Jeszcze jedna tajemnica - Rozdział IV

Na szczęście następnego dnia miałam na 9.30. Pierwszą lekcją był wf, po prostu super.

Nawet nie wiem jak to się stało. Do tej pory mój stary nauczyciel nie zwrócił uwagi, że podobno umiem grać. Tylko, że odszedł na emeryturę i przyszła do szkoły nowa nauczycielka z misją. Była już w podeszłym wieku, ale nie traciła zapału do pracy. Gruby kok podskakiwał wesoło na jej głowie, przy czym przeczył jej naturze. Była posępna i wymagająca.

Po prostu parę razy dobrze odbiłam piłkę. Zapomniałam, że nadgorliwość jest gorsza niż faszyzm. Magda patrzyła na mnie z oczami szeroko otwartymi z przerażenia. Co ja najlepszego zrobiłam?

Wf był moją znienawidzoną lekcją, miałam z niego ledwo tróję, był skazą na moim pięknym świadectwie.

Po lekcji podeszła do mnie nauczycielka i powiedziała, że muszę grać w szkolnej drużynie. Odpowiedziałam, że nie chcę, ale mnie tutaj już nikt nie słuchał. Nauczycielka spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek i obiecała, że porozmawia z moimi rodzicami.

Dlaczego to mnie zawsze spotyka?

Nieszczęśliwa powlokłam się na przyrodę , prowadził ją starszy nauczyciel, który niedowidział i niedosłyszał. Jednak nie miał zamiaru przejść na emeryturę, bo twierdził, że doskonale się trzyma. Dzisiaj na dwóch godzinach oglądaliśmy film o Alasce. Głośniki były ustawione na maksymalna głośność. Wspaniałe chwile, naprawdę.

Przez resztę lekcji prawie nie pamiętałam o moim zeszłotygodniowym wybryku, przypomniał mi o tym ktoś w szatni. Kiedy szukałam klucza do szafki, ktoś przycisnął mnie do szafki. Kaspian zbliżył swoją twarz do mojej.

- Stęskniłaś się, kujonko? – szepnął mi do ucha.

Serce łomotało mi jak szalone. Zacisnęłam usta i postanowiłam, że mu się nie dam.

- Musisz mi wybaczyć- głos zadrżał mi lekko – zapomniałam ketchupu.

Kaspian roześmiał się cicho, miał przyjemny śmiech, taki ciepły. Skąd mi to nagle przyszło do głowy? Ogarnij się, Augusta!

- Pamiętasz zerówkę?

Oj, pamiętałam. Myślał, że poddam się bez walki? Niedoczekanie.

Odepchnęłam jego rękę, gdy chciał zerwać pierwszy guzik.

- Obudziła się w tobie lwica? – zażartował.

- Dokładnie – zrobiłam to czego uczył mnie Krzysiek.

Chłopak zwinął się z bólu, a ja zaczęłam uciekać. Niestety, biegałam za wolno. Chłopak dogonił mnie na schodach i ściągnął na dół. Przycisnął mnie do ściany i zasłonił usta dłonią, nie mogłam nawet krzyczeć.

- Boisz się? –

Co on miał z tym szeptaniem? Zaczynało mnie to denerwować.

Chciałam cos powiedzieć, ale jego ręka utrudniała moje zadanie.

Pierwszy guzik potoczył się po podłodze, chciałam odepchnąć jego ręce, ale on puścił moje usta i unieruchomił moje nadgarstki. Teraz już nic nie mogłam zrobić. Słyszałam jak kolejne guziki spadają na podłogę. Kaspianowi się nie spieszyło, kiedy skończył jego wzrok zatrzymał się na moim biuście.

- Napatrzyłeś się? - zapytałam czerwieniąc się na twarzy.

- Nie – uśmiechnął się wrednie.

Niestety, jego zajęciu przeszkodziło zejście innych uczniów. Odepchnęłam go i wybiegłam z szatni. Na łzy pozwoliłam sobie dopiero w toalecie i tam znalazła mnie Magda.

- Co się stało? – starła mi łzy z twarzy. – Jesteś cała rozpalona.

- To co w zerówce – mruknęłam i wyminęłam ją. –Chodźmy, bo autobus nam ucieknie.

Ten dzień miał być taki piękny. Miałyśmy razem wrócić do domu i obejrzeć jakiś film, moi rodzice wyjeżdżali na weekend do znajomych. A poza tym Magda od miesiąca truła mnie bym doprowadziła do spotkania jej z Misiem. Od zawsze się w nim podkochiwała, tyle, że on nigdy nie zwrócił na nią uwagi.

Po całym tym incydencie czułam się upokorzona i zraniona. Kaspian się na mnie odegrał , pojawiła się tutaj bardzo nieprzyjemna myśl. Ja też się na nim odegrałam, to prawda, ale to on zaczął cały ten dziwny konflikt. Zachowywałam się tak jakbym miała siedem, a nie siedemnaście lat. Musiałam z tym skończyć raz na zawsze.

Co ja w ogóle wyrabiałam?! Przecież ja się tak nie zachowywałam, ja byłam zawsze spokojna i nie wychylająca się. Co we mnie wstąpiło?

Byłam dorosła, musiałam umieć radzić sobie z emocjami. MUSIAŁAM wbić sobie do głowy zasadę NIE ZACZYNAJ z Kaspianem NIE WYGRASZ. Będę powtarzać to sobie jak motto, miałam nadzieję, że nie zapomnę o tym przy najbliższej okazji.

Z rozmyślań wyrwało mnie szturchnięcie Magdy, był nasz przystanek. Skręciłyśmy w Rozmarynową, po obydwóch stronach ulicy ciągnęły się domki jednorodzinne. Psy rzucały się na ogrodzenia ilekroć ktoś mijał ich posesje. Nie było tutaj chodników, ewentualnie trawnik pełen dziur i dojść do posesji. Wszyscy chodzili ulicą, co było zagrożeniem dla pieszych ze strony kierowców. Lubili jeździć tą ulicą o wiele za szybko. Każdy z nich jest najlepszym kierowcą, dopóki nie zatrzymają się na drzewie.

Doszłyśmy do poligonu, bujna trawa powiewała na wietrze. Drogę pomału zaczęły zarastać krzaki. Po wczorajszej ulewie było na niej błoto, rzadko kiedy można było przejść tędy suchą nogą. Zbierające się chmury odpowiadały mojemu nastrojowi. Magda dzisiaj potulnie milczała, co było u niej nie spotykane. Przyjaciółka zawsze trajkotała jak najęta, nie interesowało jej to, czy ktoś ją słucha. Gdy tylko uchyliłam furtkę Pyza rzuciła mi się na ręce.

Przebrałam się w stary podkoszulek i poszłam z nią na spacer. W tym czasie Magda miała znaleźć jakiś film, pewnie wybierze kryminał by przypodobać się Misiowi. Żal mi się jej zrobiło, mój brat nie poświęcał jej najmniejszej uwagi. W czasie trwania całej naszej znajomości rozmawiali może piętnaście minut. Najczęściej było to „hej!”, „jak w szkole”, „jak się masz”. Według Magdy Michał był po prostu nieśmiały, ja uważałam, że delikatnie chce jej pokazać, że nie jest nią zainteresowany. Pyza położyła się w trawie, co oznaczało, że nie poruszy się nawet o milimetr. Leniwiec, nie miałam ochoty dzisiaj się z nią sprzeczać, dlatego zawróciłyśmy do domu. Magda już mnie niecierpliwie wypatrywała, wybrała film

„ Woda i rzeka”. Film nie brzmiał zbyt intrygująco prawda?

- Mam włączać? – zapytałam nie słuchając, co mówi moja przyjaciółka.

Zdaje mi się, że chciała streścić mi fabułę filmu. Nie interesowało mnie to o czym jest, najwyżej odpłynę w marzenia i poprzytakuję jej od czasu do czasu.

- Zawołasz Michała? – upewniła się .

Skinęłam głową i podeszłam do schodów.

- Michał! – krzyknęłam. – Oglądasz z nami film?!

Musiałam chwilę poczekać na odpowiedz.

- Jakimi nami?! – zapytał.

Nawet nie chciało mu się zejść na dół. Niekulturalny. Nie wie, że przy ludziach się nie krzyczy?!

- Ze mną i Magdą! – wrzasnęłam.

Znowu chwila pauzy, chyba szukał w szafie ubrania. Pewnie robił pompki w swoim pokoju, zawsze ćwiczył w samych bokserkach.

- Idziesz?! – upewniłam się.

- Moment – szybko zbiegł po schodach.

Czego się nie robi dla przyjaciół, wywróciłam oczami. Magda podekscytowana bujała się w fotelu. Przez kolejne pięć lat nie przysunie się ani odrobinę do Michała. Dlatego postanowiłam jej ułatwić zadanie i położyłam się na narożniku. Teraz Misiu będzie musiał usiąść blisko niej. Przyjaciółce krew odpłynęła z twarzy. Brat rzeczywiście usiadł blisko Magdy i nawet się do niej uśmiechnął, a ona zemdlała. Dosłownie. Na dodatek spadła z fotela, na twarz. Nie wyglądała teraz korzystnie, oj nie. Popatrzyliśmy po sobie przerażeni i ruszyliśmy jej na pomoc. Michał wymierzył jej siarczysty policzek.

- Co ty robisz? – naskoczyłam na niego. – Musimy jej unieść nogi i otworzyć okno.

- Skąd wiesz? – zapytał mnie mało uprzejmie.

Naszła mnie ochota by wymierzyć mu policzek, za Magdę.

- Powachluj ją – poleciłam.

Uprzedzając jego kolejne pytanie podałam mu gazetę. Wachlował bardzo szybko i z przejętą miną. Może jednak coś z nich będzie?

Udało nam się wreszcie przywrócić Magdę do życia, co było wielkim osiągnięciem. Zadowoleni z siebie przybyliśmy sobie piątki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania