Iluzja

Otworzyłam powieki, pomimo lekkiego zmęczenia, które ciągle było obecne w moim ciele. Powoli położyłam nogi na zimne panele i podniosłam się do pionu. Niepewnie rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam. Ciemnobrązowe ściany kontrastowały z meblami wykonanymi z białego drewna, a duże okno wpuszczało do środka ciepłe promienie słoneczne. Na środku pomieszczenia , zaraz naprzeciwko łóżka, leżał średniej wielkości, śnieżnobiały dywan. Patrzyłam zdziwiona na to miejsce, nie mogąc zrozumieć jak się tam dostałam. Przecież kiedy zamykałam oczy kilka godzin temu, znajdowałam się w tamtym, znienawidzonym przeze mnie miejscu.

Z wahaniem stawiałam kroki, kiedy ruszałam w kierunku drzwi. Bałam się wychodzić, ale siedząc w jednym miejscu nic nie zdziałam. Nacisnęłam na klamkę i powolnie wychyliłam się za framugę. Moje oczy automatycznie się rozszerzyły. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające krajobrazy i portrety. Zarówno ich ramy, jak i wszystkie pary drzwi oraz schody zostały wykonane z ciemnego drewna. Każdy dodatek dobrany był ze starannością, tak aby wszystko się ze sobą komponowało.

Mój zachwyt nad tym miejscem przerwały odgłosy rozmów dobiegające z niższego piętra. Głosy tych osób wydawały mi się znajome, ale z miejsca, w którym się znajdowałam, nie byłam w stanie powiedzieć, do kogo one należały. Nie czekając ani chwili dłużej, chwyciłam poręcz i ruszyłam w dół po schodach. Jak można się było spodziewać, ta część domu wyglądała tak samo dobrze jak wyższe piętro. Naprzeciw schodów znajdowały się drzwi wyjściowe. Po prawej stronie zauważyłam wejście do salonu, z którego można było przejść na taras. Po lewej stronie była kuchnia i to stamtąd dobiegały rozmowy. Najciszej jak mogłam przybliżyłam się do ściany, zaraz obok tego pomieszczenia. Z tej odległości dokładnie słyszałam rozmowę dwójki ludzi. Kobiety i mężczyzny. Mogłam też powiedzieć kim oni byli. Mama i tata.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Oczy zaszły mi łzami, a ręce zaczęły się trząść. Jak to możliwe, że w przeciągu jednego dnia znalazłam się w tym miejscu? Powiedzmy sobie szczerze. Mojej rodziny nigdy nie będzie stać na taki dom.

Wzięłam głęboki, uspokajający oddech. Odgoniłam łzy i delikatnie wychyliłam się zza futryny. Tym razem na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie. Ludzie siedzący przy wyspie kuchennej, pijąc kawę, mieli wygląd moich rodzicieli, ale jednocześnie bardzo się od nich różnili. Mężczyzna miał na sobie czarny, elegancki garnitur, a kobieta ubierała bordową sukienkę przed kolano. Oboje mieli na swoich ustach uśmiechy i było widać, że bardzo się kochają. Po chwili moja matka obróciła głowę w moim kierunku. Zaraz po niej zrobił to także jej mąż.

- Dzień dobry, kochanie – powiedziała matka. Ojciec skinął głową w moją stronę, nadal mając przyczepiony do ust uśmieszek. – Jak ci się spało?

- Dzień dobry – odpowiedziałam cicho. Bałam się, że jeden zły ruch z mojej strony wywoła u nich złość. – Myślę, że dobrze. Dziś nie męczyły mnie żadne koszmary.

- Koszmary? Czemu nam nic o nich nie powiedziałaś? – spytał ojciec.

- Ja… Ja myślałam, że o nich wiecie. Przepraszam, to się nie powtórzy – pisnęłam nerwowo. Modliłam się tylko, żeby nie byli na mnie wściekli.

- Skarbie. Mam nadzieję, że wiesz, że możesz przyjść do nas z każdym problemem. Bardzo cię kochamy i nie przepraszaj nas za taką głupotę. Nic się nie stało – oznajmiła rodzicielka. Kiedy mówiła podeszła do kuchennego blatu i sięgnęła po parującą filiżankę z jakimś napojem. Podeszła do mnie i wcisnęła mi szklankę do rąk.

- No dobrze. Skoro już sobie wyjaśniliśmy tę sprawę to muszę was prosić o wybaczenie, moje panie, bo jeśli zaraz nie wyjdę to spóźnię się do pracy. Pójdę jeszcze tylko po moją teczkę i już mnie nie ma.

- Po tych słowach ojciec ruszył w kierunku schodów, a ja zostałam sama z mamą.

- No to co, córeczko? Tata ucieka z domu, a my mamy cały dzień dla siebie. Co powiesz na to, by wydać trochę jego pieniędzy i pójść na małe zakupy. Możesz zadzwonić po dziewczyny. W grupie zawsze jest raźniej – powiedziała matka, patrząc na mnie i posyłając mi najszerszy uśmiech na jaki było ją stać.

Uśmiechnęłam się na jej słowa. A z chwili na chwilę mój uśmiech słabł. Zastępował go tępy ból w głowie. Był on na tyle mocny, że upadłam na kolana, przy okazji upuszczając kubek z herbatą, który trzymałam. Obraz przed moimi oczyma zaczął się zamazywać. Ostatnie co zobaczyłam, przed tym jak ogarnęła mnie ciemność, to moi rodzice stojący naprzeciw mnie, z delikatnymi uśmiechami na ustach.

***

Powoli zaczęłam odzyskiwać świadomość. Próbowałam otworzyć oczy, ale silny ból w czaszce oraz jasne światło znajdujące się gdzieś nad moją głową skutecznie mi to uniemożliwiały. Po paru próbach jednak zebrałam w sobie siły i udało mi się uchylić powieki. Wokół siebie słyszałam rozmowy, z których nie mogłam zrozumieć nic. Mój wzrok był zamazany, w uszach mi szumiało, całe ciało było jakieś takie wyczerpane. Po chwili pojawił się też ból, który zaatakował mój słaby organizm. Ale wraz z jego nasileniem moje zmysły zaczęły wracać do siebie.

-Zawołajcie doktora Black’a! Pacjentka się obudziła! – Głośny krzyk jakiejś osoby wywołał grymas na mej twarzy. Moje oczy działały już normalnie, więc mogłam rozpoznać miejsce, w którym byłam.

Biało-niebieskie ściany, niewygodne łóżka z mdłymi, zielonkawymi zasłonami, pielęgniarki biegające od pacjenta do pacjenta. Byłam w szpitalu. Czemu mnie to nie dziwi? Po tym co zrobiłam, to musiało się tak skończyć. Była też opcja numer dwa, ale żyję. Oznacza to, że moje marzenie się nie spełniło. Nadal tu jestem.

Z moich oczu poleciały łzy. Czy to naprawdę było takie trudne? Chciałam tylko skończyć moje cierpienie, ale jak zawsze nie udało mi się to. Nawet w zabijaniu się jestem beznadziejna.

Przechyliłam swoją głowę w bok, kiedy zza drzwi prowadzących do sali, w której się znajdowałam, rozległy się krzyki. Zobaczyłam kobietę, która dała mi życie. I nie, nie mogę nazwać jej mamą. Czy matka to kobieta, która nie martwi się o to, czy idąc do szkoły zjadłeś duże śniadanie, by mieć siły na naukę? Czy matka to osoba, która wyzywa cię od najgorszych i rzuca w ciebie najokropniejszymi epitetami? I czy matka to osoba, której nie możesz zaufać, bo wyda cię ojcu alkoholikowi, który za nieposłuszeństwo jest w stanie cię pobić

Z moich ust wyleciał szloch, kiedy na korytarzu pojawił się mój prywatny kat. Czemu nie mógł zostawić mnie w spokoju? Tak bardzo chciałabym wrócić do tego perfekcyjnego świata, w którym miałam kochających rodziców, szczerych przyjaciół, a może nawet chłopaka, który obdarzył mnie bezgraniczną miłością. Ale to wszystko było tylko i wyłącznie iluzją. Wyobrażeniem. Moim marzeniem było zniknąć i już nigdy nie wrócić. Ale jestem tu. Przeżyłam. Nie mogę pozwolić, by ludzie zniszczyli mnie od środka. Nie znowu. Poddanie się to oznaka słabości, a ja taka nie jestem. Muszę walczyć i pokażę wszystkim, że jestem w stanie przezwyciężyć wszystko.

 

Bo tylko ja jestem w stanie wygrać tą walkę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania