Kobieta strażaka
Jeden z tych nielicznych wieczorów, które możemy razem spędzić.
Jedna z tej nocy, której gwiazdy budzą nas do pełni rozkoszy.
Tak głodny mój strażak z akcji powrócił.
Wrócił – on do mnie wrócić zawsze musi!
Kiedy to świece dla klimatu zapalam bez głoście,
Mój strażak cichutko krocząc za mną gasi je żałośnie.
A kiedy ten ogień jego zmysłów rozpalam radośnie,
Ogień uczuć już zenitu sięga cudownie,
Telefon dzwoni, alarm, syrena…
I mój strażak ostatnim całusem mnie obdarza,
By wrócić do mnie z rana i przy świetle słońca zagasić żar pożądania
Komentarze (3)
bez - głoście... nie wiem o co chodzi w tym wyrażeniu. Pewnie ma być bezgłośnie?
Uciekają Ci literówki.:););)
Umieściłaś tekst w kategorii opowiadania miłosne. Forma jest jednak bardziej zbliżona do wiersza, choć nie nazwałabym tego tak.
Niestety tekst nie przekonał mnie ani trochę. Powiedziałabym raczej, że w moim odczuciu to nieudana próba przekazania... Właśnie czego? Widzę dużo tekstów, więc pobuszuję sobie troszkę ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania