Poprzednie częściKlown - Rozdział pierwszy.

Klown - Rozdział drugi.

- Dyrektorze Min! - woła z daleka zabiegana Minah i łapie właściciela owego nazwiska za kruczoczarny, tak samo jak jego włosy, frak - znalazłam - dyszy.

 

Ten obraca się w jej stronę, zniecierpliwiony strząsając delikatną, małą dłoń ze swojej odzieży i fuka na kobietę, gdy po kilku minutach nadal stoi w bezruchu, jedynie ciężko wzdychając i próbując unormować oddech. Patrzy pogardliwie w niebieskie soczewki Minah, analizując każdy szczegół jej dużych oczu, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że pierwotnie powinny przybierać barwę kasztanu, a nie oceanu.

 

Już ma odwrócić się na pięcie i wrócić do wcześniejszego zajęcia, wcześniej karcąc Minah za zmarnowany czas, jednak ta łapie go niespodziewanie za rękę, łamiąc jednocześnie podstawową zasadę, przestrzeganą przez każdego zatrudnionego w cyrku pracownika.

 

Nigdy nie dotykać jego dłoni.

 

Nienawidzi styczności z innym ciałem, nie cierpi być blisko. Jego złość wzrasta i żałuje, że nie wziął na asystenta przystojnego mężczyzny, a niezdarną, nieodpowiedzialną i w dodatku wątłej urody kobietę, która za nic ma sobie jego słowa, przynajmniej w tej chwili.

 

- Hoseok - szepce, po czym likwiduje uścisk na skórze dyrektora i kłania się nisko w geście przeprosin, choć wie, że jej los w tej chwili nie jest pewny - tak ma na imię możliwy zastępca pana Jeon.

 

Wzdycha i marszczy nos, wycierając dłoń o wilgotną ściereczkę, którą zawsze trzyma w prawej kieszeni kaszmirowych spodni.

 

- Nie interesuje mnie jego imię - warczy - ale masz szczęście. Niech przyjdzie do prywatnej sali.

 

------------

 

Jest gorąco. Niemożliwie gorąco i zastanawia się, czy to przez wadliwą klimatyzację, czy może tańczącego wdzięcznie tuż przed nim mężczyznę. Ma na sobie niedopiętą, ametystową koszulę, falującą wraz z nim z każdym manewrem, wyszukanym ruchem i odsłaniającą mocno zarysowane obojczyki, wskazujące na niską wagę chłopaka, co wzbudza w starszym chęć posmakowania jego opalonej skóry i wdychania zapachu choćby potu. Powstrzymuje się przed rozebraniem go i spełnienia teraźniejszych fantazji, ale wie, że nie odłoży tych myśli na zawsze. Hoseok jest piękny i to sprawia, że starszy nie może oderwać od niego wzroku, zupełnie wyłączając wszelkie inne zmysły. Niecierpliwie wierzga nogami, co świadczy o podnieceniu, ale o tym na szczęście wie tylko on. Przeciera spocone czoło chusteczką i teraz już wie, że gorąc wywołuje u niego tylko jedna osoba.

 

Hoseok.

 

Ma wrażenie, że za chwilę podbiegnie do niego i weźmie w swoje ramiona, jest na skraju szaleństwa i po raz pierwszy chce pochwalić niezdarną Minah za podesłanie mu tego dzieła sztuki.

 

Porusza się niemożliwie lekko, jakby był unoszącym się na wietrze piórkiem i z łatwością zmienia poszczególne elementy choreografii, a Min jest zachwycony. Patrzy na niego oczarowany, z fascynacją analizując każdy szczegół występu, a gdy ich spojrzenia się spotykają, młodszy oblizuje lubieżnie wargi i wodzi dłońmi wzdłuż torsu, jakby wiedział, że takie gesty doprowadzają Mina do ekstazy i niekontrolowanego uniesienia.

 

Występ trwa, Hoseok błądzi leniwie dłońmi w powietrzu i z nienaganną nonszalancją, wywołującą podziw u Mina przechodzi do następnej części pokazu. Muzyka zmienia się na powolną, dodając atmosferze elegancji, a artysta zupełnie odchodzi od początkowego zachowania, tym razem ważąc przepełnione erotyzmem gesty i poruszając się z gracją. Chce tym pokazać, że jest obeznany w różnych rodzajach tańca, ale Min tego nie widzi i zamiast oceniać technikę wykonawcy, dokładnie skanuje jego bezpruderyjne ciało.

 

Gwałtownie podnosi się z plastikowego, niewygodnego krzesła i natychmiast staje przed zdezorientowanym Hoseokiem, który zmieszany przerywa swój występ, za chwilę kłaniając się nisko, co jeszcze bardziej rozczula Mina, bowiem docienia gesty szacunku z jego strony.

 

- Zrobiłem coś nie tak? - pyta, unosząc się po odwzajemnionym ukłonie i drapie się niespiesznie po karku, co w jego przypadku oznacza zakłopotanie.

 

- Nie, skądże. Jestem zachwycony - mówi obojętnie, kładąc dłoń na ramieniu przykrytym koszulą, która już dawno przesiąknęła potem tancerza. Nie chce pokazać uległości i przesadnych emocji - Umiesz chodzić po linie?

 

Ten patrzy na niego niepewnie, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią, jednak kiedy już otwiera usta, Min kładzie na nich palec i nachyla się do niego, opierając głowę w zagłębieniu jego szyi.

 

- Jeśli nie, to cię nauczę.

 

-----------------

 

- Dobrze - chwali i kiwa głową, gdy Hoseok patrzy na niego z góry, robiąc następny, niepewny krok. Jest przerażony, ale jako profesjonalista nie może tego pokazać, tym bardziej przed swoim pracodawcą, więc mimo obaw i strachu wykonuje następny krok. Nie ma żadnego zabezpieczenia, jest pozbawiony jakiegokolwiek umocowania, a nawet materacy pod liną, które mogłyby złagodzić ewentualny upadek. Jest tylko lina i on, jego dygocące ciało i lęk wysokości, o którym nie śmiał wspomnieć dyrektorowi.

 

Chce po prostu spełnić swoje marzenie, w końcu wystąpić i jest w stanie dla tego celu puścić w niepamięć swoje lęki i niepotrzebne zmartwienia. Ignoruje więc całe otoczenie, skupiając się jedynie na własnych, nagich stopach, błądzących po nieprzyjemnie muskającej jego delikatną skórę linie.

 

- Nie patrz w dół - gani, a Hoseok puszcza wszelkie polecenia mimo uszu, ale kiwa głową, jakby słuchał przełożonego. Nie może ulec zdezorientowaniu, w innym przypadku skręci sobie kark i jego dwudziestoletni żywot zakończy się żałosną śmiercią.

 

A Min nadal wpatruje się w jego kasztanowe oczy i tej samej barwy, roztrzepane włosy. Nie może oprzeć się wrażeniu, że Hoseok jest wręcz stworzony do występowania u jego boku i zdobywania licznych oklasków. Już teraz postanawia zrobić ze swojego nowego nabytku gwiazdę i tworzy w głowie idealny plan rozprzestrzenienia jego wizerunku w całej Korei.

Jest wręcz zdziwiony brakiem popularności tak utalentowanej osoby, ale cieszy się, że trafia właśnie do niego.

 

Kołysze się niepewnie na linie i już ma zrobić następny krok, gdy słyszy pisk opon. Jest zupełnie niespodziewany i nie mija sekunda, a on potyka się o własne stopy, po czym z krzykiem upada. następuje jedynie huk obijania się wiotkiego ciała o ziemię i strzyku kości, które łamią się pod naciskiem, z jakim spotykają się z powierzchnią.

 

Nadal ma uchylone oczy, jakby żył. Są skierowane w jeden punkt, zupełnie jakby ich właściciel był zamyślony. Ma otwarte usta, a z nich po brodzie spływa krew. Jego ciało z każdą sekundą robi się coraz bledsze i sine, a kończyny pozostawione w bezruchu są nienaturalnie wykręcone i z pewnością złamane tak, jak jego kark.

 

Włosy nasiąkają metaliczną cieczą i zabarwiają także szyję nieboszczyka, tworząc kontrast z papierową, niemalże białą skórą na reszcie ciała.

 

Min patrzy zupełnie zszokowany, obserwując jak z głowy nastolatka sączy się krew i tworzy wokół niej rosnącą obwolutę krwi, brudząc lśniące, wypolerowane panele.

Hoseok nie żyje.

Ale w mniemaniu YoonGiego nadal jest piękny.

Następne częściKlown - Rozdział trzeci.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania