Poprzednie częściKochanki Cz. 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kochanki Cz. 2

Komentarz: Tak, wiem, zaimkoza w stopniu zaawansowanym. prawdopodobnie nie uleczalna, ale szukam sposobu na poradzenie sobie z nią. Co myślicie o bohaterkach? :) Nie mogłam się doczekać z pokazaniem tej części. Do niedzieli raczej pojawi się jeszcze krótka część trzecia.

 

***

 

To ja, Azile. Wiem, że w poprzedniej części się nie przedstawiłam, więc teraz to robię.

 

Weszłam do „domu” i rzuciłam ciało Elizy na łóżko. Siedziała na drewnianym, bujanym krześle przy biurku i tuliła do piersi swoje nienarodzone dziecko. Odkąd tu przybyłyśmy, praktycznie nie wypuszczała go z rąk. Widok własnego ciała na pierwszy rzut oka nie zrobił na niej żadnego wrażenia, choć widziałam, jak do oczu napływają jej łzy. Starała się je ukryć i udawać, że nic się nie stało. Nie rozumiałam, dlaczego się tak marze. Przecież nie mogłam pozwolić, aby zgniła w grobie.

 

– Dlaczego to zrobiłaś? – wyszeptała.

 

– Ale co? – Udałam, że nie wiem, o co chodzi. Wskazała na ciało. – Jest zbyt piękne, aby pozostało w grobie – dodałam.

 

– Chciałabym, aby mogli mnie przynajmniej pochować – Zauważyłam, że wpatrywała się w stojące na biurku lustro. Podeszłam, aby zobaczyć to, co ona. W lustrze widziałam, jak ojciec jedną ręką przytula piątkę swoich dzieci. Odetchnęłam z ulgą, że jednak go odratowali. Może trochę przesadziłam z odcinaniem ręki, ale musiałam go jakoś unieruchomić. W tamtym momencie nic innego nie wpadło mi do głowy. Mówi się trudno.

 

Wyglądał na załamanego. Dzieci płakały i dopytywały się gdzie mama, choć przez zwierciadło słabo słyszałam. Na szczęście przewidziałam sentymentalną naturę Księżniczki.

 

– Nie martw się – Przeczesałam ręką włosy Elizy. – Podłożyłam zamiennik. Nawet nie zauważą różnicy.

 

– Yhym… – od tamtego zdarzenia była bardzo małomówna.

 

– Jeśli o to chodzi, to mężczyźni już tacy są – Uważnie obserwowałam jej twarz i zauważyłam nie śmiało podnoszony wzrok. – Niby są do tego potrzebni, w sensie do prokreacji, ale tak naprawdę nie potrafią zadowolić kobiety w satysfakcjonującym stopniu. Tylko inna dziewczyna zna potrzeby drugiej i tylko inna dziewczyna potrafi dać jej seksualną przyjemność, taka to już natura ułożyła – Zarumieniła się i szybko odwróciła głowę. Postanowiłam kontynuować monolog. – Dziwię się, że tego nie wiesz. W Internecie jest pełno stron, w których mówi się o tym, że większą satysfakcję kobieta ma przy stosunku z inną kobietą, niż z mężczyzną. W końcu o wiele lepiej znamy nasze ciała. Nigdy nie ciekawił cię sex lesbijek? Zresztą, nie masz się czego wstydzić. Odpowiedziałam tylko na widoczne potrzeby twojego ciała, które nawet teraz wygląda, jakby dalej o to prosiło – Nie odwróciła. W sumie miała dopiero dwadzieścia jeden lat, więc jeszcze nie wiele wiedziała o życiu. Lustro znów stało się zwyczajne. Zaczęłam masować krocze nowego Arcydzieła i zataczać językiem kółka wokół sutków, co odbijało się w tafli, więc i tak wszystko widziała. Następnie przypieczętowałam akt długim pocałunkiem w usta. – Wiem, że wszystko widzisz i nie martw się, jeszcze przekonasz się do tego, co mówię. Udało mi się kupić specjalny płyn, dzięki któremu będziesz mogła wrócić do ciała, u tej samej wiedźmy, która je zakonserwowała.

 

– Wrócić do ciała? – Ożywiła się.

 

– Spokojnie, ja zadecyduje, kiedy – Wiedziałam, że obecnie świadomie nie zgodziłaby się na to. Myślałam nawet nad zadowalaniem się samym ciałem, ale zwłoki to jednak nie to samo. Zupełnie bez życia. Seks z trupem nie jest aż taki podniecający. Cóż, jeszcze przez jakiś będę zmuszona podawać to siłą, aż sama zechce.

 

Schowałam buteleczkę tak, aby nigdy jej nie znalazła. Następnie otworzyłam szafę i wyciągnęłam białą suknię ślubną z rozkloszowanym dołem, przygotowaną specjalnie na tą okazję. Żałowałam, że nie mogłam wykopać własnego ciała i położyć obok. Wypiłybyśmy wtedy eliksir i jako żywa delektowałbym się zabawą z Księżniczką. Co prawda raz w tygodniu, na jedną noc i tylko w Domu Dusz, ale jednak. Ewentualnie położyłabym nas obie w centralnym punkcie domu, w strojach ślubnych, aby móc napawać się tym widokiem.

 

Właśnie znajdowałyśmy w jednym z domów należących do Krainy Dusz. Było to jedyne miejsce, w którym mogłyśmy żyć spokojnie, prawie, jak żywi ludzie. Uciekają do niego wszystkie dusze pragnące uniknąć Sądu. W pewnym sensie działało to jakby „nielegalnie”, ale działało. Nadal nie chciałam iść do nieba, ponieważ tam panowały zupełnie inne zasady. Mniej Ziemskie.

 

Przebrałam Elizę w suknię ślubną i odeszłam nieco dalej. Wyglądała ślicznie. Jedynie ten brzuch psuł cały efekt. Nie jestem zboczoną, psychopatyczną gwałcicielką (odebrałam, co mi się należało, więc to nie gwałt), ale fakt, że wtedy nosiła pod sercem żywe stworzenie, jeszcze bardziej mnie podniecał. Po raz pierwszy stwierdziłam, że kręcą mnie babki w ciąży. Tyle że żywe.

 

– Jak ci się podoba? – Nic nie odpowiedziała. Sięgnęłam do kosmetyczki po szminkę i pomalowałam usta jak u lalki. – Uważam, że ten brzuch psuje wszystko. Sorry, ale trzeba jakoś usunąć ten płód.

 

– Yhym…

 

Marzyłam, aby mieć z nią dziecko i chociaż natura nam tego zabraniała, to jakoś poradziłybyśmy sobie. Gdyby nie nasze przedwczesne rozstanie.

 

– Co się stało, kiedy odeszłam? – zapytałam. Posadziłam „lalkę” na krześle i zaczęłam czesać.

 

– Nic – odburknęła.

 

– Proszę bądź bardziej konkretna.

 

– Nie miałam męża i zostałam dziewicą, jak o to ci chodzi.

 

Zrobiło mi się ciepło na sercu.

 

– Od kogo się dowiedziałaś o mojej śmierci?

 

– Nie pamiętam. Chyba od rodziców. Poinformowali mnie o tym, jak tylko się dowiedzieli, następnego dnia. Załamałam się.

 

– Ile lat jeszcze przeżyłaś? – Musiałam wyciągać z niej informacje, ale najważniejsze, że zaczęła się odzywać.

 

– Dziesięć. Potem na coś zachorowałam i umarłam. Pewnie gruźlica.

 

– Mogłaś oddać się w ręce matki natury i nie iść na sąd.

 

– Nie wiedziałam…

 

Z jednej strony byłam na nią zła, ale z drugiej, kochałam w niej tę życiową nieporadność. Rozczulała mnie i miałam ogromną ochotę opiekowania się nią.

 

– Chcesz coś powiedzieć.

 

– Chcę do dzieci… – wyszeptała cichutko. Chyba nie chciała, abym to usłyszała.

 

– Sama je osierociłaś, ale spokojnie, wybaczam ci. Już do nich nie wrócisz. Jednak, jak tak bardzo ci zależy, mogę wyciągnąć ich duszę.

 

Upadła na kolana i błagała, abym tego nie robiła. W ciszy dokończyłam czesanie „lalki”. Zrobiłam piękny warkocz francuski i tiarą Księżniczki przypieczętowałam dzieło. Oczywiście dołączyłam także biały welon. Zwłoki ułożyłam na łóżku, w odpowiedniej pozycji (na plecach, z rękoma ułożonymi na brzuchu) i zapisałam, aby przygotować dla Niej osobne łóżko.

 

***

 

Eliza obudziła się w ciele. Od razu próbowała się podnieść, ale kończyny miała przywiązane do kolumn łóżka. Była naga, ponieważ nie chciałam, aby zniszczyła przy tym suknię ślubną. Razem z wiedźmą pochylałyśmy się nad nią.

 

– Będziemy usuwać z ciebie martwy płód.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Shogun 05.02.2020
    Hmm, tekst dobry, lecz miejscami akcja za bardzo skacze i nie wiedziałem co się dzieje w danym momencie. Chwilami miałem problem, aby połapać się, kto mówi w danej chwili. Największą zagwostką pozostaje dla mnie jednak to, kim jest wiedźma? Musiałabyś popracować nad ciągłością prowadzenia akcji, bo miejscami jest dość chaotycznie, chyba że taki miał być efekt. Jeżeli chodzi o bohaterki to Azile bardzo mi się podoba. Pewna siebie, wie czego chce. Co do Elizy, uważam, że nie pokazała jeszcze swojego pewnego potencjału, gdyż była tutaj, że tak powiem zbyt przygaszona. Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam :).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania