Poprzednie częściJeszcze jeden raz 1

Jeszcze jeden raz 3

moja motywacja na dzisiaj: https://www.youtube.com/watch?v=W3iraAfSMGo

 

Wtuliłam się w ramiona Igora i przymknęłam oczy, tak cholernie pragnąc poczuć do niego to, co czułam do Kuby - życie byłoby wtedy znacznie prostsze.

-Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? - Igor odsunął mnie od siebie - przecież przyjechałbym po ciebie.

Czy ja w jego głosie wyczułam lekką nutkę zazdrości? Nie, to na pewno tylko mi się wydawało. On nie mógł być zazdrosny. Przecież nie dałam mu żadnego powodu do takich negatywnych uczuć.

-Nie miałam czasu - odpowiedziałam wymijająco - Kuba i tak miał jechać do miasta, to zabrałam się razem z nim.

Miałam nadzieję, że takie wytłumaczenie przyjmie do swojej wiadomości i nie będzie już dłużej ciągnął tego tematu.

-Jasne - mruknął w odpowiedzi i puścił mnie - chodźmy już lepiej, bo zaraz oboje się spóźnimy.

Więc jednak nie wziął moich słów za pewnik. Skrzywiłam się, doskonale wiedząc, że będąc na jego miejscu, takie wytłumaczenie również by mnie nie zaspokoiło. Cholerny Jakub i jego zamiłowanie do mącenia w życiu, w głowie i sercu.

W wykładzie siedziałam jak za karę. Zawsze było nudno i nic się nie działo, ale dzisiaj mój ulubiony wykładowca pobił samego siebie. Kazał nam przez piętnaście minut patrzeć przez okno i zastanawiać się nad tym, czy aura za oknem miała wpływ na ludzi. Oczywiście nie miałam zamiaru robić tego, co mi kazał i zamiast tego wyciągnęłam nieodłączny element zawartości mojej torebki - krzyżówkę. Gdyby nie ona, pewnie już dawno bym usnęła.

-Czy panna Katarzyna - usłyszałam, jak wykładowca wypowiada moje imię - mogłaby nam powiedzieć, do jakich doszła wniosków?

Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, że prawie cała sala patrzy teraz na mnie. Spośród trzystu osób na sali musiało paść akurat na mnie. Poczułam się, jak zwierzę schwytane w pułapkę.

Poprawiłam się na krześle i wzruszyłam ramionami.

-Nie mam nic do powiedzenia - odparłam - swoją drogą, niech mi ktoś wytłumaczy, co ma piernik do wiatraka? Nie jesteśmy studentami jakiejś przeklętej filozofii, tylko cholernego prawa. Czy tylko ja uważam, że przedmioty nic niewnoszące do naszego przyszłego zawodu są pozbawione sensu i jakiejkolwiek logiki?

Po sali rozszedł się szum.

-Skoro jest pani taka mądra - szpakowaty mężczyzna kpił ze mnie - to proszę nam powiedzieć, w jaki sposób będzie pani stawiała zarzuty przestępcą? Przecież do tego potrzebna jest hipoteza i teza, czyli nieodłączne elementy tego przedmiotu.

Uśmiechnęłam się szeroko i stłumiłam ziewnięcie. Ten facet i jego sposób bycia działały mi na uzębienie.

-Na podstawie otrzymanych dowodów - odpowiedziałam pewnie - to chyba proste i nie trzeba tego tłumaczyć?

W odpowiedzi posłał mi tylko nienawistne spojrzenie. Nawet jemu brakowało argumentów, przy starciu ze mną. Co się działo z tymi facetami, nie mieli jaj czy jak?

 

Wracałam z uczelni w świetnym nastroju. Dwie ostatnie godziny zostały odwołane, dzięki czemu mogłam wcześniej zacząć weekend. W domu planowałam zadzwonić do Sandry i umówić się z nią na weekendowe picie. To już powoli zaczynało wchodzić mi w nawyk. Sama się sobie dziwiłam, kiedyś po jednej imprezie przez kilka miesięcy nie chciałam słyszeć o kolejnej, teraz jakoś nie miałam już z tym problemu. Miałam dwadzieścia lat i jeżeli teraz się nie wyszaleję, to kiedy?

Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam moją ulubioną muzykę. Chciałam uwolnić swoją głowę od myślenia o Kubie i jego ostatnich słowach, wypowiedzianych do mnie w samochodzie „zostaw go, on totalnie do ciebie nie pasuje”. Igor był moją ostatnią deską ratunku i chciałam przy nim trwać za wszelką cenę. Nie był pod żadnym względem podobny do mężczyzny, który nie chciał wyjść z mojej głowy i właśnie ten brak podobieństwa sprawiły, że zgodziłam się z nim pójść na randkę, a później być jego.

Rozmyślania przerwał mi podjeżdżający właśnie autobus. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do środka. Panował straszny tłok i musiałam się przepychać, aby móc przytrzymać się czegoś dzięki czemu, w razie ostrego hamowania będę mogła utrzymać równowagę w moich ukochanych szpilkach. Oczywiście, mój chłopak stanął na wysokości zadania i zaproponował mi podwózkę pod sam dom, ale odrzuciłam jego propozycję - chciałam być sama.

 

Rozdział czwarty.

Gdy tylko otworzyłam drzwi, do moich uszu dobiegł śmiech mojej najlepszej przyjaciółki. Co ona tutaj robiła? Przecież nie zdążyłam jeszcze zadzwonić i zaproponować wspólnego upicia się na kanapie w moim domu.

-Sandra? - zawołałam wesoło - co ty tutaj robisz?

Podeszłam do niej i przywitałam się z nią. Mój brat stał obok niej z kretyńskim wyrazem twarzy i przysięgam, wyglądał jakbym właśnie, przyłapała ich na gorącym uczynku.

-Przechodziłam obok - odpowiedziała, zerkając na Michała - i pomyślałam, że może cię zastanę w domu.

Pokręciłam przecząco głową i przyjrzałam się jej uważnie. Kłamała jak z nut. Mój rozkład zajęć znała zdecydowanie lepiej niż swój i na pewno musiała wiedzieć, że aktualnie mnie tu nie powinno być.

-Jasne - udałam, że jej wierzę - to, co babski wieczór?

Wymieniła z Michałem porozumiewawcze spojrzenia, po czym uśmiechnęła się do mnie.

-No pewnie, że tak - jeszcze moment a szlag mnie trafi - właśnie po to przyszłam do ciebie.

Mieli mnie za idiotkę, czy o co chodziło? Nie byłam już dzieckiem i potrafiłam dodać dwa do dwóch. Ich coś ze sobą łączyło, tylko do tej pory nie przyłapałam ich na potajemnym spotkaniu. Jeżeli myśleli, że nic nie widziałam, to byli w ogromnym błędzie. Postanowiłam poczekać na odpowiedni moment i wtedy przejść do ataku.

-To świetnie - chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam za sobą, prosto do salonu - zostaw mojego brata-przygłupa i chodź ze mną.

Do czego to musiało dojść, że nawet przyjaciółce nie mogłam ufać i wierzyć? Byłam pewna, że stała po mojej stronie, a ona bezczelnie zabawiała się ze starszym od siebie o dziewięć lat facetem, który pamiętał, jak wycierała swój zasmarkany nos w rękaw.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kobra 14.10.2017
    Nie lubię tego Igora, wszyscy wkoło są be i się na bidaku mszczą, a on jest cacy. Boże kobieto zostaw tego palanta. No jakoś on do niej nie pasuje, a po co się męczyć z kimś kogo się nawet nie kocha. A jeszcze te podchody między przyjaciółką, a bratem. Po co zgrywać debili? Mogli powiedzieć jej wprost co jest, a nie udawać czubków.
    Zostawiam 5 i czekam na cd. :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania