Przemogłem się i doczytałem do końca, ale gdy skończyłem, nie pamiętałem początku, nie utkwiło w mojej pamięci nic. Zdania tak nieudolnie zapisane (o dialogach już nie wspominam) że nie zapamiętałem nic z wyjątkiem wulgarnych słów. Czy tymi słowami chcesz zaimponować czytelnikowi? Ciekawy jestem skąd znasz takie kolory narządów rodnych , bo ja mimo ... no dobrze, napiszę po twojemu "bladej pizdy" nie widziałem. Przynajmniej nie przypominam sobie aby miała taki kolor. Dużo niedorzecznych zdań, np. prostokątny nieregularny kształt. Nie rozumiem, jak prostokąt, to prostokąt, ma regularne kształty i dlatego się tak nazywa. Takich zdań jest o wiele więcej. Opis złamanego nosa rozbawił mnie, chyba nigdy nie widziałeś jak wygląda.. Niestety, nie dla mnie to opowiadanie. Pozdrawiam.
Co do nosa, akurat widziałem. Co do reszty, rzeczy gustu. Masz prawo do swej opinii, a jako że (z tego co zaobserwowałem) , wygłaszasz ją uczciwie, z reguły starając się pomóc, nie pozostaje mi nic innego, jak ją uszanować. Czy się zgadzam, czy nie, temat inny. Nie mniej, dziękuję za poświęcony czas i również pozdrawiam.
I wszystko jasne. Tak powinno być. Dobrze, że nie masz mi za złe, że akurat to opowiadanie nie podeszło mi, nie wszyscy są zadowoleni z filmu wychodząc z kina. Pozdrawiam.
Nie mam bo Twoje uwagi są odnośnie tekstu. Zapewne przynajmniej jedną z nich uznaję za zasadną i w oparciu o nią dokonam korekty. Generalnie mógłbym napisać, że samo niezrozumienie może być po części spowodowane wyrywkowymi odwiedzinami, ale w tym przypadku chodzi raczej o styl. Nie siadło Ci i to rozumiem.
Tak więc luz i dzięki, że poświęciłeś tekstowi kilka chwil.
Pozdrówka.
"bezdeń" - Can po słownik wyrazów archaicznych sięgnął?
"namiętny sex" - seks
"Z wyszminkowanych pomarańczem ust wypływała pojedyncza strużka krwi. Estetyka ostatniego upadku. Prostota starych kościołów." - ładny obrazek. Pytanie: Pomarańczową szminkę od siostry z pisaniny Adama T. pożyczyłeś?
"rzucił do czterech, pięciu czy ilu ich kurwa tam było" - narrator wszechwiedzący z chujami i fuckami?
"osobisty pistolet M9" - sugestia, że jest mundurowym. Jeśli nie, napisz beretta. /dobra, nie doczytałem. Spoko.
Ogólnie spoczko część, Canowaty wprowadza uczucia do swoich dzieł, czyżby wiosna?
Nie sięgnął. Can czasem tak pisze.
Co do szminki, nie wiem. Może podprogowo, bo teraz, jak mówisz, faktycznie wiem, że była, tylko nie pamiętam czy pomarańczowa.
A co do narratora, który wymyka się neutralności, staram się zbliżać narracyjnie do postaci, która jest w oku cyklonu. Jest to świadome, choć jeśli gdzieś przeholuję, można mi profilaktycznie przyjebać. Byle z polotem.
Pozdroxix
Ostrzegam – bydzie lakonicznie, bom niewyrobiony człek dzisiaj ;)
„Jego głowę wypełniła jeszcze do końca nieuformowana, lecz już niedająca się wypędzić bezdeń” - git, piknie
Cała scena, gdzie Wiwat uświadamia sobie, co się właśnie stało elegancko zawoalowana.
„Puste oczy przywodziły na myśl syrenę, która nie doceniła głębokości morza” – nie wierzę... Sądziłam, że blefujesz...
„Demony, które miał w sobie, były mocno zaskoczone tym, że otwiera im drzwi” – ładnie, bardzo ładnie
„Polip spojrzał, napotykając skundlony wzrok chłopaka. Jego twarz wyglądała tak, jakby młodzian w weekendy parał się żonglerką lodówkami i jeszcze do końca nie odnajdywał w rzemiośle. Pół rolki chirurgicznych nici i ze dwie igły, to na posklejanie puzzli tak zmasakrowanej twarzy całkiem rozsądne szacunki” :DDD
„— Ni kutas blady nie wiem, kto to jest. Powinienem?” – „powinienem” robi tu robotę :D
„zapytała, wygaszając swoją troską w nim gniew” – tu jest dziwny szyk, może „swoją troską” na koniec, albo tak jak jest, ino „swoją” wyoutować, obadaj
„Tu jednak zaczęły się schody, bo zmasakrowana głowa ciągle pracowała w trajektorii lewo-prawo, jawnie sugerując, że jej właściciel nie bardzo chce współpracować” – cudnie opisane zaprzeczanie delikwenta, widzi mi się
„— Po kości tej martwej dziewczynki — wyznał ze smutkiem w głosie. — Gość nam kazał przynieść gnaty dziecka.
Wystarczyło. Błysnął nóż. Ana nie zdążyła go zatrzymać” – ładnie, i fabularnie i językowo
Akapit z Heintzem też dobry, nie będe kopiować, nawiasy, pstryk i inne, uwierz na słowo ;)
„Porcja zbyt długo wstrzymywanego moczu, znajdująca ujście bezpośrednio przez niezmieniane od kilku dni bokserki, oblewająca przyjemnym ciepłem uda” – to tez dobre, bez pieprzenia („niezmieniane” podkreśla w komciu, może osobno?)
Intrygująco. Fajnie, że trzy wątki naraz poruszasz. Poziom trzymasz, podoba sie ofkors.
Serio zabiłeś Rose? Nie wierze :p
5:)
"„zapytała, wygaszając swoją troską w nim gniew” – tu jest dziwny szyk, może „swoją troską” na koniec, albo tak jak jest, ino „swoją” wyoutować, obadaj" - fakt, po Twemu lepi. Zara podumam.
No i jak tak patrzę, to wątpliwość masz ino tą.
Co ja mogę dodać. Dla Ciebie, śledzisz od początku, więcej będzie jasne, niż jak ktoś tak wejdzie na sekundę przez kuchenne drzwi. W moim odczuciu część nieco słabsza, no ale tak czasem siądzie, że... nie siądzie. Nie składamy broni i idziemy dalej.
Hej, przeczytała już rano, ale koment teraz, bo chciałam jeszcze raz:D Cały opis uczuć jakie towarzyszą Wiwatowi na myśl, że stracił ukochaną świetny jak dla mnie. Część ogólnie ciekawa, lubię Cię czytać, bo muszę mózg trochę wysilić, żeby wątków nie pogubić.
Ale, takie malutkie "ale" nie wiem czemu mam nieodparte wrażenie, że akapit od słów "Kiedy tylko wygasło echo kroków" jest inny. Nie potrafię tego wytłumaczyć, tak jakbyś stracił cierpliwość i chciał napisać szybko co było i tyle. Nie wiem, ogólnie moje młodsze ząbkuje i jestem niedospana to może przez to.
Piąteczke oczywiście zostawiam :)
Zastanowię się nad Twoją wątpliwością, Justyska. Może coś na rzeczy jest faktycznie. Poczytam, pomyślę. Każda rada cenna. Dzienks wielki, że cwałujesz przez ten pierdzielnik ze mną.
Cześć:)
"Puste oczy przywodziły na myśl syrenę, która nie doceniła głębokości morza. " - ... ale serio? :(:(
"Gdziekolwiek jesteś..."- ta część bardzo ładna. No czasem zdarza Ci się w takie struny sentymentalne uderzać w tych strrrrasznnych seriach,. Podoba mi się, ładnie, smutno i w ogóle. Lubię tak.
Dalej. "— Po kości tej martwej dziewczynki — wyznał ze smutkiem w głosie. — Gość nam kazał przynieść gnaty dziecka.
Wystarczyło. Błysnął nóż. Ana nie zdążyła go zatrzymać. "- ten kierunek raduje me serduszko. Każde nawiązanie do dziewczynki jest git.
Problem mam z końcówką. Zawracałam, ale może to ja coś nie ten... Nie wiem. "Wstał. Nim zamknął pokój na klucz, zastanowił się, czy to w ogóle możliwe, by jego nieżywy partner ubrany był w co najmniej o pięć numerów za małą, dziewczęcą sukienkę? " - nie umiem jakoś tego ogarnąć wyobraźnią. Czy coś. Nawet nie umiem wskazać, co jest nie tak:) Po prostu, inaczej.
Za całość komplet gwiazdek, fajnie się Ciebie czyta. I co... Czekam na cd:) Pozdrówki:)
Hmmm, noo, mogło tak być, że używam za mocnego mysolwoego skrótu, że wybiegam, sam przed szereg - Teoretycznie wszystko się powinno wyklarować, jednak skoro coś zgrztyta, to... zgrzyta. Możliwe, że jednak narracja trzyosiowa jest złym rozwiązaniem. Będę miał to jak najbardziej na uwadze.
Dzienks, miss Blanku.
Canulas, nie nie. Narracja jest ok, ja wiem, że się wyklaruje i tak dalej, zwyczajnie względem całości końcówka jakoś tak mniej mi siadła. Ale to nie znaczy, że jest zła. Czy coś.
Witaj Can
Początek i śmierć Rose nie podoba mi się. Jak można zabić kobietę, chyba, że nie zrobiłeś tego.
Kilka wątków wplątujesz, ale wszystko bardzo harmonijnie.
Dużo się dzieje, ale wstrząsnęły mną... kości tej martwej dziewczynki ... nie możesz tego robić z dzieckiem.
cd bo uciekło
koniec mnie zastanawia
jego nieżywy partner ubrany był w co najmniej o pięć numerów za małą, dziewczęcą sukienkę?... Ale u Ciebie to wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam i owocnej nocki w sen życzę
"...co się przed chwilą stało. Jego głowę wypełniła jeszcze do końca nieuformowana, lecz już niedająca się wypędzić bezdeń. Przez chwilę negował... " — "przed chwilą"; "Przez chwilę"... ależ mnię się to rzuciło na łoko ;)) takie powtórzenie arcystraszliwe ;)) a poważnie, trochę się chwile rozmnożyły, ale przesadzistości jakiejś straszliwej nie ma. Sygnalizuję tylko, żem dostrzegła...
" kotem Schrödingera* " — bardzo ładnie, bardzo doceniam takie kwiatki ;))
Co z Rose? Ja się pytam... Bo żeś to tak jakoś napisał, że w sumie...
Niby umarła ale... ehhh
I w sumie dobrze :) Podsumowując: ciekawam, po co jełopowi kości Thelmy i co z Rose i wogóle...
Nad warsztatem pisarskim się nie będę rozwodzić, bo ty sam czujesz że jest ok ;)
Pozdrawiam
Dobra, pomyliłam się. Tłuste wieloryby pomogły Polipowi.
Ciekawe, kto wysłał tych idiotów po kości Delmy. Po co im one? Czyżby był w to zamieszany koleś w hawajskiej koszuli? A może T-Rex?
Kurczę, ale dałeś mi teraz do myślenia. Będę cały czas się zastanawiać, o co tu może chodzić.
No i wciąż liczę na związek Any i Polipa. Swoją drogą, nie wierzę, że umknęło mi pochodzenie Polipa i on jest Rosjaninem. Łał!
Rose jednak nie żyje. Tamci debile pewnie już niebawem będą wąchać kwiatki od spodu, o ile Wiwat nie rozwali im łbów na papkę. Zabili jego kobietę, jego żebro (bardzo ładne porównanie) i teraz im się oberwie.
Ciekawe, kto ich nasłał.
Can, jakoś tak znikłeś. Wróciłam i zobaczyłam pustki. Czy to na TW, czy na forum. Dziwnie tak.
No nic, trzymam kciuki za wenę!
Teraz to się zagęściło. Rose, kości, dziwna końcówka. Fajnie się to czyta, gdy na zewnątrz deszcz uderza o parapet i pachnie deszczem.
Te żebro - fajne porównanie.
To tyle.
Komentarze (37)
Tak więc luz i dzięki, że poświęciłeś tekstowi kilka chwil.
Pozdrówka.
"namiętny sex" - seks
"Z wyszminkowanych pomarańczem ust wypływała pojedyncza strużka krwi. Estetyka ostatniego upadku. Prostota starych kościołów." - ładny obrazek. Pytanie: Pomarańczową szminkę od siostry z pisaniny Adama T. pożyczyłeś?
"rzucił do czterech, pięciu czy ilu ich kurwa tam było" - narrator wszechwiedzący z chujami i fuckami?
"osobisty pistolet M9" - sugestia, że jest mundurowym. Jeśli nie, napisz beretta. /dobra, nie doczytałem. Spoko.
Ogólnie spoczko część, Canowaty wprowadza uczucia do swoich dzieł, czyżby wiosna?
Co do szminki, nie wiem. Może podprogowo, bo teraz, jak mówisz, faktycznie wiem, że była, tylko nie pamiętam czy pomarańczowa.
A co do narratora, który wymyka się neutralności, staram się zbliżać narracyjnie do postaci, która jest w oku cyklonu. Jest to świadome, choć jeśli gdzieś przeholuję, można mi profilaktycznie przyjebać. Byle z polotem.
Pozdroxix
„Jego głowę wypełniła jeszcze do końca nieuformowana, lecz już niedająca się wypędzić bezdeń” - git, piknie
Cała scena, gdzie Wiwat uświadamia sobie, co się właśnie stało elegancko zawoalowana.
„Puste oczy przywodziły na myśl syrenę, która nie doceniła głębokości morza” – nie wierzę... Sądziłam, że blefujesz...
„Demony, które miał w sobie, były mocno zaskoczone tym, że otwiera im drzwi” – ładnie, bardzo ładnie
„Polip spojrzał, napotykając skundlony wzrok chłopaka. Jego twarz wyglądała tak, jakby młodzian w weekendy parał się żonglerką lodówkami i jeszcze do końca nie odnajdywał w rzemiośle. Pół rolki chirurgicznych nici i ze dwie igły, to na posklejanie puzzli tak zmasakrowanej twarzy całkiem rozsądne szacunki” :DDD
„— Ni kutas blady nie wiem, kto to jest. Powinienem?” – „powinienem” robi tu robotę :D
„zapytała, wygaszając swoją troską w nim gniew” – tu jest dziwny szyk, może „swoją troską” na koniec, albo tak jak jest, ino „swoją” wyoutować, obadaj
„Tu jednak zaczęły się schody, bo zmasakrowana głowa ciągle pracowała w trajektorii lewo-prawo, jawnie sugerując, że jej właściciel nie bardzo chce współpracować” – cudnie opisane zaprzeczanie delikwenta, widzi mi się
„— Po kości tej martwej dziewczynki — wyznał ze smutkiem w głosie. — Gość nam kazał przynieść gnaty dziecka.
Wystarczyło. Błysnął nóż. Ana nie zdążyła go zatrzymać” – ładnie, i fabularnie i językowo
Akapit z Heintzem też dobry, nie będe kopiować, nawiasy, pstryk i inne, uwierz na słowo ;)
„Porcja zbyt długo wstrzymywanego moczu, znajdująca ujście bezpośrednio przez niezmieniane od kilku dni bokserki, oblewająca przyjemnym ciepłem uda” – to tez dobre, bez pieprzenia („niezmieniane” podkreśla w komciu, może osobno?)
Intrygująco. Fajnie, że trzy wątki naraz poruszasz. Poziom trzymasz, podoba sie ofkors.
Serio zabiłeś Rose? Nie wierze :p
5:)
"„zapytała, wygaszając swoją troską w nim gniew” – tu jest dziwny szyk, może „swoją troską” na koniec, albo tak jak jest, ino „swoją” wyoutować, obadaj" - fakt, po Twemu lepi. Zara podumam.
No i jak tak patrzę, to wątpliwość masz ino tą.
Co ja mogę dodać. Dla Ciebie, śledzisz od początku, więcej będzie jasne, niż jak ktoś tak wejdzie na sekundę przez kuchenne drzwi. W moim odczuciu część nieco słabsza, no ale tak czasem siądzie, że... nie siądzie. Nie składamy broni i idziemy dalej.
Pozdrowiejszyn.
Ale, takie malutkie "ale" nie wiem czemu mam nieodparte wrażenie, że akapit od słów "Kiedy tylko wygasło echo kroków" jest inny. Nie potrafię tego wytłumaczyć, tak jakbyś stracił cierpliwość i chciał napisać szybko co było i tyle. Nie wiem, ogólnie moje młodsze ząbkuje i jestem niedospana to może przez to.
Piąteczke oczywiście zostawiam :)
"Puste oczy przywodziły na myśl syrenę, która nie doceniła głębokości morza. " - ... ale serio? :(:(
"Gdziekolwiek jesteś..."- ta część bardzo ładna. No czasem zdarza Ci się w takie struny sentymentalne uderzać w tych strrrrasznnych seriach,. Podoba mi się, ładnie, smutno i w ogóle. Lubię tak.
Dalej. "— Po kości tej martwej dziewczynki — wyznał ze smutkiem w głosie. — Gość nam kazał przynieść gnaty dziecka.
Wystarczyło. Błysnął nóż. Ana nie zdążyła go zatrzymać. "- ten kierunek raduje me serduszko. Każde nawiązanie do dziewczynki jest git.
Problem mam z końcówką. Zawracałam, ale może to ja coś nie ten... Nie wiem. "Wstał. Nim zamknął pokój na klucz, zastanowił się, czy to w ogóle możliwe, by jego nieżywy partner ubrany był w co najmniej o pięć numerów za małą, dziewczęcą sukienkę? " - nie umiem jakoś tego ogarnąć wyobraźnią. Czy coś. Nawet nie umiem wskazać, co jest nie tak:) Po prostu, inaczej.
Za całość komplet gwiazdek, fajnie się Ciebie czyta. I co... Czekam na cd:) Pozdrówki:)
Dzienks, miss Blanku.
Początek i śmierć Rose nie podoba mi się. Jak można zabić kobietę, chyba, że nie zrobiłeś tego.
Kilka wątków wplątujesz, ale wszystko bardzo harmonijnie.
Dużo się dzieje, ale wstrząsnęły mną... kości tej martwej dziewczynki ... nie możesz tego robić z dzieckiem.
koniec mnie zastanawia
jego nieżywy partner ubrany był w co najmniej o pięć numerów za małą, dziewczęcą sukienkę?... Ale u Ciebie to wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam i owocnej nocki w sen życzę
"...co się przed chwilą stało. Jego głowę wypełniła jeszcze do końca nieuformowana, lecz już niedająca się wypędzić bezdeń. Przez chwilę negował... " — "przed chwilą"; "Przez chwilę"... ależ mnię się to rzuciło na łoko ;)) takie powtórzenie arcystraszliwe ;)) a poważnie, trochę się chwile rozmnożyły, ale przesadzistości jakiejś straszliwej nie ma. Sygnalizuję tylko, żem dostrzegła...
" kotem Schrödingera* " — bardzo ładnie, bardzo doceniam takie kwiatki ;))
Co z Rose? Ja się pytam... Bo żeś to tak jakoś napisał, że w sumie...
Niby umarła ale... ehhh
I w sumie dobrze :) Podsumowując: ciekawam, po co jełopowi kości Thelmy i co z Rose i wogóle...
Nad warsztatem pisarskim się nie będę rozwodzić, bo ty sam czujesz że jest ok ;)
Pozdrawiam
Ciekawe, kto wysłał tych idiotów po kości Delmy. Po co im one? Czyżby był w to zamieszany koleś w hawajskiej koszuli? A może T-Rex?
Kurczę, ale dałeś mi teraz do myślenia. Będę cały czas się zastanawiać, o co tu może chodzić.
No i wciąż liczę na związek Any i Polipa. Swoją drogą, nie wierzę, że umknęło mi pochodzenie Polipa i on jest Rosjaninem. Łał!
Rose jednak nie żyje. Tamci debile pewnie już niebawem będą wąchać kwiatki od spodu, o ile Wiwat nie rozwali im łbów na papkę. Zabili jego kobietę, jego żebro (bardzo ładne porównanie) i teraz im się oberwie.
Ciekawe, kto ich nasłał.
Can, jakoś tak znikłeś. Wróciłam i zobaczyłam pustki. Czy to na TW, czy na forum. Dziwnie tak.
No nic, trzymam kciuki za wenę!
Dzięki piękne za wizytę
Pozdroxix
Te żebro - fajne porównanie.
To tyle.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania