Poprzednie częściKomisar - 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Komisar - 28

Spojrzałem na notes, następnie przez kraty na dwie siedzące w środku celi dziewczyny. Opis i zdjęcia się pokrywały. Mimo że zmieniły fryzury i zrobiły sobie tatuaże. Westchnąłem poirytowany. Fakt, że musiałem poświęcać jakąkolwiek ilość czasu na tę sprawę, burzyła mój spokój.

– Ellie Horn i Jessie Quren – wypowiedziałem ich imiona. – Zgadza się?

Dziewczyny milczały, uciekając na boki wzrokiem. Jęknąłem poirytowany.

– Dajcie mi potwierdzenie, bo nie chcę od was tego wyciągać siłą – poinformowałem, z trudem zachowując zimną krew. – Stoi przed wami człowiek z dwoma dekadami doświadczenia za sobą. Jeśli myślicie, że bycie kobietą w jakikolwiek sposób daje wam lżejsze traktowanie, mylicie się – podszedłem bliżej krat. – Powiem nawet, że bycie kobietą sprawia, że muszę być znacznie bardziej brutalny niż w przypadku mężczyzn.

– Co? – Ellie spojrzała na mnie przerażona.

– Cicho! – Jessie uciszyła ją szybko.

Uśmiechnąłem się lekko. Pierwsze lody przełamane, teraz można formować tę glinę.

– Widzicie, kobiety różnią się od mężczyzn pod wieloma względami. Odczuwanie bólu jest jednym z nich. Mężczyźni mogą mieć większy potencjał w budowaniu muskulatury i wytrzymałości na zmęczenie, ale nie dorównują kobiecej odporności na cierpienie. Wyjaśnienie tego stanu jest bardzo proste. Kobiety są przystosowane przez naturę, by rodzić dzieci. Poród natomiast jest jednym z największych bóli i cierpień, przedstawiciel gatunku ludzkiego, może doświadczyć. Kobieta jest przystosowana, by wytrzymać godziny skrajnego cierpienia, związanego z porodem. Dzięki ewolucji umysł kobiety nie tylko zapewnia większą wytrzymałość na ból, ale zapewnia proces wymazywania tego cierpienia z pamięci. Jest to wymóg natury, by płodna kobieta mogła urodzić więcej niż jedno dziecko. Gdyby nie właściwości jej umysłu, trauma po pierwszym porodzie, nie pozwoliłaby jej urodzić po raz kolejny. Wiecie co te informacje, oznaczają dla człowieka mojej profesji? – Zapytałem, dotykając czołem zimnych krat celi. – Że mogę użyć metod, przy których zwyczajny mężczyzna momentalnie by pękł, stracił przytomność, a może nawet rozum. Nie możecie sobie wyobrazić, jak cenne są skazane na śmierć kobiety w ZSRR. Dzięki nim młodzi oficerowie mają szerokie pole do popisów i mogą popełniać błędy, na jakie nie pozwoliłby żaden mężczyzna.

Miałem zamiar kontynuować, przejść do konkretnych przykładów, by ostatecznie przekonać je do współpracy, ale na szczęście to, co powiedziałem, wystarczyło.

– Jestem Ellie Horn! – Młodsza dziewczyna krzyknęła, kryjąc łzy.

Starsza, Jessie, drżąc, przełknęła ślinę i oznajmiła.

– A ja… jestem Jessie Quren.

Uśmiechnąłem się szeroko.

– No widzicie! Nie było to takie trudne, prawda?

Dziewczyny nadal unikały mojego wzroku, ale pokiwały delikatnie głowami, ewidentnie nie chcąc mi się dalej narazić. Spojrzałem na mój notatnik.

– Tak więc szanowne Panienki były członkiniami grupy partyzantów „Rosomaki”, zgadza się?

Dziewczyny wyglądały na lekko zaskoczone, że rozpoznałem imię ich grupy, ale jedyne, na co się zdobyły to ciche przytaknięcie.

– Jak się spodziewam, byłyście ich członkiniami od samego początku inwazji?

– Tak.

– Ilu zabiliście?

Jessie wstała i podskoczyła do kraty, ewidentnie chcąc mnie przestraszyć. Obnażyła zęby jak zwierzę i syknęła wściekle.

– Za mało! – Dawno nie słyszałem takiej ilości nienawiści w tak krótkim zdaniu. – Stanowczo za mało.

Prychnąłem rozbawiony, stojąc mniej niż metr od niej.

– Z tym mogę się zgodzić. Tak czy inaczej – zerknąłem na notatnik raz jeszcze. – Pewnie się panie ucieszą, że zostaniecie jeszcze dziś zwolnione.

Ta informacja wywołała niemałe zaskoczenie.

– Co?

– Jeszcze dziś będziecie wolne – odpowiedziałem spokojnie.

– Co? Dlaczego? – Ellie wstała ze swojego miejsca.

Spojrzałem na stojącego niedaleko wejścia Iwanowa.

– Wpuścicie go – nakazałem.

Mieszanka szoku, radości i złości pojawiła się na twarzach obu dziewczyn, kiedy Adam Horn stanął po drugiej stronie kraty. Głupiec nie słyszał mojej wcześniejszej wypowiedzi, stojąc za pancernymi drzwiami do korytarza, więc zupełnie nie przejmował się moją osobą.

– Bracie? – Ellie z trudnością wypowiedziała to słowo. – To naprawdę ty?

Chwila dłużącej się ciszy, aż Adam uśmiechnął się do niej lekko.

– Cześć pszczółeczko.

Kolejna chwila ciszy. Przed chwilą blada Jessie, zaczerwieniła się i ryknęła wściekle.

– ZDRAJCA! TCHÓRZ! PIERDOLONY SKURWYSYN! - Wrzeszczała na cały głos. – Nie dość, że uciekłeś, to jeszcze nas zdradziłeś! Sprzedałeś nas komuchom!

– Zrobiłem wszystko by uratować wasze życia! – Adam krzyknął na cały głos. – Nie mogłem pozwolić, byście zginęły tak głupią śmiercią.

Jessie spojrzała na mnie wściekle.

– Co mu zaproponowałeś? Ha? Diable! Co mu dałeś, by nas sprzedał? Ile dolarów?

Zachichotałem.

– Ależ droga panienko Quren. Adam Horn sam do nas przyszedł.

Jessie wyglądała na jeszcze bardziej zszokowaną.

– Co?

– Adam Horn sam do nas przyszedł i w zamian za przekazane informacje poprosił o nadanie wam immunitetu – odpowiedziałem.

Teraz Ellie wyglądała na wściekłą.

– Jak mogłeś?! Jak mogłeś nas zdradzić?! Sam do nich przyszedłeś?! Wiesz ilu ludzi, przez ciebie zginęło? Twoi przyjaciele!

– To nie byli moi przyjaciele – Adam odpowiedział pewnie. – To była banda szaleńców gotowa wykorzystać każdego o dobrym sercu, jako mięso armatnie!

Westchnąłem lekko poirytowany tą sceną.

– Na marginesie, informacje, jakie przekazał nam Adam Horn, nie naprowadziły nas na waszą grupę – oznajmiłem. – Mieliśmy pełno kolaborantów i to ze znacznie bardziej aktualnymi informacjami niż Pan Horn – tutaj zmieniłem ton głosu. – Można nawet podejrzewać, że Pan Horn, próbował zmylić siły okupacyjne.

Teraz to Horn spojrzał na mnie lekko zdezorientowany.

– Powiedzieliście, że informacje, jakie podałem, pokrywały się z tymi, które już mieliście.

Pokiwałem głową, oddając adiutantowi notatnik.

– Fakt – przyznałem. – Tak powiedziałem – jednym ruchem wyciągnąłem makarowa z kabury i przyłożyłem lufę do głowy chłopaka. – Ale nie to napisałem w raporcie.

– Co?

Huk. Moc odrzutu załaskotała dłoń.

– NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE – ryk Ellie zmieszał się z wystrzałem.

Trudno wyrazić ile radości mi to sprawiło. Czułem się nowo narodzony. Zupełnie tak jakby cała życiowa energia i potencjał tego idioty przeszedł do mojego ciała, zanim jego nic nieznaczące truchło upadło na podłogę.

– ADAAAM! – Jessie krzyknęła w szoku i rzuciła się na kraty. – TY SKURWYSYNIE!

Dziewczyny krzyczały, przeklinały i płakały na zmianę. A ja stałem tam… chłonąc to całą powierzchnią ciała.

Po chwili odetchnąłem i zachichotałem radośnie.

– O na litość każdej gwiazdki na niebie. To była satysfakcjonujące – schowałem pistolet do kabury i spojrzałem na Adama Horna, z którego głowy broczyła krew i fragmenty mózgu. – Naprawdę… samo przebywanie w pobliżu tego imbecyla wprawiało mnie w dreszcze. Część mnie chciałaby się na nim poznęcać, ale mam za dużo roboty na głowie, by się w taki sposób relaksować.

Iwanow spojrzał na nadal miotające się w celi dziewczyny.

– Co z nimi, towarzyszu?

– JEBANY KOMUCH! – Jessie rzuciła się w moją stronę, ale nie mogła dosięgnąć mnie przez kraty. – ZAJEBIĘ CIĘ!

Ellie klęczała przy kracie i próbowała dosięgnąć ciała swojego brata, szlochając.

Zamyśliłem się przez chwilę. Rozważałem kilka opcji, by po chwili pstryknąć palcami.

– Wiem! Towarzyszu, Iwanow, osobiście będziecie je torturować i wyciągniecie z nich wszystkie informacje.

Na moje słowa, dziewczyny spojrzały na mnie przerażone. Iwanow zmarszczył brwi.

– Ale towarzyszu Paraszenko, nie mam doświadczenia w przesłuchaniach tego typu.

– Świetna okazja na trening w takim razie.

Dziewczyny były coraz bardziej przerażone. Iwanow spojrzał na nie z lekkim bólem.

– Nie wiem, czy sobie poradzę.

– Proszę się nie martwić. Poproszę jednego z naszych, by wam pomógł. Wyciągnijcie z nich wszystko, co wiedzą, w szczególności, słabości innych partyzantów, głównie męskich członków.

Dymitr zmrużył brwi.

– Męskich? Nie będziemy ich przesłuchiwać?

– Nie od razu – odpowiedziałem. – Na początku skupimy się na kobietach i wyciągniemy z nich ich słabości. Mężczyzn będziemy trzymać w specjalnych, mniejszych celach, na głodówce, budzeni co półtorej godziny i tak przez jakąś dobę – uśmiechnąłem się złowieszczo. – Następnie posiłek i pięć godzin spokoju, by się wyspali i na przesłuchanie. Po czymś takim większość z nich będzie już na tyle miękkich, że nie będą stawiać oporu.

Iwanow pokiwał głową.

– A wy czym się zajmiecie towarzyszu?

Jęknąłem, wiedząc jakie zadanie przed sobą postawiłem.

– Wraz z grupą analityków zacznę przeglądać zdobyte dokumenty. Spróbuję znaleźć nitkę, która zaprowadzi nas do kreta – pomasowałem skronie. – Eh… będzie z tym od cholery roboty, ale co poradzić – obróciłem się do uwięzionych. – Cóż, szanowne Panie, obowiązki wzywają. Iwanow, idę na górę, ty zorganizuj sprzątanie i przesłuchanie.

– Tak jest towarzyszu majorze!

– Będę czekał na twoje wyniki.

 

Zadowolony ruszyłem do wyjścia. Jak to miło być w swoim żywiole. Cicha praca papierkowa i echo krzyków w uchu.

Jak miło.

Następne częściKomisar - 29 Komisar - 30 Komisar - 31

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • TheRebelliousOne 11.07.2020
    Napisałbym co sądzę o Czerwonym i jak bardzo życzę mu okrutnej i bolesnej śmierci, ale w tym momencie już będę się tylko powtarzał tak jak wcześniej :P Więc emocje zachowam w sobie (choć ciężko, bo płonę w środku jak Scorpion z Mortal Kombat) i powiem, że rozdział jak zwykle dobry, a śmierć zdrajcy również świetnie opisana, choć bądźmy szczerzy... to było do przewidzenia :P

    Zostawiam 5 i pozdrawiam ciepło :) O, i jebać Paraszenkę !
  • Kapelusznik 11.07.2020
    Cieszę się że ci się... "podoba"
    A i spokojnie - szykuję coś specjalnego dla Paraszenki - coś, co ci się bardzo spodoba!

    Pozdrawiam
  • TheRebelliousOne 11.07.2020
    Haha, niepotrzebnie wziąłeś w cudzysłów, bo opowiadanie mi się podoba, a moje antykomunistyczne podejście nie umniejsza go w moich oczach. Na pewno jest lepsze niż remake "Red Dawn" i gra Homefront razem wzięte XD No i Czerwony swoim podejściem poniekąd daje mi inspirację do mojego małego opowiadania z historią alternatywną, także... :D
  • Pontàrú 26.07.2020
    Stworzyłeś potwora. Nie chcę wybuchu wojny jeszcze bardziej. Idź do diabła. Ode mnie 5
  • Nefer 05.10.2020
    Paraszenko dał upust własnym emocjom i swego rodzaju "przyjemnościom", jak widać, też posiada pewne "słabostki". Uderzyła mnie natomiast reakcja adiutanta, chyba nie jest jeszcze aż tak twardy i szef zamierza go przy okazji wypróbować.
    Pozdrawiam
  • Cześć, poranna lektura :)
    A tu takie historie. Perfekcyjnie prowadzisz postać Paraszenki.
    Pytanko: czemu budzenie akurat co półtorej godziny? A nie co 1-2? Ma yo jakieś uzasadnienie?
  • Kapelusznik 23.01.2021
    Półtoragodziny to zwykle wystarczająco by wejść w pierwszą fazę snu - a powtarzanie tego procesu sprawia duże napięcie na umysł.
  • Agnieszka Gu 23.01.2021
    Kapelusznik ok, rozumiem teraz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania