Poprzednie częściJej pamiętnik Prolog

Jej pamiętnik Rozdział XIV

Przepraszam :( Wiem, że miało być bardziej regularnie, ale studia mnie pochłaniają; robię co mogę. Miłego czytania :)

 

Zabieg odbył się z samego rana, więc Iga nie pospała długo. Pielęgniarka wyrwała ją ze snu, zwracając się do niej donośnym głosem.

- Budzimy się, pani Jadziu! – Podeszła do kroplówki i zaczęła ją odpinać. – Zrobimy zabieg i będzie po bólu.

Iga lekko otworzyła oczy i rozejrzała się po sali. Przez ułamek sekundy nie była pewna, gdzie się znajduje, ale już po chwili przypomniała sobie wszystko. Podciągnęła się na łokciach do pozycji półsiedzącej i wpatrywała się w pielęgniarkę. Ta, chwyciła za stojący nieopodal wózek i podjechała nim pod łóżko Igi.

- Da pani radę? – Pielęgniarka była niezwykle miła.

Iga przypomniała sobie swój pierwszy raz; swój ciężki stan psychiczny i wredne pielęgniarki. Szybko jednak oddaliła te myśli. Po kroplówce czuła się dużo lepiej, więc bez problemu przemieściła się na wózek.

- Widziała pani gdzieś moją mamę? – zapytała Iga jeszcze zanim opuściły salę.

- Jeśli się nie mylę, to rozmawia z lekarzem.

Wiadomość ucieszyła Igę. Ze spokojem udała się na zabieg. Za pierwszym razem również nie bardzo się bała. Wtedy coś innego zaprzątało jej głowę. Dzisiaj wiedziała już, że to tylko formalność. Schody zaczną się po powrocie do domu. Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że ojciec przestanie się jej czepiać. Przynajmniej na jakiś czas. Nie liczyła na to, że pojawi się w szpitalu. W takich chwilach mogła liczyć tylko na matkę. Jemu wystarczała tylko relacja zdana przez nią wieczorem, o którą nawet nie był zdolny poprosić.

Po zabiegu, Iga została przewieziona z powrotem na salę. Znieczulenie wciąż jeszcze działało, więc nie czuła dyskomfortu. Od razu zjawiła się przy niej matka.

- I jak się czujesz? – zapytała i przysiadła na łóżku.

- Jakoś… - odpowiedziała dziewczyna, próbując ułożyć się wygodniej.

- Dlaczego nic mi nie mówiłaś, że już wcześniej cię bolało? – Matka od razu przeszła do ataku.

- Myślałam, że przejdzie… Zresztą, nie mówmy o tym. Długo tu zostanę?

- Prawdopodobnie do jutra. Rano po ciebie przyjadę.

- Dzięki, mamo. – Iga chwyciła matkę za rękę.

W prawdzie poczuła się odrobinę niezręcznie, ale to był impuls, którego nie zdołałaby powstrzymać. Matka Igi była zaskoczona, ale odwzajemniła uścisk. Uśmiechnęła się do córki, po czym zdecydowała się na kolejny krok i przytuliła Igę. Po policzkach dziewczyny popłynęły łzy. Ileż można było udawać, że nie potrzebuje się czułości. Incydent zbliżył kobiety, a kiedy emocje opadły, porozmawiały szczerze.

Wkrótce Iga znów została sama. Pielęgniarki przychodziły od czasu do czasu by założyć lub zdjąć kroplówkę, lecz w większości czasu Iga nie miała do kogo ust otworzyć. Nie przeszkadzało jej to. Lubiła samotność, miała wtedy czas na przemyślenia. Zastanawiała się, czy powiadomić Jarka o zabiegu. Rozważała dokładnie wszelkie za i przeciw. Wkrótce doszła jednak do wniosku, że to nie jest najlepszy pomysł i wgapiając się w okno, popłynęła do krainy wspomnień.

 

Pamiętała ten dzień bardzo dobrze. Nieszczęście goniło nieszczęście, popełniała gafę za gafą i blisko było jej do płaczu. Zaczęło się od deszczowej pogody i wiatru, który dosłownie wyłamał jej parasol. Zaciągnęła kaptur na głowę i ruszyła szybszym krokiem na autobus. Zanim jednak dotarła do przystanku, „jakiś idiota” wjechał w kałuże z taką prędkością, że po chwili była przemoczona od pasa w dół. Następnie spóźniony autobus; ona spóźniona na zajęcia; niezapowiedziany test, który uwaliła i na koniec denerwujące „koleżanki”. W tamtej chwili była bombą zegarową, która tylko czekała na zapalnik. Ubolewając nad najgorszym dniem, dotrwała do końca ostatnich zajęć i już miała wychodzić z budynku, kiedy dostrzegła przez okno, że rozpadało się na dobre. Zaklęła w duchu i oklapła na pobliskie krzesło.

- Wszystko okej? – Usłyszała nad głową i szybko podniosła wzrok.

- Piotrek… - powiedziała półszeptem do siebie. – Co tu robisz?

- Studiuję? – Uśmiechnął się. – Dobrze się czujesz? Wyglądasz jak siedem nieszczęść.

- Jestem siódmym nieszczęściem i zarażam, jeśli nie chcesz do końca dnia przeklinać swojego losu, to lepiej uciekaj.

Piotr zaśmiał się szczerze, po czym zatopił się w oczach dziewczyny. Zawstydziła się lekko, a nie wiedząc co powiedzieć, czekała na jakiś znak z jego strony.

- Mogę cię gdzieś porwać? Tylko na chwilę. – powiedział w końcu.

- Jeśli tylko masz parasol… - zaczęła Iga, po czym oboje się roześmiali.

- Mam coś lepszego. – Piotrek uniósł brew i zachęcił Igę, żeby za nim poszła.

Skierowali się przed budynek uczelni. Deszcz zacinał, więc chłopak rozciągnął swoją kurtkę nad ich głowami i ruszyli na przód.

- Ty tak poważnie? – zaczęła Iga, po czym zrozumiała, że kierują się do samochodu.

- Całkiem poważnie. – Piotr otworzył jej drzwi.

- Twój? – zapytała jeszcze.

- Ojca – odpowiedział i szybko wpadł do środka. – Pożyczyłem, bo nie lubię chodzić w deszczu.

- Szczęściarz – odrzekła Iga i zapięła pas.

Piotr nie zostawił tej wypowiedzi bez komentarza i tak długo ciągnął dziewczynę za język, aż w końcu opowiedziała mu o swoich relacjach z ojcem. Pojechali do niewielkiej restauracji. Chłopak zamówił dla nich po kubku gorącej czekolady i rozgadali się na dobre. Iga musiała przyznać, że już dawno z nikim tak dobrze jej się nie rozmawiało.

- A jak ci się układa z chłopakiem? – Piotr zapytał jakby nigdy nic.

- A co to za pytanie? – Iga była zdziwiona.

- Zwyczajne pytanie. Dlaczego się tak dziwisz?

Iga zmieszała się kompletnie. Facet zabiera ją na gorącą czekoladę, żeby rozmawiać o jej facecie? Pamiętała, że on też ma dziewczynę, ale ta znajomość inaczej się zapowiadała.

- Nie wiem, wydawało mi się, że to właśnie faceci unikają takich tematów.

- Słuchaj, będę szczery… Nie zamierzam cię wyrywać – zaakcentował ostatnie słowo. – Nie zamierzam cię odbijać komukolwiek. Wtedy w klubie wydałaś mi się taka… taka przystępna, wyrozumiała. I właściwie nie wiem, dlaczego cię tutaj zabrałem, ale naprawdę świetnie spędza mi się z tobą czas. Wiedziałem to już, gdy odprowadzałem cię na przystanek… Właściwie to wiedziałem to już w klubie. – Uśmiechnął się szeroko.

Iga milczała. Przetwarzała każde słowo chłopaka i zastanawiała się, czy powinna teraz z tamtąd uciec, powiedzieć, że jej miło, czy też wyrecytować podobny poemat.

- No dobra, trochę przesadziłem… - rzekł, drapiąc się po karku.

- Nie wiem, co powiedzieć – Iga w końcu przemówiła. – Mam chyba podobne odczucia.

- Kamień spadł mi z serca. – Chłopak teatralnie wypuścił powietrze.

- W takim razie opowiedz, jak jest z twoją chyba-dziewczyną. – Iga zaatakowała zanim sama zostałaby rozłożona pytaniem.

- Przestała być chyba-dziewczyną – odrzekł pośpiesznie.

- Rozumiem… - przeciągnęła Iga.

- Coś się zepsuło… - zaczął, lecz dostrzegłszy zmarszczone brwi Igi, zmilkł.

- Myślałam, że wreszcie zaczęła być twoją dziewczyną na poważnie.

- Raczej odwrotnie. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, coś musiało mi umknąć… Nagle oświadczyła, że czegoś zabrakło, że się zmieniłem. – Plątał się we własnych myślach.

Iga patrzyła na Piotrka i miała wrażenie, że słucha własnych myśli względem Jarka. Z jednym małym wyjątkiem. To nie on się zmienił, a ona. To ona zaczęła szukać, choć sama nie wiedziała czego. To ona siedziała z innym chłopakiem w restauracji. To ona czasami wstydziła się mówić o własnym chłopaku.

- Może faktycznie, lepiej rozstać się teraz niż żeby miała się męczyć przy mnie… - mówił Piotr.

- Kochasz ją? – wyrwało się Idze.

- A co to za pytanie? – powtórzył po dziewczynie, chcąc rozładować atmosferę.

Na próżno. Iga patrzyła na niego poważnym wzrokiem. Oczekiwała odpowiedzi. Piotrek również spoważniał. Przez chwilę patrzył w jeden punkt, jakby się zastanawiał.

- Chyba tak – powiedział w końcu.

- To dobrze – rzekła w myślach Iga.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • candy 26.10.2016
    Z ciekawości - co studiujesz? Rozdział jak zwykle na 5, choć przyznam, że czekam na jakąś "grubszą" akcję ;) a zastanawianie się, czy się kogoś kocha, zazwyczaj powinno skutkować odpowiedzią "nie'. Ech.
  • Billie 26.10.2016
    candy, studiuję literaturoznawstwo brytyjskie i amerykańskie - nie pytaj co mnie do tego skłoniło :D
    Już niebawem będzie akcja :)
  • candy 26.10.2016
    Billie a ja jednak zapytam - co Cię skłoniło? :D
  • Billie 26.10.2016
    candy, robiłam licencjat z przekładoznawstwa i miałam dużo zajęć z literatury na tym kierunku, polubiłam te zajęcia chociaż dla większości były zmorą. Po 3 latach stwierdziłam, że przekład to nie moja bajka, ale jednak pomyślałam, że dobrze byłoby zrobić mgr z tego, tylko, że w końcu się nie dostałam i została mi literatura... Trochę żałosna ta historia.
  • candy 29.10.2016
    Billie eee tam. Respekt jest, haha :D
  • Rasia 26.10.2016
    "Ta, chwyciła za stojący nieopodal wózek i podjechała nim pod łóżko Igi." - bez przecinka
    "zapytała Iga jeszcze zanim opuściły salę." - przecinek po "Iga"
    "Po zabiegu, Iga została przewieziona z powrotem na salę." - bez przecinka, znów wracamy do oddzielania czasu :)
    "Znieczulenie wciąż jeszcze działało, więc nie czuła dyskomfortu. Od razu zjawiła się przy niej matka.
    - I jak się czujesz?" - troszkę za dużo tego "czucia" tutaj :) Znieczulenie, czuła, czujesz.
    "W prawdzie poczuła się odrobinę niezręcznie" - Wprawdzie*
    "Ileż można było udawać, że nie potrzebuje się czułości." - dałabym tu przecinek
    "Pielęgniarki przychodziły od czasu do czasu by założyć lub zdjąć kroplówkę, lecz w większości czasu" - czas x2 i przecinek po pierwszym "czasu"
    Hm... a więc Piotrek jest takim odbiciem lustrzanym Igi, które dopomoże jej w późniejszym wyborze. Trochę nie podoba mi się, jak ona podchodzi do swoich relacji, no i że wstydzi się wciąż swojego chłopaka, bo to dość specyficzne i dziwne zachowanie... w każdym razie raczej niepoprawne :) Dużo się działo w każdym razie, podoba mi się. A częstotliwością wstawiania się nie przejmuj, bo i częstotliwość czytania u wszystkich znacznie spada z braku czasu :) Zostawiam 5.
  • Billie 27.10.2016
    Dziękuję Rasiu za wypisanie błędów, już poprawiłam :) Piotrek? Pomoże albo wręcz odwrotnie :D Zobaczymy :p Tak, jest niepoprawne, ale też się zastanawiam, dlaczego tak jest, że ona tak bardzo boi się braku akceptacji ludzi (także tych z którymi nic ją nie wiąże), że wstyd jej i wolałaby mieć chłopaka, który w oczach ludzi nie byłby kimś gorszym...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania