warto być dobrym

Ludzie mówią, że dobro uczynione bliźniemu wraca do darczyńcy. Piękny uczynek powiększa pozytywną energię świata i pozwala człowiekowi czyniącemu dobro korzystać z tej energii.

Jurgen Schwarzmuller nie zaprzątał sobie głowy takimi myślami. Jednak, kiedy jechał swoim czarnym mercedesem z odkrytym dachem i zobaczył na drodze małego kotka, gwałtownie zahamował. Kotek, który tak niefortunnie wybrał sobie miejsce na poranną drzemkę, obudzony piskiem opon, czmychnął spod kół samochodu i uciekł na pobocze jezdni. Pod wpływem hamowania wszystkie przedmioty leżące na przednim siedzeniu z impetem uderzyły w poszycie kabiny auta i spadły na podłogę.

Jurgen pochylił się i położył z powrotem na fotelu: pistolet parabellum w skórzanej kaburze, złotą papierośnicę z wygrawerowanym napisem "SS" i aparat marki Leica.

Cztery lata później, Jurgen Scharzmuller, jako wysokiej rangi oficer specjalnego oddziału SS, prowadził ożywioną działalność na froncie wschodnim. Palił, mordował, wysadzał w powietrze, gwałcił i torturował. Wszędzie towarzyszył mu aparat Leica, którym uwieczniał wojenne wyczyny. Adiutant Jurgena fotografował go na tle płonących wsi, podczas rozstrzeliwania jeńców, stojącego nad wypełnionymi zwłokami dołami. Jurgen dbał o kompozycję kadru i parametry ekspozycji.

Postępowanie Jurgena nie było niczym nadzwyczajnym. Wielu SS-manów zabierało na front wschodni aparaty fotograficzne. Najczęściej były to niemieckie aparaty marki Leica, słusznie uważane za najbardziej poręczne i niezawodne.

Będąc na urlopie, Jurgen Schwarzmuller oddał filmy zrobione podczas wschodniej kampanii do Zakładu Fotograficznego "Gotz & S-ka" mieszczącego się na Goering Strasse w Hamburgu. Starannie zapakowane, opisane imieniem i nazwiskiem oraz adresem zamieszkania, czekały na wywołanie i wykonanie odbitek. Kolejka była duża. Firma "Gotz & S-ka" cieszyła się świetną opinią i wielu SS-manów właśnie tam zostawiało owoce swoich fotograficznych działań.

Łatwo zrozumieć wściekłość Jurgena, kiedy zgłosił się po odbiór odbitek. Wszystkie klisze były czarne jak smoła. Nie wyszło ani jedno zdjęcie!

- Ficken haben! Donerwetter! - złorzeczył Jurgen na swój los. Jego niezawodny aparat marki Leica miał uszkodzoną migawkę i prześwietlał każdą klatkę. Jurgen skojarzył, że uszkodzenie mechanizmu migawki musiało nastąpić w wyniku wstrząsu, jakiego doznał aparat podczas hamowania sprzed czterech lat. Jurgen Schawrzmuller przeklinał kotka, któremu uratował życie, najgorszymi słowami.

Do czasu.

W 1946 roku, po przegranej przez Niemców wojnie, alianckie sądy denazyfikacyjne zaczęły wyłapywać jednego po drugim SS-manów, którzy zostawiali rolki filmów w zakładzie fotograficznym "Gotz & S-ka". Okazało się, że laborantka Ulryka Waissmuller zajmująca się wykonywaniem odbitek, należała do antynazistowskiego ruchu oporu. Wszystkie filmy kopiowała w dwóch egzemplarzach. Jedna kopia przeznaczona była dla klienta, druga dla ruchu oporu. Skrzętnie notowała imiona i nazwiska nazistów oraz adresy ich mieszkań na paczkach z fotografiami, które wynosiła po kryjomu z pracowni.

Wielu kolegów Jurgena z kampanii wschodniej skończyło na stryku. Zdjęcia zrobione aparatami marki Leica były ostre i dobrze naświetlone. Stanowiły idealny dowód oskarżenia.

Jeszcze wiele, wiele lat później Jurgen Schwarzmuller już siwy i zniedołężniały ze starości, z rozrzewnieniem wspominał kotka, który zachował życie dzięki ludzkiemu odruchowi jego serca.

Dobro, które uczynił wróciło do niego.

- Pamiętajcie dzieci - mówił do swoich wnuków podczas wieczorów spędzanych przy kominku - świat jest sprawiedliwy i warto zachowywać się w życiu przyzwoicie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • jesień2018 20.09.2019
    Przewrotne i nihilistyczne.
    Ze wstydem przyznaję że złapałam się na ucieszeniu się razem z Jurgenem. Sekunda, ale jednak.
    Zbyt przekonująco piszesz.
  • Anonim 20.09.2019
    Podoba mi się.
    Czego to ludzie nie podpasują do swoich przekonań. (Podobno więcej agresji jest przy pełni księżyca. Ciekawe, bo gdy akurat jest pełnia, zwracają na to uwagę.)

    Pozdro.
  • Canulas 21.09.2019
    Genialne w swej prostocie. Chwyta.
  • refluks 21.09.2019
    reluksowi się spodobało.
  • Marsjasz 21.09.2019
    Mnie sie też spodobało. Prawie tak dobre jak moje. :D
  • kalaallisut 21.09.2019
    Piękna i wzruszająca historia!!!
  • kalaallisut 21.09.2019
    Teraz dopiero załapałam!
  • Tjeri 21.09.2019
    Hehe - że się tak głupio wyrażę. Świetny tekst, dobrze manipulujący czytelnikiem. O.
  • franekzawór 21.09.2019
    Bardzo dobre opowiadanie, takie trochę borgesowskie. "Tajemny Cud" Borgesa jest odlotowe.
  • franekzawór 21.09.2019
    Parę odlotowych opowiadań napisał też Brian W. Aldiss, m.in. "Swastyka", "Kto zastąpi człowieka", "Lepsza przemiana".
  • Yennefer 26.09.2019
    Czyta się tak płynnie i przyjemnie, a jeszcze to przesłanie... Świetnie, że wpadło Ci takie coś do głowy. Zastanawiam się tylko...jak? Natchnienie? Jestem pełna podziwu dla tego fragmentu i dla Ciebie oczywiście...
    Pozdrawiam serdecznie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania