Ja w telewizji

Przed laty, jako młody pedagog, pracowałem na letnim obozie językowym w charakterze wykładowcy języka niemieckiego. Uczyłem głównie przez zabawę, ale urządziłem też jedno z pomieszczeń, aby uczyć metodą tradycyjną.

Nasza komendantka, drobna, bardzo ruchliwa pani – była osoba bardzo zabieganą, zapracowaną i trochę zakręconą.

Kiedyś wezwała cały personel i oświadczyła nam, że przyjeżdża telewizja; wszystko ma był na glans, a wykładowcy muszą przygotować super występ na ognisko.

Udało nam się stworzyć ciekawy program w trzech językach. Było cztery dni czasu na wyćwiczenie z młodzieżą. Każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy na próby – zapowiadało się nieźle. Oznaczonego dnia z rana szefowa wysłała mnie do miasta, żebym zakupił bilety do kina i muzeum.

Kiedy wróciłem już było po wszystkim . Komendantce coś się pomyliło- wbiła sobie do głowy, że przyjadą wieczorem na ognisko. Tymczasem ekipa pojawiła się zaraz po śniadaniu; z tak mozolnie ćwiczonego występu nakręcili ledwo parę migawek

Pokazali kuchnię, jadalnię, rozmawiali z uczestnikami, a wszystko na tle jeziora, gdzie bytowaliśmy. Odrobinę czasu poświecili też mojej mini pracowni.

Przy obiedzie szefowa podziękowała wszystkim; dla mnie była wyjątkowo miła i kazała obejrzeć wieczorny program ,żebym mógł zobaczyć siebie i pracownię. Zapomniała, gdzie wtedy byłem.

Wspominam ten czas z przyjemnością. Fajna była ekipa, piękne przeżycia i to w jakiej scenerii!.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wicus 27.07.2020
    Śmieszna i życiowa historia! Bardzo smakowita!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania