Jestem przy Tobie - część 2
Znalazłam się w jakimś dziwnym, można rzec – magicznym miejscu. Dookoła mnie były ogromne drzewa, ptaki śpiewały. Wreszcie poczułam ciepło, którego zaczęło mi brakować. Instynktownie zaczęłam iść naprzód, szukając kogokolwiek, komu mogłabym zadać pytania pojawiające się w mojej głowie. Wśród drzew ujrzałam sarnę, uciekła gdy tylko mnie zobaczyła. Jakby ujrzała jakiegoś potwora. Słońce schylało się już ku zachodowi.
Idąc wciąż naprzód doszłam do jakiegoś wodospadu. Przed nim stała kobieta, cała ubrana na czerwono, w czarnych butach. Miała długie, prawie aż do ziemi, czarne włosy. Obok niej stał natomiast starszy mężczyzna. Miał na sobie białą długą koszulę i spodnie ze złotymi gwiazdami. Kobieta, w porównaniu do mężczyzny, była naprawdę pociągająca. Byłam od nich niecałe pięć kroków, gdy odwróciła się do mnie. Spojrzała na mnie jak na śmiecia, zmierzyła swoim wzrokiem od stóp do głów z taką pogardą, z jaką ludzie patrzą na śmierdzącego menela. Chociaż nie. Jej pogarda w oczach mówiła wyraźnie, że jestem pomyłką tego świata, że dla mnie nie ma tutaj miejsca. Starszy pan obok natomiast stał z grobową miną. Jego błękitne oczy patrzyły na mnie, jakby zaglądały mi w duszę. Czułam się niekomfortowo, już chciałam uciec, wrócić tam gdzie zaczęłam swoją wędrówkę, gdy odezwał się do mnie siwiutki pan:
- O co masz do mnie pretensję? – spytał.
- Ja? Ja o nic. Nie znam Pana. – zaczęłam się na poważnie bać. Ten człowiek był dziwny, a bijąca od niego fala spokoju napawała mnie niepokojem.
- Oh przestań się z nią pieprzyć! Na takie rzeczy miejsce jest w piekle!
- Przestań bluźnić kochana.
- Do tego zostałam stworzona – powiedziała, przypatrując mi się dokładnie i oblizując wargi, co było dla mnie co najmniej dziwne.
- Więc, o co masz do mnie pretensje, Elizabeth? – powtórzył swe pytanie starszy.
- Ale ja…
- Czy spektakl, jaki dla Ciebie przygotowaliśmy, nie był wystarczająco ciekawy? – mówił, nie zwracając uwagi na to, że mi przerwał. Wówczas pomyślałam, że to typowe dla mężczyzn.
- Ale jaki spektakl? Gdzie ja w ogóle jestem i kim Wy jesteście? Chcę wrócić do swojego domu! I czemu ta cholerna sarna uciekła?! – powoli dawałam się ponieść emocjom.
Nagle przypomniałam sobie o synu, mężu. Wypadek. I Rahul – wydostający się z samochodu. Drań nawet nie sprawdził czy żyję. Nie zrobił nic. Wielki ból. Ogień i strach….
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania