Jesteśmy swoimi cmentarzami
Pamiętasz, mówiłeś że zapałki wypalają się
do końca, nawet podzielone i że my jesteśmy
jak te zapałki. Trzask i po nas. Wtedy nieważne
ile napisaliśmy wierszy, tak naprawdę nie było nas
w żadnym.
Może za dużo było tych jesieni i ciągłych mgieł
nad miastem. Nawet białe kruki nie mogły
znaleźć drogi do domu. Spadały pod nogi.
I już nie łamaliśmy się chlebem. Chodziliśmy spać
głodni. Jakby każdy dzień kończył się od środka.
Komentarze (28)
Liczyłam, że ktoś się dołączy. Dajesz przykład innym, żeby tego nie robili.
:( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(
Pozdrawiam.
To mój faworyt:
"Wtedy nieważne
ile napisaliśmy wierszy, tak naprawdę nie było nas
w żadnym."
I puenta też.
Haczy mi jedynie to:
"Może za dużo było tych jesieni i ciągłe mgły
nad miastem. "
Wydaje mi się, że albo trzeba zastosować przy mgłach dopełniacz - jeśli odnoszą się do "za dużo",
albo, jeśli to nowa myśl, przerzucić niżej. Bo tak wydaje się niegramatycznie.
Dziękuję, że uważasz ten wiersz za bardzo dobry.
Również życzę miłego dnia.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania