***

Pod szyją miała płócienną groblę,

na dole tylko szpice pantofli

zawiane tuszem z szeroko rozczytanych alei.

 

Wierzyła w bruzdy na cielistej trawie,

słońce zakrztuszone ochrypłą ciszą,

monotonne cykanie gwiazd

przy malowniczej parze z czajnika.

 

Jej dotyk uszczelniał błysk kamienia,

słowa dawały patrzeniu rozłożystość.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • sensol 27.12.2018
    Wierzyła w bruzdy na cielistej trawie,

    słońce zakrztuszone ochrypłą ciszą,



    czy cisza może być ochrypła? czy słońce może zakrztusić się ciszą?
    czy każde słowo można z każdym połączyć i już jest fajnie?
    rozłożystość patrzenia - ?????
    wiem - już podpadłem na amen. ale jakiś szacunek słowom się należy!
    takie pisanie nie chwyta za serce
  • Neurotyk 27.12.2018
    A czy można wierzyć w nierealne?

    Dziękuję za ciekawą refleksję :)
  • sensol 27.12.2018
    Neurotyk nie rozumiem ale trudno
  • Neurotyk 27.12.2018
    sensol, trudno.
  • sensol 27.12.2018
    Neurotyk marnujesz talent na takie wiersze. złap za mordę metafory. okiełznaj je. przenicuj każdą, do spodu, przeanalizuj, i potem dopiero pisz pisz mikesz pisz pisz mikesz
  • Neurotyk 28.12.2018
    sensol również rzecze pracy Tobie:)
  • sensol 27.12.2018
    jedynka nie moja

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania