Jeśli chcesz.
Jeśli chcesz mnie uratować, przed upadkiem.
To przyjdź dziś do mnie przypadkiem.
Bo na równi pochyłej dziś tkwię.
Czując, że jestem róży płatkiem.
Nie mogę zdecydować się.
Czy skoczyć tam, gdzie nic nie ma?
Prócz tego, co nicością zwą.
Czy zostać tu jeszcze?
Na tej ziemi, wśród krzyczących ludzkich dusz.
I co z tego, że ludzie mówią.
Tak musi być.
Co z tego, że mówią, iż minie.
Serca wielki ból.
Ja wiem, że to się nie stanie.
Drugi raz.
Bo wykorzystałam już.
Ostatnią z szans.
Jeśli chcesz mnie uratować przed upadkiem.
Przyjdź do mnie i bądź mym niedoli bratkiem.
Chwyć mnie za rękę i zanuć naszą piosenkę.
Bo na równi pochyłej od wczoraj tkwię.
I nikt nie chce uratować mnie.
Bo ja to liść jesienny na wietrze.
Co broni przed śmiercią się.
Lecz co mi dziś zostało?
Co dziś lepsze noc czy dzień?
I co z tego, że ludzie mówią.
Że wszystko ułoży się.
Życie nie trwa tak długo.
By od nowa napisać je.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania