Knajpa upadłych morderców
Ucinam myśli
Wyciągam skrzydła z ukrycia
Nakładam kaptur na rozpalone czoło
Jestem gotowa
Na ponowną wizytę w piekle
Przekraczam bramy krępujących
świadomości
podążając za oślepiającym światłem
Zaczynam rozumieć KIM jestem
Powoli odczuwam
jak pękają kamienne pęta ziemskiej
rzeczywistości
Idę spokojnie
głęboko oddycham piekielnym ciepłem
Rozgrzewam zlodowaciałe emocje
Zachłannie chłonę to, co dotąd
zabronione i niemoralne
Niczego się już nie boję
Mijam obojętnie dobro i zło
oddające się wspólnej zabawie
inne Anioły rozchylają dumnie skrzydła
zadowolone ze wspólnego czasu
w tym zakazanym od zawsze miejscu
Wszystko się przenika
Wybrańcy rozkoszują się jednością
Nie istnieje kara ani wina
Nie ma także końca
Spełnienie ogarnia całą przestrzeń
Poczucie zmarnowania świata
zasmuca nie tylko mnie
Zhańbione zrozumienie nie chce wracać
Chwila wolności mija bezpowrotnie
Z niesmakiem wracam na ziemię..
Czekając niecierpliwie…
… Na następną wizytę w piekle...
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania