Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Ing i Ang - refleksja obrazoburcza
Nie wiadomo jak dawno temu i nie wiadomo kiedy.
Zgodzili się na utworzenie kolejnego pola bitwy. Powstał glob. Równowagę zapewniało odwieczne prawo; tyle samo zwycięzców ile ofiar. Jednak Ang po cichu ulepszył jeden z gatunków – ludzi. Na globie równowaga zniknęła. Ludzie zaczęli się mnożyć ponad wszelką miarę, mordując przy tym bezcelowo zwierzęta i rośliny. Ang tryumfował.
Ing, widząc co się dzieje pomyślał; „dobrze byłoby, gdyby ludzie zaczęli szanować otaczający ich świat, wszak jego zasoby nie są nieograniczone”.
Po kilku chwilach namysłu wiedział co musi uczynić. Wśród ludzi pojawili się prorocy a z nimi religie. Pierwotne obrzędy szamańskie powoli zanikały, a ich miejsce zajmowały filozoficzno-humanitarne idee. Wielobóstwo na Wschodzie i na Zachodzie, bogowie Egiptu, Majów, Inków i Azteków, Taoizm oraz Druidyzm...świat pogrążył się w mistycyzmie.
Patrzący na te poczynania Ang nie czekał z ripostą. Podsunął wątpiącym dylemat: „A gdyby tak zamiast często skłóconego stada, wyższych rzekomo istot, była tylko jedna, najwyższa?”
Idea została skierowana do ludu, który wydawał się Angowi najbardziej odpowiedni. To były plemiona niewolniczo żyjące w państwie, gdzie mumia władcy zapewniała mu żywot wieczny.
Pomysł się przyjął, ale... Tu Ing był czujny: „Idea jednego boga? Tak! Ale boga tak odległego, tak doskonałego, tak boskiego, że każde słowo wymaga precyzyjnego rozważenia”.
Zadziałało! Nawet samego boga nie nazwano inaczej jak Nienazwanym.
Naród Wybrany okazał się być klęską. Miast realizować zamysły Anga, pogrążył się w szukaniu znaczenia boskiego przekazu.
Czy można być bogiem nie mając odporności na niepowodzenia? Wszak istotą boskości jest doskonałość, a przynajmniej dążenie do doskonałości.
Wewnątrz Narodu Wybranego zasiane zostały wątpliwości. Poglądy pozornie filozoficzne, a faktycznie demolujące ideę religijną, ścierały się ze sobą. Odrzuceni, nieakceptowani potrzebowali nie tylko uznania ale i narzędzia zemsty.
Gdyby je miał Ang zacierał by z radości ręce. Oto udało się stworzyć z jednej klarownej idei dwie nowe, od początku wrogie zarówno sobie jak i swojemu protoplaście – pierwotnej idei.
Najwyższy – Czas z uśmiechem patrzył na zmagania nad Ingiem i Angiem. Wszystko szło zgodnie z odwiecznym planem. Kolejny glob zniknie w chaosie by odrodzić się z innymi żywymi stworzeniami. I tak będzie się działo, aż do chwili, gdy centralna gwiazda – Słońce zamieni planetę w wypalone truchło.
Komentarze (14)
Bardzo złowroga przepowiednia końca świata. Zostanie wypalone zgliszcze. Przecież Słońce ogrzewa i jest takie przyjemne dla ludzi.
Druga sprawa to okazuje się, że Bogowie też mają problem z doskonałością i dążenie do niej nie jest tanie proste. Filozoficzne myślenie męczy i dlatego można spokojnie patrzeć w przyszłość, bo cóż my możemy.
Dobrze, że my mamy Nazywanego i Jedynego władcę?
Miłego wieczoru
Pozdrawiam.
Tylko, jak dla mnie to maleńka cząstka czego większego.
Narobiłeś smaku swoimi refleksjami.
Gdybyś kiedyś miał ochotę rozwinąć, to byłoby cudownie.
:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania