Kawiarenka, a w niej kelnerka oraz obserwacja Eleny
<Dziękuję wam za czytanie moich wypocin. Opowiadanie to jest kontynuacją moich wcześniejszych tekstów od "Pierwszy raz" oraz historii Eleny, którą znajdziecie tutaj: http://www.opowi.pl/elen-oraz-panowie-s-i-k-z-humorem-p-a14133/ Mam nadzieję, że się podoba i chcecie więcej ;)
P.S. Część osób pytało, czemu wrzucam do opowiadania imiona Opowijczyków? Ponieważ chcę się podlizać i dostać lepszą ocenę? Nie. Mam wrażenie, że dzięki temu przywiązuje się do tych postaci i tak łatwo się ich nie pozbędę. Gdyby byli to zwyczajni ludziowie, jakich w książkach nie mało, to najprawdopodobniej utopiłbym ich w pierwszej lepszej kałuży ;) Cieszcie się więc i słuchajcie opowieści moi mili: >
- Lekcja pierwsza. Rozejrzyj się po terenie, wypatrz swą ofiarę wśród tłumu. Widzisz?
- Nie. Zbyt dużo ludzi, jest za gęsto.
- W takim razie trzeba przerzedzić nieco tę dzicz, nie uważasz? - Nie czekając na odpowiedź, Karo wstał z ławki i spokojnym krokiem wślizgnął się w głąb zbiorowiska. Widziałem, jak łapie wysoką blondynkę za włosy i wsuwa nóż pomiędzy jej łopatki. Uśmiecha się przy tym szyderco, a ja nie mogę przestać patrzyć. Pięciokrotne wbicie ostrza w plecy mu nie wystarczało, wsadził nóż pod gardło, a krew trysnęła na przechodniów, którzy, jak zahipnotyzowani nie zwracali uwagi na morderstwo.
Zabójca odwrócił się w moją stronę, a w moich dłoniach, jakimś magicznym sposobem, znalazł się ząbkowany nóż z wyrytym słońcem, które parzyło mnie po dłoniach. To był przyjemny ból, który mógłby trwać wiecznie…
- Twoja kolej - odezwał się Karo, wciąż się uśmiechając.
Ja, przez chwilę się wahając, zastanawiałem się nad wyjazdem. Opuszczeniem tego wszystkiego, całego mego życia, mojego „nauczyciela”. A co gdyby tak, na przykład wyjechać… Może w Bieszczady?
Coś zmusiło mnie do wstania z ławki. Podszedłem do mężczyzny, który sprawiał wrażenie, że mnie nie widzi, a przynajmniej nie zauważa. Już miałem wbić nóż w prosto w policzek, kiedy nagle otrząsnąłem się ze swej krainy wyobraźni.
Siedzieliśmy w kawiarence i przez szybę oglądaliśmy ludzi śpieszących się do pracy.
- Mogę przyjąć zamówienie? - Ciszę przerwała nam przepiękna kelnerka – Jesteście państwo gotowi?
Spojrzałem na Karo, który nie oderwał wzroku od placu.
- Dwie kawy z miodem, poproszę.
- Proszę? Chyba nie ma w karcie takiego specjału. - dziewczyna uśmiechnęła się w moją stronę przesłodko, sądząc, że to żart.
- Mówię poważnie, kawa i miód. Na pewno się znajdzie na zapleczu… Jest taka możliwość?
Dwudziestolatka podniosła brwi ze zdziwienia i przytakując, poszła do kuchni.
- Widzisz ją? - Karo w końcu się odezwał – Tam stoi twoja przyjaciółka spod sklepu. Jak jej tam było? Elena? - Pokazał palcem w tłum – Albo na kogoś czeka albo stoi bez celu. Stawiam na to pierwsze. Przez nią nie możemy zacząć twojej próby.
Kelnerka stawiła na stół dwie czarne kawy, z których zapach miodu rozniósł się po całej kawiarence.
- Co to jest? Nie zamawiałem tego. - zbulwersował się mój towarzysz.
- Ja zamówiłem. Pij, dobrze ci zrobi. - usłuchał, a jego wyraz twarzy zdradzał, że posmakowało mu. - Posłuchaj, to ja zaprosiłem tutaj Elenę. Jest policjantką, jednak nie do końca uczciwą. Praca ta daje małe korzyści i równie mało frajdy. Czasem zabawia się na lewo. I ma też na swoim koncie kilka trupów. Może pomóc, lecz nie za darmo.
- Powiedziałeś jej o naszych planach - Karo walnął pięścią o stół - nie pytając mnie o zgodę?!... Jednak, skoro już wie, to nie zaszkodzi kolejny członek w ekipie. - chłopak się uspokoił. - Może wejść, ale tylko pod moimi zasadami.
- Dobrze, lecz nie pracuje za darmo…
- Oj, ja dobrze wiem, jak werbować ludzi - wtrącił. - by posiadać ich bezgraniczne posłuszeństwo. - Wziął łyk kawy i wstał od stolika. - Zaraz wracam.
Wyszedł i w tym samym momencie przysiadła się do mnie prześliczna kelnerka.
- Witaj, jak masz na imię? - zapytała uroczym głosem.
- Szymon, a ty?
- Angelika. Jesteś gejem?
- Ho, skąd takie pytanie? - spojrzałem przez szybę na Karo rozmawiającego z pewnym jegomościem. - A, już wiem. Nie, nie jestem, może bym czasami chciał, ale patrząc na takie, jak ty, to nie potrafię.
- Daruj sobie takie teksty na podryw, nie lubię nonszalanckich pseudo-dżentelmenów. - Uśmiechnęła się ponownie. - Opowiedz mi o sobie trochę więcej…
***
Elena rozglądała się wkoło. Nie znosiła tłumów. Największy lęk wprawiały w niej tysiące świdrujących oczek skierowanych wyłącznie na nią, miliony łokci przeciskających się w różne strony i nie widzące nic, poza sobą twarze, które bez celu podążają tylko i wyłącznie własną drogą. Nóż sam się w kieszeni otwierał…
Zadumanie przerwał dziwnie wyglądający mężczyzna idący w jej stronę dość szybkim krokiem. Zauważyła, że w prawej ręce trzyma mocno zaciśnięty nóż, a raczej scyzoryk. Jego wzrok był utkwiony na jej twarzy, przez co Elena przygotowała się do samoobrony. Naprężyła mięśnie, podążyła ręką ku schowanej za plecami broni, lecz pistoletu tam nie było.
Napastnik był coraz bliżej, a adrenalina wzrastała. Nagle podniósł ostrze ku górze i już miał wbić je w brzuch kobiety, gdy ta zręcznie chwyciła jego nadgarstek, obróciła sto osiemdziesiąt stopni i z całej swojej siły wbiła nóż w klatkę piersiową mężczyzny.
- Ratunku! - krzyczał próbując złapać oddech – Pomocy!
Wokół zdarzenia zaczęła zbierać się grupa gapiów, a przez nich przedzierał się Karo. Wpadł, wyciągnął odznakę policyjną i krzyknął:
- Rozejść się! Sytuacja opanowana! Zaraz przyjedzie pogotowie, a ja zajmę się sprawcą. - Schylił się do kobiety, próbującej zatamować krwotok ręką. - Chodź ze mną, jeśli nie chcesz być aresztowana i skazana za zabójstwo. Wstawaj, mówię! - Złapał ją za rękę i podążyli w stronę kawiarenki. Gdy odeszli trochę od tłumu, Karo podjął rozmowę. - Wszystko wyjaśnię ci u mnie w domu. Tymczasem zgarniemy Szymona z kawiarni i wszystko dokładnie sobie wyjaśnimy.
- Jesteś policjantem? - zapytała.
- Nie, to twoja odznaka, pistolet też. - Podał je kobiecie. - Nie martw się, wszystko sobie wyjaśnimy, gdy przyjdzie na to czas. Widzisz? - wskazał palcem na rozmawiających, Szczechowicza i kelnerkę. - Chyba chłopak znalazł swój cel.
- Miłość? - zapytała Elena, uśmiechając się przy tym.
- Nie. Ofiarę, choć jeszcze o tym nie wie…
Komentarze (37)
- Nie. Zbyt dużo ludzi, jest za gęsto.
- W takim razie trzeba przerzedzić nieco tę dzicz, nie uważasz? - Nie czekając na odpowiedź, Karo wstał z ławki i spokojnym krokiem wślizgnął się w głąb zbiorowiska. Widziałem(,) jak łapie wysoką blondynkę za włosy i wsuwa nóż pomiędzy jej łopatki. Uśmiecha się przy tym szyderco, a ja nie mogę przestać patrzyć. Pięciokrotne wbicie ostrza w plecy mu nie wystarczało, wsadził nóż pod gardło, a krew trysnęła na przechodniów, który(,) jak zahipnotyzowani nie zwracali uwagi na morderstwo.
Zabójca odwrócił się w moją stronę, a w moich dłoniach, jakimś magicznym sposobem, znalazł się ząbkowany nóż z wyrytym słońcem, które parzyło mnie po dłoniach. To był przyjemny ból, który mógłby trwać wiecznie…
- Twoja kolej.(bez kropki) - odezwał się Karo, wciąż się uśmiechając.
Ja, przez chwilę się wahając, zastanawiałem się nad wyjazdem. Opuszczeniem tego wszystkiego, całego mego życia, mojego „nauczyciela”. A co gdyby tak, na przykład wyjechać… Może w Bieszczady?
Coś zmusiło mnie do wstania z ławki. Podszedłem do mężczyzny, który sprawiał wrażenie, że mnie nie widzi, a przynajmniej nie zauważa. Już miałem wbić nóż w prosto w policzek, kiedy nagle otrząsnąłem się ze swej krainy wyobraźni.
Siedzieliśmy w kawiarence i przez szybę oglądaliśmy ludzi śpieszących się do pracy.
- Mogę przyjąć zamówienie? - Ciszę przerwała nam przepiękna kelnerka – Jesteście państwo gotowi?
Spojrzałem na Karo, który nie oderwał wzroku od placu.
- Dwie kawy z miodem, poproszę.
- Proszę? Chyba nie ma w karcie takiego specjału. - dziewczyna uśmiechnęła się w moją stronę przesłodko, sądząc, że to żart.
- Mówię poważnie, kawa i miód. Na pewno się znajdzie na zapleczu… Jest taka możliwość?
Dwudziestolatka podniosła brwi ze zdziwienia i przytakując, poszła do kuchni.
- Widzisz ją? - Karo w końcu się odezwał – Tam stoi twoja przyjaciółka spod sklepu. Jak jej tam było? Elena? - Pokazał palcem w tłum – Albo na kogoś czeka albo stoi bez celu. Stawiam na to pierwsze. Przez nią nie możemy zacząć twojej próby.
Kelnerka stawiła na stół dwie czarne kawy, z których zapach miodu rozniósł się po całej kawiarence.
- Co to jest? Nie zamawiałem tego. - zbulwersował się mój towarzysz.
- Ja zamówiłem. Pij, dobrze ci zrobi. - usłuchał, a jego wyraz twarzy zdradzał, że posmakowało mu. - Posłuchaj, to ja zaprosiłem tutaj Elenę. Jest policjantką, jednak nie do końca uczciwą. Praca ta daje małe korzyści i równie mało frajdy. Czasem zabawia się na lewo. I ma też na swoim koncie kilka trupów. Może pomóc, lecz nie za darmo.
- Powiedziałeś jej o naszych planach - Karo walnął pięścią o stół - nie pytając mnie o zgodę?! (tu bym dała wielokropek, żeby wyglądało na to, że Karo się chwilę zastanawia)Jednak, skoro już wie, to nie zaszkodzi kolejny członek w ekipie. - chłopak się uspokoił. - Może wejść, ale tylko pod moimi zasadami.
- Dobrze, lecz nie pracuje za darmo…
- Oj, ja dobrze wiem(,) jak werbować ludzi - wtrącił. - by posiadać ich bezgraniczne posłuszeństwo. - Wziął łyk kawy i wstał od stolika. - Zaraz wracam.
Wyszedł i w tym samym momencie przysiadła się do mnie prześliczna kelnerka.
- Witaj, jak masz na imię? - zapytała uroczym głosem.
- Szymon, a ty?
- Angelika. Jesteś gejem?
- Ho, skąd takie pytanie? - spojrzałem przez szybę na Karo rozmawiającego z pewnym jegomościem. - A, już wiem. Nie, nie jestem, może bym czasami chciał, ale patrząc na takie, jak(ty), to nie potrafię.
- Daruj sobie takie teksty na podryw, nie lubię takich(bez takich, bo masz powtórzenie) nonszalanckich pseudo-dżentelmenów. - Uśmiechnęła się ponownie. - Opowiedz mi o sobie trochę więcej…
***
Elena rozglądała się wkoło. Nie znosiła tłumów(trochę to dziwne, skoro była policjantką). Największy lęk wprawiały w niej tysiące świdrujących oczek skierowanych wyłącznie na nią, miliony łokci przeciskających się w różne strony i nie widzące nic, poza sobą twarze, które bez celu podążają tylko i wyłącznie własną drogą. Nóż sam się w kieszeni otwierał…
Zadumania(zadumanie) przerwał dziwnie wyglądający mężczyzna idący w jej stronę dość szybkim krokiem. Zauważyła, że w prawej ręce trzyma mocno zaciśnięty nóż, a raczej scyzoryk. Jego wzrok był utkwiony na jej twarzy, przez co Elena przygotowała się do samoobrony. Naprężyła mięśnie, podążyła ręką ku schowanej za plecami broni, lecz pistoletu tam nie było.
Napastnik był coraz bliżej, a adrenalina wzrastała. Nagle podniósł ostrze ku górze i już miał wbić je w brzuch kobiety, gdy ta zręcznie chwyciła jego nadgarstek, obróciła sto osiemdziesiąt stopni i z całej swojej siły wbiła nóż w klatkę piersiową mężczyzny.
- Ratunku! - krzyczał próbując złapać oddech – Pomocy!
Wokół zdarzenia zaczęła zbierać się grupa gapiów, a przez nich przedzierał się Karo. Wpadł, wyciągnął odznakę policyjną i krzyknął:
- Rozejść się! Sytuacja opanowana! Zaraz przyjedzie pogotowie, a ja zajmę się sprawcą. - Schylił się do kobiety, próbującej zatamować krwotok ręką. - Chodź ze mną, jeśli nie chcesz być aresztowana i skazana za zabójstwo. Wstawaj, mówię! - Złapał ją za rękę i podążyli w stronę kawiarenki. Gdy odeszli trochę od tłumu, Karo podjął rozmowę. - Wszystko wyjaśnię ci u mnie w domu. Tym czasem(Tymczasem) zgarniemy Szymona z kawiarni i wszystko dokładnie sobie wyjaśnić(wyjaśnimy).
- Jesteś policjantem? - zapytała.
- Nie, to twoja odznaka, pistolet też(żartujesz? Musiałaby być tragicznym policjantem, skoro nie zauważyła, jak ją okradają. No i raczej rozpoznałaby swoją odznakę. Nie rób z niej idiotki!). - Podał je kobiecie. - Nie martw się, wszystko sobie wyjaśnimy, gdy przyjdzie na to czas. Widzisz? - wskazał palcem na rozmawiających, Szczechowicza i kelnerkę. - Chyba chłopak znalazł swój cel.
- Miłość? - zapytała Elena, uśmiechając się przy tym.
- Nie. Ofiarę, choć jeszcze o tym nie wie…"
Ciekawie się to plecie ;-) trochę błędów było, więc daję 4
2) Śmiem wątpić by przeszkolona w zachowaniu zimnej krwi osoba nie zwróciła na to uwagi z tego powodu.
2) Ratowała czyjeś życie, a nie gapiła się wkoło
1) Wiesz przecież (albo i nie) , że jeśli o czymś nie myślisz, to nawet nie poczujesz, że ci to kradną, a policjantka nie myśli tylko o odznace ;)
1) Mimo to to idiotyczne zachowanie z jej strony. Imiona Opowijczyków do czegoś zobowiązują.
3) Tego typu sztuczki raczej nie zadziałają w takiej sytuacji. :p
P.S. Ostatnio zamówiłem książkę (jakiś światowy bestseller), który uczy poprawnego pisania. Jestem tak podniecony, jak przy torturowaniu Szymona :D Nie mogę się doczekać aż przyjdzie
- Próba zabójstwa mężczyzny,
-Aresztowanie przez policjanta, (Nie miała broni, by.... wyjaśni się w następnej części, wystarczy być cierpliwym) :D
Bez urazy, ale raczej:
Mężczyznę podchodzącego do kobiety i próbującego dźgnąć ją nożem i samoobronę dziewczyny, nawet jeśli przegiętą. :/ Chyba że po prostu za mało to rozwinąłeś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania