Kajdany

Skuta kajdanami niewoli, próbuje od nowa stworzyć nas.

I z zamkniętymi oczami chcę namalować, portret dwojga nas.

Więc biorę barwy ciepłe, maluję krajobraz.

I uzupełniam go błękitnym chłodem, oczu twych.

Maluję też gwiazdkę, mą powierniczkę co w oddali lśni.

I próbuję od nowa zgłębić, sekret miłości twej.

Co serce skuła mi ciepłym szlem nadzieji, że mój los się odmieni.

I razem pójdziemy pod rękę, do nieba bram.

A nawet gdyby któreś nas zbłądziło, i trafiło do piekieł te drugie będzie już tam.

I tak siedzę i myślę czy w tym sens jekiś jest.

Że ty oddany jesteś mi jak pies, co kiedyś nie miał nikogo.

Prócz łez, bólu, i tęsknoty co mroziły gorący wulkan serc.

I wyleczył cię z tego mój dotyk, lecz na jak długo któż to wie.

Bo nie sztuka raz kogoś wylczyć, sztuka na zawsze przy nim trwć.

Kajdany moje ciążcie mi jeszcze bardziej, a ja nie będę was rwać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania