Jak poeta rycerza wyzwał (praca na konkurs)

Słowem wstępu - poniższy tekst jest początkiem pracy konkursowej (tematyka dowolna, maksimum pięć stron), oraz moim raczkowaniem w dziedzinie archaizmów. Warto kontynuować w tym klimacie? Co robię źle? Jak to poprawić? Na te i inne pytania mam nadzieję znaleźć odpowiedź w komentarzach :)

PS - tytuł jest tytułem roboczym, jak wymyślę coś lepszego to go zmienię

 

W północnej części krainy, zbyt mało jeszcze zorganizowanej, by zwać się państwem, stała niewielka wioska. Stała co prawda ledwo, gdyż przynajmniej raz na kilka wiosen jej mieszkańcy musieli się zmagać z uniedogodnieniami, przez Opaczność zesłanymi. Raz więc rzeka domy zalała, do nocowania na dachach ludzi zmuszając, innego razu sołtysa strzyga przeklęła i zesłała nań obłęd, o czym zorientowano się po pół roku jego w tym stanie władzy sprawowania. I tak żyli mieszkańcy tej wioski, z roku na rok, za dnia słuchając kapłana złorzeczącego zielarzowi, po nocach zielarza złorzeczącego kapłanowi, a o każdej porze plotkujących przekupek, i zawsze, gdy wszyscy oni bliscy byli zamilknięcia na zawsze od głodu, przychodziła pora żniw. Do tejże osady przyszedł pewnego dnia letniego ciężkozbrojny mąż, co grozę budził swym wzrostem i posturą. Zaszedł on do gospody, jedynej co się po ostatnio rocznym pożarze ostała, i począł wlewać w siebie wywar sporządzany przez wdowę po Zborzycu, jedyny we wiosce napój, co upojenie dawał większe niż wywar ziołowy, a mniejsze od trucizny. Wlał w siebie jeden kufel, drugi, a gdy Zborzycowa zgubiła się w przeliczaniu, już chciano po nosze posyłać, a co niektórzy nawoływali grabarza. Przybysz jednak wstał i, chwiejąc się z lekka, wyszedł przed gospodę. I zawołał donośnie, co następuje; że on, jako się Wojesławem mieni, wioski nie opuści, póki nie stawi się w niej śmiałek pokonać go zdolny. Stał tak i nawoływał długo, aż wokół tłum się zgromadził. Przekupki pchały się, by więcej zobaczyć, rolnicy z pola wracający przystawali, kapłan wychylił się ze świątynnej przybudówki, zielarz podniósł wzrok znad przydrożnych chwastów, a dziatwa przeciskała się między tłumem. Nikt jednak nie kwapił się odpowiadać na wyzwanie Wojesława, który stał dalej u wejścia do karczmy, i nawoływał z coraz większą mocą. Wtem jednak, gdy już woj ów urągać zaczął odwadze mężów z wioski, z szopy przy karczmie wyszedł Ancelm, młodzieniec po studiach będący. Nie pochodził on z wioski, a ze Stolicy, jak mawiano. A choć Stolicą wioskowi zwali każde miasto dalsze od nich niż trzy dni drogi konno, student nie kwapił się do precyzowania pogłosek. Bawił on na miejscu już dużo dłużej, niż zapowiadał, czego powodem było zauroczenie Hanuszką Zborzycówną, o której mawiano, że dowodami umiłowania Ancelma nie pogardza.

Wyszedł więc on przed gospodę, i rzecze:

- Ja się będę zmagać! Podjąłbym się tego, choćbyś był waszmość i pięć razy większy, niźliś jest.

Spojrzenia wszystkie na niego się skierowały. Wśród przekupek zawrzało, znowu zaczęto posyłać po grabarza, on jednak stał pewnie, jakby nie rzucił się przed chwilą w śmiertelny zakład.

- Ty rękawicę podnosisz? Toć ja cię ze ziemi zmiotę, choćbyś mi zdołał miecz odebrać! Mam się ja zmagać ze śmiałkiem na noszenie zbroi za słabym?

- Nim trzy razy jutrzenka zalśni nad obliczami tutejszych niewiast, i nim trzykrotnie Diana srebrny swój rydwan opuści za horyzontem, waszmość opuścisz tę wioskę, choćbym i miał ręce związane, a tylko język z umysłem w pełnej sprawności pozostawiony.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Skoiastel 26.11.2016
    1. http://obcyjezykpolski.pl/nie-mylic-opatrznosci-z-opacznoscia/

    2. (...) i zawsze, gdy wszyscy oni bliscy byli zamilknięcia na zawsze od głodu, przychodziła pora żniw. – To powtórzenie nie wygląda przekonująco.

    3. Przy wejściu ciężkozbrojnego męża warto zrobić akapit.

    4. Zaszedł on do gospody, jedynej co się po ostatnio rocznym pożarze ostała, i począł wlewać w siebie wywar sporządzany przez wdowę po Zborzycu, jedyny we wiosce napój, co upojenie dawał większe niż wywar ziołowy, a mniejsze od trucizny. – Powtórzone „jedyne co” źle wygląda. (+ przecinek przed „co”)

    5. (...) a mniejsze od trucizny. Wlał w siebie jeden kufel, drugi, a gdy Zborzycowa zgubiła się w przeliczaniu, już chciano po nosze posyłać, a co niektórzy nawoływali grabarza. – Coś za dużo tych „a”.

    6. (...) który stał dalej u wejścia do karczmy, i nawoływał – przecinek zbędny.

    7. Nikt jednak nie kwapił się odpowiadać na wyzwanie Wojesława, który stał dalej u wejścia do karczmy, i nawoływał z coraz większą mocą. Wtem jednak (...) – powtórzone „jednak”.

    8. Wtem jednak, gdy już woj ów urągać zaczął odwadze mężów z wioski, z szopy przy karczmie wyszedł Ancelm, młodzieniec po studiach będący. – Rozumiem stylizację-archaizację, ale wstawianie za często czasowników lub imiesłowów na końcu zdania to maniera spolszczenia Pisma Świętego, a ty nie piszesz przecież przypowieści biblijnej. Poza tym to zdanie (mam wrażenie) się rymuje, a to w ogóle zabawnie brzmi.

    9. Wyszedł więc on przed gospodę, i rzecze – rzekł (czas). + przecinek zbędny.

    10. Zamień dywizy na myślniki ( - na–) w dialogach!

    11. Wśród przekupek zawrzało, znowu zaczęto posyłać po grabarza, on jednak stał pewnie, jakby nie rzucił się przed chwilą w śmiertelny zakład. – Kto? Grabarz? (zgubiony podmiot)

    12. Nim trzy razy jutrzenka zalśni nad obliczami tutejszych niewiast, i nim trzykrotnie Diana srebrny swój rydwan opuści za horyzontem waszmość opuścisz tę wioskę (...) – przecinek zbędny + powtórzenie.


    Podoba mi się, ale zdecydowanie za krótko :) gdzie ciąg dalszy?
    Lubię takie stylizacje, mi osobiście przypadło go gustu.
  • T. Weasley 26.11.2016
    Ciągu dalszego jeszcze nie ma, ale jak napiszę to pewnie wstawię. Dzięki za rady, wyjaśniłeś kilka moich wątpliwości, na pewno skorzystam :)
  • Skoiastel 26.11.2016
    + do dwunastki jeszcze – zbędny przecinek przed „i”, ale myślnik przydałby się przed „waszmość” :)
  • KarolaKorman 26.11.2016
    Tosia, jeszcze taka literówka ,,z uniedogodnieniami, ''
  • T. Weasley 26.11.2016
    A sorry, tak się kończy edytowanie tekstu kiedy jedna półkula mózgu już śpi ^^
  • KarolaKorman 26.11.2016
    Tu bardziej pasowałoby: niedogodnościami
  • Adam T 26.11.2016
    Wstaw koniecznie dalszy ciąg. Zaczęło się pysznie. Wyczuwam unoszący się nad tekstem duch Monty Pythona... a moźe tylko chcę wyczuwać. Nie mniej 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania