Jeszcze jedna tajemnica - Rozdział II

Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze, czułam to całą sobą. Kaspian na pewno wypapla wszystko mojemu ojcu. Chodząc z Magdą po sklepach nie odczuwałam żadnej przyjemności z tego. Kupiłam sobie dwie bluzki, do czego zostałam zmuszona przez przyjaciółkę. Krwisto czerwony sweterek i turkusową bluzkę. Uważałam, że oprócz podkreślenia mi biustu, opinają mi „oponki”, jak czule nazywałam tłuszczyk na moim brzuchu. Poprosiłam Magdę by przechowała je na jakiś czas, rodzice za karę na pewno kazali by mi je zwrócić.

Kto na nas czekał pod galerią? Tak jest, moi rodzice.

Nie byli zadowoleni, myślałam, że tata rozszarpie mnie na miejscu. Magda ukryła się za moimi plecami, taa, zawsze można na nią liczyć.

- Do samochodu – warknął tata.

- Ja…- najlepsza koleżanka, chciała mnie zostawić samą na polu bitwy.

- Obie - ojciec doprawdy miał dar przekonywania.

Nie śmiałyśmy podważać jego decyzji, Magda posłała mi pełne dezaprobaty spojrzenie. Odpłaciłam jej tym samym, dlaczego to zawsze ja mam być mózgiem całej operacji?!

Oczywiście, że nie ominęło nas dwudziesto minutowe kazanie mojego taty, znosiłam to z iście świętą pokorą. Lepiej pomilczeć niż mieć przez cały tydzień szlaban, co i tak mnie nie ominęło. Rodzice nie są sprawiedliwi, moi bracia chodzili sobie w moim wieku, gdzie chcieli. Mój tata był szowinistą, to jedyne możliwe wytłumaczenie. Mama odprowadziła Magdę do domu by zdradzić jej rodzicom, czego jej córka się dopuściła. Wątpiłam, czy rzeczywiście to zrobi, pewnie po prostu poplotkuje ze swoją przyjaciółką. Paranoja, żebym przyjaźniła się z córką najlepszej koleżanki mojej mamy.

Kiedy tylko weszłam do domu musiałam biec na spacer z naszym kundelkiem, Pyzą. Z wyglądy nawet przypominała pyzę, ruda sierść, lekka nadwaga i ten słodki puchowy pyszczek. Uwielbiałam ją, miała już dziesięć lat i była strasznie leniwa i żarłoczna. Stąd ta nadwaga, kilka miesięcy temu nauczyła się otwierać szafkę z karmą. Teraz jej jedzenie schowane było na górnej półce, co niezbyt jej się podobało.

Na poligonie od zawsze spuszczałam jej ze smyczy i tak nigdy mi nie uciekła. Jej najdłuższy dystans to pięćdziesiąt metrów i tak byłam z niej dumna. Zrobiła to, gdy zobaczyła w krzakach królika, uciekała aż się za nią kurzyło. Teraz znudzona węszyła w trawie, gdy nic ją nie zainteresowało podeszła do krzaka.

I znowu to samo, chyba mamy najnudniejsze spacery na świecie. Kujonka, która udoskonaliłaby nawet wyprowadzania psa, chyba jestem stuknięta, raczej na pewno.

Pyza po piętnastu minutach zaczęła tęsknym wzrokiem patrzeć w kierunku domu, ale na przechadzce byłyśmy zawsze godzinę, chciałam by miała minimum ruchu. Nie zwracając uwagi na jej żałosne spojrzenia weszłam do niewielkiego lasku.

***

Czy on nie może dać mi spokoju nawet w moim pokoju? Mój brat dobrze po dwudziestej drugiej przyszedł do mojego pokoju i rozłożył się wygodnie na łóżku.

- Kto na ciebie doniósł? – zaczął przesłuchanie.

Wywróciłam oczami.

- Burak.

Brat roześmiał się cicho.

- A ten burak ma jakieś imię?

-Musimy o tym rozmawiać? – westchnęłam ciężko. – Zmówiliśmy pacierz, a teraz idźmy spać.

Michał zamilkł na chwilę.

- Kaspian?

- Dobranoc – mruknęłam w poduszkę.

Pewnie już zmówili się z ojcem, teraz on też będzie mnie dręczył. Wymyślił mi taką pokutę.

Poczułam jeszcze jak przykrywa się moją kołdrą. Byliśmy bardzo zżyci, mogliśmy razem przegadać kilka godzin.

***

W stołówce spotkałam Kaspiana i obmyśliłam plan zemsty. Oj, tak…na samą myśl o tym miałam dreszcze. Chwyciłam opakowanie ketchupu i podeszłam do ich stolika. Cała szkoła patrzyła na to, co robię, na szczęście chwilowo nie było tu żadnego nauczyciela. Wspaniale było wylewać zawartość butelki ketchupu na niczego niespodziewającego się Kaspiana. Jego włosy nie były już ani takie puszyste, ani takie brązowe.

Jego kumple zamarli, nie wierzyli, że ktoś odważy się na coś takiego. I to nie byle kto, średnia 5.4 muszę przyznać.

- No – cmoknęłam mu do ucha – zmykaj do łazienki, albo nie – udałam, że się zastanawiam – pomogę ci.

Jeszcze bardziej roztarłam mu ketchup po włosach a ręce wytarłam w jego biały podkoszulek.

- Dziękuję za uwagę! – krzyknęłam tak by wszyscy to usłyszeli. – Odprowadzić cię do łazienki? – spytałam czule Kaspiana.

- Policzymy się za to – pogroził mi palcem i wyszedł ze stołówki.

Razem z nim zmyła się jego ekipa. Magda patrzyła na mnie w osłupieniu.

- Naprawdę to zrobiłaś ? – zdziwiła się. – Byłaś niesamowita, a on… o …- zapowietrzyła się - …ale teraz….o matko!

Po tym wszystkim ja też nie uważałam tego za mądre posunięcie. Ale cóż zrobić? Stało się.

Jak widziałam Kaspiana to budziła się we mnie lwica.

Na polskim mama już o wszystkim wiedziała, dobrze, że tata miał na późniejszą godzinę. Wątpiłam, czy uda mi się uniknąć kolejnej kary. Oby tylko nie powiedziała tacie, jeszcze kazałby mi go przepraszać. Tego bym nie przeżyła, wcześniej musiałabym go wykończyć.

Jednak jak przystało mi na prawdziwą nauczycielkę, nie wygarnęła mi przy całej klasie.

Pewnie czeka na atak jak wrócimy do domu, stamtąd nie było już drogi ucieczki. Przez całą lekcję nie mogłam skupić się na omawianiu „IV części Dziadów”. Ja koniecznie musiałam wszystko rozumieć, po prostu musiałam, bo inaczej dostawałam szału. Byłam zła na sama siebie, po co zajmowałam się tym Kaspianem.

Powinnam go ignorować, ile ja w ogóle miałam lat, siedem, czy siedemnaście.

Tuż po dzwonku wybiegłam z sali i ukryłam się w toalecie. Wolałam odwlec w czasie wykład mojej mamy, po co ją denerwować jeszcze bardziej.

- Gusia, Gusia jesteś tam? – to była Magda.

- Nie – powiedziałam grobowym głosem.

- Opuściła się odwaga – to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.

Po chwili w toalecie rozległy się kroki, mojej mamy. Fantastycznie. Teraz to dopiero mi się dostanie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Aksi1 19.11.2017
    Kolejny świetny rozdział. Moja ocena 5 gwiazdek.
  • Katrina 20.11.2017
    Dzięki????
  • Katrina 20.11.2017
    Cieszę się, że komuś się spodobało:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania