Kara
Codzień w głowie twój głuchy krzyk, o tym mi przypomina.
Że według ludzkich słów, po mej stronie leży wina.
A piękno nowych dni w koszmar zmienia mi, dzwięk twojego imienia.
Chodzę do wróżki, ale ona nie mówi mi jak zagłuszyć wyrzuty sumienia.
A ja wiem, że tak owe też masz ty nie jesteś przecież z kamienia.
A życie twe przypomina ci, już tylko bezkresny bieg strumienia.
W oczach niknie żar, pryska beztroski czar tak się starość zaczyna.
Choć szept twój czuję bliski, jak gdy pakowałam walizki.
Nie zatrzymasz, przecież biegu strumienia.
Bo kara tych, wyrządzonych mi krzywd dosięgła cię z innego ramienia.
Bo ja kochałam znów, doczekałam się rodziny licznej.
A ty z biegiem lat nikłeś, aż dziś wkońcu zanikłeś.
Dziś może z blasku chmur, lub z podziemi mnie widzisz.
I pierwszy raz choć z zaświatów mą obecność na grobie twym, pierwszy raz w życiu docenisz.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania