Ile czasu potrzebuje opiekunka na spakowanie swoich zabawek?

Odpowiedź będzie krótka i konkretna - 25 minut i 3 minuty na powrót i dopakowanie brakujących rzeczy.

 

Równe dwa tygodnie minęły wczoraj, jak podjęłam współpracę z nową firmą. Obaw nie miałam wcale. Firmę obserwowałam już od jakiegoś czasu na rynku pracy i byłam przekonana, że jest to najpewniejsza firma pod słońcem. Nie miałam okazji z nią wcześniej wyjechać. Już pierwszego dnia napotkałam na trudności, które wynikały tylko i wyłącznie z dobrej woli pracowników. Pojawił się problem z dostarczeniem umowy. Przed wyjazdem zaniedbałam wydrukowania i odesłania jej w przekonaniu, że nie będzie problemu i podpiszę ją na miejscu. Wyjazd był szybki i praktycznie tuż po okresie świątecznym. Miałam kilka spraw do załatwienia i po prostu nie miałam czasu. Musiałam opuścić i uporządkować dom ojca, który postanowił wynajmować pokoje. Wygrzebałam z kartonów drukarkę. Okazało się, że potrzebuję sterownik, by działała. Pojechałam po sterownik, brakło tuszu. Umówiłam się, że umowę dostarczy koordynatorka na miejscu. Wtedy po raz pierwszy okazało się, że słowa pracowników nie są nic warte.

 

Ostatni rok pracowałam z firmą, gdzie nie ukrywam, że pojawiały się problemy, ale mogłam na nią zawsze liczyć. Tymczasem nowy pracodawca zawiódł mnie na samym wstępie. Mało tego. Przez pracownicę z biura zostałam doprowadzona do takiej wściekłości, że o mały włos nie zjechałam pierwszego dnia ze zlecenia. No ale przecież był Opa (dziadek), którego nie mogłam tak po prostu zostawić. Rozumowanie, na którym firma opiera chyba całe swoje postępowanie. Zagroziłam, że nie podpisałam jeszcze żadnej umowy i jeśli mi jej nie przywiozą, zjadę. Poskutkowało. Po doświadczeniach z tą firmą mogę tylko powiedzieć, że niestety.

 

Moja rada dla wszystkich - jeśli widzicie, że firma nie ma dla was szacunku, rozmowa wygląda, jak rozmowa z upartym dementykiem, podejście pracowników do opiekunki jest takie, jakby opiekunka była głupkiem, a przede wszystkim na jaw wychodzi, że firma skłamała i nadal twardo kłamie, chociaż ma się na to dowody w postaci umowy, idzie w zaparte, że jest inaczej (w sprawie wysokości składek) nie patrzcie się na podopiecznego, tylko składajcie wypowiedzenie w trybie natychmiastowym i zjeżdżajcie ze zlecenia tego samego dnia!

 

Kto czyta moje posty, z pewnością pamięta, że uważam, że nie zjeżdża się z dnia na dzień. Należy dać firmie 2 dni na znalezienie zmienniczki. Nawet jeśli wypowiada się w trybie natychmiastowym. Dlaczego? Bo na miejscu jest stary, schorowany człowiek.

 

Niestety trafiłam na taką firmę, że honor nie pozwalał mi na to, bym została na zleceniu minutę dłużej. O moich dylematach z wyżywieniem czytaliście. To był drugi, a właściwie trzeci problem z firmą. Rozmowa z biurem to była jakaś farsa. Odłożyłam telefon oświadczając, że proszę o kontak z inną osobą, bo z tą, którą miałam na telefonie nie potrafiłam rozmawiać. Zostałam tak rozwścieczona, że nie mogłam myśleć. Oddzwoniła pani, która co prawda sprawiała wrażenie wkurzonej i nie miała ochoty na dyskusję, ale załatwiła ze mną sprawę oświadczając, że na znalezienie zmienniczki mają siedem dni. Postarają się znaleźć w ciągu dwóch.

 

Zaczęłam się rozglądać za nowym zleceniem. To było w poniedziałek. Tego samego dnia otrzymałam SMSa z informacją, że poinformują rodzinę podpiecznego, że do końca tygodnia zjadę. W środę w południe skontaktowałam się z firmą, oświadczając, że szukam nowego zlecenia i czy mogę założyć, że w kolejny wtorek będę już wolna. Zapewniono mnie, że oczywiście - w poniedziałek zmieni mnie zmienniczka. Spytano, czy chcę z nimi dalej współpracować. Oświadczyłam, że dla mnie kontakt z biurem jest bardzo ważny. Z pracownikami tej firmy po prostu nie potrafię rozmawiać. W związku z tym wykluczam dalszą współpracę. Usłyszałam, że to szkoda. Byłam przekonana, że to koniec kłopotów.

 

Niestety jeszcze tego samego dnia (po tym, jak mojej starej, zaufanej firmie, dałam znać, że w poniedziałek, bardzo późnym wieczorem mogę stawić się na nowym zleceniu i wszystko zostało ustawione, otrzymałam telefon od firmy xyz, że MUSZĘ zostać do środy. Oświadczyłam, że specjalnie przed podjęciem nowego zlecenia upewniałam się, czy faktycznie będę wolna w poniedziałek. Wyskoczono ze stwierdzeniem, że obowiązuje mnie okres wypowiedzenia. Na nic zdały się moje słowa, że umowa zawarta ustnie, że mogę zjechać w ciągu tygodnia również jest wiążąca. Pani zaczęła zaprzeczać, że coś takiego miało w ogóle miejsce.

 

W międzyczasie do staruszka Gerarda przyszedł syn. Wybierając się na zakupy spytał, jaką chcę wodę. Ojciec mu przekazał, że nie piję gazowanej. Podeszłam do niego i powiedziałam, że w sumie w poniedziałek zjeżdżam i nie warto kupować wody niegazowanej, jeśli prócz mnie nikt jej nie pije. Mężczyźni stanęli jak wryci. Zaczęli robić mi wyrzuty, że nie mają o tym pojęcia, że to nieładnie z mojej strony, że im o tym nie powiedziałam od razu. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że byłam pewna, że firma się z nimi kontaktowała.

 

Firma nie odbierała ode mnie telefonów. Napisałam SMSa z zapytaniem, jak mogli nie poinformować rodziny, o tym, że zjeżdżam. Dostałam odpowiedź, że niepotrzebnie o tym z rodziną rozmawiałam. Opadła mi kopara. Synowi podopiecznego również. Przez cały dzień koordynatorka nie odbierała od nich telefonów. Do mnie oddzwoniła i powiedziała, że ma taką taktykę, że dzwoni dopiero wtedy, gdy ma konkretną zmienniczkę. Nie zamierza bowiem świecić oczyma przed rodziną. Tymczasem ja mogę. Po takich nieprzyjemnych sytuacjach muszę trwać na posterunku i udawać, że nic się nie stało, by stary człowiek nie odczuł, że jest jakiś problem i by nie odbiło się to na jego zdrowiu fizycznym i psychicznym.

 

W czwartek rano napisałam wypowiedzenie w trybie natychmiastowym. Jako powód podałam utratę zaufania do firmy. Wymieniłam punkt po punkcie, na co byłam narażona ze strony firmy przez dwa tygodnie współpracy. Zobowiązałam się zostać do poniedziałku. Ustalenia telefoniczne uznałam za wiążące. Wysłałam screeny SMSów, które potwierdzały, że taka rozmowa miała miejsce. Zaznaczyłam, że zostaję do poniedziałku tylko ze względu na podopiecznego.

Niestety. Firma zamiast się skoncentrować na tym, by znaleźć opiekunkę na poniedziałek, całe swoje siły przeznaczyła na to, by mnie zmusić, żebym została do środy. W samo południe zjawiła się koordynatorka. Zamknęła się z dziadkiem w pokoju. Zapukałam pytając, czy nie potrzebują mnie do rozmowy. Chcieli porozmawiać sami. Mając przeczucie, że to się dobrze nie skończy, zaczęłam nosić rzeczy, których nie potrzebowałam na co dzień, do auta. Wzięłam ze sobą połowę dobytku, więc chodziłam w tą i z powrotem.

 

W końcu koordynatorka wyszła z pokoju i oświadczyła, że muszę zostać do środy. Odpowiedziałam, że nic nie muszę. Umawiałam się z biurem, że zjeżdżam w poniedziałek i znalazłam już nowe zlecenie. Kobieta powtarzała, że muszę zostać do środy. Gdy przeczytałam SMSy informujące mnie, że mogę zjechać w poniedziałek, usłyszałam, że to pisał pracownik. Nie za bardzo wiedziałam, o co chodzi. Po kilkakrotnie powtórzonym zdaniu zrozumiałam, że słowa pracownika się nie liczą. Myślę, że pracownicy tej firmy mają wyuczone zdania na takie okazje, które powtarzają, jak mantrę, chociaż jest to największą pod słońcem głupotą. Tak samo wyglądały rozmowy z biurem. Powtarzanie bezsensownych zdań, gdzie człowiek się pytał, o co teraz chodzi. Kilkakrotnie powtórzyłam, że zjeżdżam w poniedziałek i jeśli jeszcze raz powtórzy, że muszę zostać do środy, zamiast wziąć się do roboty i szukać zmienniczki, to zjadę natychmiast. Koordynatorka wydawała się być bardzo rozbawioną tą sytuacją i kilkakrotnie powtórzyła zdanie.

 

Migiem dopakowałam resztę rzeczy do auta. Gerard chodził za mną i mówił: „ale pani Barbaro...”. Wskazałam mu koordynatorkę i powiedziałam, że to jest jego osoba do kontaktu. Spakowałam się i odjechałam. Zaparkowałam pod marketem, żeby się uspokoić i zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest mój portfel z polskimi pieniędzmi. FUCK!!! Został u podopiecznego! Pomyślałam, że nie może być. Z pewnością spakowałam go do jednej z toreb. Analizowałam, gdzie on leżał w pokoju, by móc określić, gdzie go wrzuciłam. FUCK!!! Leżał w szufladzie. Nie opróżniłam szuflad!!!

 

Myślę: „fuck z portfelem”. Analizuję co było w szufladach. FUCK!!! Moje kosmetyki i cała apteczka. Fuck!!! Wracam. Wpadłam do domu. Rzekłam, że zapomniałam opróżnić szuflad. Starszy pan siedział zrozpaczony. Towarzystwa dotrzymywała mu bezczelna koordynatorka. Rozmawiała z kimś przez telefon. Wymieniała imiona pracowników, którzy przebywali akurat w Polsce i teoretycznie mogliby podjąć pracę. Opróżniłam szuflady i pojechałam ponownie pod market.

 

Musiałam się napić!!! Kawy ????. Chciałam się zastanowić, co dalej. Wypiłam kawę. Zjadłam ciasto. Znalazłam rozwiązanie. Wróciłam do auta. Fuck! Nyska policyjna. Pomyślałam: „donieśli pewnie na mnie, że coś ukradłam, żeby mi narobić kłopotów". Radiowóz zaparkował obok. Przez głowę przemknęła mi myśl, że najem się wstydu, gdy zaczną przeszukiwać cały ten syf wrzucany w pośpiechu. Spojrzałam na policjanta. On zerknął na mnie. Cały świat stanął w miejscu. Pomyślałam: „what the fuck!!!. Nie może być!". Otworzyłam okno i spytałam, czy chce wyjść z radiowozu. Chwilę wcześniej zdałam sobie sprawę z tego, że zaparkował zbyt blisko mojego auta i nie był w stanie otworzyć drzwi. Spytał, czy chcę odjechać. Odpowiedziałam, że tak, ale chciałam jeszcze nastawić nawigację. Policjant uśmiechnął się. Siedząc w aucie, z którego nie mógł wyjść rzekł, że nie ma sprawy, poczeka. Szybko oświadczyłam, że może lepiej odjadę. Odjechałam śmiejąc się sama do siebie, że jestem taka przewrażliwiona.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Buziak 13.08.2018
    Kasia Perla, jesteś główna bohaterka i na mój gust, bardzo się stresujesz. Dodatkowo jesteś ogromnie nerwowa. Czy to prawda? Zastanawiam się z czego to wynika, dlaczego odeszłas z tej pracy?
  • Kasia Perla 13.08.2018
    sorry, zaprzestałam jakichkolwiek dyskusji.
  • Buziak 13.08.2018
    Kasia Perla, nie wiedziałam.
  • betti 13.08.2018
    Ten tekst faktycznie może przydać się komuś, kto zechce wyjechać do pracy w charakterze opiekunki. Konkretny i na temat.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania