Poprzednie częściJeden krok 1

Jeden krok 4

Nowe spotkania i ważne decyzje

 

Noah obudziło jasne światło padające mu prosto na twarz, przeciągnąwszy się wstał z łóżka, nie pamiętał kiedy ostatnio tak dobrze spał, żadnych koszmarów, żadnych nocnych biegów do łazienki, cisza i spokój. Marzył że jeszcze kiedyś prześpi całą noc, nie będzie gapić się w sufit i myśleć o pierdołach.

 

Jak normalny człowiek się wyśpi, i to dzięki pomocy zabawnego skrzata udało mu się to. Skoro nawet po tym wstaniu nadal tu jest to musi być prawda, pojebana ale jaka niesamowita prawda. Noah rozejrzał się po pokoju, na jednym z krzesełek znalazł słomiane japonki oraz długi sweter na guziki, oraz spodenki z dużym spadkiem, nałożył wszystko, swoje podarte stare spodenki położył na krześle.

 

Zauważył że ma inne bandaże, czyli Bogaj musiał je zmieniać gdy spał, moment, wymienił mu wszystkie bandaże a on nawet nie zauważył ?

 

Nie chciał wiedzieć co to był za płyn który mu dał ale miał kopa cholera. Poczuł na skórze chłodny powiew wiatru, zauważył że drzwi są otwarte, pomyślał że przydało by się rozprostować nogi, nie był tylko pewny czy może stąd wyjść.

 

Ból już właściwie minął, co też go dziwiło bo niedawno ledwo mógł się ruszać.

 

Postanowił że wyjdzie, najwyżej Bogaj będzie się czepiał i trochę pokrzyczy, i sam zacznie się śmiać, bawiło go że po jednej długiej rozmowie tak zna tego Ela. Z tą myślą dopiął sweter na dwa guziki, przeczesał włosy i przeszedł przez drzwi.

 

Tylko ku czemu ?

 

*****

 

Przechodząc przez drzwi Noah przez sekundę był w absolutnej ciemności, nie widział nic, kompletnie nic, po kolejnej sekundzie musiał zasłonić oczy przed światłem słońca, w tak znajomym mu lesie, a jednak innym.

 

Znajdował się w Forest Parku dokładnie obok wzniesienia z którego spadł, tylko że wszystko było trochę inne.

 

Od razu zauważył że wszystko jest jakby jaśniejsze i wyrazistsze. Trawa była bardziej zielona, słońce mocniej świeciło, wiatr silniej wiał.

 

Biegał tędy tyle razy i zawsze uważał że było tu pięknie, ale teraz aż zabrakło mu słów, cały las emanował niepojętą siłą i majestatem. Kiedy Noah odwrócił się żeby zobaczyć skąd się pojawił, jego serce na chwilę przestało bić, zobaczył przed sobą ogromną czarną wyrwę, okoloną grubą korą drzewną z ostrymi kolcami. Wyglądało to jak drzewo z jakiegoś makabrycznego horroru, albo jakieś wrota.

 

Wrota ? Przypomniało mu się co powiedział Bogaj, że Ele mogą się pojawiać dzięki Przechodzeniu i Bramom, może to właśnie było to ? Ta Brama.

 

Jego rozważania przerwał szelest z krzaków który usłyszał za sobą, szybko się odwrócił w stronę z której pochodził dźwięk. Najpierw bał się o swój mózg ale teraz zagrożone było jego serce, jak tak dalej wszystko będzie go zaskakiwać zejdzie na zawał.

 

Jednak to co wyszło za krzaków dzikiej jagody okazało się mniej dziwne od strasznego drzewa, ale tylko trochę.

 

Zobaczył cudowną łanie, jakiej był pewny że żaden człowiek nie widział na oczy. Zamiast futra miała ciało pokryte korą, albo ona w ogóle była z kory, na jej grzbiecie i kostkach znajdował się ciemno zielony mech. Łania miała najłagodniejsze zielone oczy jakie kiedykolwiek widział u zwierzęcia, poruszał się powoli nie chcąc jej spłoszyć, z wyciągniętą ręką zbliżał się do łani.

 

John opowiadał mu kiedyś jak będąc w Afryce, jeden z tych którzy pilnują ludzi na Safari, na jakiejś imprezie trochę podpity tłumaczył jak podejść do zwierzęcia nie płosząc go.

 

- Sztuczka polega na tym żeby mieć ciągły kontakt wzrokowy ze zwierzem, podchodzić powoli z wyciągniętą prosto ręką, kroczek po kroczku i w końcu zatrzymać się prawie metr od niego i czekać.

 

- Na co czekać Tarzanie ? - pytał ciekawy, ale samemu trochę podpity John.

 

- Aż cię obwącha i ci zaufa, wtedy podejdzie do ciebie powącha ci rękę, jeżeli się nachyli możesz go dotknąć, ale najpierw musi wyczuć że jesteś dobrym człowiekiem.

 

- No w porządku, a jeżeli tego nie zrobi, albo to będzie jakiś mięsożerny skurwiel, to co wtedy ?

 

-Jak to co ? Łapę ci ujebie – mówiąc to pokazał Johnowi swoją dłoń bez trzech palców.

 

Noah w tej właśnie chwili robił to samo co tamten człowiek, wtedy ta historia go bawiła, nawet ta część o palcach, później próbował tego na psie sąsiadów, ale mops tylko sobie poszedł w ogóle nie zainteresowany Noah.

 

Teraz sytuacja była o tyle inna, że nawet nie miał pewności czy ten Elowy odpowiednik łani, czy cokolwiek to było, zareaguje jak normalne zwierzę. Może zacznie mówić, czy czego się obawiał coś mu zrobi, tylko że Noah nawet nie wiedział czego się spodziewać.

 

Był już na odpowiedniej odległości, łania nie zrobiła jak na razie niczego, cały czas patrzyła się ciekawym wzrokiem w oczy Noah.

 

W końcu się zatrzymał czekając na ruch łani, a ta od razu się przysunęła, obwąchała dłoń Noah i zrobiła swoje niespodziewane, a mianowicie ominęła dłoń i potarła swoją głową głowę Noah.

 

Na początku zatkało go, ale gdy poczuł na swojej skórze szorstki dotyk kory, a w nosie ewidentny zapach drzewa obudził się, łania z zamkniętymi oczami ocierała się pyszczkiem o jego policzek, nie był pewny ale chciał czegoś spróbować.

 

Podniósł niepewnie rękę i zaczął drapać łanie po plecach, a ta radośnie się dała, pod palcami poczuł mokry mech który go łaskotał.

Czuł nieopisaną radość z możliwości obcowania z tym zwierzęciem, czuł się jakby miał przed sobą skarb pokroju Arki Przymierza, czy Klejnotów Królewskich.

 

- Jeżeli będę dalej spotkał takie cuda jak ty, to chyba zabraknie mi miejsca na podziw – powiedział do łani, która mógł przysiąc że się do niego uśmiechnęła, ale nie zdążył rozważyć tej myśli, usłyszał że ktoś go woła.

 

- Noah Kore poznał już widzę że !! - wykrzyczał do niego Bogaj, stał pod Bramą wyglądając tak samo jak wczoraj, w tym swoim dziwnym ubraniu, i nieschodzącym z twarzy ocznym uśmiechem – Kora nie lubi obcych i złych, Noah od polubiła ale razu ! Noah wyjątkowy jest naprawdę !!

 

- Bogaj ! Gdzie byłeś ? Czekaj Kora ? Gdzie ja to... – spojrzał na drzewną łanie, przyglądała mu się cały czas, tym razem był pewny że widzi uśmiech – coś z tą zieloną maścią było od niej tak ?

 

- Noah jak zwykle mądry ! Pamięta dobrze ! - mówił, w międzyczasie podszedł do nich, łania w końcu odsunęła się od Noah ibpodbiegła do Bogaja, liżąc go po śmiejącej się głośno buzi na powitanie.

 

W końcu odsunął ją, a ona położyła mu się pod nogami, Bogaj zaczął mocno ją drapać aż wióry leciały z jej ciała, Noah bał się że ją to boli ale wyglądała na szczęśliwą.

 

- Kory składniki składała ślina ! Jak cały Noah spał czas, lek kończył się, dorobić było trzeba ! Kora cały pluła dzień, Noah dla! Powiedziała Noah zły będzie jak, to napluje nigdy już nie, Noah dobry ale ! Więc dalej pluła będzie !

 

Znowu dziwaczność sposobu mówienia Ela przerastała go, ale jednak nie tak jak na początku ich znajomości, gdzie sam temat pogadanki wprawiał go w szaleństwo.

Teraz o dziwo zaledwie sposób mówienia Bogaja nadal zaskakiwał, a nie to że skrzat El drapie łanie z kory, to była już pestka.

 

- Czyli to dzięki niej jestem na nogach ? Bo przyznaje że czuje się jak nowo narodzony !! - na dowód solidnie się rozciągnął i podskoczył parę razy – Cudowna maść ! Dziękuje ci Koro za nią – ukłonił się lekko łani, która mrugnęła do niego, uśmiechnął się – A tobie ogromnie dziękuje Bogaju za tą herbatę, od roku nie spałem tak dobrze ! Czuje się jakbym przespał 100 lat !

 

- Eee tam, dni cztery tylko, Noah zajęczy nie dziwne już ! - zaczął chichotać, a wraz z nim Kora, a Noah zdębiał.

 

- Cztery dni ?! Spałem przez cztery pełne dni ?!

 

- No tak ! Noah aż miło lulał ! Noah podniszczone było ciało, równo co głowa – zaśmiał się, i dał do zrozumienia że Noah jest stuknięty, standard - herbatka Noah głowę uspokoić miała, ciało uleczyć miała i, Bogaj pomogło widzi że ! Nic prostszego ! Bogaj i Kora że Noah cieszą zdrowszy !! - jakby na potwierdzenie jego słów Kora z uśmiechem pokiwała głową.

 

- No cóż, też bardzo się cieszę, mimo że za normalne to nie jest.

 

- Normalne ?! - Bogaj zaczął się śmiać aż się wywrócił na Kore – Noah słowa używa tego jeszcze ?!

 

Aż sam zaczął się śmiać, bo Bogaj miał rację, nic już nie jest normalne, teraz jest magiczne.

 

- Masz racje, to może w kwestii anormalnych, wyjaśnisz mi dziś znowu parę rzeczy przyjacielu ?

 

Noah nawet nie myślał nazywając go tak, samo wyszło z niego, ale jak to szczerze brzmiało. Bogaj chyba też, bo tylko na dźwięk tego słowa wyskoczył od Kory, przeleciał całą odległość do Noah finalnie łapiąc go za szyje.

 

W efekcie wybuchu radości Ela, zaczęli się obracać uczepieni siebie, śmiali się przy tym oboje. Często robił tak tacie jak był mały, podbiegał rzucał się na szyje i kręcąc się padali na ziemie rechocząc do rozpuku, Noah zrobiło się ciepło w środku na ten gest. W końcu Bogaj puścił, a Noah ucieszony z kręciołka aczkolwiek, trochę zrobiło mu się niedobrze, cieszył się że nic już go nie boli i mógł tak zrobić.

 

- Bogaj wytłumaczy oczywiście !! Dla Noah wszystko ! Noah przejść się chce może ? Ładnie jest !

 

- A bardzo chętnie, z przyjemnością bym pobiegał ale to by przeszkadzało w rozmowie, oraz nie mógłbym podziwiać tego wspaniałego lasu, no właśnie dlaczego tu jest piękniej niż pamiętam ?!

 

- Nic prostszego !! Noah tam gdzie był jest nie !

 

I w tym samym momencie, w którym razem z Bogajem i Korą mieli zacząć iść, Noah stanął próbując ogarnąć co usłyszał.

 

- Jak to nie jestem gdzie byłem ? Przecież to wygląda jak Forest Park, to znaczy jest tu ładniej i to o wiele, ale wszystko jest jak było, no oprócz tego ogromnego drzewa – wskazał kciukiem za siebie na Bramę.

 

Bogaj podszedł do Noah złapał go za sweter, i ciągnąc lekko zachęcił do chodu, więc poszedł zdezorientowany - Noah idzie z Bogajem spokojnie, a Bogaj wytłumaczy ! Kora prawda ?

 

Kora energicznie pokiwała głową na tak, wstając z ziemi i podeszła do nich

 

- No dobrze, no to idziemy w las, ale czuje że mniej do pogadania nie ma.

 

- Trudno !! Bogaj gadać lubi !

 

- Wiem wiem – poszedł z uśmiechem już samemu, z dwoma Elami do lasu odkrywać tajemnice.

 

******

 

Szli jakiś czas bez słowa rozkoszując się widokami, Bogaj na przodzie wymachujący jakimś patykiem. Którego warto wspomnieć wyrwał z gałęzi pobliskiego drzewa, podskakując na jakieś cztery metry, żeby potem zrobić parenaście obrotów i wylądować z gracją łyżwiarza, trzymając wspomniany patyk, albo raczej całą gałąź, Noah aż musiał mu zaklaskać z wrażenia.

 

Kora cały czas chodziła obok Noah, trącając go głową żeby ją podrapał, on z radością to robił, tak samo jak Bogaj aż kawałki kory odpadały z jej ciała.

 

A sam Noah szedł nie dowierzając, i analizując słowa Bogaja, chodził z dwiema istotami których istnienie jest niemożliwe, po Forest Park które niby nie było parkiem jakim znał.

 

Prawda wszystko było takie samo ale jakby bardziej, przeszli pod górę, z małego wzniesienia z którego spadł, na dróżkę po której biegł.

 

Spojrzał na rzeczkę przez którą spotkało go to wszystko, bolało go trochę że w tym, czymkolwiek jest teraz wyglądała jeszcze piękniej, słońce już prawie zaszło dając potężną, fale czerwonego światła, która odbita od tafli rzeki aż oślepiała. Noah próbował pytać o to Bogaja – Dojdą Bogaj pokaże to ! Noah boi się nie !

 

Więc Noah się nie bał, po prostu bardzo chciał się dowiedzieć nowych rzeczy ! Jedną z rzeczy która umacniała Noah że to nie jest stary park, byli jegonowi mieszkańcy, których zobaczył po raz pierwszy.

 

Wszędzie wokół nich oprócz normalnych zwierząt dało się zauważyć inne, bardzo podobne do Kory.

 

A to wiewiórka zamiast rudego futerka, miała jasno brązowe połyskujące ciało przypominające orzecha, czy obok zwykłego jeża, szedł jeż któremu z ciała wystawały ostre jak diabli patyki, gdzie indziej zobaczył spadający kwiat, Bogaj uświadomił go że to był motyl. Noah spytał o te pół zwierzęta, pół wszystko w lesie, myśląc że mu nie powie, ale na szczęście jednak odpowiedział mu teraz.

 

-Chodzi o Eli Pomniejszych ?!

 

-Chyba tak, wszystkie są jak Kora, wyglądają jak normalne zwierzęta które też widzę, ale te jakby zespoliły się z lasem

 

- Pomniejszych więc no ! Noah spokojny ! Pomniejsi Ele, tylko Pomniejsi są !

 

- A co to znaczy ? I jakim Elem ty jesteś ? Bo nawet w porównaniu do nich jesteś wyjątkowy.

 

- Oczywiście Bogaj wyjątkowy że, Średni El w końcu ! Noah słucha teraz ! Ele kategorie dzielą się trzy na, Kora i w lesie tym to Pomniejsze, zwierząt waszych nasze to są odpowiedniki jak. Bogaj czy Saa to Średni jak, to ludzi są odpowiedniki, Mistrz Gario najwyższym jest jak a ! Najwyższy jest ! Są Boscy, nie na Noah głowę jeszcze ale to ! A to nic prostszego !!

 

- No niech ci będzie ale nadal nie do końca łapie, a co decyduje którym jesteście ?

 

-Jak to co ?! Noah wie nie ?! - zapytał z chichotem – Energia decyduje ! Energia decyduje i trening !! - Noah uznał że na razie mu ta odpowiedź wystarczała.

 

Szli jeszcze przez chwilę, aż doszli w końcu na teren przeznaczony pod pikniki. Była to duża otwarta łąka, z paroma stosunkowo nowymi betonowymi punktami, gdzie postawiono ławki oraz stoły, do każdego takiego miejsca dołączono obok w pełni wyposażone grille.

 

Noah dziwiło czemu dziś było tu tylu ludzi, wszystkie sześć miejsc było zajętych przez duże rodziny, na ten widok zrobiło mu siętrochę przykro, ale szybko mu to minęło. Uświadomił sobie że wypadek miał we wtorek, przespał cztery dni więc dziś sobota, tajemnica się wyjaśniła, dlatego.

 

Nie rozumiał tylko dlaczego tutaj są gdy jest tu tyle ludzi, przecież jak ich zobacz... Odrazu na tą myśl, jakby była pistoletem startowym Bogaj i Kora wbiegli prosto w grupki ludzi.

 

- Co wy wyrabiacie ?! A jak was zobaczą ? Co o tym całym wariowaniu wśród ludzi i nie pokazywaniu się ?!

 

- Noah nie boi się ! Bogaj czego bać pokazuje nie ma że !

 

Mówiąc to wskoczył na najbliższy punkt grillowy, w sam środek pięcioosobowej rodziny. I nic, stał centralnie na środku stołu, lewą stopą prawie miażdżąc jakieś ciasto, dziewczyna w wieku Noah prawie wsadziła mu nos, tam gdzie światło nie dochodzi, i nadal nic.

 

Kora w tym samym czasie szusowała między stolikami w szalonym tępię, i też nic, ale Noah zauważył coś dziwnego.

 

W miejscach gdzie ta dwójka szalała wzmagał się mocny wiatr i szalały liście, ze stolika gdzie stał Bogaj zmiotło wszystkie chusteczki, opakowania i plastikowe talerzyki z jedzeniem, zaś Kora tworzyła biegnącą kupkę liści, które rozwiewały włosy i biły ludzi po twarzach.

 

- Noah rozumie już ?! - spytał Bogaj zeskakując ze stolika, aż podmuch wiatru zmiótł ciasto prosto w twarz jakiegoś chłopca, na co Bogaj głośno się zaśmiał, zaczął tłumaczyć gdy dołączyła do nas Kora. Odeszliśmy na bezpieczną odległość od wietrznego chaosu który rozpętali, biedni ludzie osłupieni, ratowali co się dało.

 

- I jak !? Noah widział ?!

 

- Widziałem i nie wierzę – powiedział nadal zdezorientowany, przeszli kawałek i w końcu usiedli głębiej w lesie, na powalonej ogronej jabłoni – byliście tam i szaleliście, a nikt nawet na was nie spojrzał ! To jest ta zasada o której mi mówiłeś ? Że Energia jest wszędzie, więc możecie gdzieś być, ale was jednak nie ma, tak ?

 

- Noah mądry, głupi raz a raz ! Noah śmieszny ! - Noah siłą woli nie palnął go w łeb, bo że on się śmiał to nic, przyzwyczaił się, ale wszystkie Ele które się wokół nich zebrały, też !

 

Nawet normalne zwierzęta wydawały się rozbawione - Noah racje ale ma ! Bogaj tłumaczy już – rozsiadł się wygodniej na złamanym drzewie, wziął do ręki swój patyk i zaczął nim bez celu wymachiwać, a Noah zastanawiał się skąd go u diabła wziął, skoro tu szedł bez niego, uznał że to najmniejsza zagadka.

 

– Energia Eli chronić i siebie samą żeby też, od świata zwykłego odłączyła nas, połączyła ale ! - spojrzał na Noah pytająco, czy jak narazie rozumie, a on pokiwał że tak, i musiał przyznać że Bogaj może śmiesznie mówić, być infantylny i wkurzający, ale wiedzę o ich świecie miał dużą i umiał ją przekazać, mimo tego jak mówił, albo każdy El miał ją dużą.

 

- Brawo Noah !! Energia świata podział sprawiła więc, płytki wasz ludzi, głęboki nasz Eli oraz. W naszym żyjemy świecie my, w waszym wy a !! Nic prostszego !

 

- I wasze wcześniejsze harce miały mi to pokazać tak ? Że ani was, ani nawet mnie teraz nie widać, bo nie jesteśmy na normalnej Ziemi...

 

Tylko na waszej prawda ? - Bogaj patrzył chwilę na Noah skupionym poważnym wzrokiem, ale zaraz jak to on oczy poszły mu w szparki, i zaśmiał się tak głośno że nawet Kora się zdziwiła, na śmiech Bogaja poczuł jakby drzewo zaczęło się pod nimi ruszać.

 

- Noah zrozumiał szybko naprawdę ! Bogaj brawa śle ! Noah mówi jak, w świecie Eli my jest, ludzie w swoim a. Żyjemy tu i tu zawsze widzialni jesteśmy my, ale możemy też u was być, Energia wymyśliła tak ! Wspaniałą siłą Energia jest !

 

- Dobrze trochę to mylące, daj mi to sobie przełożyć – nie mógł się skupić przez ten głupi pień – czyli są dwa światy nachodzące na siebie, wasz i nasz tak ?

 

- Tak ! Noah dobrze idzie ! - aż sam się ucieszył na ten komplement, ale przerażało go że tak szybko to wszystko ogarnia, mama zawsze mówiła że coś w nim jest specjalnego, ale super przyswajania dziwactw się nie spodziewał.

 

- I wy jak my w naszym, wy tu żyjecie sobie normalnie, ale skoro ta Energia jest wszędzie, w naszym świecie też, tylko nie taka jak tu, bardziej nienaruszona. To skoro jesteście z niej i ją – tu spojrzał na Bogaja upewniają csię czy dobrze pamięta, El odkiwał mu z uśmiechem że tak – to możecie pojawiać się i oddziaływać też na nasz świat prawda ? To był ten wiatr i liście, wasza Energia z tego świata, będąca w tym samym miejscu w moim tak ?

 

Noah nie miał pojęcia czy mówi jakieś dyrdymały czy zwariował, ale naprawdę zaczynał rozumieć o co tu chodzi.

 

Wtem Bogaj wyrzucił patyk wysoko w górę, zszedł z cholernie wijącego się pnia i podszedł do Noah, normalnie był mały, ale teraz gdy Noah siedział miał głowę na wysokości jego kolan.

 

Bogaj wyciągnął rękę i złapał dłoń Noah – Bogaj nawet Noah się cieszy jak nie wie ! Ludzie rozumieją nigdy nie, Noah sam wszystkiego dochodzi a sam ! Z Noah człowiek niezwykły, El by potężny był ! - Aż musiał się na to zaśmiać - tak na pewno fajnie było by być Elem, pomyślał.

 

- To dlatego że mam takiego niezwykłego Elementala za mistrza –uśmiechnął się szczerze. zrobił jedną z rzeczy za którymi sam bardzo tęsknił. Zawsze kiedy coś mu się udawało, bądź wygrywał zawody, mama kładła mu rękę na głowie i mierzwiła mu delikatnie włosy.

 

Patrzyła wtedy na niego z tym swoim pięknym uśmiechem, i dopiero wtedy czuł się jak zwyciężca, czasem myślał że nie chodziło mu nawet o te puchary czy swoją satysfakcję, robił to tylko i wyłącznie dla tego uśmiechu.

 

Teraz to samo zrobił dla swojego nowego przyjaciela, który czuł że uratował nie tylko jego marne życie. Bogajowi na ten ruch aż poczerwieniało ciało, z koloru zielonych dojrzałych liści, zrobił się czerwony niczym jesienne liście.

 

Odbiegł od Noah i zaczął ze śmiechem biegać wokół niego, szybko domyślił się że Bogaj chciał tym ukryć zażenowanie, dołączyła do niego nieświadoma Kora i razem tak hasali. Noah nie wiedząc co robić na ten wybuch radości, po prostu podziwiał ich z uśmiechem na ustach, nadal siedząc na tym durnym pniu, zaczynał czuć że coś jest nie tak.

 

Po pokonaniu zażenowania i powrocie do oryginalnego koloru, Bogaj nadal biegając z Korą kontynuował rozmowę - Noah racje tak w ogóle ze słowami swoimi ma dokładną ! Ele że z Energii w światach być obu mogą jako ! W naszym zawsze, w waszym natura jako, naturą w końcu jesteśmy bo ! A potrzeba jest kiedy, przejść możemy do waszego !

 

Ale natura jest Energią tylko że tam, słabą, niestabilną bardzo i, a nasza prawdziwą jest, długie wizyty nasze tam są nie ! Nic prostszego ! - mówił dalej goniąc teraz Kore wokół grubych wystających z ziemi korzeni, a Noah coś sobie przypomniał – to po to jest to brzydkie jak cholera drzewo, tak ? - zapytał.

 

Bogaj aż się zatrzymał żeby poklaskać Noah – Noah spostrzegawczy ! Dokładnie dokładnie ! - znowu zaczął ganiać Korę - Wielki Dąb Brama to ! Bramy Energii skupiska potężne są, nich najczęściej to Ele rodzą się z, Brama potrafi Ela wydać swojego każda, grupy każdej z ! One także za – znowu stanął i zrobił gest zamyślenia, Noah już wiedział że nie zna odpowiedniego słowa, zastanowił się o co może mu chodzić.

 

Prawie spadł z powalonej jabłoni a przecież się nie ruszał, odzyskał równowagę i wpadł dzięki temu na słowo dla Bogaja – równowagę tak ?! Utrzymują podział pomiędzy światami ?

 

Zdziwiony Bogaj chyba nie dowierzał, tak samo jak Noah że na to wpadł, tak bardzo że nie zauważył Kory która wbiegła na niego, razem przekoziołkowali jak tumany słomy na starych westernach.

 

Noah rozbawiony dwójką Elów poczuł jak coś pełza mu po ręce, spojrzał na nią i jego serce znów tego dnia się wstrzymało, gdy zobaczył jak jeden z korzeni wił mu się po dłoni. Przestraszony zabrał szybko rękę i chciał zejść z drzewa, jednak to drzewo odziwo zrzuciło go pierwszego.

 

Noah spadł na trawę obok pnia, szybko odtoczył się na bezpieczną odległość, akurat w momencie gdy upadła jabłoń powstała. Całe urwane drzewo razem z konarem, korzeniami i nawet małymi gałązkami, wstało do pionu.

 

Jabłoń z nieprzerwanym dźwiękiem trzaskanego drewna, zaczęła się skręcać w sobie, nawet gałęzie na samej górze odrzuciły wszystkie liście, i zaczęły się ze sobą splatać i spajać tworząc coś na kształt łba.

 

Pień nagle zaczął się wić i poruszać, w końcu trzaski ustały i powierzchnia drzewa zaczęła przypominać łuski, nagle drzewo wstrzymało wszelki ruch, Noah przez cały ten proces leżał oniemiały na ziemi zapominając o ucieczce, teraz kiedy o tym pomyślał było za późno. Dół drzewa zasłonił mu drogę, a góra zbliżyła się do niego, i to wszystko stało się tak szybko że nie zdążył nawet mrugnąć.

 

Wtedy górna część zaczęła się poziomo rozrywać ukazując ogromną paszcze, w której była niezliczona ilość ostrych haczykowatych zębów, z których wyróżniały się dwa długie jasne kły. Usłyszał jeszcze parę małych trzasków, po bokach głowy tego czegoś pojawiły się drapieżne bursztynowe gadzie oczy.

 

Wtedy potwór wielki jak drzewo, no bo cóż był z drzewa, syknął długim jęzorem prawie liżąc Noah, wtedy zrozumiał że to bydle to było gromny wąż, pierdolony El wąż, który zaraz go zeżre, chciał już wołać Bogaja kiedy to bydle się odezwało.

 

- Co tu robisz człowieku ? Kto cię tu wpuśsscił ?

 

Noah jak drzewa w lesie zapuścił własne korzenie, wrósł w ziemię i nie odważył się ruszyć nawet palcem, gdy bestia wpatrywała się w niego tymi morderczymi ślepiami. Noah bał się że się posika, albo zemdleje, wszystko naraz !

 

Widział przez te parę dni, głównie przespanych ale jednak, wiele dziwactw, takiego monstrum się nie spodziewał, to przekraczało granice pojmowania na które był przygotowany.

 

- Cośss nie tak ? Czyż byśss sssię bał ? Sasasasasa rozumiem, każdy zamiera w obliczu ssstrasznego Sssaa.

 

Noah wiedział że się boi, nie ma co grać chojraka, jednak to jak ten wąż gadał i się śmiał rozbrajało go, aż musiał się mimowolnie uśmiechnąć bo zobaczył zdziwienie i niepewność w oczach gada, nagle przestały być takie groźne.

 

- Ty ssśię śssmiejesz ? Jakim prawem takie nic odważa ssśię nabijać z Sssaa ?

 

Noah gdy tylko zrozumiał że to bydle robi się niepewne swojej dominacji, przypomniał sobie coś ważnego, coś co działało by na jego korzyść. Ale nie zdążył nic powiedzieć, coś przeleciało nad jego głową z ogromną prędkością, to był Bogaj który niczym rakieta, z kopa strzelił bestie w sam środek pyska, głowa węża z trzaskiem wsunęła mu się w ciało i odskoczyła jak sprężyna.

 

Impet uderzenia powalił całe ciało węża na ziemię, Bogaj odbiwszy się od, głowy wylądował przed Noah zakrywając go ręką, a zaraz obok niego pojawiła się Kora.

 

- Niech Saa odsunie się !! Saa Noah skrzywdzi jeśli, Bogaj pokaże żarty że nie są to !!

 

- Czyli to jednak jest ten Saa od posikanego człowieka ?!

 

- Noah spokojny ! Bogaj i Kora Noah ruszyć dadzą nie !

 

Wtedy Saa podniósł się, otrzepał głowę niewzruszony atakiem, gniewnie spojrzał, ale już nie na Noah, tylko na Bogaja - Co ty tu robisssz ?! I dlaczego do cholery go bronisssz ?!

 

- Bogaj broni Noah, Noah przyjaciel bo ! Bogaj pozwoli Saa Noah ruszyć nie ! - odwrócił się do Noah – Noah boi się nie niech, Noah słaby nadal, z Saa nie dał sobie rady by.

 

- Parę razy o nim wspomniałeś, więc czemu na Boga nas atakuje ?!

 

- Saa ludzi lubi dlatego nie ! Często dręczy zjada i ich ! Saa zakała lasu !

 

- Więc czemu do cholery przyprowadziłeś nas do niego ?!

 

Bogaj przez chwilę w kompletnej ciszy patrzył grożnie przed siebie, aż w końcu odpowiedział - Bogaj Saa był zapomniał że to ! - powiedział to ze śmiechem łamiąc powagę sytuacji, Noah miał mu powiedzieć że jest jebanym debilem ale nie zdążył, Saa zaatakował bez ostrzeżenia, z otwartą paszczą natarł na nich.

 

Bogaj wyskoczył wysoko ku górze, Noah jakimś cudem odzyskał zdolność trzeźwego myślenia, pobiegł za Korą, która zaczęła okrążać gada, daleko za Saa Kora zawróciła i skinieniem głowy pokazała żeby Noah biegł dalej.

 

Saa kłapnął wściekle powietrze, nie trafiając w nic rozglądał się w poszukiwaniu nas, nagle zobaczył pędzącą na niego Kore.

 

W sekundę zwinął się i wystrzelił, pełzając w powietrzu niczym po solidnym gruncie, gdy się do niej zbliżył ta stanęła dęba chcąc bić go racicami, ale on płynie ją ominął kierując się na Noah.

 

Przerażony Noah rozglądał się za czymkolwiek co mogło mu pomóc, nie był onic. Coś przysłoniło mu słońce, spojrzał w górę i zobaczył rozwiązanie, już wiedział co musi zrobić.

 

Ufając temu co zobaczył nie myślał długo, powrócił instynkt którego nabrał przez tyle lat ćwiczeń, przez wszystkie te zawody w których brał udział, oraz ten samotny męczeński rok.

 

Ustawił się jak na linii startu w pełnym skupieniu, z całej siły odpychając się od ziemi, pobiegł prosto na pędzącego Saa.

 

Mimo tego że mógł zostać pożarty, umrzeć w tej właśnie chwili, nie czuł strachu ani chęci oddania się śmierci, wprost przeciwnie. Po raz pierwszy od roku miał szczerą ochotę kopnąć śmierć w jaja, jeśli miał wrócić do rodziny to na własnych warunkach, a napewno nie były nimi skończenie w żołądku syczącej jabłoni !

 

Biegł w pełni sprawny, bez żadnego bólu najszybciej jak mógł, czuł się taki lekki, silny i niepokonany. Nie zauważając tego, w pełni skupiony na Saa, Noah biegł tak szybko że liście zaczęły wznosić się i tańczyć wokół niego, napędzając go.

 

Kiedy zbliżył się dostatecznie blisko Saa, ten znowu rozwarł ogromną paszczę, pewny siebie że obiad sam do niego biegnie, jednak Noah będąc tuż przed paszczą gada, będąc tak blisko że widział jak jego żuchwa porusza się, gotowa zamknąć go w śmiertelnym uścisku, zrobił coś szalonego.

 

Noah obniżył ciężar swojego ciała, wchodząc nagłym wślizgiem przejechał po ziemi, prosto pod Saa unikając przy tym śmierci, będąc już pod zamkniętą paszczą walnął gada z całej siły, tam gdzie ten powinien mieć krtań, prześlizgnąwszy się daleko od węża, wstał szybko i odbiegł do Kory.

 

Zaskoczony Saa nie mógł uwierzyć że człowiek ośmielił się go uderzyć, i co bardziej straszne że go to zabolało.

 

Rozkojarzony nie zauważył że to wszystko miało być tylko odwróceniem uwagi, od lecącego na niego z góry Bogaja.

 

Tak Saa został powalony potężnym uderzeniem Bogaja od którego zatrzęsła się ziemia.

 

******

 

- To może wytłumaczysz o co tu chodziło ?! - Noah w końcu zadał to pytanie.

 

Przez ostatnie dwadzieścia minut siedział potulnie, patrząc jak Bogaj robił jakieś hokus pokus, ustawiał wokół nieprzytomnego Saa okrąg z wbitych w ziemie patyków, Bogaj powiedział że jak się obudzi nie ma bata że ucieknie.

 

I Noah wierzył oj wierzył, jego ręka nadal bolała jak cholera od zwykłego ciosu w grdykę, a Bogaj załatwił skurczybyka jednym trafieniem, może i był głupkowaty i łagodny, ale wtedy Noah nauczył się szacunku do Bogaja, nie wiedząc że to tylko próbka jego mocy, a on debil chciał go pacnąć w łeb.

 

- Bogaj zapomniał Saa legowisko teraz że tu ! Saa zmienia często, Bogaj nadąża nie – obrócił głową jakby go zamroczyło, zaczął znowu mówić – Saa ludzi cięty bardzo na ! Fakt to !

 

Bogaj dlaczego wie nie, fakt to ale, pokazywał im często się, straszył, razu pewnego przegiął i człowieka capnął aż, Mistrz Gario wtedy zły bardzo – Bogaj bardzo posmutniał – Saa karę na nałożył, Przechodzenie zablokował, zakazać każdemu rozmawiać nim z, najgorsze Saa że – tu wykonał gest kciuka w dół – Pomniejszego zdegradowany na, siłę i mowę dalej ma, kiedyś mocny taki jest ale nie.

 

- To smutne – przyznał szczerze, sądząc że to musi być jedna z największych kar, skoro nawet wiecznie wesoły Bogaj posmutniał – ale nie widać żeby mu to coś uzmysłowiło, tylko mnie zobaczył i zachciało mu się mięska.

 

- Akurat Bogaj dziwi tak się nie, człowiek świecie widok rzadki to w naszym, Noah dziwić może, większość by zareagowała tak by się.

 

- W sumie to się nie dziwie, jakbyśmy zobaczyli coś takiego u nas –tu wskazał na śpiącego Saa – czołg to by było minimum co by wystawili.

 

Bogaj na to zaśmiał się głośno bo w sumie było to zabawne, ale Noah nie myślał tak, bo śmiech obudził Saa.

 

-Co sssię ssstało ? - zapytał wąż jeszcze zamroczony, Bogaj podszedł do klatki prawię jej dotykając.

 

- Witaj Saa !! Nabroiłeś ! Bogaj pacnąć musiał znowu cię – zachichotał co rozwścieczyło węża, tak że ten natarł napatyki. Efekt patykowatej bariery jeszcze bardziej uświadomił Noah, że Bogaj to nie jakiś tam przyjazny skrzat.

 

Saa tylko uderzył w któryś z nich, a przestrzeń między wszystkim iwypełniła się zielonkawym światłem, Saa natychmiast odbił się od ściany w momencie dotknięcia, zdezorientowany wąż zaczął się obijać o wszystkie ściany z wyraźnym bólem. Zrezygnowany przestał się w końcu szamotać i przegrany padł zwieszając nisko głowę.

 

- Niech cię ssszlag Bogaj wygrałeśss, zadowolony ? – spojrzał podejrzliwie na Noah – ciekawe co ssstary Gario powie jak sssię dowie że przyprowadziłeśss do nassszego śsswiata człowieka sasasasa !

 

- Saa się mądrzy nie niech ! Noah wyjątkowy, żeby wyganiać powodów ma nie ! Gario Noah pozna problemów będzie nie, Saa już oberwie jak Gario powie ktoś jak coś - Zachichotał z węża a on jedynie prychnął i się położył.

 

- A rób co chcesssz, ja mam już to gdzieśss.

 

- Oj no niech Saa boczy się już nie się ! Bogaj mistrzowi powie nie, Saa obiecać że Noah ruszy musi nie, Noah przyjaciel ! Saa zrozumie też.

 

Bogaj podszedł do klatki, przytrzymał chwilę ręce w górze i nagle światło między patykami znikło, co spowodowało upadek wszystkich na raz.

 

- No Saa wolny jesteś już, tylko być spok – nie zdążył dokończyć, Saa wcale nie leżał przegrany, tylko naprężał się do skoku. Ominął niewiedzącego co się dzieje Bogaja i wylądował tuż przed Noah.

 

Patrzyli na siebie, El i człowiek, wąż z mordem w oczach, a Noah mimo zguby będącej tuż przed nim wcale się nie bał, wręcz czuł moc wypływającą z niego, nie wiedział kiedy, chyba po tamtym ciosie który wciąż dawał o sobie znak, ale przestał się bać Saa.

 

- I na co czekasz wielkoludzie ?! Już nie jesteś taki ssstraszny sepleniący dupku – powiedział to wszystko bez zająknięcia, ani na moment nie ulegając tamtemu. Chyba był zbyt pewny siebie, bo nawet nie tylko Kora ale nawet Bogaj wyglądał na mocno przestraszonego, aż oczy prawie zajęły mu cała głowę.

 

Saa jeszcze trochę stał bez ruchu, ale zaczął się podnosić niespuszczając wzroku z Noah, aż w końcu górował nad nim, tak że jego cień całkowicie zakrył Noah przed słońcem.

 

I wtedy chyba nawet Bogaj się nie spodziewał, to jak miał biedny Noah zareagować. A stało się to że Saa zaczął się głośno śmiać, tym swoim esowym śmiechem, aż ziemia drżała i okoliczne zwierzęta pierzchły, taki był potężny ten śmiech.

 

- Jessszcze nigdy żaden człowiek mi tak nie powiedział ! Banda tchórzy zawsssze ssspieprzała gdzie pieprz rośssnie ! Sasasa, chłopcze jesteśss pierwssszym który mi sssię possstawił, nie tylko possstawił ale nawet zadał mi bolesssny ciosss, a to jessst cośss co trzeba ssszanować !

 

- Uff a Bogaj już bał, Saa Noah zje się że ! Noah pewno pyszny byłby na, Bogaj Noah jeść by chciał pewno nie !

 

- Miałbym zjeśssć takiego śssmiesssznego wyjątkowego człowieka, mowy nie ma ! Wiem jessstem zły, mam passskudny charakter i nie raz dałem wssszyssstkim popalić, niessstety nawet Bogajowi, który nawiasssem mówiąc jessst jednym z nielicznych których cenie i ssszanije, ale potrafię rozpoznać sssiłę i odwagę. Chłopcze jesssteśss pierwssszym człowiekiem któremu to mówię, a wierz mi wielu ssskończyło w tym żołądku !

 

- Oj uwierz mi że wierzę, w każdym razie ja też jestem zaszczycony, jesteś pierwszą istotą tutaj przez którą prawie zrobiłem w gacie, ale słyszałem że to to twoja specjalność więc się nie przejąłem.

 

Znowu wywołał u Saa śmiech, teraz nawet Bogaj śmiał się, tak że z jego niedawnego oczogłowia nie zostało nic, a Kora radośnie podskakiwała. Nawet Noah śmiał się głośno będąc z siebie dumnym po słowach tej dwójki, albo żeby rozładować stres jaki czuł, wtedy sam nie do końca pojmował jaką wielką rzecz osiągnął.

 

Bo Saa Wężowe Drzewo, kiedyś był nawet potężniejszy od Bogaja, i mając dwa tysiąclecia na swoim karku, w czasach chaosu zjadł setki niegodnych ludzi. Bo o to w tym wszystkim chodziło, żeby być godnym natury i mocy którą daje.

 

- Naprawdę niezwykły ! Prawie mu odgryzłem łeb gdyby nie ty Bogaju, a nadal ma humor ! - zniżył się znowu patrząc Noah w oczy, tym razem wesołym nawet można by powiedzieć przyjacielskim wzrokiem.

 

- Człowieku, udowodniłeśss dziśss co jessteśss wart, więc pozwól że ci sssię przedssstawie – Saa ukłonił się Noah, głową dotykając ziemi – były Najwyżssszy El, były Wężowy Władca, Sssaa Wężowe Drzewo kłania sssię uznając twoją moc.

 

Noah nie za bardzo wiedział jak na to zareagować, jak dotąd jedynymi którzy się przed nim kłaniali byli jego rodzice, ale to był odopóki tata nie nauczył go wiązać butów.

 

Nie wiedział nawet czy ukłon tutaj oznaczał to samo co w jego świecie, poddając się spojrzał na Bogaja, przyjaciel uśmiechnął się żeby dodać mu otuchy, Noah postanowił zrobić to co robi odkąd tu trafił, posłuchać zniszczonego serca.

 

- To również wielki zaszczyt dla mnie, spotkać a nawet pobić się z kimś takim. Ja Noah Ambrose cieszę się z twojego uznania, i mam nadzieje że przyjaciel mojego przyjaciela zostanie też moim.

 

I tak samo jak Saa ukłonił się kładąc kolano na ziemi, został w tej pozycji dopóki Saa nie trącił go głową, spojrzał na węża, w te jego dzikie bursztynowe oczy, pomyślał jak mógł się ich bać, były przepiękne, odbijając ostatnie światło dnia.

 

Ceremonia. bo inne słowo nie przychodziło Noah na myśl, została przerwana przez Bogaja który wskoczył między nimi, to chwytając Noah za rękę a Saa za koniec pyska, podskakiwał tak radośnie uczepiony ich dwójki.

 

- Nawet wiecie Bogaj cieszy się jak nie ! Przyjaciele przyjaciółmi zostali jego, bardzo Bogaj szczęśliwy to i ! Tylko Saa Noah jeś ćnie próbuje zgoda się więcej ? - Oboje zgodnie zaśmiali się na tą propozycje.

 

- Dobrze dobrze obiecuje, nie zjem przecież pierwssszego człowieka którego ssszanuje i polubiłem, Bogaju muszę przyznać że dawno nie ssspotkałem lepssszego materiału na Naczynie.

 

Noah usłyszał że Saa wyjątkowo donośnie powiedział ostatnie słowo, jakby z jeszcze większa dumą niż mówił przed chwilą swoje tytuły, czy oddanie Bogajowi.

 

Naczynie? To słowo słyszał pierwszy raz, miał nadzieje że Bogaj rozwinie mu to trochę, ale ten jak nie on olał temat. Saa również się zdziwił, ale zbył to i dalej zaczął rozmawiać z Noah.

 

- Więc jak sssię tu w ogóle znalazłeśss Noah ? Zrozum że człowiek z krwi i kośssci to tutaj rzadkośssć, Pomniejsssi których ssspotkałeśss pewnie sssporo, nie zwracają uwagi na takie rzeczy. Oni sssą po to żeby ciessszyć sssię i żyć z naturą, dopiero kiedy ssstaną sssię Śssrednimi, człowiek zacznie być podejrzany dla nich.

 

Zaśss Śssredni jak Bogaj, a Bogaj ssszczególnie, i Najwyżssszi jak ja kiedyśss, mamy w obowiązku chronić naturę i Energie przed ludźmi, i odprowadzać przypadkowych co sssię przez Bramę dossstali.

 

- Nie wiedziałem, znaczy domyślałem się że normalnie dostanie się tu i łażenie tak sobie po waszym świecie to nie łatwa rzecz.

 

- Oczywiście nie że ! Bogaj Noah zdążył o Bramie powiedzieć Saa szaleć zaczął bo nie ! Żeby Eli świata dostać do się, Bramę trzeba a ukryte dobrze są znaleźć, nawet uda się gościom nieproszonym Bogaj zgarnia jak ich, najbliżsi Średni w ręce sprawy albo biorą i wykopują swoje ! Nic prostszego !

 

- Czyli można tutaj trafić jedynie na farcie, albo z zaproszeniem, bo inaczej na bruk tak ?

 

- Sasasa Noah bardzo dobrze to ujął, wywalają, albo jak mają pecha natknąć sssię na mnie to do brzucha sasasasa.

 

- Saa dalej ludzi je !? Bogaj wyboru nie będzie mieć bo ! Mistrz Gario dowie Saa kare dostanie znowu i się, a Bogaj na Saa mówić chce nie ! - zaczął komicznie naparzać Saa piąstkami, a wąż zakłopotany dawał się tylko bić.

 

Wtedy Kora podeszła do Noah i polizała go po policzku, uśmiechnął się, mocno i energicznie zaczął drapać łanie pod szyją. Noah pomyślał że gdyby stracił szansę dostania się do tego świata nie wybaczył by sobie, bo to było coś wspaniałego i niemożliwego, gdyby się teraz obudził dowiadując się że to był sen popłakałby się.

 

- A więc Bogaj jest tutaj jakąś szychą ? – zapytał chyba znając odpowiedź – mówiłeś o tym patrolu raz, o to chodzi ?

 

- Noah kojarzy dobrze !! Dokładnie !

 

- Wtajemniczy ktośss mnie bo nie nadążam.

 

- To wiesz jak się czuje przez większość pobytu tutaj – zaśmiał się z Bogajem wiedząc że tamten się śmieje, bo wie że to prawda, i Noah to nie bawi – miałem wypadek, spadłem z wzniesienia byłem ciężko ranny, i okazało się że jestem jednym z tych farciarzy, bo wylądowałem akurat pod Bramą – dokończył za niego Bogaj skacząc z radości – Bogaj wracał i patrolu z, patrzy Noah, Czyta go leży, bardzo dobry Noah uratował i go !

 

-I tak sssię tu dostałeśss rozumiem, widzę że nie zrobiłem błędu ssskoro Ssstrażnik cię wpuścił i uratował.

 

- Strażnik ? Wyjaśni mi to ktoś w końcu ? – spojrzał błagalnie na Kore, a ona zabawnie przekrzywiła łepek, to było urocze, jednak mało pomocne.

 

- Bogaj Strażnik, Bogaj tłumaczy ! - podniósł obie ręce wysoko zdeterminowany że to on wytłumaczy, Saa przegrany wzruszył głową, Noah posłuchał zadowolonego przyjaciela.

 

– Bogaj silny El ! – na dowód złapał się za biceps, choć po dzisiejszym dniu Noah wiedział to bez gestów – Strażnicy, Ele którzy dużo to natury, Energii ochronną mają pod i, dużo mają jej i.

 

Dlatego jak Bogaj być muszą silni !! - Bogaj dumnie wypiął pierś i złapał się za boki – Najwyżsi, największy jak Boscy Strażników wybierają regionów zaszczyt to, każdy bramy swej ze !

 

Nasza Boskich i Najwyższych paru ma Brama, Mistrz Gario rozkazuje ale, Mistrzem naszym, i Najwyższym naszym on, Bogaja Strażnikiem mianował i – z Bogaja uszła cała para i spojrzał smutno na Saa, Noah od razu przypomniała się rozmowa o karze.

 

- Ty byłeś Strażnikiem przed Bogajem prawda ? - teraz Saa też spochmurniał – to była ta kara za jedzenie ludzi, byłeś Najwyższym a zostałeś Pomniejszym... – Noah rozumiał ból Saa, podszedł do niego i dotknął jego głowy masując ją lekko – przykro mi, jestem pewny że miałeś swoje powody żeby zrobić co zrobiłeś, ale jestem pewny że mimo wszystko byłeś wspaniałym Strażnikiem, tak jak Bogaj.

 

- Nie sssłyssszałem dawno takich miły sssłów, dla mnie jessst miły tylko Bogaj a tu patrzcie, człowiek okazuje mi uczucia, chyba sssię porzygam... dziękuje Noah.

 

- Nie ma sprawy – puknął lekko Saa pięścią w jego gigantyczną głowę – wołaj kiedy chcesz – chciał żeby wąż już o tym nie myślał, więc szybko wrócił do bezpiecznego tematu - Czyli czego byliście Strażnikami dokładnie ?

 

- Czego to jak !? Prawie zachodniej Ameryki całej !

 

Noah patrzył to na Bogaja to na Saa, nawet na Kore myśląc że to żarty.

 

- Noah bezcenna mina – zaśmiał mu się w twarz Bogaj – No tak ! Na bramę Strażnik jeden każdą przynajmniej być musi ! W Ameryce Zachodniej, Mistrz Gario mówił że Bogaj Strażnikiem tego bo tu jest ! W części dwie Bramy są tej, Bogaj jednym Strażników dwóch w Zachodniej jest ze więc ! Nic prostszego !

 

- W wolnym tłumaczeniu, na całej Ziemi porozrzucane sssą ssskupiska Energii czyli Bramy, każda Brama ma Ssstrażnika który broni jej, oraz terenu na którym sssię znajduje.

 

- Dobra łapie, i Bogaj jest jednym z nich, czyli musisz być super silny – podszedł do Bogaja i poczochrał mu głowę, Bogaj jak wtedy, zarumienił się szczęśliwy z komplementu i gestu Noah.

 

- Eee tam ! Noah łaskawy ! Bogaj silny fakt ale Saa silniejszy gdy Strażnik był to był !

 

Na to Saa ziewnął potężnie, wtedy Noah zauważył że jest już ciemno, tak się wciągnął w tą rozmowę że nie zauważył pory dnia.

 

- Nie chce psssuć zabawy ale mussszę zaraz sssię położyć - Bogaj zaskoczony słowami Saa, chyba tak jak Noah dopiero teraz zauważył że jest już ciemno.

 

- Saa rację ma ! Późno już, Noah trzeba atrakcji dużo dziś wracać było. Więc Pa Saa !! Przyjdę znowu niedługo ! - rzucił się na węża tuląc go i próbując ogarnąć swoimi małymi rączkami.

 

- Skoro pa to pa, chociaż chętnie bym jeszcze został. Miło mi było cię poznać i od razu zaprzyjaźnić, mimo że chciałeś mnie zjeść ,mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.

 

- Uwierz mi że ja też mam nadzieję, do zobaczenia Noah Ambrossse i oby rychłego – na te słowa czubkiem głowy dotknął czoła Noah, potem pożegnał się tak samo z Bogajem.

 

Noah wiedział że naprawdę jest teraz kimś wyjątkowym dla tego węża, i to go mimo przeżytej dziś przygody bardzo cieszyło. Przez rok nikogo nie obchodził, wszyscy brali go za wariata i traktowali jak śmiecia, a teraz w parę dni zdobył cennych niezwykłych przyjaciół, zaczął się tu czuć prawie jak w domu.

 

Tu też się o niego troszczyli, szanowali go, śmiali się razem z nim a nie z niego, i razem radzili sobie z problemami, czuł jakby formowało się z tego coś trwałego, coś co przypominało...rodzinę.

 

Ale wraz z radością budującą się w jego wnętrzu, obok niej rósł ogromny smutek i strach. Część jego serca, ta przeżarta ciemnością która powstała ze straty wszystkiego co kochał, podpowiadała mu że to tylko naiwne mrzonki.

 

Nie mógł odzyskać tego co utracił od tak, jednocześnie kończąc w marzeniu każdego człowieka, marzeniu że jest coś poza tym co widać i to coś, przekracza wyobrażenia i ciągle zaskakuje, to było po prostu zbyt piękne, a piękne rzeczy dzieją się tylko w filmach.

 

Na samą myśl że znalazł coś podobnego, coś czego jego bliscy pragnęli dla niego, jedynego który dostał drugą szansę, że oddali swoje ciała i przelali w niego cała swoją miłość, po to aby to wykorzystał to w nowym życiu, uczucie szczęścia jakie odczuwał było nie do opisania przez człowieka.

 

Ale bał się, bał się jak cholera że jeśli nawet uda mu się coś tu zbudować, to znowu wszystko runie jak domek z kart.

 

Tego właśnie bał się Noah w tym momencie, nie żadnych ogromnych węży, super silnych skrzatów, czy jakiś wszechmocnych bóstw. Nie chciał po prostu rozczarować swoich bliskich, bał się że ich strata nie miała żadnego znaczenia. Bał się nadziei która się w nim zrodziła, był przerażony że znowu zgnije i tym razem skutecznie go zatruje, umrze wraz z nim i miłością jaką mu ofiarowali rodzice oraz rodzeństwo.

 

W tym czasie Saa popełzł na swoje miejsce i z trzaskami deformował się w złamaną jabłoń.

 

- Noah na nas czas ! Odpocząć trzeba ! - pobiegł z Korą u boku głębiej w las, a Noah chwytając się obrączek rodziców niczym koła ratunkowego trzymał się pewnego słowa, i postanowił że dziś przerodzi nadzieje w prawdę. A żeby to zrobić musi postawić na cud tego nowego świata, modląc się że ten go przyjmie.

 

******

 

Po odejściu od legowiska Saa poszli prosto do bramy, tam pożegnali się z Korą, Bogaj rzucił jej się na szyje, a Noah podrapał ją lekko. Posłała mu ogromny uśmiech i odbiegła w ciemny las.

 

- W ogóle gdzie jest ten twój domek ? Bo tylko wyszedłem przez drzwi i znalazłem się na zewnątrz, myślałem że znajdę się w innym pokoju, a tu od razu na dwór, więc jak to działa ?

 

- Noah nic prostszego ! Bramą Strażnik zajmuje się, Energia pomaga mu Bramy ! Brama dom daje mu więc !

 

- Czyli pilnujesz więc możesz w niej mieszkać, praktyczne, Saa też tu mieszkał ?

 

- Dawno ale tak ! Saa wolał lesie jednak w ! Saa dziwny dobry ale ! Noah wie.

 

- Tak wiem – zamyślił się, Bogaj nie zauważył tego i wszedł radośnie do ciemnej dziury, Noah trochę zaniepokojony mrokiem, z wahaniem poszedł za nim.

 

Pojawili się od razu w pokoju w którym obudził się Noah – Bogaj herbatę Noah zrobi dla, Noah do lulu gotuje niech się a !

 

Zrobił jak prosił Bogaj, zdjął sweter i klapki, zostawił na sobie pamiątki, ale usiadł tylko na rogu łózka czekając na Bogaja. Po paru minutach El wszedł radośnie do pokoju z gorącą herbatą, zobaczył poważną minę Noah i przygasł, odłożył herbatę i usiadł na krzesełku przed Noah.

 

- Czemu Noah smutny taki ?! Bogaj martwi Noah o się !

 

- Spokojnie Bogaju, ja po prostu – nie wiedział czy dobrze robi ale musiał się tego dowiedzieć, nie dawało mu to spokoju – chciałem tylko podziękować ci za wszystko, dawno nikt tyle dla mnie nie zrobił, czuję się już lepiej, mogę znowu spać i nawet w środku jestem szczęśliwy jak nigdy.

 

- No Bogaj cieszy się to ! Noah przyjaciel przecież, Noah nawet nie wie osiągnął co i dziś ! Noah niezwykły – poklepał przyjaciela wesoło po ramionach, ale Noah nadal siedział spięty aż Bogaj ze smutnymi oczami usiadł zmartwiony – Noah stało się co ?! Bogaj Noah widział jeszcze nie takiego ! Bogaj boi się !

 

- Nie, to ja się boję Bogaju, uwierz mi myślałem że słowo przyjaciel dawno przestało mieć znaczenie a tu proszę, w niecały tydzień zdobyłem tak dobrego jak ty, lepszego w moim świecie nie ma – uśmiechnął się smutno do Bogaja, słusznie ten uśmiech go zmartwił – naprawdę dawno tak wspaniale się nie czułem, prawie jak w domu...

 

- Noah? Bogaj zaczyna bać – Noah uspokoił przyjaciela kładąc mu rękę na głowie.

 

- Więc nie ma co cię straszyć przyjacielu, po prostu przejdę do sedna – Noah głośno odetchnął i zebrał się w sobie, najwyżej wróci do bycia żywym warzywem, ale tej przygody nikt mu nie zabierze – Bogaju co będzie ze mną dalej ? - Bogaj zrobił wielkie oczy, chyba nie rozumiejąc o co Noah chodzi.

 

-Jak Noah dalej co z ! Noah herbatę wypije, spać pójdzie nic prostszego !! - aż musiał się zaśmiać, dobry Bogaj nawet kiedy Noah się tu załamywał on go rozśmieszył.

 

- Bogaju to wiem i chętnie wypije, ale mi chodzi co ze mną dalej ? Co ze mną chcesz zrobić ? Mam tu zostać czy w końcu mnie stąd wyrzucicie ? O to mi chodzi - Bogaj zrobił najbardziej zdziwioną minę na jaką było go stać, Noah zrozumiał że skrzat ani razu o tym nie pomyślał, a to nie napawało go optymizmem.

 

Zdenerwowany Bogaj zeskoczył z krzesełka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju,intensywnie myśląc z rękami na głowię - Bogaj pomyślał wcześniej nie !! Noah dalej co z ? Bogaj przyjaciel zły ! Przez głowę jego to przeszło nawet nie ! Bogaj Noah przeprasza, Bogaj wie nie !

 

Usiadł ciężko na podłodze zrezygnowany łapiąc się za głowę, z przestraszoną miną zaczął się kiwać w przód i w tył niczym bujany fotel.

 

A Noah mimo że całym sobą chciał przytulić Ela nie ruszył się z miejsca, czekał na reakcje Bogaja z pewnym pytaniem z tyłu głowy.

 

- Rzadko człowiek żeby został tu dzieje się, częściej na świecie, tu rzadko ale to ! Bogaj wszyscy nie wie powiedzą co ! Jeszcze Mistrz Gario Bogaj nie wie powie co, Bogaj Noah leczyć chciał, zaopiekować się, Bogaj znalazł przyjaciela wyjątkowego, pomyślał nie – zwiesił kompletnie głowę i zaczął pochlipywać – Bogaj Noah żeby został chce ! Bogaj bawi super z Noah się ! Człowiek Noah jak inny nikt jest, Bogaj oszukał tak a ! Bogaj Noah zasługuje na nie ! – był na granicy płaczu, Noah wstał podszedł do niego, stanął za nim i uderzył go lekko w głowę co powstrzymało smutek Bogaja, a wywołało cudowny śmiech.

 

Noah wiedział że Bogaj jest stworzony do śmiechu i łzy tego Ela łamały mu serce.

 

- Bogaju nie jesteś złym przyjacielem, jesteś moim pierwszym przyjacielem od dawna i bardzo cennym, to ja nie zasługuje na ciebie – Bogaj zaczął jednak płakać na całego łzami koloru jeziora, ale był to radosny płacz, Noah też poleciało parę łez,szybko je starł.

 

- Bogaju Saa dziś coś powiedział i mnie to zaciekawiło, głównie dlatego że nic nie odpowiedziałeś.

 

- Saa powiedział takiego co ?

 

- Czym jest Naczynie ? - Bogaj przestał cokolwiek robić tylko spojrzał na podłogę, więc Noah kontynuował dalej.

 

- Powiedział że jestem idealnym kandydatem,, więc pomyślałem że może dzięki temu zostanę, bo wierz mi czuje się tutaj wspaniale. Od roku tak się nie śmiałem, nie miałem nikogo bliskiego i tak rzadko nie myślałem o rodzinie, bez płaczu czy smutku, nie chce rzucać słów na wiatr ale tu czuje się jak kiedyś, jakby to miejsce uleczyło moją zniszczoną dusze i sprawiło że jestem taki jak dawniej.

 

Zrobię wszystko żeby nie stracić tego i was, a ciebie przyjacielu przede wszystkim, więc proszę powiedz mi czym jest Naczynie ?

 

- Bogaj Noah narażać chcę nie już, Naczyniem żarty być to nie.

 

- Więc najpierw mi powiedz co to jest, i sam uznam czy to jest śmieszne czy nie, dobrze ?

 

Spojrzał na Noah, jednak już nie smutno, a z podziwem – Noah przypadek wie ciekawy naprawdę ?

 

- Często to tutaj słyszę więc chyba tak jest – zaśmiali się już normalnie wesoło, Bogaj poprosił żeby Noah usiadł na łóżku, a on wszystko wytłumaczy. Zrobił jak prosił El, rozsiadł się wygodnie na łóżku a Bogaj siedział przed nim na krzesełku.

 

- Więc a ! Noah wie oddzieliła się Energia od ludzi chroni, a Noah dlaczego wie nas ? - Zastanowił się przez chwilę i chyba się domyślił.

 

- Pewnie bo byliśmy niegodni prawda ? Zazwyczaj tak właśnie jest w książkach i filmach, człowiek przez chciwość i samolubstwo wykorzystał, i nie docenił daru tych przed nim.

 

- Noah mądry, racja niestety, na wszystkiego początku Ele pierwsi i ludzie pierwsi rodzić zaczęli gdy się, harmonia i życie w zgodzie piękne było i to było ! Energia potężniejsza coraz wszędzie była i wypełniać była ludzi zaczęła ! I ludzie stawali się my jak!

 

- Chwila, ludzie kiedyś używali Energii, mieli to wszystko co wy ?

 

- Dokładnie ! Bo świat jeden był początku na ! Ludzi świat Energii bez, ale Energia rodzi i Ele rodzą i Energia wszędzie potem i potem! Więc potężna wtedy ludzi przyjmować zaczęła i ludzie moc poznali, wtedy to...

 

- Ludzie zdobywając Energie stali się zachłanni, zaczęli używać jej dla siebie tak ?

 

- Niestety Noah ciągle racje ma, ludzie gdy mocy smak poznali więcej chcieli, na Eli polować zaczęli, Energie zabierać, zabijać, Bogaja nie było wtedy ale czasy straszne to były.

 

- Domyślam się, niestety taka nasza natura, gdy mamy coś cennego chcemy więcej, nawet ja teraz samolubnie chce tu zostać, chociaż nie należę do tego miejsca.

 

Noah z historią Bogaja uświadomił sobie że tak jest, ludzie tylko biorą i biorą aż nic nie zostanie, a on teraz nie był lepszy, poznał słodki smak tego świata i teraz chce w nim być, mimo że nie ma prawa.

 

- Noah głupi !! Noah nie taki sam jak bestie tamte ! Ludzie wtedy jak nie ludzie zachowywali się, Elom kradli, plądrowali, mordowali, nawet źródła co Bramami dziś są niszczyli, nas zniszczyć chcieli żeby oni wszystko mieli. Noah taki jest nie, Noah dobry jest, serce dobre ma i siła w nim potężna jest, Bogaj sądzi żeby Noah wtedy bronił nas, nikt na Energie zasłużył by jak i.

 

- Gdybym tylko miał okazję zrobił bym to, a przynajmniej chce wierzyć żebym tak zrobił. Dlaczego nie walczyliście z nimi ? Po tobie widzę jaką masz siłę, a pewnie od ciebie jest od cholery silniejszych, więc dlaczego nie?

 

- Ele przemocy jednak lubią nie ! W harmonii żyć mieliśmy że wszystkim, to co ludzie robili dla nas pojęcia nie było takiego, rozumiał co oni robią nikt nie.

 

Wtedy Energia zbuntowała właśnie się, w obronie naszej stanęła, ludzi wyklęła, i podział światów stał wtedy się, ludzie Energii pozbawieni zostali i słabi stali się a. Ele odwet powzięlii, zabijać zaczęli, Energia zakazała ale, karę nałożyła dla nas i. Noah widzi na Saa przykładzie że z człowiekiem jest kto, lub krzywdzi go kara czeka go. I po dzień dziś ludzie z Energii wyklęci są, Ela z nimi wspólnego nic mają ale.

 

- Rozumiem i się nie dziwię, i zgaduje że dopiero po długim czasie się uspokoiło.

 

- Dokładnie.. Ele tu, ludzie o nas zapomnieli tam, dalej Noah wie ! Czasem El tam, czasem człowiek tu i dalej Noah wie.

 

- Rozumiem, jeśli to coś zmieni to przepraszam za mój gatunek, wiem bardzo dobrze że gdyby dziś ludzie mieli Energie postąpili by jeszcze gorzej. To chyba niszczy moją szanse na bycie tutaj.

 

Noah po tej historii uświadomił sobie że po tym co ludzie im zrobili, w tym świecie człowiek nigdy nie będzie mile widziany i doskonale to rozumiał, te stworzenia są zbyt wyjątkowe żeby tak je traktować.

 

- Noah już niech smęcić przestanie się bo Bogaj jak Saa Noah pacnie i tyle będzie ! Noah Bogajowi skończyć da bo Bogaj za siebie ręczy nie !

 

Noah zdziwiony tym nagłym wybuchem gniewu, pozwolił już Bogajowi tłumaczyć, nie chciał też od niego dostać w łeb.

 

- Prawda to !! Elów większość do ludzi podchodzi źle, Saa przykładem jest jak nas wielu do was podejście ma, ale Naczynia wyjątkiem są !!

 

- To może mi powiesz w końcu co to jest ! Bogaj zrozum, ja nie chce tam wracać – Noah szklanymi oczami błagał przyjaciela – nie chce wracać do tego zepsutego świata, tam czeka na mnie jedynie rozpacz i samotność, a tutaj, tutaj czuje w sobie życie. Jeżeli nie ma sposobu, po prostu mi to kurwa powiedz i sobie pójdę, ale jeżeli jest coś, cokolwiek co mogę zrobić to mi to powiedz, a ja dam z siebie wszystko żeby to zrobić ! Chce być godny swojego wybawcy i tego świata, chce żeby moja rodzina nie musiała się o mnie zamartwiać i mogła odejść w spokoju !!!

 

Bogaj spojrzał na Noah, czując jego emocje i prawdę w jego słowach, czuł że ten człowiek jest wart więcej niż połowa ludzi na Ziemi, jeżeli to miał by być jego przyjaciel Noah, to niech się dzieje wola Energii. Bogaj po prostu nie chciał go stracić, dlatego nic mu nie powiedział, wiedząc ile to by Noah kosztowało, postanowił milczeć dla dobra przyjaciela.

 

Ale Noah uświadomił mu że nie robiąc nic, ktoś by mu kazał opuścić świat El, tak czy siak Noah by przepadł, ale dając mu szanse... Bogaj się po prostu bał, ale Energia w nim podpowiadała mu że Noah da radę, nie będzie to łatwa próba, może nawet kosztować Noah życie, ale determinacja i siła w tym człowieku, i to jak Ele, nawet Saa do niego podchodzą, to tak jakby nasz świat się w nim zakochał.

 

Wszystko co wiedział o Noah dawało Bogajowi nadzieje że nikt lepszy się nie nadaje na bycie Naczyniem, miał na to nadzieje. Już gdy pierwszy raz go Przeczytał, czuł że Noah jest idealnym kandydatem, miał wszystko gdzie i czego trzeba, biła od niego silna aura jakiej u żadnego człowieka nigdy nie widział.

 

Ale ta najgorsza możliwość że straci przyjaciela go blokowała, jednak najlepsza możliwość obiecywała że Noah zostanie w tym świecie na zawsze. Niebezpieczny ale warty tego zakład, który zresztą Bogaj przyznał z uśmiechem, Noah już zdążył przyjąć.

 

- A więc – powiedział to głośno wypuszczając powietrze, nadal nie do końca pewny czy dobrze robi, ale wiara w Noah wygrywała – prawda to jest że Ele nie lubią was, ale od reguły wyjątki zawsze są i Naczynia właśnie to !!

 

- Pewnie wiesz co teraz powiem – zaśmiał się słabo Noah – ale będziesz musiał mi trochę pogrubić wyjaśnienie.

 

- Noah głupi znowu ! – teraz Bogaj też zaśmiał się z odzyskanym humorem – Naczyniami ludzie tylko mogą być, Ele z Energii i nią, więc dodawać nie ma bo sporo mają jej sensu już, ludzie zaś zostali wykluczeni z niej że, w sobie ani grama fakt to, czyli idealne Naczynie człowiek Energi jest dla, Naczyniem dlatego zowie go się !!

 

- Chcesz mi powiedzieć że możliwe jest ponowne wypełnienie człowieka Energią ?! - spytał podekscytowany Noah - Bingo Noah !!! To dokładnie to ! Naczyniem przez Eli człowiek jako godny to, do Energii powrotu uznany jest ! Nic prostszego ! Człowiek kiedy gotowy, testy i treningi przejdzie jest, wypełniany Energią powoli jest, i do świata należeć zacznie gdy pełny jej ! Nic prostszego ! Ale i trudne to !

 

- Czyli w skrócie, kiedy stanę się Naczyniem będę mógł tu zostać, a nawet w połowie będę Elem tak ?

 

- Ale Noah skrócił to !! Naczynie to nie hop siup takie myśli Noah jak ! To praca ciężka, wyrzeczeń i odpowiedzialność duża, bardzo sporo !

 

- Ale kiedy okażę się godny was i jej, będę mógł tu zostać ? - Bogaj był przez chwilę cichy, ale jak nigdy nabierał pewności że to dobra decyzja.

 

- Dokładnie ! Noah zostanie zawsze z nami na, Eli świat jego stanie się i ! Ale naczynia, świata naszego Strażnikami są ! Naczynia zadanie jak Bogaj mają, ryzykować nas życiem będzie dla ! W ludzi świecie, i naszym świecie jak, Noah pewny ?

 

- Bogaju ! W życiu nie byłem niczego tak pewny, przyjacielu uczyń mnie Naczyniem !! - powiedział to wstając i szeroko rozkładając ręce -Jeśli Noah pewny taki, Bogaja rola żeby mu nie pozwalać nie, pomagać lecz ! Bogaj nadzieje tylko ma Noah uda się że, Noah Bogaja przyjacielem na zawsze będzie i że !!

 

- Uwierz mi niczego bardziej nie pragnę ! Zrobię wszystko żeby z wami zostać ! Żeby poznawać was coraz więcej i lepiej, widzieć coraz więcej i nauczyć się wszystkiego! Chce żyć pełnią życia z Energią i wami !

 

- W razie takim na co czekamy my ?! Zróbmy z Noah Naczynie wspaniałe!!

 

I na znak tej obietnicy uścisnęli sobie dłonie tworząc pakt, niczym wojownicy przed największą z bitew, lecz ta obietnica dotyczyła ledwie pierwszej potyczki, która miała otworzyć drogę do wielkich wojen.

Następne częściJeden krok 5 Jeden krok 6 Jeden krok 7

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania