I'm (T)Error Lady cz.1

Siedziałam w pokoju bez okien.

Wszędzie tylko jarzeniówki, które raziły moje sztuczne oczy niczym lasery.

Przyciemniłam je w myślach i wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia.

Nie miałam tutaj do robienia nic.

Byłam na wizycie kontrolnej w budynku, który z zewnątrz wydawał się rozwalać. Liczne legalne korporacje i organizacje próbowały uratować mnie po wypadku.

Lecz tylko jedna dała radę naprawdę postawić mnie na nogi.

 

Departament Elektromechaniki Alternatywnej Techniczno Humanitarnej.

 

Tylko oni potrafili mi pomóc.

Moi rodzice zginęli razem ze mną, ale tylko mnie udało się im uratować.

Nazywam się Sally Hunter.

Tak przynajmniej mi powiedziano.

Aktualnie mam i będę miała 21 lat.

Nic nie zmieni się do kolejnego przeprogramowania.

Czasem te ciągle wizyty i cała elektronika zaczyna mnie irytować.

 

Mogę zmienić kolor włosów, odcień skóry... Ale za to wszytko ciągle muszę płacić sporą cenę.

Nie chcę tak żyć, a jednocześnie nie chcę umierać. Już raz tak się stało- nie mam zamiaru do tego dopuścić po raz kolejny.

Można śmiało stwierdzić, że całe moje życie opiera się na zerach i jedynkach.

Poczułam spięcie w mojej głowie.

Mój mózg tak działał na coraz to kolejne próby i przeprogramowywania korporacji.

Nigdy nie widziałam jej szefa. Nikt nigdy go nie widział, jeśli nie licząc jego prawej ręki- światowego geniusza i istnego człowieka przyszłości, któremu zawdzięczam w dużej mierze moje życie.

Chodzi o Andersona- jego imię pozostaje dla wszystkich wielką niewiadomą, która, szczerze, średnio mnie interesuje.

Nagle usłyszałam ciche buczenie, a następnie piszczenie.

To oznaczało koniec zgrywania informacji do oficjalnego serwera DEATH'u.

 

To już koniec Proszę Pani- mała Azjatka nisko się skłoniła i wypięła z mojego boku kabel, który skończył przesyłać informacje.

Bardzo dziękuję- uśmiechnęłam się lekko i przeciągnęłam się, aż moje tytanowe części ciała lekko zgrzytnęły. Wstałam ze szpitalnego łóżka i wyszłam przez automatyczne drzwi, które otworzyły się z cichym sykiem.

Pani Sally Hunter?- wyższy odemnie mężczyzna skłonił głowę i wskazał rękami na korytarz, który tak dobrze znałam.

Tak, dziękuję, poradzę sobie- kiwnęłam głową i skierowałam swoje kroki we wskazanym kierunku.

 

Gdy wyszłam z budynku w moje oczy uderzyło słońce, które tak jak w przypadku jarzeniówek przyciemniłam. Skierowałam swoje kroki ku samochodowi, który stał zaraz za budynkiem.

Czułam, że z każdym krokiem coraz bardziej przyzwyczajam się do nowej aktualizacji.

Po ulicach krążyli ludzie, którzy wydawali się być tak samo normalni jak ja.

Wydawali.

Bo nie wszyscy tacy byli. Organizacje humanitarne przestały pomagać ludziom w Afryce, która w połowie została zatopiona przez topniejące lodowce.

Teraz nie mogli narzekać tam na brak wody.

 

Całą planetę ogarnął niepokój.

Był rok 2366.

Technologia ruszyła do przodu niczym byk szarżujący na czerwoną płachtę. Niszcząc przy tym naturalne środowisko.

Ponad połowa ssaków wyginęła, a sztuczna inteligencja na stałe zagościła w naszych życiach. Władzę nad światem miały dwa główne ośrodki: Wielkie Cesarstwo Chińsko-Japońskie oraz Republika Zjednoczonej Ameryki.

Ludziom żyło się dobrze i wygodnie- mało kto pracował, a ludzka populacja wynosiła już prawie 10 miliardów.

Tak wyglądało moje i innych życie codzienne.

Pracowałam jako twórca i tester hologramów. Chociaż mój budżet był jednym z 50 największych w kraju nie obnosiłam się z tym zbytnio.

 

Dzięki pieniądzom dało załatwić się sobie wszystko. Wszytko oprócz Androidów.

W CCJ czyli Cesarstwie Chińsko-Japońskim, Androidy żyły jak normalni ludzie- miały własne prawa i obowiązki.

W RZA czyli Rapublice Zjednoczonej Ameryki takie coś było nie do pomyślenia. Ludzie tutaj gardzili wszystkim, co nie miało prawdziwych kości, ani żył i krwi. Ja musiałam ukrywać to kim tak naprawdę jestem.

Przywódca DEATH'u nie był stąd. Urodził się jeszcze za czasów, gdy świat podzielony był na siedem kontynentów, a Afryka nie była przykryta wodą. Krążą plotki, że pochodził z Japonii- która jeszcze wtedy była samodzielnym państwem. To on postanowił spróbować nowej technologii na swojej własnej skórze, aby uczynić siebie oraz swoich najbliższych nieśmiertelnymi.

Z całych sił pragnęłam przedostać się za granicę. Bo tutaj nie mogłam być bezpieczna, a im bardziej tak mi się wydawało, tym większą iluzją tak naprawdę to było.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania