Poprzednie częściKolega brata Roz. 1

Kolega brata Roz.8

- Powiesz coś? - spytał Andi.

Popatrzyłam się przez chwilę na ścianę, a potem wzrok przeniosłam na Andiego.

- Nie powinieneś się na niego rzucać, przecież to twój przyjaciel. - próbowałam jakoś złagodzić sytuacje pomiędzy nimi, ale wiedziałam, że nie będzie to łatwe, bo oboje są uparci, ale musiałam spróbować. Po tych słowach mojego brata. Musiałam.

- Taa. A on nie powinien Ciebie popychać. I to nie jest już mój przyjaciel.

Po tych słowach spojrzałam na Olivera którego wogóle te słowa nie ruszyły. Nie rozumiałam co się z nimi działo. Przed wyjazdem byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, a teraz? Teraz to wszystko jak widać się rozsypało. A mi nawet nie chciało przejść przez myśl słowa mojego brata, że to przeze mnie.

- Ale to, że mnie popchnął nie oznacza, że masz się z nim bić, bo nie jesteś moim bratem.

- Ale ON nie będzie popychał żadnej dziewczyny!

Pokręciłam głową. Zachowywał się jak dziecko. Oliver siedział spokojnie i chyba miał powagę sytuacji nie jak ten chłopak obok mnie. Teraz już wiem dlaczego jego koledzy z kadry czasem mówią na niego dziecko. Ale po mimo tego i tak go kochałam...

Po skończonych zajęciach wraz ze Steffi wyszłyśmy z budynku szkoły.

- To gdzie się umówiłaś z Fabianem? - spytałam

- W tej kawiarni zaraz tu. - wskazała palcem

- Aha. To na razie. - dałyśmy sobie całusa w policzek na pożegnanie i każda z nas poszła w swoją stronę. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka znalazła chłopaka w którym jest naprawdę zakochana, a on pewnie w niej. Teraz nic innego mi nie pozostało jak cieszyć się jej szczęściem i poznać niedługo tego kochasia, i zobaczyć czy wogóle na nią zasługuje. No cóż taka rola przyjaciółki. Nie pozwolę aby jakiś gnojek ją skrzywdził i na odwrót. Przyjaźń jest bezinteresowna.

Szłam kawałek i myślałam tylko o mojej bardzo bliskiej przyjaciółce. Nie chciało mi się wracać do domu, bo istniało prawdopodobieństwo, że będzie tam Jakob, a jego w chwili obecnej nie mam ochoty widzieć. Nic mi nie pozostało innego tylko przejść się na jakiś długi spacer.

Chciałabym żeby wszystkie dotychczasowe nieporozumienia się wyjaśniły. Byłam doskonałym przykładem jak w parę dni może wywrócić się życie do góry nogami. Ale życie, przecież piszę różne scenariusze.

Postanowiłam przejść się w moje "tajemnicze" miejsce o którym wiedziałam tylko ja i nikt inny. To tam chodziłam zawsze gdy miałam jakiś problem. Zawsze przesiadywałam tam godzinami aby móc sobie wszystko dokładnie przemyśleć. To był taki mój azyl. W którym zawsze wiedziałam, że nikt tam nie przyjdzie i nie będzie wypytywał co się stało, czy coś jest nie tak albo podobne pytania.

Doszłam w swoje miejsce i usiadłam sobie na zielonej trawie. Widok z tego miejsca był przepiękny. Zawsze gdy tu przychodziłam zachwycałam się nim na nowo.

Patrzyłam się w krajobraz przed siebie i rozmyślałam. Myślałam co by było gdyby w tamten ranek mój brat by zszedł później na dół, o tym czy by było lepiej gdyby Oliver się nie pojawił i ogólnie o wszystkim. Wiem, że na pewno zabolały go te słowa, ale przecież mógł przypuszczać, że tak będzie w końcu nie było go prawie rok. I normalne, że uczucie które było między nami się wypaliło chociaż było bardzo mocne.

Siedziałam tam już dobre trzy godziny i najchętniej zostałabym tam dłużej, ale czas było już iść. Wzięłam leżącą na trawie torbę po czym zaczęłam iść. W drodze do domu wyjęłam z torby komórkę i zobaczyłam, że jest aż 10 nieodebranych połączeń od Jakoba. Oznaczało to, że za pewne martwił się gdzie jestem, ale to chyba normalne, że nastolatkowie w moim wieku mogą nie wracać od razu do domu prawda? Ale nie byłam o to na niego zła, wręcz przeciwnie. Cieszyło mnie to, że ktoś się mną interesuje. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak mówię otóż moji rodzice są zbyt zajęci pracą aby się nami interesować. Oboje są prawnikami i tak naprawdę całe dnie spędzają w pracy.

Z moich rozmyśleń wyrwało mnie przyjście sms'a. Wyjęłam telefon po czym go odblokowałam. Sms jak się okazało był od...Andiego.

- " Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewałaś. :* "

Szybko wzięłam się za odpisywanie.

- " Oczywiście, że nie. Na Ciebie nie da się gniewać, ale i tak uważam, że trochę źle postąpiłeś. "

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

- " Wiem, ale to był impuls. Po prostu nie wytrzymałem gdy Cię popchnął. "

- " Rozumiem. I tak Cię bardzo lubię... "

I tak minęła mi cała droga do domu. Pisaliśmy z Andreasem cały czas bez dłuższej przerwy i nawet nie zauważyłam kiedy byłam przed drzwiami domu. Weszłam do środka i od razu rzucił mi się w oczy mój brat siedzący na kanapie w salonie. Zauważył mnie dopiero gdy przechodziłam obok salonu zmierzając do schodów.

- Bianka. - odezwał się głos mojego brata, a ja automatycznie odwróciłam się w jego stronę - Chciałbym Cię przeprosić za te słowa w szkole.

Nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć. Mógł pomyśleć za nim coś powiedział. Może to nie były bolesne słowa, ale ja nie staję pomiędzy nikim. Oliver to stara historia, a Andi mam nadzieję, że kiedyś będzie początek naszej historii.

- Może mógłbyś czasem pomyśleć? Gdybyś chciał wiedzieć to nie staję pomiędzy twoimi przyjaciółmi. I przepraszam, ale chcę pójść do siebie.

Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju. Nie chciałam się z nim kłócić i dlatego przerwałam tą rozmowę. Weszłam do swojego pokoju i od rzuciłam swoją torbę na łóżko, a sama wyszłam na balkon. Nie miałam zbytnio co robić, bo nie miałam nic zadane więc postanowiłam posiedzieć sobie na balkonie. Mój spokój nie trwał zbyt długo, bo zaraz do mnie dosiadł się mój brat.

- Nie gniewaj się na mnie, siostra. - powiedział i objął mnie ręką

- Ja się nie gniewam tylko powinieneś wiedzieć, że nic mnie z Oliverem już nie łączy, a Andreas to, przecież tylko kolega. - powiedziałam po czym położyłam głowę na barki mojego brata. Jakob przez chwilę nic nie mówił aż w końcu się odezwał.

- Ale moja młodsza siostrzyczka jest bardzo ładna i podoba się wielu chłopakom. A w nich też są Oliver i Andreas.

- Co? - zapytałam od razu

- Przestań. Każdy widzi jak Andreas na Ciebie patrzy. Gdy jesteś blisko niego on nie może od Ciebie oderwać wzroku, a dzisiaj...jaki zwykły kolega by tak zareagował?

Uśmiechnęłam się. Jeśli to mówił Jakob który jest, przecież przyjacielem Andiego to naprawdę musiało być coś na rzeczy. Tak bardzo chciałam żeby to wypłynęło z ust Andreasa. Pragnęłam tego jak niczego innego. Gdybym usłyszała te słowa byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

- A ty coś.......do niego czujesz? - spytał po dłuższej chwili mój brat, zerkając na mnie kątem oka.

- Yyy......

- Wyduś to w końcu z siebie.

Podniosłam głowę z barku Jakoba i spojrzałam mu prosto w oczy. Wiedziałam, że nikomu nic nie powie, bo jest moim bratem.

- Tak. Zakochałam się w nim i to już od jakiegoś czasu.

Jakob patrzył na mnie i nic nie mówił, ale zaraz się odezwał....

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak wam się podoba opowiadanie. Mam nadzieję, że będę teraz częściej dodawać rozdziały....

A i dziękuję wam za rady. Może zdobędę się niedługo na odwagę.

Komentujcie ;*

Pozdrawiam

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Jest dobrze. Czwórka
  • mariolka 02.10.2014
    Byłam doskonałym przykładem jak w parę dni może wywrócić się życie do góry nogami. Ale życie, przecież piszę różne scenariusze. - Przejedź się do Syrii i zobacz jak się może w parę dni życie obrócić. Kolejne straszliwie niesamowite przeżycia osobliwej nastolatki z prawdopodobnymi zaburzeniami psychicznymi

    powiedziałam po czym położyłam głowę na barki mojego brata.
    uu, nieźle, położyła głowę na obydwa barki jednocześnie?

    Przestań. Każdy widzi jak Andreas na Ciebie patrzy. Gdy jesteś blisko niego on nie może od Ciebie oderwać wzroku, a dzisiaj...jaki zwykły kolega by tak zareagował?
    pewnie chce ją przelecieć i tyle...

    Zakochałam się w nim i to już od jakiegoś czasu.
    zakochała się od dłuższego czasu? jak już to jest zakochana od dłuższego czasu!

    Jakob patrzył na mnie i nic nie mówił, ale zaraz się odezwał....
    Nic nie mówił, ale jednak zaraz się odezwał, tak bardzo konsekwencja.

    Opowiadanie tragiczne, ale mimo wszystko skłoniłaś mnie do refleksji... czy dzieci w gimnazjum naprawdę nie mają w dzisiejszych czasach większych zmartwień niż takie pierdoły? ja w życiu nie widziałam, żeby ktoś prowadził takie drętwe dialogi w normalnym życiu, bohaterowie są tacy drewniani...
  • Julcia 02.10.2014
    Jakoś tylko ty masz zastrzeżenia do opowiadania. Więc jak Ci się nie podoba to nie czytaj. Idiotka :P
  • LinOleUm 02.10.2014
    Doesn't matter when it's not okey.
    Poza tym, błędy ma prawo popełniać każdy, a tematykę opowiadania każdy wybiera sobie sam, sono~ Nie mam żadnych zastrzeżeń, a opowiadanie nie jest złe. Nie wiem, czy po prostu trollujesz, czy chcesz kogoś z tej stronki 'wykurzyć', kolokwialnie mówiąc - ale zaprzestań swoich działań.
  • mariolka 02.10.2014
    Oj, julciu, julciu, jak chcesz tkwić dalej na tym samym żenującym poziomie to słuchaj tylko komentarzy typu "fajne, fajne, dam ci 4 gwiazdki". Jeśli chcesz się rozwijać to potrzebujesz krytyki i wytykania wszystkich błędów, a na głaskania po główce. Od twojego pierwszego fragmentu popełniasz te same, durne błędy, poziom nie wzrósł ani o milimetr. Rozumiem jakbyś miała niesamowitą fabułę i przekaz, wtedy odrabiasz braki w stylu, ale tego też ci brak
  • NataliaO 02.10.2014
    Błędy popełnia każdy, i sam wie co chce pisać i jak , bohaterowie nie są drewniani a dialogi nie od razu muszą być wzbogacane, w życiu normlanym są takie rozmowy. Krytyka jest dobra ale trzeba wiedzieć co to w ogóle jest racjonalna krytyka. Ty się nie znasz na krytyce tylko pierdol... jak Ci leci. Podoba mi się opowiadanie, dobrze piszesz 4
  • Nie rozumiem po co te nerwy. Każdy ma prawo do wyrażanie własnego zdania. Ci co publikują swoje opowiadania muszą być przygotowani że komuś się nie spodoba i skrytykuje opowiadanie.
  • mariolka 02.10.2014
    O, szanowny kolego, masz u mnie plusa za ten komentarz ;)
  • Ach, widzę, że lwia część bywalców tego zakątka Internetu natrafiła i boleśnie odbiła się od bariery noszącej dumną nazwę "przyjmowanie krytyki". Otóż krytykę przyjmuje się NA KLATĘ i wyciąga się z niej wnioski. Każdy popełnia błędy, jak ktoś tutaj zauważył, ale pozwolę sobie sprostować to stwierdzenie: każdy ma prawo do błędów, ale po to są błędy, żeby się na nich uczyć, a nie uparcie w nich tkwić. I, co gorsza, wyzywać tych, którzy starają się pomóc Ci wyjść z tego bajora błędów, od idiotek.
    Tak swoją drogą, Julciu, to pod opowiadaniem sama prosiłaś o komentarze. I jako że nigdzie nie napisałaś, że tylko o pozytywne, to proszę bardzo: solidna porcja konstuktywnej krytyki!

    Od strony technicznej nie jest dobrze. Przecinki fikają sobie po tekście w rytmach salsy, tak jakby zostały wstawione na chybił-trafił. (Gdyby ktoś, zamiast odrzucania wiedzy, żywił chęć przekonania się, dlaczegóż to tak stwierdzam, to wynajdę każdy jeden źle postawiony przecinek z tego fragmentu i wytłumaczę, dlaczego jest on w miejscu dla siebie niewłaściwym, co by nie wyszło, żem gołosłowna i szerzę hejt. Otóż to nie hejt, to wiedza.) Do braków w interpunkcji dochodzi jeszcze błędny zapis dialogów - o, tak, język polski w swym skomplikowaniu zawiera także wytyczne, jak owe dialogi zapisywać. Ponadto robisz też błędy ortograficzne (np. "wogóle" - tak, to też błąd ortograficzny). Ze spraw mniej palących, to wielokropek (czyli to: ...) składa się z kropek trzech, a nie tylu, ile nam się będzie chciało napykać na klawiaturze.
    Treść nie jest wstrząsająca. Wieje tanimi romansidłami. Ale każdy od czegoś zaczynał, więc tego akurat czepiać się nie będę i pozostanę tylko przy tych kwestiach.

    Oj, ludzie, wózek głaskania-się-po-główce kółek ma niewiele, donikąd nie jedzie, a jedynie kręci się wkoło...
  • Cabiria 04.12.2014
    Czemu nie piszesz dalszych historii?
  • Justyś 27.12.2014
    Piszesz to czy kurwa w chuja lecisz?
  • Po co ta agresja?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania