Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 75

Chcę, żeby udowodnił mi, że się nie mylę, co do niego. Rozumiem zazdrość, ale to, co zaprezentował, pobija wszystkie jego numery. Nie powinien aż tak się wściekać, a już na pewno urządzać takich scen. Krzysiek sobie na to nie zasłużył. Ja sobie nie zasłużyłam. Chciałabym żeby w końcu zaczął traktować mnie poważnie.

Idę w stronę, czekającego na nas autobusu. Nie chcę się z nim kłócić przy wszystkich, więc cieszę się, że pozwala mi pójść przodem i niczego teraz nie tłumaczy. Jestem zła, chociaż wcale nie chcę. Może nie powinnam się aż tak nakręcać? Nie. To nie ze mną jest coś nie tak. To on zachował się źle. Mam prawo do złości.

Jak go znam, to nie odpuści. Będzie się starał załagodzić sprawę. Dlatego wsiadam do autobusu i nie zamierzam mu niczego ułatwiać. Jola siada z Damianem, wiec ja zajmuję siedzenie obok nich. Tuż za mną idzie Kuba i chyba ma zamiar się do mnie dosiąść. Nie.

- Co ty robisz? – pytam głupio.

- Siadam.

- A dlaczego tu?

- A dlaczego nie?

- Kuba, nie wiem, czy zauważyłeś, ale na tym miejscu siedzę ja.

- Normalna akcja, że widzę. Dlatego siadam obok – mówi pewny siebie i nie licząc się z moim zdaniem rozsiada się wygodnie. Nie mogę pozwolić, żeby poszło mu tak łatwo. Jeśli teraz spędzimy godzinę na jednym siedzeniu, to na sto procent dam się szybko przeprosić i pewnie jeszcze uznam, że nic takiego się nie stało. Podnoszę się z zamiarem zmiany miejsca.

- Barbie, a gdzie ty się wybierasz?

- Czy mógłbyś wziąć nogi i mnie wypuścić?

- Nie mógłbym. – Nie odpuszcza. Chociaż bardzo staram się tego nie okazać, w głębi serca się cieszę.

- Chcę wyjść. Nie zachowuj się, jak dziecko – kontynuuję.

- Ja?? – Patrzy na mnie z błyskiem w oku i chwyta mnie za rękę. Używając odrobiny siły, ciągnie mnie w swoją stronę tak, że ląduję na swoim miejscu, od strony okna. Za wszelką cenę stara się mnie zatrzymać. Ok. Ludzie jeszcze wchodzą do autobusu, więc nie będę się przepychać. Poczekam. Udaję, że patrzę przez okno.

- Uwielbiasz się na mnie obrażać. – Nie pyta, tylko stwierdza.

- Tak myślisz? – Odrywam wzrok od szyby i patrzę mu w oczy.

- Ciągle się gniewasz, złościsz, dąsasz.

- Nie dąsam się. Po prostu wkurza mnie to, jak się zachowałeś. To nie było normalne.

- A normalne jest przytulanie się do Krzyśka, tylko po to, żebym był zazdrosny?

- Zwariowałeś – mówię i kolejny raz próbuję zmienić miejsce. Tym razem skutecznie. Nie wytrzymam z nim. On jest nienormalny. Nie zatrzymuje mnie, więc swobodnie go wymijam i szukam wzrokiem miejsca dla siebie.

- Zuza, co ty wyprawiasz? – Jolka reaguje z prędkością światła.

- Przesiadam się.

- A dlaczego? – Nie przestanie dopytywać, dopóki wszystkiego się nie dowie.

- Chodź do nas. – Proponuje Damian.

- Poważnie? Mogę? – pytam, bo takie rozwiązanie bardzo mi się podoba.

- Jasne, wskakuj – mówi i wstaje, pozwalając mi się wcisnąć do środka. Jest trochę ciasno, więc siadam Joli na kolana, a nogi wyciągam do przodu, opierając je na kolanach Damiana. Do tego dochodzi idealny punkt obserwacyjny. Kubę mam naprzeciwko. Przesuwa się w stronę szyby i nie patrzy w naszym kierunku. Damian ściska mnie za kostkę i pyta:

- O co znowu poszło?

- O jego kretynizm – mówię i rozbawiam moich towarzyszy.

Opowiadam Jolce, co się stało nad jeziorem i nieustannie zerkam w jego stronę. W końcu mam dosyć gadania o sobie, więc wprost pytam, jak tam u nich. Mam nadzieję, że się pochwalą rozwojem sytuacji w ich związku. Damian słodko się uśmiecha i daje Joli buziaka w usta. Zazdroszczę jej. Nie Damiana, rzecz jasne. Zazdroszczę jej, że tak dobrze im ze sobą. Też bym chciała przestać udawać i móc teraz siedzieć blisko Kuby. Ale my przecież jesteśmy inni. Walnięci. Oboje. Wyciągam aparat i wspólnie oglądamy zdjęcia, które udało nam się zrobić na wycieczce. W końcu im się szybko nudzi i zaczynają się wygłupiać. Staram się im nie przeszkadzać, więc cicho kontynuuję oglądanie fotek. Zatrzymuję się na tej, którą zrobiłam w parku na ławce. Kuba, palący papierosa. Przybliżam najbardziej jak się da i wpatruję się w jego brązowe oczy. Dużo fajniej czułabym się, siedząc obok niego, a nie lampić się na aparat. Podnoszę głowę i patrzę. Siedzi nieporuszony, z twarzą skierowaną w stronę okna.

- Może powinnaś do niego iść? – pyta cicho moja przyjaciółka.

- Nie chcę.

- Chcesz – droczy się ze mną Damian.

- Wyganiacie mnie?

- Tak – żartuje Damian i ciągnie mnie za nogi.

- Przestań – krzyczę, ale Kuba ani drgnie. Chyba jest wkurzony. W ogóle nie zwraca na mnie uwagi.

- Zuza, pośmialiśmy się, ale teraz musisz z nim pogadać. – Damian nie odpuszcza.

- Musisz mnie stąd siłą wywalić. Na pewno dobrowolnie i z własnej, nieprzymuszonej woli nie usiądę obok niego.

- A jak będę chciał pocałować Jolę?

- Nie krępuj się – wygłupiam się i włączam aparat. – Zrobię wam romantyczne zdjęcie.

Damian chyba nie żartował, bo jego dłonie właśnie lądują na Joli twarzy. Zaczyna ją całować bardzo namiętnie. Dziewczyna jest zaskoczona, ale odpowiada na pocałunek. Robię to, co zapowiedziałam. Zdjęcie. Jedno, drugie, trzecie, dziesiąte.

- Rozumiem, mam sobie iść, ale nie mam dokąd – mówię, kiedy przestają się całować.

- Zuzka, my chcemy dla ciebie dobrze. Pogadaj z nim. Zobacz jaki jest smutny. – Przekonuje mnie Jolka.

- On nie jest smutny, tylko zły. W dodatku na mnie. Więc nie. Nie usiądę z nim. Przepraszam was, ale musicie mnie uratować i wytrzymać jeszcze te dziesięć minut ze mną na kolanach.

- Spadaj do niego. – Damian ciągnie mnie za rękę.

Naprawdę nie chcę. To znaczy chcę, ale nie mogę. Nie teraz. Co bym niby miała powiedzieć? Cześć Kuba, to ja, Barbie. Przepraszam, że sobie poszłam. Nie podoba mi się Krzysiek, tylko…Ty mi się podobasz, idioto. Nigdy tak nie powiem. Dopóki nazywam się Zuzanna. Obserwuję go, mając nadzieję, że się odezwie pierwszy. Jezu, jak ja lubię komplikować nieskomplikowane sytuacje. Miałam go na wyciągnięcie ręki, siedzieliśmy razem. Ale co? Zuzanna musiała unieść się dumą i sobie pójść. Jaka ja jestem wkurzająca. Teraz mogę sobie jedynie na niego popatrzeć.

Z rozmyślań wyrywa mnie dziwaczne zachowanie Damiana. Kombinuje coś przy moich stopach. Ściąga mi buty. Nie protestuję, tylko zaczynam się śmiać. Nie mam pojęcia, o co mu chodzi. Kiedy moje stopy są już bose zakłada na nie zieloną, foliową reklamówkę, która wisi przy naszym siedzeniu.Wariat. Nie wyrywam się, bo zabawa mi się podoba. Po kilku minutach moje nogi są solidnie związane. Wracamy do rozmowy i całkowicie zapominam o swoich uwięzionych stopach. Przypominam sobie dopiero, kiedy autobus się zatrzymuje. Jesteśmy na miejscu.

- Pomożesz mi to rozwiązać? - pytam Damiana, a w odpowiedzi słyszę:

- Nieeeee.

- Jak to nie? – Teraz jemu zebrało się na żarty.

- Dasz radę sama – śmieje się. – Albo poproś Kubę – dodaje szeptem.

- Nie wygłupiaj się. Ściągaj to.

- Pomógłbym ci, ale musimy wysiadać. – Ciągnie za sobą Jolę, a ja zostaję sama, na naszym potrójnym siedzeniu.

Wszyscy już wysiadają, a ja nie radzę sobie z tą cholerną folią. Rozerwałam ją na dole, ale oplata mi kostki tak, że nie mogę oderwać jednej nogi od drugiej. Zabiję go za to. Jolkę też. Za to, że mnie zostawiła. Wstaję i widzę, że kolejka do wyjścia jest coraz mniejsza. Jak ja niby mam wysiąść? Jeeeeejkuuu! Pochylam się kolejny raz i próbuję coś zdziałać. Nagle czuję, że ktoś mnie dotyka. W następnej sekundzie nie siedzę już na siedzeniu, tylko wiszę w powietrzu. To on. Zapach jego perfum poznam wszędzie. Kuba przewiesza mnie sobie przez ramię i ratując z opresji, wynosi z autobusu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Margerita 25.06.2016
    Bardzo ładnie no no nasz Kubuś kawał zazdrośnika z niego
  • nagisa-chan 25.06.2016
    hah jak się zacznie wyrywać to będzie beczka xD
  • Teska 28.06.2016
    Będzie następne ?
  • Teska 28.06.2016
    Jak tak to kiedy ???
  • NIEjestemBARBIE 28.06.2016
    Teska Pewnie, że będzie ;D Za chwilkę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania