Jazda rowerem

Korzystanie z roweru staje się z każdym rokiem coraz bardziej popularne, nie tylko w naszym kraju. Niekoniecznie sprawiła to moda przebywania na świeżym powietrzu i uprawiania aktywnie sportu po wielogodzinnym siedzeniu przed komputerem albo telewizorem. Dużo wspólnego miało z tym zapewnienie komfortu i usprawnienie sposobu szybkiego przemieszczania się poprzez budowę dróg rowerowych. Zwłaszcza zwiększyło się bezpieczeństwo rowerzysty. Barierą nie jest już sprzęt do jazdy, który przestał być ciężki, psujący się i toporny. Najnowocześniejszy wyjątkowo lekki i bezawaryjny kosztuje często wiele tysięcy złotych. Pasjonaci nie oszczędzają i dla nich liczy się jakość, marka oraz materiał z jakiego został wykonany rower. Jednak nie trzeba dokonywać zakupu sprzętu i później mieć problem z jego przechowywaniem, serwisem i konserwacją. Większe miasta zaczęły inwestować we własną bazę rowerową i każdy może z niej skorzystać za niewielkie pieniądze. Wystarczy podejść do miejskiej stacji rowerów z ustawionymi na stanowiskach rowerami i wybrać odpowiedni dla siebie. Niestety małe miasta nie poszły w ślady większych i często nie robią nic żeby to zmienić na lepsze.

Długo opierałem się aby ponownie skorzystać z roweru po wielu latach od kiedy jechałem na nim ostatni raz. Wcześniej w dzieciństwie była to dla mnie wielka frajda i wspólnie z kolegami przemierzaliśmy wiele kilometrów, nie przejmując się tym, że narażamy się na gniew naszych rodziców i potrącenie przez samochód. Dlatego później, dziwił mnie własny opór przed umieszczeniem własnych czterech liter na siodełku. Kiedy nie miałem już innego wyjścia i musiałem jechać rowerem ze względu na czas, zaledwie po stu metrach rozbolały mnie nogi i siedzenie. Dwa kilometry pokonałem z wysiłkiem jakbym kiedyś przemierzył cały świat. Moją niechęć do jazdy rowerowej po tak ekstremalnej podróży, zniwelowały zimowe miesiące.

Początkowo nie dziwiłem się nieprzychylnej reakcji rodziców na wieść o zakupie przez babcię dla siebie quada, która swoją ekstrawagancję i spory wydatek usprawiedliwiła słowami.

- Po operacji biodra ciężko mi jeździć na rowerze, a wiecie jak lubię.

- Babciu, ty masz prawie siedemdziesiąt lat – powiedziałem z wytrzeszczonymi z powodu szoku oczami.

- Ty jesteś gorszy od dziadka, który jak jeszcze żył, zamiast cieszyć się razem ze mną z moich dobrych pomysłów i pomagać w ich realizacji. Stale przeszkadzał jak tylko mógł. Natomiast ty mi wiek wypominasz. Szkoda – dodała ze smutkiem w oczach – myślałam, że pomożesz wybrać mi kaski.

Dalej ze mną na temat swojego pojazdu nie rozmawiała i niezwykle widowiskowo pokazywała jaka jest na mnie obrażona. Nawet nie minął tydzień jak na Ząbkowickiej mijałem się z babcią. Ona jechała na swoim quadzie, jak nastolatka i tak z pewnością wyglądała dla kierowców jadących za nią, w różowym kasku z namalowanymi kwiatami. Widok był piorunujący dla patrzących i oceniających wiek pani kierowcy, twarz pomarszczona i nieosłonięta przez osłonę była doskonale widoczna. Dlatego bardziej spodziewali się widzieć taką kobietę z balkonikiem niż na siodełku quada. Babcia pomknęła jak strzała obok mnie i mijanego za skrzyżowaniem komisariatu policji.

Mamie pomysł babci widocznie bardziej się spodobał niż ojcu. Prawdopodobnie z tego powodu kazała mężowi z piwnicy wyciągnąć jej stary składany rower Wigry. Opony i dętki zmurszały, podobnie jak siodełko, lecz nie żałowała na jego naprawę i wydała więcej niż na niejeden nowy rower. Tato był przeciwny jeździe na rowerze i zrobił najgorszą rzecz, gdyż zaczął jej ją odradzać. Natychmiast swoim marudzeniem zmobilizował żonę i ona chcąc pokazać jaka jest niezależna zaczęła jeździć na rowerze nawet na przyjęcia rodzinne. Teraz gdy ojciec chce się napić kielicha musi jeździć autobusem, właśnie tak kończy się narażanie żonie.

Kiedyś słyszałem powiedzenie, które nie wiedziałem do czego się odnosi, lecz wszystko jest do czasu.

- Wiesz w naszym mieście dzisiaj otworzyli nową drogę dla rowerów – powiedziała podczas kolacji żona.

- Czyli jak zwykle na chodniku pociągnęli w połowie biały pasek i podzielili na dwa, w ten sposób powstała mini droga i wąziutki chodniczek. Rozpocznie się przepychanie, najeżdżanie, przechodzenie i wyzwiska, a wszystko żeby pokazać troskę władz o społeczeństwo – odpowiedziałem z pełnymi ustami.

- Mówiłam, nowo wybudowaną, ty mnie w ogóle nie słuchasz – dodała z pretensją w głosie.

- Ależ słucham, tylko w tym czasie mieszałem herbatę – łgałem jak najęty.

- Musimy kupić sobie rowery – zadecydowała.

Nic nie opowiedziałem w obawie, że cokolwiek powiem będzie nieodpowiednie. Wolałem przemilczeć niż narazić się kobiecie mojego życia, tak wychodzi dla mnie bardziej korzystnie i to już od lat. Bojąc się powrotu tematu zakupu dla nas rowerów w najbliższy upalny weekend, zaproponowałem wędrówkę czerwonym szlakiem turystycznym, który prowadzi przez las.

Rano w sobotę wyruszyliśmy zwarci i gotowi. Pogoda była wprost idealna do chodzenia pośród drzew. Gorąco dokuczało nam do czasu skrycia się pod wysokimi sosnami. Tam panował chłód, a żywica intensywnie pachniała wprowadzając nas w doskonały nastrój. Przed nami troszeczkę w dole zobaczyłem niecodzienny widok. Kobieta jechała na rowerze, do którego miała przypiętą przyczepkę z małym dzieckiem, a do niej na holu zrobionego ze sznurka był dołączony rowerek z dziewczynką w wieku około sześciu lat. Obok nich jechał na rowerze młody mężczyzna, prawdopodobnie ojciec dzieci i wymachiwał ręką. Już podjąłem zamiar zbluzgać chama, jak tylko się zbliży. Jednak usłyszałem jak on coś wołał po niemiecku, a kobieta spokojnie odpowiadała. Obydwoje stanęliśmy z boku i przepuściliśmy niezwykłą karawanę. Przez cały czas intensywnie się przyglądałem, czy mnie oczy przypadkiem nie mylą od nadmiaru słońca.

Zanim minął dzień miałem już gotowy plan, oparty na obserwacji zachodnich sąsiadów. Zawsze staraliśmy się ich naśladować, więc postanowiłem i ja wziąć z nich przykład tym bardziej, że wyglądali na rodowitych Niemców. Przyczepkę postanowiłem sobie darować tym bardziej, że jak na razie nie było takiej potrzeby. Wykorzystanie, aż tak bardzo kobiety w mojej słowiańskiej naturze też nie wchodziło w rachubę, ale coś pomiędzy już tak. Plan był prosty i genialny, oparty na nowoczesnych technologiach o jakich wspominał premier Morawiecki podczas wizyty w Kobierzycach. Powstała tam fabryka ogniw elektrycznych nowo powołanej spółki LG w miejsce innej spółki LG, której okres karencji się kończył i miała zacząć płacić w końcu podatki.

Jestem w gorącej wodzie kąpany i jak podejmę decyzję staram się ją realizować szybko. Już w piątek przed nowym weekendem wziąłem wolne i przed południem przyprowadziłem pod dom dla żony najnowocześniejszy rower elektryczny dostępny na rynku, a dla siebie starą zdezelowaną Ukrainę z prawie nowymi oponami, którą kupiłem za pięćdziesiąt złotych. Dokupiłem też sztywny hol łączący rower z rowerem. Zaraz po obiedzie przystąpiliśmy do jazdy próbnej. Przekazałem krótki instruktaż swojej wybrance, jaki udzielił mi sprzedawca w sklepie. Małżonka na elektrycznym miała kierować rower w miejsca przez siebie wybrane. Natomiast ja zadowoliłem się jazdą za nią przyczepiony na holu. Początki bywają zawsze trudne i pierwszy bieg nie zadowolił nas, lecz przy drugim było znacznie lepiej. Zmiany kolejnych biegów przybliżały nas do S 3. Kiedy byliśmy już tam żona wrzuciła szóstkę i pomknęliśmy wprost na Świnoujście. Po drodze wyprzedziliśmy obok pomnika Chrystusa króla w Świebodzinie grupę motocyklistów, która klnąc dodała gazu i gnała za nami. Czas jazdy porównywalny był z samochodem, koszty znacznie niższe i świeżego powietrza nawdychaliśmy się do woli łącznie z morskim pełnym jodu. Przez sobotę ładowaliśmy akumulator, by w niedzielę po południu wyprzedzając bez problemu korki na S 3 dojechać wieczorem do domu.

Okazuje się na naszym przykładzie, że naśladując naszych zachodnich sąsiadów w połączeniu z nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi u nas dostępnymi, mamy w końcu szansę dogonić zachód. Przestać sprowadzać od nich wyeksploatowane samochody na nasz rynek wykorzystujący już nowoczesne technologie i oparty na pojazdach eklektycznych.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 13.09.2018
    Witam
    Bardzo świetnie opisane z lekkim humorem dbanie o kondycję fizyczną. Najbardziej pomysłowa była babcia w kasku z kwiatkami. No i to połączenie technologii z holem tez bardzo pomysłowe.
    :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania