Jak czerpać radość z życia każdego dnia? (II)
18.03.2018 (niedziela)
Dzień 2 - złudzenie stabilnego gruntu pod nogami rozpala iskrę nadziei na spokojne życie, ale czyż nadzieja nie jest matką głupców?
Starałam się przespać cały dzień. Otworzenie oczu nie przynosi odpowiedzi na nurtujące pytania.
Kiedy go zobaczę?
Kiedy usłyszę jego głos?
Kiedy będę mogła poleżeć w jego ramionach?
Rozmyślanie o tym wywołało falę łez, których się nie spodziewałam. Muszę być teraz twarda.
~zacznij myśleć produktywnie~
W trakcie gonitwy z myślami postanowiłam odświeżyć swoje znajomości u przyszłych i niedoszłych prawników. Usłyszałam wiele czarnych i różowych scenariuszy... Co dziwne każda optymistyczna wersja wydarzeń, w uproszczeniu, brzmiała jak "kryminał idzie wygrać tylko kryminałem", ale jak im nie ufać? To moje osobiste grono posłańców z najciemniejszych czeluści piekła. Jestem pewna, że gdyby mieli bronić mężczyznę, który zabił z zimną krwią żonę i dwójkę dzieci, to pod ich skrzydłami dostałby jeszcze odszkodowanie za utratę rodziny. Prawo usłane jest swoimi własnymi prawami.
Najważniejsze jest to, że wiem co powinnam zrobić. Czy to powód do pozbawienia się wszelkich lęków i obaw?
Oczywiście, że nie.
Samotność, w której zaplątałam się przez resztę dnia, skierowała moje myśli w kierunku terminu "Zdrada".
Jak byłam w stanie wybaczyć?
Gdzie moja zazdrość?
Czemu to mnie nie poruszyło?
Cofam się wspomnieniami do piątku i krążę wokół sceny, kiedy o tym mówi. Jest to niemal filmowe. Obrzydzenie jakie czuje w stosunku do siebie, jego wielkie gorące łzy kapiące na moje kolana... A ja... nie jestem w stanie uronić ani jednej, uśmiecham się do niego ciepło i ocieram mokre oczy. Myślę tylko o tym, że nie mogę go teraz stracić. Potrzebujemy się wzajemnie i jesteśmy sobie powietrzem.
Strzelam sobie w twarz i wracam do teraźniejszości. Ta siła w końcu doprowadzi do mojej zguby.
Przed snem otulam się jego głosem. Pięknie śpiewa, jeszcze niedawno śpiewał dla mnie...
(świadomość, że z dnia na dzień mogę go stracić, sprawia, że tęsknota mnie niszczy)
(nie widzę go 48 godzin a odczuwam pustkę 48 dni)
Komentarze (4)
Całość również ładne. Nacechowana emocją, być może nawet na osobistą modłę.
Seans był ok.
Pozdrawiam.
Apropos komentarza wyżej: mnie tam ciężko przestraszyć przesadnie, nie żałuj sobie w dalszych 'odcinkach'.
Podoba mi się zamysł. Ta pastiszowa, serialowa, ironiczna konwencja. Tu jestem bardzo na tak.
To jest niezwykle trafne ujęcie, dobra 'scena':
''Cofam się wspomnieniami do piątku i krążę wokół sceny, kiedy o tym mówi. Jest to niemal filmowe. Obrzydzenie jakie czuje w stosunku do siebie, jego wielkie gorące łzy kapiące na moje kolana... A ja... nie jestem w stanie uronić ani jednej, uśmiecham się do niego ciepło i ocieram mokre oczy. Myślę tylko o tym, że nie mogę go teraz stracić. Potrzebujemy się wzajemnie i jesteśmy sobie powietrzem.
Strzelam sobie w twarz i wracam do teraźniejszości. Ta siła w końcu doprowadzi do mojej zguby.''
Piąteczka, za temat, i kontynuację :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania