Poprzednie częściKlauny się nie śmieją - wstęp

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Klauny się nie śmieją - 1.

Donny wyjrzał zza kotary na scenę główną. Tłum ludzi wrzeszczał podziwiając akrobatyczne wyczyny rodziny Graysonów, zwanych "latającymi Graysonami". Mężczyzna nie lubił pojawiać się na arenie od razu po tego typu spektakularnych wystąpieniach. Wiedział, że widzowie podziwiający wcześniej coś niesamowitego, będą mieli wygórowane oczekiwania względem kolejnych członków cyrku. Co ciekawego jednak do zaoferowania miał klaun w porównaniu do reszty? Opowie kilka żartów? Rozda balony? Potknie się o skórkę od banana? Donny nienawidził tej roboty.

 

- Latający Graysonowie! - krzyczał do mikrofonu włoski właściciel żegnając schodzącą ze sceny rodzinę akrobatów - Na scenie już od pięciu lat!

 

- Dobra robota, Richie - szepnął do najmłodszego członka rodziny Donny, gdy mijał się z nimi przy wejściu.

 

- A teraz - kontynuował Włoch - Uważajcie, aby nie pęknąć ze śmiechu! Trzymajcie się mocno za brzuchy, bo przed państwem... wesoły klaun Donny!

 

Mężczyzna odgarnął włosy z czoła, poprawił marynarkę różowego garnituru, wziął kilka wdechów i wyszedł na środek. Założył na twarz ten sam sztuczny uśmiech, który towarzyszył mu w garderobie. Donny nie potrafił uśmiechać się sam z siebie.

Zobaczył twarze ludzi. Rozbawionych, śmiejących się, krzyczących. Pokazywali na niego palcami, część dzieciaków rzucała popcornem w stronę klauna. Donny zaczął swój występ. Głośna muzyka nadawała karykaturalny charakter i rytm do tańca, który wykonywał. Widział uśmiechy, więc uznał, że nie jest tak źle. Z kieszeni sypał pociętą, kolorową serpentyną, po każdym opowiedzianym dowcipie. Nie były one jego zdaniem ani trochę śmieszne. Tłum także nie reagował aplauzem. Mężczyzna dostrzegając, że ludzie zaczynają się niecierpliwić, uznał, że już czas powoli kończyć występ.

-A teraz - mówił łamiącym się głosem, który imitować miał radość - Mam tu coś dla naszych najmniejszych gości! - krzyknął Donny wyjmując z wewnętrznej kieszeni kilka nie nadmuchanych balonów. Błyskawicznie napompował jeden i zawiązał go na patyku, po czym zaprezentował widzom. Wzmógł się krzyk dzieci. Donny podbiegł do publiczności i wręczył balona małej dziewczynce. Była zadowolona z prezentu. Donny po tym także poczuł coś szczególnego. Ktoś był zadowolony z tego co zrobił. To było...

-Hej, klaunie! - krzyczał gruby dzieciak z litrową colą w ręku - Dawaj mi tego balona! - mówił, plując popcornem.

-Oczywiście, już, już - mówił Donny spiesząc się z nadmuchaniem materiału.

-Tutaj, durniu! Ja go chcę - krzyczał ktoś obok dzieciaka.

-Ja też chcę! No już!

-Chcę balona! Pompuj, pompuj!

-Balona!

-Ile czasu będziesz to robił?

 

Donny ledwo łapał oddech.

-Proszę, poczekajcie - mówił patrząc na wściekłe twarze - Tylko... chwilka... już - powtarzał z przerywanym oddechem.

Nowa łza błysnęła w jego oku.

Łza smutku i gniewu.

Następne częściKlauny się nie śmieją - 2.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Kocwiaczek 18.07.2020
    Czekam na eksplozję :) Człowiek, który dusi w sobie tyle emocji, nie może w końcu nie wybuchnąć. Nie wiem tylko czy nie przejdzie od smutku do totalnej nienawiści i się nie stanie "tym złym", ale to czas pokaże.
  • Raven18 18.07.2020
    Przekonamy się ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania