Jaja w barszczu - część 2
Kształty wróciły, ale Jima ogromnie bolał nos. Leżał na podłodze w jakimś podrzędnym barze, pełnym nieogolonych mężczyzn i półnagich kobiet.
- Gdzie ja jestem? – zapytał sam siebie.
Jeden z bywalców pomógł mu wstać. Na twarzy przypominał kogoś z listą zbrodni dłuższą niż Ulisses Jamesa Joyce’a.
- Co ci się, koleś, stało w nos? Krwawisz jak świnia z hemofilią.
- Przewróciłem się. A, eee… Skąd ja się tu wziąłem?
- Podejrzewam, że z brzucha swojej matki.
Jim postanowił poszukać pomocy u kogoś innego, ale nie zauważył żadnej znajomej ani przyjaznej twarzy. W środku cuchnęło potem i piwem, więc wyszedł na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza, ale obok baru znajdowały się spalarnia śmieci i fabryka opon. Przy wejściu stała młoda dziewczyna w skąpym ubraniu. Wyglądała na miłą osobę. Spróbował zaczerpnąć informacji.
- Przepraszam, który mamy rok?
Dziewczyna obrzuciła go szybkim spojrzeniem i uśmiechnęła się.
- Zrobić ci loda? – zapytała.
- Eee… Chcę tylko dowiedzieć się, jaki jest teraz rok. Mam amnezję.
- A loda chcesz?
- Nie, pytam tylko o dzisiejszą datę. Halo? Dociera?
- Zrobić ci?
- No dobra, zrób.
- Spadaj, frajerze. Zboczeniec.
Dziewczyna weszła z powrotem do baru. Jim chwilę pokontemplował i rozejrzał się. Panowała noc, więc nikt nie kręcił się po ulicach. Czyżby przeniósł się nie tylko w czasie, ale i w przestrzeni? Gdzie jest sklep Freda? Ruszył wąską ulicą, mając nadzieję, że rozpozna jakieś miejsce i będzie wiedział, dokąd dalej iść. W pewnym momencie drogę zagrodził mu facet, którego spotkał w barze. Jim jęknął. Teraz nawet Superman mu nie pomoże.
- Zostaw mnie w spokoju! Ratunku! Policja międzygwiezdna!
- Cicho bądź! Przecież nic ci nie robię.
- Jeszcze nie. Uważaj, mam przy sobie broń.
- Czekaj, zabrałem twój telefon.
- Okradłeś mnie.
- Nie, znalazłem go. Musiał ci wypaść.
Facet wyjął z kieszeni smartfona i podał Jimowi. Felerna aplikacja mogła mu pomóc wrócić do przyszłości. Niestety urządzenie było zniszczone. Nie chciało się włączyć, a ekran popękał.
- Kilka osób po nim przeszło. Delikatny sprzęt. Tyle chciałem powiedzieć.
Zaraz. W którą stronę na policję albo do siedziby władz?
- Nic ci nie zrobiłem.
- Chodzi mi o to, że muszę znaleźć kogoś, kto mi pomoże. Przybywam z daleka.
- Jesteś kosmitą?
- Nie, no co ty.
- W takim razie udaj się do Minzie. To dwie przecznice stąd. Miga tam taki różowy neon. Na pewno trafisz.
Facet odszedł w boczną uliczkę, musiał tam być jakiś skrót do baru. Jim postanowił sprawdzić, kim jest Minzie.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania