Jak czerpać radość z życia każdego dnia? (III)
19.03.2018 (poniedziałek)
Dzień 3 - epicentrum rozczarowania i rozgoryczenia zawładnęło moim zmęczonym umysłem, ale kolejny dzień powinniśmy cieszyć się z tego, że dalej nie jestem sama.
Widoczna treść wiadomości na telefonie wyrwała mnie ze snu i postawiła błyskawicznie na nogi. NARESZCIE!
Jego widok pozostawił mi wiele do życzenia. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale przywitałam go najcieplej jak mogłam. Bałam się nadciągającego potoku łez... Odczytałam z jego oczu, że problemy się nawarstwiają.
Podbite oko, płacz, nienawiść do siebie, tajemnice... Dlaczego nie mogę ściągnąć ciężaru z jego barków?!
Zatkało mi dech w piersiach, kiedy opowiadał historie minionych dni, niewinne wyjścia z kolegami przerodziły się w koszmar dla mojego serca. Nie okazałam jednak żadnej słabości. Jeśli odkryje, że zaczynam się bać, zostawi mnie.
Otarłam jego łzy i postanowiłam uratować resztki sumienia, które w nim pozostały.
Tłumacząc mu wizję przyszłości, którą zbudowałam w swojej głowie, widzę niechęć w jego oczach. Za wszelką cenę chce się mnie pozbyć, żebym nie musiała no to patrzeć...
Czy wymierzanie "sprawiedliwości" stało się teraz jego nakazanym powołaniem?
Kiedy o tym myślę, widzę strach w oczach tych wszystkich ludzi... Czy ja też powinnam czuć lęk? Trzymam w rękach twarz skrzywdzonego dziecka, które zostało rzucone lwom na pożarcie i nawet nie walczyło o przetrwanie. Wydaje się być bezbronny a jednocześnie wiem ile krzywdy wyrządził i ile jeszcze wyrządzi...
Powinnam odejść
Powinnam odejść
Powinnam odejść
Powinnam odejść
Nie mogę
Ten człowiek miał być jak kredyt hipoteczny na trzydzieści lat, stabilny i wszechobecny przez bardzo długi czas, a nie trzymiesięczna pożyczka od rodziców, którą można spłacić z dnia na dzień!
Zamknęłam gniew i starałam się złagodzić jego zmęczenie... Tak bardzo nie chciałam żeby dzisiaj wychodził, ale wiem, że kumple znowu na niego czekają... Więc kiedy będę mogła znowu go dotknąć? Znowu otrzeć łzy?
Kiedy go zabraknie, zostanę kompletnie sama.
Pocałunki są tak przesiąknięte tęsknotą, że sprawiają obustronny ból...
Nie wyobrażam już sobie życia bez niego.
Komentarze (7)
"Widoczna treść wiadomości na moim telefonie wyrwała mnie ze snu i" - moim, mnie. Zbytnie dookreślenia. Wiadomo kontekstu. "Moim" możesz usunąć.
"Bałam się, że się popłaczę..." - 2x się. Niezgrabnie.
Łękałam się płaczu. / Bałam się, że pojawią się łzy. - czy jakoś inaczej. Pokombinuj.
"Dlaczego nie mogę ściągnąć z jego barków ciężaru, który nosi?!" - które nosi - do usunięcia. Nic nie wnosi. Jest nadinformacją. Informacją zfublowaną. Przekazałaś ją wcześniej. W pierwszym zdaniu.
"Zatyka mi dech w piersiach, kiedy opowiada historie minionych dni, niewinne wyjścia z kolegami przeradzają się w koszmar dla mojego serca. Nie okazałam jednak żadnej słabości." - zatyka/nie okazałam. Niezgodność czasów. Ujednolić.
"Ten człowiek miał być jak kredyt hipoteczny na trzydzieści lat" - ładne.
OK. Po seansie.
OK strony odczuciowej, bardzo ładne, choć nie rozumiem poczynań bohaterki. Nie identyfikuje się z nimi. Jednak rozumiem, że taka zależność i przywiązanie może wystąpić.
Od technicznej, sporo do poprawy.
4 ode mnie.
Pozdrawiam.
Ja jakoś tam rozumiem poczynania bohaterki i umiem się wczuć.
Znowu, bardzo ładne, bardzo trafne, zręcznie ujęte:
''Kiedy o tym myślę, widzę strach w oczach tych wszystkich ludzi... Czy ja też powinnam czuć lęk? Trzymam w rękach twarz skrzywdzonego dziecka, które zostało rzucone lwom na pożarcie i nawet nie walczyło o przetrwanie. Wydaje się być bezbronny a jednocześnie wiem ile krzywdy wyrządził i ile jeszcze wyrządzi...''
Jedna rada: przy pisaniu uważaj, żeby się nie zmieniło w płaczliwą telenowelę.
Konwencja pastiszowa jest si.
Bohaterka jest bardzo ciekawa.
Będę oczekiwała dalszych odcinków.
Piąteczka za kolejną wiarygodność w przesłaniu :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania