Kiedyś byłem z wami, chłopcy

Papierosowy dym roznosił się po całym pokoju. Jego siwe smugi latały nad głowami zgromadzonych. Jedni siedzieli na drewnianych skrzynkach, inni opierali się o ściany, a ci ważniejsi zasiadali w czerwonych, głębokich fotelach. Ludzi było około dwudziestu. Byli ubrani w czarne lub szare garnitury. Co niektórzy nosili również ciemne fedory. Wszyscy czekali na nadejście specjalnego gościa. Mieli się tu spotkać o jednakowej godzinie. Niestety nikt tej godziny nie ustalił i każdy przychodził w innym czasie. Najwcześniej przybył Falloni, później zjawiali się inni. Trwało to aż do dwudziestej, kiedy to przyszedł ostatni z zaproszonych. Mijała już dziewiąta, a zapraszającego nadal nie było. Niektórzy już się niecierpliwili, a inni zabijali czas grą w pokera lub bierki, czy też w kółko i krzyżyk. Gdy już pan Cuckoo ogłosił nadejście godziny dziesiątej, zjawił się gospodarz spotkania. Wbiegł do magazynu cały buraczany. Pot spływał po jego twarzy, a siwy garnitur przybrał pod pachami ciemniejszy kolor. Zdyszany dżentelmen wziął wdech, a po nim wydech i odwrócił się w stronę słuchaczy. Poprawił swój centkowany krawat i wydobył ze swego gardła głos typowego biznesmena:

- Wybaczcie panowie, że tak późno, ale... ale miałem kilka spraw do załatwienia. Konkretniej, to policja miała ze mną kilka spraw do załatwienia. Zatrzymali mnie, kiedy zmierzałem do was moim nowo ukra... kupionym mercedesem. Okazało się, że owi milicjanci mieli awersję do wszystkiego co niemieckie. Zaczęli mnie wypytywać o moje związki z nazistami, wojnami, a ja im mówię, że też jestem z Ameryki, a oni mówią, że Amerykanie mercedesami nie jeżdżą, a ja im potem mówię...

- Do rzeczy Howell - przerwał mu Birgird Twarda Ręka.

- Oj. Przepraszam mości panowie. Ci milicjanci bardzo mnie zafrasowali swoimi okropiennymi podejrzeniami. Zrozumcie mnie, panowie, jadę sobie srebrnym BMW, a tu mnie zatrzymują i osądzają o związki seksualne lub, nawet, nekrofiliczne z Hitlerem! To nie do pomyślenia, żeby...

- Howell! Do rzeczy! Tracimy czas przez twoje gdybania - zakrzyknął Falloni nie wypuszczając cygara z ust.

- Racja, panie Pizza, przejdę do rzeczy. Pewnie znacie przyczynę naszego spotkania, a jeżeli nie znacie to poznacie lub też nie. To zależy od wielu czynników, ale o tym porozmawiamy kiedy indziej. Skracając te dywagacje, przejdę do sedna. Jak pewnie wiecie policja-milicja działa coraz śmielej. Można to zaobserwować na moim nieszczęsnym przykładzie. Od teraz musimy działać ostrożniej, bo nawet za kradzież bułek ślepej pani M możemy trafić do pudła. Chciałem wam to uświadomić, gdyż zbyt pochopne zachowania mogą nas wykończyć.

Musimy uważać, abyśmy nie skończyli tak jak piraci! I to tyle. Mam jeszcze dla was ulotki, ale tak sobie myślę, że dam je wam innym razem...

- Chwila moment... Ściągnąłeś nas tutaj, żeby powiedzieć coś co już dawno wiemy!? - zapytał groźnie Birgird.

- W sumie to tak. Chciałem wam dać przy okazji te ulotki. Siedziałem nad nimi całymi dniami. Zbieranie papieru było najgorsze, potem...

- Skup się Howell. Nie wiem, czy wiesz, ale jak gangsterzy zbierają się w jednym miejscu to zazwyczaj ich łapią. Obejrzałem wiele filmów akcji i wiem jak to się kończy - odpowiedział Birgird.

- Spokojnie. Na pewno nas tutaj nie znajdą...

- Szefie - powiedział Fred patrząc przez okno - Na zewnątrz są psy. Dużo psów. I mają pały.

- Howell! - zakrzyknął Birgird.

Przetoczył się przez tłumek gangsterów i złapał Howella za gardło. Przycisnął go do ściany i zaczął mówić:

- Ty brzmiący cymbale! Wiedziałeś, wiedziałeś, że tak będzie! Nie oglądałeś nigdy filmów akcji!? To zawsze tak się kończy! Zawsze.

- Ja oglądam tylko telenowele i programy kulinarne. Słowo - wydusił przez ściśnięte gardło Howell.

- Nie wiem jak ty, Birgird, ale my stąd spadamy. Nie będziemy czekać aż psy nas zagryzą - rzekł Falloni poprawiając fedorę. Wyrzucił cygaro i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi. Po kilku chwilach cały magazyn się opróżnił, a Birgird trwał nadal niewzruszony.

- A ty nie uciekasz? - zapytał z ledwością Howell.

- Wolę poczekać. Mam kontakty w policji. Od razu mnie wyciągną, a ty zostaniesz w pace.

- A, może się dogadamy? - powiedział Howell łapiąc oddech - Mam trochę forsy, przyjaciół. Zawsze mogę coś dla ciebie zrobić.

- Wolę, żebyś zgnił w więzieniu - rzekł Birgird. Po tych słowach do magazynu wkroczyli policjanci. Ustawili się na około Birgirda i rozpoczęli ostrzał. Pięć kul przeszyło serce wikinga. Upadł na kolana i ostatkiem sił wyksztusił te oto słowa:

- Nie tak miał się skończyć ten film! - upadł po tym i już nie powstał. Howell został przy ścianie i wpatrywał się w poważne twarze stróżów prawa. Uśmiechnął się z lekka, lecz za dużo to nie dało.

- Idziesz z nami - rzekł wąsaty policjant. Złapał za rękę niby-gangstera i wyszedł z nim z magazynu. Za nimi wyszła reszta psów i wszyscy wsiedli do swoich metalowych aut. Zapieli pasy, wypili herbatę i ruszyli w stronę komisariatu - przez wielu nazywanym Czyśćcem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Sanguis Vita 24.05.2017
    Niezłe to jest. :)
  • Pan Buczybór 24.05.2017
    Żebyś wiedział.
  • Pasja 24.05.2017
    Świetny tekst ukazujący zdradę. Wstrętne jest to co zrobił Howell. Wszystko można wybaczyć, ale zdrady nigdy. A ten cymbał brzmiący to pomysł naszej uroczej Mar.? Pozdrawiam 5
  • Pan Buczybór 24.05.2017
    Cymbały od Mar. Zdrady nawet ja nie podejrzewałem, ale to chyba dobrze, że ty ją dostrzegasz.
  • Pasja 24.05.2017
    Pan Buczybór A Howell nie zdradził?
  • Pan Buczybór 24.05.2017
    pasja Zależy od interpretacji. Jest dużo za i przeciw, więc wszystko zależy od odbioru jego postaci.
  • KarolaKorman 25.05.2017
    ,,siwe smugi latały'' - tu napisałabym: snuły się, bo dym przemieszcza się raczej powoli, majestatycznie
    ,,Byli ubrani'' - tu wyrzuciłabym słowo byli, by pozbyć się powtórzenia
    Ja też odczytałam zachowanie Howella jako zdradę, ale teraz dotarło do mnie, że mógł być zwykłym głupcem, ale dlaczego wówczas stałby tak wysoko na piedestale, by wszyscy na niego czekali cały dzień?
  • Ewcia 25.05.2017
    Jednym słowem gangster zakapował kumpli.
    Ciekawy tekst ode mnie 5
  • Wena 27.06.2017
    Hej! Napisałeś pod moim tekstem, że chyba nadajemy na podobnych falach. Faktycznie po przeczytaniu Twojego nie mogę się nie zgodzić :) Tak jak napisała Karola kilka językowych niedoróbek, ale nie rażą zbytnio. W pewnym momencie miałem ochotę skopiować całość i zredagować po mojemu, ale stwierdziłem, że nie…tak się nie robi. A chęć wzięła się stąd, że tekst jest w moich klimatach – elementy absurdu, zabawa słowami, dziwne nazwiska itp. Na pewno poczytam Twoje wcześniejsze teksty. Pozdrawiam 5.
  • Pan Buczybór 27.06.2017
    Warto, warto. Mam parę asów w rękawie. Dzięki i w ogóle.
  • To jest tekst, który nadałby sie na zekranizowanie. Super sie czyta, wartka akcja, historia bardzo wciągająca. 5
  • Pan Buczybór 21.07.2017
    Do ekranizacji jeszcze mi daleko, choć nigdy nic nie wiadomo. Dzięki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania