Indiański głaz

W małym mieście zwanym Mckeesport, PA, znajduje się niecodziennie wyglądający kamień. Góruje nad prawie całym miastem. Był on swego rodzaju historycznym punktem orientacyjnym, bo niedaleko niego odbyła się bitwa Indian około 1700 roku. W czasie dnia wygląda bardzo ładnie. Ale historie, które można usłyszeć o nim w nocy...

 

"Szybko!", powiedział Marek do Roberta. "Jest tuż za tym wzgórzem." "Jesteś pewien, że powinniśmy iść tam w nocy?", zapytał Robert. "Spokojnie, będzie dobrze. Chce się tylko przekonać, czy te historie są prawdziwe." "Dobra, ale jeśli zginę, to będzie twoja wina." zaznaczył Robert.

 

"Nareszcie." powiedział Robert. "No. Te historie to chyba była zwykła ściema." stwierdził Marek. "Dobra, spadamy." Wtedy usłyszeli pękanie gałązek, jakby ktoś biegał gdzieś niedaleko. "Co to co cholery było?!" wrzasnął Robert. "A skąd ja mam niby wiedzieć?!" odwrzasnął Marek. "Uciekajmy!" Zaczęli biec pod górkę. Znowu słyszeli odgłos biegania, tym razem przed nimi. "Biegnij na dół! Na dół!" Pobiegli w dół wzgórza i ujrzeli to. Indiańskie widmo.

 

Było okropnie pogryzione. Nie miało ręki i miało strzały wystające z piersi. Marek i Robert gapili się na widmo w przerażeniu. Zaczęli uciekać. "Cholera!" wrzasnął Robert, gdy się potknął. Marek cofnął się, aby mu pomóc. "Nie! Cholera, biegnij! Ja nie wstanę!" Przerażony, Marek wybiegł z lasu. Gdy dotarł do drewnianego płotu, przez który przeszli, by dostać się do lasu, usłyszał przerażający krzyk. Wiedział, że to był jego przyjaciel. Odwrócił się i zobaczył widmo. Miało już rękę. Po rękawiczce poznał, kim był jej pierwotny właściciel. "Czego ty ode mnie chcesz?" spytał Marek. "Znasz prawdę." odpowiedziało.

 

Ich rodzice zgłosili zaginięcie, gdy nie wrócili do domu na noc. Ludzie, którzy weszli do lasu zgłaszali, że widzieli dwóch chłopaków biegnących przez las. Jeden z nich nie miał ręki, drugi, bez koszulki, miał zdartą skórę na piersi, z której wystawały strzały. Przyjaciel chłopaków wszedł do lasu i wyszedł przerażony, kiedy ich rozpoznał. Rozpoczęły się poszukiwania, niestety bezowocne. Zalecono sąsiadom, by trzymali się daleko od lasu. Po ich zniknięciu w lesie zgłoszono jeszcze więcej zaginięć. Mieszkańcy Mckeesport nie znali prawdy o tym głazie. A ci, którzy odkryli sekret, już nigdy nie wyszli z tego lasu.

Średnia ocena: 1.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Karo 30.08.2016
    Historia fajna, ale źle ją przedstawiłeś. Źle się czyta dialogi, lepiej nie zmieniaj zasad pisowni, ponieważ źle się takie coś czyta. Historie opowiedziałeś w bardzo dużym skrócie. Szybko przez wszystko przeleciałeś, a zakończyłeś zwyczajnie, bez rewelacji. osobiście uważam, że wcześniejsze opowiadanie było o wiele straszniejsze. Zostawiam 4.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania