bo jeszcze takie mało, że nie miało okazji się dowiadywać co było na początku.
    Chyba, że się dowiedziało, ale jest za małe żeby zapamiętać. Tylko wtedy czy zapomniało czy nie zarejestrowało faktu?

    „To co martwe, nie wróci do życia.”
    Nie wiadomo ? Może wróci. Istnieją przecież Wody Życia, Cudowne Jabłuszka, Kwiaty Paproci, Jezus itd. Powiedziałbym, ze to co martwe, już więcej nie umrze. Ot, proszę wybaczyć, dygresja, ale akurat piszę bajkę o nieśmiertelnych i tak mi się tematycznie skojarzyło ?

    Kapitalne podsumowanie. Skoro kwiat nic nie gada, nie był człowiekiem, nie był zwierzęciem, to nie zasługuje na godny pochówek. Nie będzie wspominany, no może jakieś zdjęcie zostało. Ale koniec końców, w dłuższej perspektywie czasowej martwy kwiat zrówna się z martwymi, bezimiennymi ludźmi, którzy też nie zapisali się na dłużej w niczyjej pamięci. I płynie stąd wniosek że wszechwieczna śmierć wyrówna naprawdę wszystko. No, nie do końca wszystko, bo zostaną ci byli już martwi, zostali wskrzeszeni (lub zmartwychwstali) i nie mogą umrzeć ponownie. Ale statystycznie nie będzie ich wielu, więc można to pominąć.
  • Koala 24.03.2020
    Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Niestety na aktualną chwilę nie mogę do ciebie zajrzeć( kompletny brak wolnego czasu), ale w wolnej chwili na pewno to zrobię.
  • Bajkopisarz 24.03.2020
    Koala - zaprasza :) I czekam na kolejny Twój tekst

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania