Inna niż wszyscy a jednak ślizgonka 3

Dzięki za komentarze. Postaram się to robić, co mi napisaliście. Każdy komentarz motywuje. A teraz nie przedłużając zaczynajmy.

Rozdział 3 "Prawda"

Śnił mi się koszmar, więc obudziłam się z piskiem. Serce przyspieszyło mi jak szalone. Wzięłam telefon i popatrzyłam na godzinę była 7:28.

-Dobra. Mogę już wstać- pomyslalam.

Poszłam pod szybki prysznic i się ubrałam. Nie chciałam nikogo budzić, więc starałam się być cicho i to był plus, ponieważ rodzice nie spali (rozmawiali). Usłyszałam tatę, który mówił:

- Jak my jej to powiemy Maria? Tak bardzo się boję, że nas znienawidzi. Nie możemy jej tylko powiedzieć kim tak naprawdę jest. Możemy tylko powiedzieć o drugim świecie.

I wtedy zauważyłam listy na podłodze. Wzięłam je i podałam mamie (wchodząc spokojnie do kuchni), która się na mnie dziwnie patrzyła. Znalazła list, który był zaadresowany do mnie.

- Ola. List do Ciebie.- powiedziała mama, lekko gryząc dolną wargę na ten widok.

- Ale jak do mnie? - spytałam i wzięłam list.

Zauważyłam, że styłu jest pieczątka "Hogwart"

- Dziwne.- popatrzyłam na mamę. - Nigdy nie widziałam takiej pieczątki. - powiedziałam jej lekko krzywiąc brwi.

Otworzyłam list. Pisało w nim, że przyjęli mnie do szkoły Magii i Czarodziejstwa. Czytałam go i nie wierzyłam, co tam pisze.

- Czy możecie mi wyjaśnić, o co chodzi? - podniosłam głos

- Ola. Nie denerwuj się. Wszystko Ci wyjaśnimy.- powiedziała mama z lekkim niepokojem wyczówalnym w głosie.

- Więc czekam...- odparłam

- Od czego by tu zacząć. Więc... Tak naprawdę nie jesteś naszą córką. Twoi rodzice zginęli w wypadku, gdy ty miałaś 5 miesięcy. Jesteś czarownicą czystej krwi, tak jak i Twoi rodzice. Nazywali się oni Edyta i Michał (twoje nazwisko. Nie tak nie mają moi rodzie na imię) My też mamy to nazwisko, ponieważ twój tato i biologiczny są, a raczej byli braćmi. Wczoraj się dowiedziedziałam, że musimy Ci o tym powiedzieć. Rok szkolny, tak to jest szkoła, zaczyna się 2 września, tak jak szkoła w świece mugoli. Musisz iść na ulicę Pokatną z tatą i kupić rzeczy, które są zapisane w liście.- odpowiedziała

Nie dowierzałam, co przed chwilą do mnie powiedziała. Chwila dramatycznej ciszy.

- Więc jestem czarownicą. Wy jesteście moimi rodzicami, oni zginęli. Muszę iść na jakąś Pokatną. Heh dobre sobie. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego mi nie powiedzieliście- Ck wam zaszkodziło? Przecież 2 września jest już jutro. Więc jak ja dotrę do tego Hogwartu?- spytałam sama się zastanawiając.

- Peron 9 i 3/4 do niego się udały- odparł tato.- Musimy się spieszyć, bo dzisiaj jedziesz i jest to trochę daleko, a musimy iść ba nogach.

Dobrze, że się jeszcze nie rozpakowałam. Więc chodźmy.- uśmiechnęłam się do rodziców, tak zawsze jak to robiłam, czyli z lekkim wrednym uśmieszkiem.

Gdy dotarliśmy na Pokątną, ujrzałam tłumy ludzi.

-Chodź.- powiedział tato.- Przecież nie kupisz rzeczy za nic, prawda?- spytał z uśmiechem.

Poszliśmy do banku Gringotta, z którego wybrałam dosyć dużą liczbę pieniędzy. Wyszliśmy.

- Więc, gdzie chcesz iść najpierw? Może po różdżkę, a ja po książki?- spytał uśmiechając się.

Rozdzieliliśmy się. Odnalazłam ten sklep i kupiłam ja dopiero za 14 razem (jaka to zostawiam tobie).

-A więc teraz...- spojrzał na mnie, bo mu przerwałam.

- Jaką piekna sowa. Jak się nazywa? Może Maria?- popatrzyłam na niego z uśmiechem.

- A więc, niech będzie Maria. - uśmiechnął się do mnie. - Dobrze, musimy się zaniedługo rozdzielić, bo musisz jechać. Rozdzielimy się na peronie.- dodał

Udaliśmy się na peron. Pocałował mnie w czoło i poszedł, tak po prostu. Więc szukałam peronubiegłym dostrzegłam blondyna, który miał podobne rzeczy jak ja. Więc podeszłam do niego. Stał z rodzicami.

- Y.... Ja przepraszam... Czy mogliby mi państwo pomóc? Szukam peronu 9 i 3/4.- spytałam z przerażeniem, bo ojciec blondyna się na mnie patrzył z niedowierzaniem.

-Tak.- odezwała się kobieta.- To jest tam, gdzie są ci rudzi ludzie. Musisz przebiegnąć przez ścianę i będziesz na miejscu.- uśmiechnęła się.

-Dziękuję.- oddałam uśmiech i poszłam.

Przebiegłam przez ścianę, czując na sobie wzrok tej trójki. Weszłam do pociągu (z bagażami bo mama je dostarczyła ale sie spieszyla do pracy) i znalazłam pusty przedział, więc usiadłam na miejscu. Wyciągnęłam książkę o Hogwarcie i zaczęłam czytać, lecz ktoś mi przerwał pytając.

- Cześć. Czy mogę tu usiąść?

- Jeśli musisz, to siadaj.- odparłam

- Nas jest dwóch.- uśmiechnął się

-No to siadajcie.- spojrzałam na nich.

Kilka godzin później.

- Lepiej załuż szatę.- powiedział jeden z rudzielców.

Jestem Fred, a on to George. A ty?- spytał chłopak.

- Jestem Aleksandra (t.n.) po prostu Ola.- odparłam.

- Dobra. To my już pójdziemy, a ty sie ubierz.- powiedział George

Ubrałam się i usiadłamv, chowając rzeczy. Pociąg się zatrzymał i usłyszałam.

- Pirszoroczni. Pirszoroczni do mnie!

Wysiadłam i poszłam w stronę głosu. Przed sobą ujrzałam półolbrzyma, który się na mnie patrzył.

Wasze rzeczy są już w Hogwarcie.- powiedział.

Udaliśmy sie za nim do łódek, którymi mieliśmy się przedostać do Hogwartu. Ogromne wrażenie. Jednym słowem WOW.

Weszliśmy do zamku a schodami przedostalismy się na górę

Prf. Mc. Gonagall:

- To jest Tiara przydziału. Wskaże wam domy, do których traficie. Są cztery Gryffindor Hofflepuff Ravenclawbi Slytherin. Więc zaczynajmy!- uśmiechnęła się spoglądając w moja stronę.

Draco Malfoy!

Tiara: Slytherin

Harry Potter!

Tiara: Gryffindor

Ronald Weasley!

Tiara: Gryffindor

Hermiona Granger!

Tiara: Gryffindor

Aleksandra (t.n.)!

Tiara w twojej głowie: Hmmm... Tegi umysł po matce. Pasujesz do Krukonów ale nie nie. Miła tylko dla nielicznych, ale szczera. Pasujesz też do Puchonów ale też nie tez nie. Cóż za odwaga po ojcu. Skoczyłabyś za nimi w ogień. Pasujesz do Gryffindoru po ojcu i matce. Ależ ta wredota i ambicja. Dążenie di celu, to coś co cechuje sobie Slytherin. Ale odwaga zwycięża. Więc niech będzie Gryffindor!- rykła na całą salę.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania