Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 125

Nie wiem, co wymaga szybszej reakcji, skarcenie Mateusza za to, co właśnie powiedział, czy oderwanie wzroku od Kuby, którego wyrazu twarzy boję się, jak nigdy. Nie chcę usłyszeć, że nie ma zamiaru się ze mną godzić. Nie chcę dostrzec, jak bardzo ma gdzieś mnie i naszą relację. Serce dotychczas biło mi, jak oszalałe i myślałam, że nie może już przyspieszyć, ale jak widać, nie znałam dość dobrze jego możliwości. Czuję, że robi mi się słabo i wtedy słyszę jego głos:

- Mateusz, weź się odpierdol i zrób lepiej rachunek sumienia, co?

Nie wiem, jak to zinterpretować. Jego głos zabrzmiał zupełnie naturalnie. Jego odpowiedź jednak ani trochę mnie nie uspokaja. Przeciwnie, martwi mnie fakt, że nie chce o tym gadać.

- Powiem ci, Kuba, że ani trochę cię nie ogarniam – odzywa się Mateusz, na którego właśnie patrzę błagalnie, ale na nic się to zdaje. Mati się uśmiecha, bo doskonale wie, jakiej odpowiedzi powinien się spodziewać.

- Nie musisz mnie ogarniać. Ja pierdolę, co ty się tak nagle mną przejmujesz?

- Szczerze, to mam w dupie twoje głupie zachowanie, ale wydaje mi się, że skoro siedzisz tu gdzie siedzisz, to chyba jednak coś znaczy.

- Ej, widzisz, jaki on się zrobił święty? Jeszcze się nie wyspowiadał, a już mnie poucza – śmieje się Kuba, a ja chyba nie dowierzam w to, co właśnie usłyszałam.

Chwila, chwila. Powiedział:, , Ej, widzisz…” To znaczy, że przemówił właśnie do mnie. Nikogo innego tu nie ma. On naprawdę się do mnie odezwał. Biorę głęboki wdech i zastanawiam się, co mogę na to odpowiedzieć. Jeeezu, nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. Jak się nie odezwę, to pomyśli, że się gniewam i nie chcę z nim gadać. Muszę coś powiedzieć. Tylko co??

Zuza, oddychaj, spokojnie.

- Mateusz, odkąd go znam jest grzecznym chłopcem. – O fuck. To miał być żart, ale dopiero kiedy mówię to głośno, dociera do mnie, jakie to żałosne. Zuza, coraz gorzej z tobą.

- Zuzka, chyba nie znasz mnie dość dobrze, skoro masz o mnie takie dobre zdanie – śmieje się Mati i tym samym ratuje mnie z opresji. – Ale dość o mnie. Coś wam powiem.

- Słucham – mówię, żeby poczuć się swobodniej.

- Zaraz wyjdzie Rafał, a ja wejdę do środka.

- No i ? – pyta Kuba, nie mając pojęcia, co Mati ma na myśli, lub udając, że go nie ma. Ja doskonale wiem, co się z tym wiążę. Już teraz modlę się w duchu, żeby spowiedź Mateusza była najkrótszą ze wszystkich w historii spowiedzi. Nasz kolega tylko kręci głową i chyba dociera do niego, że Kuba nie słucha niczyich rad i ma w dupie zdanie kogokolwiek. I tak zrobi tak, jak będzie chciał. Mati odpuszcza i przestaje się odzywać. Znowu zapada między nami cisza. Jestem następna w kolejce, więc staram się myśleć o tym, co powiem za drzwiami, a nie o tym, co mogłabym powiedzieć teraz. Po kilku minutach drzwi się otwierają, a ja zaczynam czuć się coraz gorzej. Wcale nie dlatego, że boję się spowiedzi. Mateusz siedzi spokojnie, jakby nigdy nic i nie wchodzi do środka.

- A co ty? Nie idziesz? – pytam, bo nie bardzo rozumiem jego zachowanie.

- Nie wiem, czy mogę was zostawić samych. Jeszcze się pozabijacie i dopiero będę miał wyrzuty sumienia – żartuje, a Rafał uśmiechnięty doskonale rozumie tę aluzję.

- Zwariowałeś? – odzywa się Kuba, a Mateusz nadal siedzi, jak siedział.

- Zuza, jeśli masz ochotę możesz pójść przede mną – mówi Mati i dopiero teraz coś do mnie dociera.

Nie chcę. Nie chcę pójść pierwsza. Okropnie się boję zostać z Kubą sama, ale gdzieś w głębi duszy tylko na to czekam. Może jak zostaniemy bez świadków, to uda nam się zamienić kilka słów. Może wszystko się wyjaśni. Może nie będzie tak niezręcznie, jak jest.

Mam właśnie powiedzieć, że zostaję, kiedy na korytarz wychodzi Fibi.

- Już myślałem, że nikogo nie ma – śmieje się i podchodzi bliżej. – Co jest? Potrzebujecie chwili, czy strach was dopadł? – żartuje i puszcza nam oczko.

- Nic z tych rzeczy – odzywa się Mati. – Po prostu zastanawiamy się, kto ma wejść pierwszy.

- Spoko, to jak się namyślicie, to ja jestem w środku. Mamy czas do wieczora, także bez pośpiechu – mówi ciepłym głosem i znika za drzwiami.

- To co? Dziewczyny mają pierwszeństwo? – odzywa się Kuba, dając mi do zrozumienia, że nie chce ze mną zostać sam. Skoro tak…to…

- Mateusz, możesz wchodzić, ja chętnie poczekam – mówię tak, jakbym nagle odzyskała pewność siebie, która w dodatku się podwoiła.

- Ok – zgadza się i zostawia nas samych. Nawet nie wiem, kiedy Rafał zszedł na dół.

Strach uleciał. Teraz przepełnia mnie złość. Powiedział wyraźnie, że woli, abym poszła… Jak on mnie wkurza.

Zerkam na pierścionek i odtwarzam w myślach to, jak kilka minut wcześniej wkładał mi go na palec. Dotykam różowego oczka i znowu zaczynam się nim bawić.

- Uważaj, bo znów ci ucieknie – odzywa się, a ja nie wiem, czy chce być miły, czy złośliwy. Cokolwiek ma to być, nie żałuję, że zaczyna się nasza najtrudniejsza rozmowa.

- Spokojnie, jak spadnie, to sama dam radę go podnieść. Nie będziesz musiał mi pomagać.

- Normalna akcja, że chciałem ci pomóc. – Robi mi się cieplej na sercu, choć wiem, że to przedwczesna radość.

- Chciałeś zrobić dobry uczynek przed spowiedzią? – Droczę się z nim licząc na to, że zobaczę choć cień uśmiechu na jego twarzy.

- A ty chciałaś tym tekstem pokazać, jak bardzo jesteś wkurzona? – Zaczyna zabawę.

- A ty chciałeś, żebym była spokojna?

- A ty chciałaś specjalnie upuścić ten pierścionek jeszcze raz? – Rozchyla usta i przymierza się do uśmiechu.

- A ty chciałeś tym tekstem pokazać, jakim jesteś dupkiem? – Otwieram oczy szerzej, czekając na ciętą odpowiedź.

- A ty chciałaś po prostu powiedzieć, że masz mnie za dupka? – Jednak się nie uśmiecha. Znowu stara się być poważny.

- A ty chciałeś, żebym miała inne zdanie, kiedy wszystko mówi o tym, jakim jesteś…

- Kim jestem? – przerywa mi i ucina słowną przepychankę.

Zamykam oczy i staram się użyć najbardziej odpowiednich słów. Nie chcę przesadzić i pogorszyć sprawy.

- Właściwie to ja nie mam pojęcia kim jesteś.

Na moment zapada cisza, ale Kuba dość szybko ją przerywa:

- Czy ty sugerujesz, że kolejny raz powinniśmy się poznać na nowo? – Daję słowo, że w jego oczach pojawił się ten błysk, którego tak strasznie mi brakowało.

- A ty sugerujesz, że możemy sobie żartować, udając, że jest super? – Cieszę się, że to powiedziałam. Mam nadzieję, że zrozumie, co mam na myśli.

- A ty sugerujesz, że ja coś udaję? – Nie odrywa ode mnie wzroku.

- A ty sugerujesz, że wszystko jest wyjaśnione? – Cieszę się, że patrzy na mnie właśnie w taki sposób.

- A ty sugerujesz, że powinniśmy coś wyjaśnić? – Porusza brwiami, starając się mnie rozproszyć, ale niestety mu się nie uda. Musimy porozmawiać. Teraz.

- A ty sugerujesz, że jesteś na to gotowy?

- A ty sugerujesz, że zdążymy pogadać zanim Mateusz wyjdzie?

- To ty sugerowałeś, że ma sporo na sumieniu i trochę mu zejdzie.

- A ty powiedziałaś, że jest grzecznym chłopcem.

- A ty powiedziałeś, że dziewczyny mają pierwszeństwo.

- A ty powiedziałaś, że jesteś zakochana w Damianie. – Zawsze szliśmy równo w tych słownych bitwach, ale teraz rozłożył mnie na łopatki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania